LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 1000

Ciężar dowodu

Artykuł z cyklu Artykuły


Jest coś, co powinien rozważyć każdy krytyk Rafy Beniteza. Hiszpan wygrał 57.38% ze swoich 305 meczów w roli menadżera Liverpoolu. Całkiem dobrze, wynik Boba Paisleya po 535 grach to... 57.38%.

W rzeczywistości jest to ten typ statystyki - rodzaj "ostatecznego wyniku", bazowany na wygrywaniu piłkarskich meczów - to pozwala uważać, iż ilość krytycyzmu, jaki Benitez otrzymuje w mediach wynika z niedoinformowania lub błędnych informacji i jest czasami kretyński.

Tak naprawdę procentowy wynik Paisleya w lidze jest nieco niższy od Beniteza, kwestia jednego procenta. Czasy się zmieniły i aby wygrać ligę obecnie musisz wygrać więcej gier, jednak to pokazuje, że hiszpański menadżer Liverpoolu wykonuje solidną robotę, jeśli porównać go z najlepszymi.

Ostatnio uświadomiłem sobie, iż wcielam się w rolę prawnika, obrońcy. (I nie dlatego, że lubię nosić kręconą blond perukę po godzinach.)

A to dlatego, iż uważam, że Rafa Benitez ma niesprawiedliwą prasę, szczególnie bezpodstawnie krytykuje się go w sportowych telewizjach na świecie. Moim zdaniem więc pewne wprowadzające w błąd komentarze w mediach, które podważają menadżera nie mają w rzeczywistości żadnych podstaw.

Nie uważam, aby było jakieś ogólne uprzedzenie do Liverpoolu, jednak sądzę iż ktokolwiek (szczególnie zza granicy) z niestandardowymi metodami jest traktowany jak trędowaty, a już na pewno w Anglii. Nigdy tak naprawdę nie ufaliśmy nowym pomysłom, za sprawą naszej wyspiarskiej mentalności.

Na prawie każdy zarzut skierowany do Rafy Beniteza jestem w stanie odpowiedzieć: "Przepraszam, jednak fakty zdają się mówić co innego". Nie oznacza to, iż jest on dzięki temu nieomylny, a każda jego decyzja jest prawidłowa. Jednak każdy człowiek zasługuje na obronę, jeśli się go atakuje, by przekonać się, czy owy atak jest usprawiedliwiony. To dlatego istnieją sądy, by obiektywnie ocenić stawiane zarzuty.

Na przykład krycie strefowe. Pod koniec sezonu 2005-06 powiedziałem, że Liverpool jest właściwie najlepszy w obronie stałych fragmentów gry; w czasie kiedy wszyscy je potępiali i uznawali za "odchody diabła".

Obecnie nie znaczy to, że krycie strefowe jest idealne, a indywidualne jest bezużyteczne. Mówię po prostu: "Cóż, jeśli masz zamiar ostro skrytykować Rafę za jego pomysły, poprzyj to chociaż jakimś mocnym argumentem."

Już w tym sezonie, kiedy Liverpool zaczął tracić zbyt wiele goli ze stałych fragmentów, pojawiły się statystyki przedstawiane przez popularne media. Ignorowały kwestie takie jak to, że Liverpool już nie jest specjalnie wysoką drużyną, ponadto liczby te zawierały w sobie zdarzenia takie jak rzuty karne, za które nawet krycie strefowe nie może na poważnie być obwiniane.

Problem w tym, że wielu futbolowych mądrali bazuje na przestarzałych teoriach i zakorzenionych założeniach. Byli piłkarze notorycznie zostają w tyle, zamiast iść z duchem czasu.

Moim ulubionym przykładem dotyczącym Billa Shankly'ego i Boba Paisleya jest wypowiedĽ z początku lat 70, iż stara brytyjska tradycja grania stoperem jest historią; drogą ku przyszłości jest elegancki środkowy obrońca potrafiący grać piłką, który mógł włączyć się do pomocy.

Nikt nie powiedział, "ale w 1947 graliśmy w ten sposób". Powiedzieli, "to jest przyszłość". Prawie dwie dekady Phila Thompsona, Emlyna Hughesa, Alana Hansena i Marka Lawrensona w parze z wynikami dowiodły, że Shanks i Bob mieli rację. "Za moich czasów" powinno być wyrzucone z kanonów komentowania piłki nożnej.

Sukces Alexa Fergusona również opiera się na fakcie, iż nie bazuje on na myśleniu stosowanym 20 lat temu. To nasuwa mi kolejny argument: chociaż Rafa zbiera ostrą krytykę za roszady w składzie, to przez ostatnie trzy sezony Ferguson zrobił więcej zmian w ligowej jedenastce, szczególnie w zeszłym sezonie.

Dlatego też kiedy Rafa jest krytykowany za każdą małą zmianę, przeciwstawiam temu fakt, iż nie tylko wykonuje on mniej zmian niż pozostali menadżerowie, ale w zasadzie jest to metoda, jaką stosują ligowi triumfatorzy; a jedną z "wielkich" drużyn, która zmieniała najmniej, Aston Villa, była widocznie zmęczona w końcówce sezonu.

Obecnie inne kwestie traktują o sile zespołu, kwestia kiedy i jak zmieniać. Jednakże moja analiza pokazuje, że nie ma wielkiej różnicy między podejściem do tej sprawy Fergusona i Beniteza, a ponadto Rafa posiada nieco bardziej poukładany trzon drużyny (co krytycy rozumieją odwrotnie, ponownie bazując na własnej opinii, zamiast na dowodach).

Jednak Benitez ma opinię głównego grzesznika, a leniwi dziennikarze i byli zawodnicy korzystają z tego nie biorąc pod uwagę przeczących im faktów.

Zbyt wiele futbolowych opinii bazuje na powtarzaniu niestworzonych teorii i na starym spróbowane-stestowane, a analizy wykazują, że to przeczące logice myślenie jest tym mądrym. (Często tylko dlatego jest to "przeczące logice", ponieważ wcześniej zrobiono ci pranie mózgu, abyś myślał w pewien sposób).

Zwykle staram się pomagać obronie poprzez wyszukiwanie dobrze zbadanych faktów.

Kwestia dowodu - rdzeń demokratycznego systemu sprawiedliwości - mówi: "przedstawienie dowodów zawsze leży po stronie tego, kto wnosi zarzuty".

Dziwnym trafem w futbolu zdaje się być odwrotnie. Obwinianie bazuje na pogłoskach i przeczuciach i często to, co widzimy, jest tym, co inni by chcieli, byśmy widzieli.

Powodem, dlaczego DNA oczyszcza z zarzutów tak wielu morderców i gwałcicieli jest to, że byli oni wysłani do więzienia dzięki zeznaniom naocznych świadków, którzy potwierdzali ich winę w czasach, w których wszyscy byli zadowoleni, że dowodzi to zbrodni. Błąd.

W 2005 roku napisałem, skazanie Michaela Shieldsa w Bułgarii musiało być oparte na błędnych przesłankach, ponieważ udowodniono mu winę w nie do końca jasnych okolicznościach. Rozum człowieka jest w tym sensie niewiarygodnie zawodny i płata nam figle. Czytałem wykłady na temat eksperymentów na naocznych świadkach, gdzie ludzie błędnie rozpoznawali nawet płeć podejrzanego! Nasze postrzeganie może być łatwo zmienione przez różne czynniki.

Shields został aresztowany na oczach tych wszystkich, którzy przyjechali by rozpoznać go na dziedzińcu; zobaczyli człowieka w kajdankach, który wyglądał trochę jak napastnik (nie wzięto pod uwagę, że osoby z innych kultur mogą "wyglądać tak samo"), więc kiedy byli wszyscy razem w jednym pokoju wyciągnęli złe (jednak dla nich oczywiste) wnioski.

Była kiedyś taka sprawa w Ameryce, gdy pewien człowiek odsiedział 20 lat za atak na swoją żonę, która po obudzeniu ze śpiączki nie miała wątpliwości, że to właśnie jej małżonek jest winny. Okazało się jednak, że gdy on wyszedł do sklepu, włamywacz wkradł się do mieszkania i popełnił przestępstwo.

Zachowując oczywiste proporcje, uważam, że podobne rzeczy zdarzają się w futbolu.

Myślę, że na moje wspomnienia i przeczucia wpływa adrenalina wynikająca z obecności na stadionie, gdzie trudniej odciąć sie od emocji. Również osoby siedzące nieopodal mnie mają istotny wpływ na moje odczucia; tak jak publiczność w Stambule wspaniale podniosła mnie na duchu, byłem na wielu meczach, w których zdołowano mnie pesymizmem i ogólną negatywnością. To wciąż dużo lepsze doświadczenie, jednak nie zawsze sprzyjające logicznemu spojrzeniu.

Nawet jeśli jesteś na meczu, możesz szukać kozła ofiarnego; dlatego też gdy ktoś taki jak Lucas Leiva wykonuje pięć dobrych podań, krytycy nie są super-czujni. Jednak gdy tylko popełni on jeden błąd, od razu cała wina spada na niego.

Kiedy mamy z góry założoną pewną opinię, wtedy szukamy dowodów na jej potwierdzenie.

Andy Gray (wśród tłumu innych byłych profesjonalistów) i jego zdanie o kryciu strefowym jest idealnym przykładem. Jest bardzo stronniczy - preferuje krycie indywidualne, słyszymy to co tydzień - więc nie otrzymujemy obiektywnych informacji.

Kiedy krycie strefowe zawodzi, podkreśla się to, nawet jeśli piłka, ruch zawodnika, wyskok czy strzał głową były "nie do zatrzymania" (jak na przykład dryblas Carlton Cole wcześniej w tym sezonie). Kiedy zawodzi krycie "każdy swego", podkreśla się jakość przeciwnika, jak w sytuacji kiedy Kuyt zdobył bramkę po rzucie rożnym, kiedy Gerrard główkował niepilnowany.

W rzeczywistości krycie strefowe jest krytykowane jeszcze przed tym, jak wykonawca stałego fragmentu kopnie piłkę, więc ludzie nastawiają się na nieuniknione. Widziałem mecz Danii ze Szwecją w weekend, a Leroy Rosenoir przed pierwszym rzutem rożnym dla Duńczyków powiedział: "Strefowe! Naprawdę mi się to nie podoba", po czym wypunktował jego słabe strony.

Powodem, dla którego najlepsi menadżerowie używają technologii takich jak Prozone, jest wychwycenie tego, czego nie można zobaczyć gołym okiem. Nawet jeśli jesteś na meczu, chociaż masz wybór gdzie spojrzeć (w przeciwieństwie do oglądania meczu w telewizji), możesz patrzeć tylko w jednym kierunku w danym momencie. Prozone jest obiektywne, pokazuje kto gdzie pobiegł i kiedy.

Więc kiedy póĽniej okazuje się, że arbiter tak naprawdę przebiegł więcej niż większość graczy danego menadżera, możemy ze spokojem przyznać temu rację. I to jest piękno większości danych. Statystyki mogą być oczywiście przekręcone, ale jeśli są przeanalizowane odpowiednio (to jest kluczowe), mogą ukazać drugie dno.

Dlatego właśnie stworzyłem ostatnio The Tomkins Times, gdzie mogę rozpatrywać sprawy dogłębnie i przedstawiać wystarczające dowody i analizy, które dotychczas stosowałem tylko w moich książkach.

Takie jest więc moje podejście: bronić, ale robić to z wielką precyzją, nawet jeśli ciężar dowodu powinien spocząć na oskarżycielach. Oskarżenie, które w wielu przypadkach jest warte niewiele więcej niż polowanie na czarownice.

Paul Tomkins



Autor: Miler
Data publikacji: 14.10.2009 (zmod. 02.07.2020)