Liverpool w okresie przejściowym: Isak, Wirtz i nowa dynamika szatni
Virgil van Dijk nie pozostawiał wątpliwości.
— Pokazaliśmy, że jesteśmy absolutnie zjednoczeni i idziemy naprzód jako jedna drużyna — mówił kapitan Liverpoolu po sobotnim meczu.
Dwa zwycięstwa w ciągu pięciu dni — z Interem oraz Brighton & Hove Albion — wyraźnie poprawiły nastroje wokół aktualnych mistrzów Premier League.
„Zewnętrzny hałas”, o którym Van Dijk często wspomina, w tym sezonie znacząco się nasilił. Wynika to po części z gwałtownego spadku formy, który sprawił, że Liverpool przegrał dziewięć z 12 spotkań we wszystkich rozgrywkach na przestrzeni dwóch miesięcy od końca września. Nowi zawodnicy mieli problemy z aklimatyzacją, a forma części bardziej doświadczonych graczy wyraźnie falowała. Dodatkowym paliwem dla spekulacji był wybuchowy pomeczowy wywiad Mohameda Salaha z 6 grudnia, w którym Egipcjanin zasugerował niepewną przyszłość w klubie.
Sytuacja uspokoiła się po serii pięciu meczów bez porażki, obejmującej trzy czyste konta. Van Dijk podkreśla, że ostatnie „występy mówią same za siebie”.
Nie ma jednak wątpliwości, że szatnia pełna międzynarodowych gwiazd i zróżnicowanych osobowości została w tym sezonie wystawiona na ciężką próbę. Wszystko zaczęło się w lipcu od tragicznej śmierci Diogo Joty — niezwykle lubianego zawodnika, który przez pięć lat reprezentował barwy Liverpoolu i miał swój wkład w mistrzowski tytuł wywalczony w poprzednim sezonie.
Jak dziś wygląda dynamika w szatni Liverpoolu i czym różni się ona od tej sprzed roku, po lecie pełnym zmian?
Za czasów Jürgena Kloppa w klubie funkcjonowała wyraźnie określona grupa liderów: Van Dijk, Jordan Henderson, James Milner, Trent Alexander-Arnold, Andy Robertson oraz Alisson. Po odejściu Hendersona i Milnera w 2023 roku do tego grona dołączył Salah.
Arne Slot odszedł jednak od formalnego modelu przywództwa. Holenderski szkoleniowiec woli opierać się przede wszystkim na kapitanie i jego zastępcy, pozwalając im nadawać ton zespołowi.
Van Dijk pozostaje talizmanem drużyny i jej główną twarzą na zewnątrz. Jego zdolności przywódcze są wysoko cenione przez Slota. Po objęciu opaski kapitana w lipcu 2023 roku zdecydował, że to on będzie rozmawiał z mediami po każdym meczu — niezależnie od wyniku. To lider, który wyznacza standardy i w praktyce zarządza szatnią, choć nie działa w pojedynkę.
Silną pozycję ma również Robertson, jeden z najdłużej grających zawodników Liverpoolu (w klubie od 2017 roku). To on został mianowany wicekapitanem po odejściu Alexandra-Arnolda, wyprzedzając Salaha. Wówczas Slot podkreślał:
— Oprócz jakości, jaką prezentuje na boisku, Andy odgrywa ogromną rolę w budowaniu kultury tego klubu. To największe dziedzictwo, jakie otrzymałem po Jürgenie.
Alisson postrzegany jest jako dojrzały autorytet, którego słowa ważą bardzo dużo. Nieprzypadkowo to właśnie Brazylijczyk pojawił się u boku Slota na konferencji prasowej przed meczem z Interem w Mediolanie — zaledwie 48 godzin po kontrowersyjnych wypowiedziach Salaha. Bramkarz bez problemu poradził sobie z trudnymi pytaniami.
Van Dijk, Robertson i Alisson wyznaczają standardy i przewodzą zespołowi przykładem. Salah, w wieku 33 lat drugi najstarszy zawodnik w kadrze po 34-letnim kapitanie, również jest głośny w szatni, choć przez lata był przede wszystkim liderem poprzez występy na boisku.
Podobną rolę zaczyna pełnić Dominik Szoboszlai. Kapitan reprezentacji Węgier coraz częściej postrzegany jest jako przyszły kapitan Liverpoolu — dzięki swojej charyzmie, wszechstronności i odporności fizycznej. Ma w sobie aurę, która go wyróżnia, i potrafi odnaleźć się wśród różnych osobowości. Jest jednym z nielicznych zawodników szczególnie bliskich Salahowi. Choć nie jest tak elokwentny i medialny jak Van Dijk, potrafi udźwignąć presję i wziąć odpowiedzialność w kluczowych momentach.
Cody Gakpo uchodzi za kolejnego dojrzałego członka zespołu. Z kolei Curtis Jones wyjątkowo mocno przeżywa porażki — jako jedyny rodowity Scouser w drużynie. Spędza dużo czasu w Liverpoolu, bywa widywany w lokalnych restauracjach i utrzymuje bliskie relacje z Gakpo, Ibrahimą Konaté oraz Ryanem Gravenberchem. Jednocześnie jest przekonany o swojej wartości dla zespołu.
Po meczu z Interem, zapytany o nową formację z diamentem w środku pola, odpowiedział z uśmiechem:
— Działa, bo gram ja.
Dwa tygodnie wcześniej, po kompromitującej porażce 1:4 z PSV na Anfield w Lidze Mistrzów, nie gryzł się w język, mówiąc dla irlandzkiej stacji RTE:
— Jesteśmy w bagnie i coś musi się zmienić.
Słaby początek sezonu frustrował całą szatnię, a nowi zawodnicy potrzebowali czasu na adaptację.
Van Dijk, który w szatni siedzi obok Gravenbercha i nowego nabytku Jeremie Frimponga, cieszy się powszechnym szacunkiem. Aktywnie pomaga nowym piłkarzom odnaleźć się w klubie — doradza, gdzie zamieszkać, jakie szkoły wybrać dla dzieci czy gdzie dobrze zjeść. Podobną rolę odgrywa Robertson. Obaj wspierali adaptację Alexandra Isaka, Floriana Wirtza oraz Hugo Ekitike — trzech najdroższych transferów tego lata.
Proces ten nie był jednak łatwy. Wirtz w szczególności odczuwa rozczarowanie powolnym startem i dość osobiście odbiera krytykę. Brak bramki w barwach Liverpoolu nie pomaga, zwłaszcza że Niemiec trafił na Anfield z Bayeru Leverkusen za kwotę sięgającą początkowo 100 milionów funtów (115 mln dolarów) i już na starcie deklarował, że rekordowa cena nie będzie dla niego obciążeniem. Pomocnik wciąż szuka swojego miejsca w drużynie pełnej nowych twarzy.
Niepewne początki Isaka i nowa dynamika szatni Liverpoolu
Niepokojące jest, że początek Alexandra Isaka w Liverpoolu jest tak niepewny, zważywszy że Szwed przychodził z Newcastle United jako sprawdzony strzelec Premier League. W szatni jego miejsce znajduje się obok Curtisa Jonesa, a według kolegów z drużyny Isak uchodzi za osobę powściągliwą.
— Jest bardzo, bardzo cichy — przyznał po meczu z West Hamem argentyński pomocnik Alexis Mac Allister, dodając, że starał się również rozmawiać z nim po hiszpańsku (Isak grał w Hiszpanii przez trzy lata, zanim trafił do Newcastle w 2022 roku), by ułatwić komunikację.
Z kolei Hugo Ekitike prezentuje bardziej otwartą osobowość i nie boi się wyrażać swoich opinii. Po zdobyciu bramki w meczu o Community Shield z Crystal Palace, Francuz celebrował w sposób sugerujący, że ignoruje cały „hałas” wokół swojego transferu z Eintrachtu Frankfurt za 79 milionów funtów oraz głośnej dyskusji o przyjściu Isaka.
Znawcy szatni Liverpoolu, wypowiadający się anonimowo, mówią o „energii głównego bohatera” wśród ofensywnych zawodników. Salah, Wirtz (którzy w szatni siedzą obok siebie), Ekitike i Gakpo mają powody, by oczekiwać potwierdzenia swojej wartości w tak kosztownie zbudowanym zespole. W szczytowym momencie kryzysu na boisku pojawiło się wrażenie, że drużyna zaczęła funkcjonować bardziej jako zbiór indywidualności niż jako zgrana całość.
Nowy lewy obrońca Milos Kerkez, sprowadzony z Bournemouth, miał problemy z formą, choć stopniowo się poprawia. Tymczasem były kolega Wirtza z Leverkusen, Jeremie Frimpong, który łatwiej zaaklimatyzował się w Liverpoolu dzięki znajomości regionu i relacjom z niektórymi zawodnikami, doznał w ciągu kilku tygodni dwóch kontuzji mięśni dwugłowych. Giorgi Mamardashvili zastąpił kontuzjowanego Alissona w ośmiu meczach późnej jesieni, ale również potrzebował czasu, by przyzwyczaić się do roli zmiennika po latach gry jako pierwszego bramkarza Valencii.
Latem klub opuściło dziesięciu zawodników z pierwszej drużyny, zarówno na stałe, jak i na wypożyczenia. Odejścia takich piłkarzy jak Alexander-Arnold, Kostas Tsimikas, Harvey Elliott czy Caoimhin Kelleher były odczuwalne nie tylko sportowo — wszyscy byli lubiani i mocno osadzeni w grupie po wieloletnim pobycie w klubie. To przyjaźnie potwierdzał m.in. komentarz Salaha w mediach społecznościowych, gdy ostro odpowiedział fanowi sugerującemu, że Wirtz i Isak to „znaczne wzmocnienia” względem Luisa Diaza i Darwina Nuneza — członków drużyny mistrzowskiej z sezonu 2024/25, którzy również odeszli w tym oknie transferowym.
Można to było odbierać jako obronę bliskich i cenionych kolegów, a może też jako sygnał, że samemu Salahowi nie do końca odpowiada rozwój wydarzeń na Anfield.
Jednak w wywiadzie po remisie 3:3 z Leeds, w którym stwierdził, że klub „wyrzucił go pod autobus” i że relacje z Slotem się pogorszyły, Egipcjanin nie skrytykował żadnego z kolegów, podkreślając, że „wiedzą, jak bardzo ich kocham”.
Ogromna rotacja kadry tego lata zmieniła zarówno styl gry Liverpoolu, jak i sposób, w jaki zawodnicy ze sobą współpracują. Naturalnie gracze tworzą więzi z osobami o podobnych cechach, wieku czy zainteresowaniach. Częściej jednak relacje powstają w oparciu o kulturę czy język.
Diogo Jota i Tsimikas, którzy przybyli latem 2020 roku i szybko się zaprzyjaźnili, byli w tym kluczowi — potrafili łączyć różne grupy w szatni. Jota mógł rozmawiać z Brazylijczykami po portugalsku, a według Robertsona, był też „najbardziej brytyjskim obcokrajowcem”, jakiego spotkał, dzięki wspólnym zainteresowaniom, takim jak darts czy wyścigi konne.
Tsimikas, pseudonim „Greek Scouser”, był blisko z Salah, ale łatwo nawiązywał kontakty z innymi i szybko nauczył się radzić z presją gry w Liverpoolu.
To, co czyniło Liverpool wyjątkowym w poprzednim sezonie, to pełny wkład całej drużyny w kluczowych momentach i jasność, co każdy zawodnik ma robić na boisku. W obecnym sezonie chemia na boisku bywa niepewna — defensywa nie jest tak szczelna, współpraca Kerkeza z Gakpo wciąż się rozwija, a zbyt wiele zmian po prawej stronie wprowadzają rotacje z udziałem Conora Bradleya i słabsza forma Salaha, który obecnie przebywa na Pucharze Narodów Afryki przez około miesiąc.
Plany stworzenia elastycznej i wielofunkcyjnej linii ataku muszą poczekać, bo Wirtz i Isak nie osiągnęli jeszcze pełnej gotowości, a ofensywny obrońca Frimpong opuścił kilka meczów z powodu kontuzji. Ekitike jest wyjątkiem, ale nawet jego sukces rodzi pytania o rolę, jaką Isak będzie musiał przyjąć.
To okres przejściowy dla szatni Liverpoolu, z niepewną przyszłością Salaha, kontraktami Konate i Robertsona, którzy w marcu skończą 32 lata, wygasającymi z końcem sezonu oraz potrzebą wyłonienia nowych liderów.
W krótkiej perspektywie Liverpool musi skupić się na utrzymaniu mini-odrodzeniu z ostatnich spotkań. Tylko wtedy będzie można w pełni ocenić, jak naprawdę zjednoczona jest ta drużyna.
Gregg Evans, James Pearce

Komentarze (0)