TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1742

Tomkins o Johnsonie i transferach

Artykuł z cyklu Artykuły


Choć jest pewna grupa dziennikarzy, którą lubię i szanuję, to odkryłem, że najlepszy sposób na zachowanie spokoju, to nie zwracanie większej uwagi na transferowe spekulacje w gazetach.

Jestem pewien, że gdyby podsumowano kilka doniesień, można by dojść do wniosku, że Liverpoolu traci cały pierwszy skład na rzecz różnych klubów, a sam w to miejsce kupuje 179 piłkarzy. Choć istnieją dobrzy dziennikarze, to są też tacy, którzy najwyraĽniej próbują grzybków, które naprawdę nie są wskazane do spożycia.

Oczywiście, w niektórych wiadomościach jest ziarnko prawdy. Ale widziałem chyba kiedyś statystykę, która mówiła, że raptem 10% transferowych plotek ma jakieś przełożenie na konkretne ruchy.

Inne doniesienia mogą być prawdziwe, jednak z tego czy innego powodu się nie sprawdzają. Można jednak podejrzewać, że niektórzy żurnaliści mają przycisk ‘wymyśl i opublikuj’ na swojej klawiaturze, który automatycznie wyrzuca parę przypadkowych nazwisk i cen przed oddaniem gazety do druku.

Dla własnej poczytalności, uznałem, że najlepiej jest po prostu poczekać na to, kto przyjdzie a kto odejdzie.

Nie chcę, aby odszedł którykolwiek z zawodników, którego chce zostawić manager. Chcę aby dostał on swoje pierwszoplanowe cele. To naprawdę proste. A bicie piany należy do mediów, aby z kolei one osiągnęły swojej cele. Agenci też korzystają na podsycaniu niepokoju.

Cokolwiek ma się stać, to się stanie. Jeśli ktoś naprawdę chce opuścić Liverpool, to nie będę zarywać nocy. Klub potrzebuje tych, którzy chcą zostać i walczyć o ten 19. tytuł. A jestem pewien, że większość chce.

I tak samo, jeśli ktoś, kogo chce Liverpool, pragnie zarabiać więcej pieniędzy gdzie indziej, zamiast walczyć o Mistrzostwo Ligi albo Puchar Europy, to niezależnie od tego jak są dobrzy, to żadna strata. Chcę zawodników takich jak Fernando Torres, którzy poświęcili wielkie pieniądze, aby być częścią czołowego zespołu i grać dla fanów którzy go uwielbiają.

Rozumiem pragnienie gry w pierwszym składzie, które rzadko jest do spełnienia w klubach wielkiej czwórki. To lato jest kluczowe dla wielu internacjonałów, w perspektywie Mistrzostw ¦wiata – gdzie motywacją jest ambicja, nie pieniądze.

Jednak Liverpool potrzebuje tych zdeterminowanych do udowodnienia swojej wartości przez rok, nawet jeśli oznacza to walkę o miejsce w zespole.

Potem przychodzi kwestia ceny, i tego który zawodnik jest jej warty.

Tak jak każdy zawodnik jest inny, nie ma stałej ceny. Wszystko zależy od tego, ile klub sprzedający chce dla siebie, a ile kupujący jest w stanie wydać. Jeśli rzekomo przepłacone transfery mają prowadzić do sukcesu, to są tego warte. Czy Alex Ferguson dba o to, że ludzie mówią o Michaelu Carricku, że „nie był graczem wartym 18 milionów”?

A transferowa karuzela nabrała rozpędu dzięki wydarzeniom w Hiszpanii.

Real Madryt, upokorzony przez Liverpool w poprzednim sezonie i pełen zazdrości o historyczny sukces Barcelony, wpadł w amok i wydał więcej niż wynosi wartość całego składu Liverpoolu tylko na dwóch zawodników, a ich zakusy nie mają się ku końcowi.

Era galacticos wróciła na Bernabeu, a reperkusje tego wydarzenia odczuwalne są w całej Europie.

Chelsea grozi powrotem do wielkiego wydawania, po tym jak spadła na pozycję 3. zespołu w kraju. Manchester United ma 80 mln za Ronaldo, AC Milan 60 z Kakę, a Manchester City jest zdeterminowany aby zaczęto go traktować poważnie, z większą ilością pieniędzy niż cała reszta, jednak bez wielkiej historii i Ligi Mistrzów do zaoferowania.

W rezultacie, pomimo szerokiego zaciskania pasa przez sytuację gospodarczą na świecie, kilka klubów gotowe jest pozbyć się czegokolwiek, co trzyma ich metaforyczne spodnie.

Efekt końcowy, to generalny wzrost cen i jeszcze bardziej zwariowane niż zazwyczaj lato pełne spekulacji.

Jak to zwykle bywa, jest też ukryty czynnik, w tym przypadku płace. Liverpool płaci bardzo dobrze, jednak jest dopiero czwarty na liście wynagrodzeń. Manchester United i Chelsea płacą od 30 do 60 milionów więcej każdego sezonu (opierając się na najnowszych dostępnych opracowaniach).

Jeśli chcesz zapłacić 30 milionów za zawodnika, musisz także odłożyć następne 30 na wynagrodzenie za cały kontrakt.

Manchester City, z ich workiem pieniędzy bez dna, jest na dobrej drodze, o ile już tego nie osiągnął, aby także przeskoczyć Liverpool na tej liście.

Atuty Liverpoolu to: szósty sezon w Lidze Mistrzów z rzędu, najlepszy manager według plebiscytów przeprowadzonych w kilku krajach, zespół zdolny do walki o tytuł Mistrza Premier League i status zespołu, który, z całym szacunkiem dla Man City i Chelsea, umiejscawia klub wśród takich zespołów jak Barcelona, AC Milan, Bayern Monachium czy Juventus, dzięki sukcesom w Europie i rzeszy kibiców na całym świecie. Można też do tego dodać Anfield i The Kop.

W takim razie – kto?

Jak łatwo zgadnąć, jestem często pytany, kogo Liverpool powinien kupić. Jak większość fanów mam swoich faworytów, tych którzy wyglądają mi na dobrych zawodników.

To jest jednak problem z życzeniami kibiców – to niemal jak przerażająca postawa ‘Dyrektora ds. Futbolu’ – wymuszanie swoich decyzji na managerze. Mówienie mu, co jest najlepsze dla jego zespołu.

To szef wie najlepiej co potrzebuje dodać do systemu, dlatego moim życzeniem jest, aby manager dostawał zawodników, których on chce, niezależnie od tego, czy są to zawodnicy których ja doceniam lub nie

Spójrzmy prawdzie w oczy, nie każda gwiazda będzie pasować do systemu, a czasami manager i jego skauci dostrzegą coś w mniej znanym zawodniku.

Spójrzcie na Dirka Kuyta. Na myśl przychodzą bardziej renomowani skrzydłowi, a jednak był szósty w klasyfikacji najlepszych strzelców ligi i szósty w klasyfikacji najlepiej podających, z zaledwie jednym skrzydłowym wyżej od niego. I nie wykonuje rzutów rożnych i rzutów wolnych, które pomagają zawodnikom nabijać statystyki. To wspaniały wkład w zespół, nawet bez jego tytanicznej pracy i ogólnej postawy zespołowej. Nie jest gwiazdą, ale wykonuje swoje zadania.

Manager i jego skauci sprawdzają życiorys zawodnika, jego postawę, styl życia. To oni będą patrzeć w oczy piłkarza w trakcie negocjacji, aby przekonać się, co go motywuje. Bill Shankly zawsze preferował zawodników o mniejszych umiejętnościach, jeśli ci mieli bardziej odpowiedni charakter. Sporo zmieniło się w tej grze, jednak tak podstawowe cechy jak oddanie czy temperament, pozostają kluczowe. Nie sztuczki na YouTube.

Wszyscy możemy rozpływać się z zachwytów nad gwiazdami. Jednak sprowadzenie wielkiego zawodnika może przynieść więcej szkody niż pożytku. Nie da się takich rzeczy zmierzyć, dlatego dobrzy managerowie starają się sprowadzać zawodników o silnym charakterze, którzy nie będą mieszać w grupie.

Oczywiście, szef może też próbować szukać rozwiązania wewnątrz składu. Możemy myśleć o konkretnej pozycji, która potrzebuje wzmocnienia, on jednak może już wiedzieć kto jest gotowy na zrobienie następnego kroku.

Emiliano Insua rozwijał się wspaniale w poprzednim sezonie. Nie zapominajmy o Yossim Benayounie i jego transformacji z zawodnika szerokiego składu do jednego z najjaśniejszych punktów Premier League od lutego.

W nadchodzącym sezonie Ryan Babel może dostać więcej gry na swojej ulubionej pozycji, za napastnikiem – to jednak wie tylko sztab trenerski. Jest też i David Ngog i Krisztian Nemeth, obaj powinni być gotowi szybciej niż póĽniej. Lauri Dalla Valle i Daniel Pacheco również mają przed sobą wielką przyszłość.

Jednak moja opinia zawsze opiera się na tym, że manager wie najlepiej. Nie tylko ma lepszą futbolową głowę niż ktokolwiek z nas (w przeciwnym razie pracowalibyśmy na jego miejscu), ma też nieskończenie więcej informacji o swoim obecnym zespole, o swoich dojrzewających talentach i potencjalnych celach.

My spoglądamy przez mgłę.

Nie znaczy to, że każdy pojedynczy zakup w jego wykonaniu wypali, czy każdy obiecujący młodzian spełni oczekiwania. Jednak znaczy to, że jest w o wiele lepszej pozycji do wydawania ostatecznych sądów – kogo kupić, kogo wypromować do pierwszego zespołu i kiedy.

Liverpool dobija także do momentu, w którym jest coraz mniej miejsca na poprawę. Z pewnością ciężko jest obecnie wzmocnić kręgosłup, nie zamieniłbym tych zawodników na żadnych innych. Ciężko jest znaleĽć czołowych piłkarzy, którzy zgodzą się na granie drugich skrzypiec, zatem być może lepiej jest znaleĽć dobrego zmiennika.

Przede wszystkim, każdy kto będzie w stanie poprawić wyjściową jedenastkę The Reds może być wart majątek. Trzeba płacić tyle ile potrzeba, oczywiście w ramach budżetu, aby poprawić zespół.

Glen Johnson doskonale wpasowuje się w to, o czym mówiłem już wcześniej. Dodaje szybkości, techniki i umiejętności podawania z pozycji prawego obrońcy i dublowania prawego skrzydłowego, co pozwala na a.) przesuwanie się Kuyta w pole karne, b.) wykorzystanie sporej przestrzeni powstałej z ruchu Holendra.

Johnson jest jednocześnie wystarczająco szybki i silny, dzięki czemu może wykonywać pracę na obu końcach boiska. Jego obrona jest z pewnością niedoceniana, być może dlatego, że grał w dobrym zespole będąc jeszcze niedoświadczonym, a jako ofensywnie nastawiony boczny obrońca, naturalnym było łapanie go czasami poza swoją pozycją. W końcu nie można być w dwóch miejscach jednocześnie.

Obrońcy mają jednak tendencję do rozwoju pod skrzydłami Rafy Beniteza, a w wieku 24 lat Johnson ma doskonałe perspektywy osiągnięcie jeszcze wyższego poziomu.

Wciąż jestem wielkim fanem Alvara Arbeloi (którzy bardzo dobrze radził sobie również na lewej stronie, zwłaszcza przy kryciu indywidualnym), jednak Johnson jest doskonałym atakującym bocznym obrońcą – a jeśli jest coś, czego brakowało Liverpoolowi w porównaniu z resztą wielkiej czwórki, to była to możliwość szybkiego przedostania się za linie obrony przeciwnika dzięki wybiegającym obrońcom, zmieniającym się w skrzydłowych przy posiadaniu piłki.

Zawodnicy tacy jak Evra, Bosingwa (z początku sezonu), Sagna czy Cole byli kluczowi dla dobrych wyników swoich zespołów, tak samo jak bardziej renomowani gracze w ich ekipach. Arbeloa jest w większym stopniu obrońcą, który przesuwa się do przodu, niż kimś, kto swobodnie sobie poczyna blisko bramki przeciwnika.

I znowu – nie ma żadnej gwarancji na to, że zawodnik który w teorii poprawi zespół, zrobi to w praktyce. Może doznać kontuzji, nie zaaklimatyzować się, ugiąć się pod presją wielkiego klubu – trzeba mieć po prostu nadzieję, że dobra ocena pójdzie w parze ze szczęściem.

W przypadku Johnsona – dojrzał, odkąd w zbyt młodym wieku trafił do Chelsea, i co najważniejsze, błyskawicznie się rozwija. Jednak jego talent był widoczny już za czasów jego pobytu w West Hamie.

Ma mnóstwo doświadczenia w grze w wielkich meczach, i w przeciwieństwie do wielu zawodników, podołał grze w reprezentacji, co świadczy o tym, że potrafi radzić sobie z presją.

Fakt, że Chelsea chciała go kupić za sumę czterokrotnie większą niż ta, za którą go sprzedali, a także to, że były nim zainteresowane inne duże zespoły, świadczy o jego wartości. Jakkolwiek wysoko był wyceniany, ludzie byli gotowi zapłacić tę cenę.

A dodanie nowego wymiaru do gry The Reds, może okazać się bezcenne.

Paul Tomkins

Ľródło: liverpoolfc.tv



Autor: Alex
Data publikacji: 30.06.2009 (zmod. 02.07.2020)