Virgil: Najważniejsze, by mieć sposób na wygraną
Virgil van Dijk nie ukrywał zadowolenia z charakteru i waleczności, jakie Liverpool pokazał w sobotnim zwycięstwie 2:1 z Wolverhampton Wanderers.
Dzięki dwóm bramkom zdobytym w odstępie zaledwie dwóch minut pod koniec pierwszej połowy autorstwa Ryana Gravenbercha i Floriana Wirtza, The Reds odnieśli trzecie z rzędu zwycięstwo w Premier League. Po przerwie Santiago Bueno zmniejszył straty gości, ale zespół Arne Slota zdołał dowieźć prowadzenie do końcowego gwizdka i sięgnąć po komplet punktów na Anfield.
Poniżej pełna pomeczowa wypowiedź kapitana Liverpoolu dla Liverpoolfc.com.
O wywalczonych trzech punktach…
— Niestety bardzo szybko straciliśmy gola po przerwie i to dało Wolves ogromny impuls oraz dobry moment, by ruszyć do ataku. W pierwszej połowie zagraliśmy naprawdę bardzo dobrze — zdobyliśmy dwie ładne bramki, dobrze kontrolowaliśmy piłkę i w defensywie byliśmy solidni, bez większych problemów. Wiedzieliśmy, że po przerwie rywale wyjdą z dużo większą intensywnością i dokładnie o tym rozmawialiśmy w szatni.
— Niestety nie byliśmy w stanie w pełni powtórzyć tego samego, choć trzeba też oddać Wolves, że mieli w tym swój udział. Najważniejsze jednak jest to, że znaleźliśmy sposób, by wygrać — a to w tym momencie sezonu, przy tylu kontuzjach i nieobecnych zawodnikach, ma ogromne znaczenie. To nie jest usprawiedliwienie naszej gry w drugiej połowie, ale zwycięstwo było kluczowe.
O znaczeniu dwóch goli strzelonych w krótkim czasie…
— Oczywiście, to było bardzo ważne. W pierwszej połowie nie pressowali nas tak wysoko jak po przerwie, co było do przewidzenia, bo przegrywali 0:2. W pierwszych 45 minutach zagraliśmy bardzo dobrze i na tym powinniśmy budować.
O konieczności walki do końca, by wygrywać mecze…
— Trzeba umieć znaleźć sposób na zwycięstwo. Jeśli spojrzeć na cały sezon, bywał on nierówny — mieliśmy dobre mecze, ale też niestety słabsze. W takich momentach trzeba walczyć o każdą sekundę na boisku. Widać to nie tylko dziś, ale też w kilku ostatnich spotkaniach — bardzo zależy nam na tym, by regularnie dopisywać punkty. Dzisiejszy mecz był tego dobrym przykładem.
O jedności zespołu w trudnych momentach…
— To część futbolu. Pod koniec meczu trzeba było sięgnąć głęboko do rezerw, zwłaszcza gdy rywale grali czterema napastnikami, rzucili wszystko na jedną kartę i walczyli o każdą drugą piłkę. Na takie sytuacje trzeba być przygotowanym i my to pokazaliśmy. Nie zawsze wygląda to efektownie, ale najważniejsze jest zwycięstwo – teraz skupiamy się już na kolejnym meczu.
O radości z gola Floriana Wirtza…
— Coraz lepiej odnajduje się w intensywności i stylu, w jakim gramy. Jest bardzo ważny w grze z piłką, a jego jakość jest bezdyskusyjna. Bardzo się z niego cieszymy, ale on sam również powinien być zadowolony z tej bramki. Po około 60 minutach było jednak widać, że zaczyna brakować mu sił — to coś, nad czym zarówno on, jak i my musimy jeszcze popracować, by mógł grać co trzy dni pełne 90 minut.
O wyprowadzeniu dzieci i rodziny Diogo Joty na murawę…
— To był dla mnie ogromny zaszczyt, że mogłem wyjść na boisko z chłopcami, razem z Alim [Beckerem]. Bardzo na to czekałem. Po rozmowach z Rute [żoną Diogo] i całą rodziną wiedziałem, że będzie to wyjątkowy moment. Było bardzo emocjonalnie, ale jestem pewien, że chłopcy zapamiętają to na całe życie. Mam nadzieję, że w przyszłości czeka ich jeszcze wiele takich chwil i że nadal będą cieszyć się Liverpoolem, bo to miejsce zajmuje szczególne miejsce w ich sercach. Diogo zawsze będzie z nami. Byłem bardzo dumny, że mogli być częścią tego momentu, i sądzę, że kibice również to docenili.

Komentarze (0)