SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1411

Kultura kibicowska na wyginięciu

Artykuł z cyklu Artykuły


Czy wszyscy patrzymy z nostalgią na dawne czasy i barwne spektakle piłkarskie? Czy wszystko było rzeczywiście lepsze zanim nastała era Premier League? A może nie przyjmujemy do wiadomości zmian, jak nasi dziadkowie, którzy powtarzali „już nie jest jak dawniej” rozmawiając o piłce.

Ci wspominający stare dzieje mogą być oskarżeni o niezauważanie oczywistych korzyści. Wśród pięciu najlepszych zespołów Europy są cztery nasze, a na angielskich boiskach gra światowa elita. Tymczasem w latach 80. takim piłkarskim rajem były Włochy, gdzie chcieli grać wszyscy zawodnicy. Mamy najlepszych piłkarzy w najlepszych klubach na wyciągnięcie ręki. Więc co jest takiego dobrego w dawnych czasach?

Dla mnie rzecz nie w poziomie piłki, ani nie w wielkości krzesełka, jakie mam na stadionie. To nowe, miękkie krzesełko jest darem niebios dla widza. Ale są przeszkodą dla kibica. Zmiana nastawienia widowni z kibicowania na bierne oglądanie to dla mnie największy ból. Kilka dekad czyszczenia stadionów z chuliganów i plemiennych obyczajów doprowadziły do sterylizacji stadionów i wyrzucenia z nich następnego pokolenia kibiców. Kibice stali się zagrożonym gatunkiem.

Po Heysel i Hillsborough wiadomo było, że trzeba wielkich zmian. Stadiony się rozpadały, a kibice byli traktowani jak zwierzęta. Thatcher i jej armia wyruszyli w drogę do lepszej piłki. Zaczęli ewolucję, która ciągle nabiera tempa, chociaż już nie powinna.

Jako dziecko chodziłem na mecze w póĽnych latach 80. i wczesnych 90. Tata zabierał mnie na The Kop. Byliśmy na miejscu kilka godzin przed rozpoczęciem, żeby odstać swoje w kolejce i kupić bilety po przystępnej cenie. Tata zarabiał skromnie, a i tak było go stać na bilety dla siebie i dla mnie co tydzień. Nigdy nie czułem się zagrożony czy przerażony, choć stałem w tłumie 16 tysięcy ludzi. Siadaliśmy razem z innymi dzieciakami na barierkach i dorastaliśmy na The Kop.

Liverpool był dla mnie wszystkim i co tydzień szedłem wejść w tłum ludzi, którzy ten klub kształtowali. Z kibicami. Mieli odrębną tożsamość i charakter. Każda z czterech trybun Anfield była inna. ¦piewaliśmy pieśni, których nikt w kraju nie śpiewał i zawsze chcieliśmy się odróżniać. I chociaż wiele klubów miało podobny doping, każda miała wtedy swój charakter. Trybuny odzwierciedlały okoliczną społeczność, była w tym plemienna duma i wyjątkowość. Co nie oznacza od razu chuligaństwa.

Przyspieszam historię do dzisiejszych czasów i jestem zasmucony widząc nowe stadiony budowane w całym kraju. Wyglądają, jakby projektowała je ta sama firma, zmieniając tylko kolor krzesełek. Nic nie odróżnia ich od reszty. [proponujemy zobaczyć stadiony w Leicester, Derby, Middlesbrough, Coventry czy Southampton dla porównania – przyp. red.].

Kibice wypełniający te stadiony są dokładnie jak one same. Ten sam model, tylko w różnych barwach klubowych. ¦piewają to samo co inni, zmieniając tylko nazwę klubu w treści. Ubierają się tak samo, zachowują się tak samo i tak samo poddali się bezrefleksyjnie nakazom i zakazom władz. Kluby grają im muzykę z głośników, żeby mogli sobie pośpiewać. To się dzieje wszędzie, we wszystkich ligach, odbierając kibicom okazję na stworzenie jakiejś odrębności.

Dodajmy do tego bilety, na które nie wszyscy mogą sobie pozwolić. Młode pokolenie wyrasta inaczej niż. Chodziliśmy na każdy mecz, co tydzień. Teraz nie mają okazji wejść tak bardzo w tę kulturę. Zamiast kibicować na stadionie, są fanami telewizji Sky. Ich nawyki biorą się z programów telewizyjnych, nie z trybun. Nie dziwne, że wszyscy są tacy sami.

Boję się myśleć o piłce za 20-30 lat, kiedy braknie tych starszych kibiców, co dziś kultywują jeszcze dawne tradycje. Nie będzie wyjątkowości, piłka umrze.

Grać będą dalej, zarabiać pewnie jeszcze więcej, ale pasji i kultury, w której się zakochałem może zabraknąć. Przecież nie zafascynowała mnie zielona murawa i umiejętności gwiazd. Ani czerwona koszulka i herb Liverpoolu. Ani fakt, że Liverpool jest najlepszą drużyną w okolicy. Nie miałem wyboru. Zostałem wzięty na mecz przez ojca, jak on wcześniej przez swojego, a tamten przez swojego. Na mecz czekałem dla atmosfery i ludzi na meczu tak samo, jak dla samej piłki.

Smutno mi, że mój syn miałby tego nie doświadczyć. Postaram się, ale w duszy wiem, że to już nie wróci. Będę się cieszył, kiedy zobaczy pierwszy raz zieloną murawę Anfield i zaśpiewa „You’ll never walk alone”. Ale rozejrzę się po ludziach wokół i wiem już, że to nie będą tacy ludzie, jak dawniej. On nie zrozumie, dlaczego ja tak pokochałem swój klub.

Władze wykorzystały tragedię Hillsborough nie tylko dla uczynienia futbolu bezpiecznym, ale też dla wykluczenia cenowego tych, którzy tworzyli jego duszę. Wszyscy oczekiwaliśmy zmian, a rozpadające się stadiony musiały się zmienić. Ale spójrzmy na Niemcy. Oni w tej chwili oglądają piłkę na najnowocześniejszych stadionach ¦wiata. Mają zdecydowanie najwyższe frekwencje w Europie. Bilety są w rozsądnych cenach, a na ich trybunach stojących są młodzi i starsi, mężczyĽni i kobiety. Tam młodzież dojrzewa i poznaje tradycje, które przekaże dalej. Atmosfera na ich stadionach jest najlepsza w Europie, a kultura kibicowania ciągle na fali wznoszącej. A u nas w odwrocie.

Oddałbym bez wahania mocarstwowość naszej piłki, gdybyśmy mogli skopiować to, co Niemcy zrobili ze swoją piłką. Nie liczą się w Europie tak, jak my. Ale jeśli takim kosztem można uczynić chodzenie na rodzime mecze przyjemnym, to nie waham się ani chwili.

Więc kiedy miliony Niemców co weekend chodzą na mecze i świetnie się bawią zabierając dzieci ze sobą, nasze dzieci siedzą przed telewizorami i oglądają jak bogaci stają się jeszcze bogatsi, a biznesmeni w garniturach oklaskują kolejny sukces na boisku. Kibicują oczywiście zespołowi, który kilkanaście lat wcześniej kompletnie ich nie interesował. I nie zdają sobie sprawy, co uczyniło ten klub wielkim. Tylko europejska wyższość daje nam przewagę nad takimi Bayernami Monachium. Jeśli ceną za sukces jest wykluczenie nowego pokolenia z tradycji i zabicie kultury kibicowania, to ja sobie podaruję te sukcesy.

Paul Jones z The Times

Ľródło: portalkibica.pl



Autor: AirCanada
Data publikacji: 04.06.2009 (zmod. 02.07.2020)