"Będziemy grali jak Barcelona"
Artykuł z cyklu Artykuły
To był piękny, słoneczny dzień. 14 maja 2004 roku, w miasteczku Kirkcaldy - obecnie jednym z największych skupisk polskich emigrantów - życie toczyło się jak zawsze. Kilka hipermarketów, zatoka i klub piłkarski Raith Rovers wzbudzają w tym urokliwym miejscu największe zainteresowanie. Do czasu.
Pod stadion Stark's Park podjeżdża luksusowe auto. Okazuje się, że wysiada z niego główna atrakcja zaplanowanej konferencji. Claude Anelka, brat napastnika Chelsea - Nicolasa, zainwestował 300 tysięcy funtów w drugoligowy, szkocki klub i został managerem. - Sporo się tu zmieni. Przede wszystkim mam swoją wizję, będziemy grać jak Barcelona. Moja filozofia wzoruje się na myśleniu Johana Cruijffa - mówi Anelka. Dziennikarze powstrzymują się od śmiechu. - Wrócimy do ekstraklasy i będziemy trzecią siłą szkockiego futbolu - teraz kilku już nie wytrzymało, słychać parsknięcia.
Francuz wychodzi z sali. Szybko podbiega do niego prezes, Turnbull Hutton. - Stary, po co było to ostatnie? - pyta się. - Jak to po co? Tak właśnie będzie - odpowiada zdziwiony Anelka. I jedzie do dotychczasowego managera zespołu, uwielbianego za wprowadzenie Raith do drugiej ligi, Antonio Calderona, któremu proponuje rolę asystenta. Hiszpan zaczyna się pakować i wraca do ojczyzny.
Kibice Raith są jednak przyzwyczajeni do dziwactw. Zarząd klubu interesował się kiedyś szwedzkim piłkarzem. W poszukiwaniu materiałów z jego grą działacze natrafili na... filmy porno. Do transakcji nie doszło - najwyraĽniej nie byli pod wrażeniem jego skuteczności.
Nie było tak, że Anelka objął nową funkcję nie mając żadnego doświadczenia. Oprócz pracy DJ-a w nocnym klubie w Miami, brat Nicolasa trenował paryskich 12-latków. Efekty były widoczne. - Na pierwszym treningu ćwiczyliśmy podania - opowiadał były gracz Raith, John Smart.
Podczas okna transferowego Francuz kupił kilku piłkarzy. Wszyscy pochodzili ze szkółki, w której pracował kilka lat wcześniej. Specjalnie dla nich Claude prowadził treningi po francusku. Postanowił nawet... nauczyć brytyjskich piłkarzy kilku użytecznych zwrotów. Talonner! Servir! Reussir!
Ciężkie treningi, mocno przepracowany okres przygotowań do sezonu, nauka języków obcych i ruszamy!
Klub przegrywa dwa pierwsze mecze ligowe. Atmosfera jest fatalna. Zarząd sięga po doświadczonego trenera, Johna Hollinsa, który tchnął w zespół nowe życie. W trzeciej kolejce Raith prowadzą jedną bramką, ale tracą zwycięstwo w ostatniej minucie. Mimo to, morale piłkarzy skacze do góry. Spada, kiedy po tygodniu dowiadują się, że Hollins odszedł. - Nie mogę wytrzymać z tym gościem - powiedział na odchodne prezesowi klubu.
Drużyna przegrała kolejne siedem spotkań. Zdobyli jeden punkt na możliwych trzydzieści. Anelka zrezygnował z funkcji managera i przeniósł się do zarządu. W paĽdzierniku Francuz składa całkowitą dymisję i wraca do Miami.
Po latach mówi: - Tęsknię za trenerką. Na pewno kiedyś spróbuję jeszcze raz. Każdy zasługuje na drugą szansę, prawda?
Hmm... to może Newcastle?
Autor: Sochal
Data publikacji: 30.08.2009 (zmod. 02.07.2020)