SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1636

Najpiękniejszy dar

Artykuł z cyklu Artykuły


Sangwiniczny to świetne słowo. Może oznaczać kolor - krwisto czerwony, ale również oznacza coś optymistycznego.

Mecz z Newcastle zakończył trudny tydzień, który doprowadził mnie do właśnie do tego słowa.

Niestety nie miałem możliwości zobaczenia kilku poprzednich spotkań, dlatego z przyjemnością czekałem na obejrzenie spotkania na żywo z Newcastle.

PóĽniej jak się okazało tuż przed końcem tygodnia zdiagnozowali u mojego ojca raka.

Chciałbym zaznaczyć, że po tej wiadomości piłka nożna znaczyła tyle co nic, bo straciłem ochotę na wizytę na Anfield. Niestety życie toczy się dalej i trzeba nim żyć. to takie "sangwiniczne".

Jeśli on nie zamierza poddać się w walce z ta chorobą, ja nie zamierzam opuścić kolejne spotkania i szanse na spotkanie swych przyjaciół i zobacz krwisto-czerwone rzeki otaczające Anfield. W takim wypadku piłka nożna oferuje okazję do celebrowania życia.

Spośród wszystkich tych rzeczy, które zaoferował mi mój ojciec, piłka nożna jest najpiękniejszym prezentem jaki mogłem od niego dostać kiedykolwiek.

Znudzony życiem klasą robotniczą rodziców, którzy oboje wywodzili się z piłkarskich rodzin, miałem obowiązek podążać tą samą drogą przez piłkę nożną, którą teraz jeszcze bardziej cenię. Dla mnie to nie jest tylko głupia gra.

Minęło już 10 lat odkąd ostatnio mogłem zagrać w piłkę (i ciągle nic nie daje mi takiej radości jak właśnie czysta gra) i teraz w ten weekend kiedy tyle rzeczy miałem na głowie (np piękną grę Barcy z Realem) piłka nożna kolejny raz pokazała mi jak może ukoić duszę.

Nie jestem piłkarskim snobem i często wstrzymuję się od wypowiedzi w jaki sposób powinno się grać, bo drużyny grają tak, żeby uzyskać korzystny dla nich rezultat.

Na różnych poziomach rozgrywek drużyny grają zupełnie różnymi stylami. Czasami dobrze jest zobaczyć futbolowy dramat, ale i łatwą wygraną bez większego wysiłku.

Kiedy mecz jest pełen technicznych sztuczek i świetnych zagrań, a zawodnicy wkładają całe serce i pasję to wtedy taki mecz na swojego ducha. to coś więcej niż zwykły mecz piłkarski.

Jako fani liczymy się z konsekwencjami rezultatów jakie osiągają nasi ukochani, bo takie jest kultura tego sportu, ale sama gra jest czarująca.

Zakochałem się w piłce gdy miałem siedem lat (tyle lat ma mój syn teraz) i w tamtym czasie kibicowałem najlepszej drużynie. Teraz moja rodzina to zagorzali fani Liverpoolu, a moja mama denerwuje się jeszcze bardziej niż ja kiedy Liverpool rozgrywa spotkanie.

Moje najwcześniejsze wspomnienia to Kenny Dalglish z Wembley w roku 1978. Ciągle bardziej pamiętam jego radość ze zdobytej bramki niż samego gola. To było coś niesamowitego, a ja musiałem poprosić mojego tatę, żeby wytłumaczył mi to co zobaczyłem.

Lata mijały, a ja zacząłem podziwiać podania Souness'a jego umiejętności i wdzięk z jakim pokonywał bramkarzy z pełną kontrolą. Wykorzystywał tyle siły ile musiał i nic ponad to.

Wtedy myślałem "Dokąd on zmierza?" ten facet z najszerszym uśmiechem jaki kiedykolwiek widziałem w czerwonej koszulce.

Możliwe, że w tamtych czasach byli jeszcze inni świetni zawodnicy których nie pamiętam ,tak jak drużyny Argentyny z 1978 roku, ale pamiętam mecze z Arsenalu i finał FA Cup z United kiedy to wygrali 2:1 pomimo tego, że przegrywali. Coś niesamowiyego.

Ja miałem wtedy swój klub i album z naklejkami "Panini" i dumą dla mnie było noszenie znaczka The Reds.

Teraz wszystko się zmienia i ja mimo tego, że nie mam już tylu włosów co wtedy gdy miałem 7 lat to inaczej widzę różne aspekty gry. Nie da się porównywać finału pucharu Europy z 1978 roku z tymi obecnym finałami, bo w piłce wszystkie aspekty gry się zmieniły. Nauczyliśmy się więcej o samej piłce, ale także o fizjonomii człowieka, która ma spory wpływ na dzisiejszą piłkę.

Lepiej rozumiemy porażkę i zwycięstwo. Lepiej pojmujemy psychologię świadomie lub nie, i to jak nasza postawa wpływa na to co osiągamy. Jeśli nasza głowa nie będzie ''cementowa'', to ciągle będziemy uczyć się z niezliczonych błędów.

Jako dzieciak zawsze grałem jako skrzydłowy, a mój tata mówił mi żebym grał szeroko powodując rozszerzenie obrony. Ja zawsze chciałem być tam gdzie była piłka i za nią podążałem. Zawsze chciałem być tam gdzie coś się działo.

Myślałem, że byłbym odizolowany, gdybym grał tak jak mi tata mówił. Czułbym się niepotrzebny. Wtedy myślałem, że wiem lepiej. (Inna historia, że za każdym razem tak robiłem to dochodziło do niezłych sprzeczek między nami, ale tak jak powiedziałem, to inna historia.)

Powiedziałem to już wcześniej, ale przyszłość rozwinęła piłkę pod każdym względem i pozostawiła ją bardziej filozoficzną.

Każda nowa rzecz o której wiemy więcej otwiera nam ścieżkę do tego abyśmy stawali się coraz bardziej zamknięci we własnym przekonaniu. Jeśli jedną rzecz rozumiemy, to wydaje nam się, że to czego nie rozumiemy jest złe i niepotrzebne. To powoduje, że zamykamy się w sobie. Otwierając jedne drzwi widzimy, że dalej jest pięć par nowych i niechętnie do nich podchodzimy.

To wszystko sprawia, że życie zatacza koło. Myślę teraz o młodych chłopakach którzy zaczynają kariery w Youth FA Cup w koszulce Liverpoolu.

Myślę o sobie w tym wieku i drżę na samą myśl jak bardzo byłbym nieprzygotowany na to co miałoby mnie czekać w takim spotkaniu (gdybym był dobry wystarczająco żeby tam się znaleĽć). Grymaszę nad sobą, kiedy myślę o tym jak wyglądałem wtedy teraz, kiedy wymagam od tych młodych chłopaków jak miliony innych fanów co tygodniowej dawki pięknego futbolu.

Teraz kiedy mam prawie 40 lat wydaje mi się, że dopiero teraz mentalnie byłbym w stanie być profesjonalnym piłkarzem. Niestety moje ciało się poddało się wiele lat temu i nie pozwoliło mi spełnić to marzenie.

Natura odpuściła mi i wszystko ze zdrowiem już jest wporządku, ale stało się to wtedy, kiedy większość zawodników jest już na emeryturze. To tak jak jakby mechanicy naprawili bolid formuły ale w momencie, kiedy jest już po wyścigu.

Teraz kiedy zbliżam się do 40stki inne sprawy są dla mnie ważne. Wychowałem się z myślą o powierzchowności gry. Teraz umiejętności pojedynczego zawodnika to za mało.

Charakter zawodników Liverpoolu wydaje się być dla mnie ważniejszy niż kiedykolwiek i w tym sensie skład Rafy jest praktycznie nieskazitelny.

To czasem jest mniej zauważane niż piękna bramka czy ładne podanie które można zobaczyć na Youtube, bo nie zobaczysz tam powtórek z tego jak zawodnik wraca 70 metrów żeby odebrać komuś piłkę. Charakter zawodnika się czuje i nie można go dotknąć, bo to bardziej kolektywny duch drużyny aniżeli każda część z osobna.

Liverpool musi wygrać pozostałe trzy spotkanie i ja wiem, że nikt nie odpuści tych spotkań ryzykując zdrowie swojego przeciwnika, bo taki charakter ma ta drużyna.

Zawodnicy, którzy nie zgadzają się z takimi zasadami nie są wybierani przez takiego trenera, bo tutaj trzeba mieć swój honor i szacunek do pozostałej reszty drużyny.

Mówiąc to mogę się w pełni identyfikować z tą drużyną może nawet bardziej niż kiedykolwiek. Tak, teraz ta drużyna gra piękny futbol i strzela więcej pięknych goli niż wtedy kiedy grali tacy zawodnicy jak Dalglish. Teraz wiem, że ta drużyna jest na właściwym torze.

Właściwa postawa jest sercem wszystkiego.

Każdy ma swój wybór dotyczący spoglądania na różne sprawy. Każdy w inny sposób opisuje pecha czy szczęście. Trzeba jednak przejść przez własne współczucie do niektórych spraw i zrobić z tego coś konstruktywnego.

Gdybym nie zdobył M.E.,(tytuł naukowy - przyp. red.) nigdy nie spotkałbym swojej dziewczyny. Wszystkie inaczej potoczyłoby się gdyby nie problemy ze zdrowiem, choć nie wiem, czy miałbym na tyle odwagi by stać się profesjonalnym piłkarzem. Czasem trzeba wszystko stracić, żeby zacząć od nowa w zupełnie innej rzeczywistości.

Czy pragnąłem być wtedy uleczony? Oczywiście że tak, bo pozwoliłoby mi być dzisiaj bardziej "energetycznym" ojcem.

Prawda jest też taka, że nie zmieniłbym tych lat z mojej przeszłości, bo te lata dały mi dużo nie materialnych wartości. Ciągle się uczymy i dlatego ciągle możemy być lepsi.

Czy życzę sobie aby mój tata miał coś innego niż raka? Oczywiście, ale on czuje, że miał wspaniałe życie i chce to celebrować najdłużej jak się da. Szanuję to. Tu nie chodzi o to że się poddaje, ale że akceptuje to co jest nieuniknione.

Można nazwać to sangwiniczne albo filozoficzne podejście do życia, ale to taka cecha która mam nadzieję, że sam już posiadam. Kiedy człowiek jest młody nie myśli o takich sprawach, ale z wiekiem przychodzą zmiany.

Zawsze kiedy staram się myśleć o piłce, to dochodzę do tego samego wniosku:

Wygrywając te ligę lub nie i tak jestem dumny z wirtuozów, którzy grają w tej drużynie. Szanuję ich walkę, determinację, grę fair play oraz poświęcenie dla drużyny. Dzięki Bogu byłem szczęśliwy urodzić się w sytuacji, kiedy pozwolono mi doceniać takie cechy.

Paul Tomkins

Ľródło:liverpoolfc.tv



Autor: Majamajewski
Data publikacji: 08.05.2009 (zmod. 02.07.2020)