SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1640

Czas złożyć puzzle

Artykuł z cyklu Artykuły


WyobraĽ sobie jedenastkę w Premiership złożoną z takich zawodników: Jasskelainen, Agger, Vidic, Evra, Pires, Ronaldo, Lampard, Mascherano Bergkamp, Henry i Adebayor, a na ławkę rezerwowych powędrowaliby tacy zawodnicy jak: Riera, Drogba, Flamini, Tevez i Hleb.

Chciałbym jednak dodać, że nie jest to najbardziej zrównoważona drużyna jaką mogłem wymyślić, ale zrobiłem to, bo są pomiędzy tymi zawodnikami pewne koneksje.

Część z was pomyśli, że to jedna z najlepszych drużyn jakie mogłem wymyślić z graczy, którzy pojawili się na angielskich boiskach od początku tego stulecia i że ma w sobie coś z obrony, pomocy i ataku. Gdyby tak było, to możecie być pewnie, że dodałbym jeszcze Gerrarda i Carraghera i kilku innych do tego składu.

To jednak drużyna złożona z zawodników, którzy do 2 roku od momentu przyjścia do PL mieli problemy z udowodnieniem swojej wartości dla klubu.

Całkiem niezła kolekcja prawda?

Tak naprawdę chyba tylko Agger od razu przekonał do siebie kibiców i działaczy, i nie powinien znaleĽć się na tej liście, ale uwzględniłem go dlatego, że podczas pierwszego pół roku na Anfield zdołał zagrać tylko 4 razy, a większość magazynów piłkarskich uznały go miernym zakupem.

Cristano Ronaldo w momencie kiedy przybył do klubu był o wiele młodszy od pozostałych zawodników, ale prawda jest taka, że zaczął grać na swoim wysokim poziomie dopiero po dwóch latach od momentu przyjścia na Old Trafford. Z chwilą gdy przychodził, wiele osób wątpiło, że zobaczą go tak grającego jak teraz.

Wielu z tych zawodników zdobyło, lub było nominowanych do nagrody "Gracza Roku", i za każdym razem te nominacje wzbudzały zdziwienie, choć na przestrzeni lat nie powinny.

Tak było chociażby z Robertem Piresem, który musiał trochę się napracować na boiskach PL zanim pokazał, że jego transfer był strzałem w "10". Podobnie było z Tevezem i Drogbą, którzy przychodząc do United i Chelsea musieli na swoje nazwisko bardzo zapracować. Frank Lampard łatwej kariery przed Chelsea też nie miał, a Riera o PL ledwo co się otarł w drużynie City.

Przez prawie dwa lata Adebayor bardziej wzbudzał śmiech wśród kibiców drużyn przeciwnych niż tak jak teraz szacunek i lęk.

Hleb przez swoje pierwsze dwa lata był praktycznie anonimowy w lidze angielskiej.

Wiem, że i wy macie z każdym nowym transferem tyle samo radości co i znaków zapytania czy to dobre posunięcie.

BądĽmy jednak konsekwentni. Nie mówię, że to, że jakiś zawodnik przez kilka pierwszych miesięcy walczy i stara się na treningach nie oznacza, że w przyszłości stanie się gwiazdą. Wielu zawodnikom taka sztuka się nie udawała i odchodzili w niepamięć lub byli za słabi na miarę oczekiwań.

Trzeba jednak sobie uświadomić, że nie można od razu skreślać zawodnika, bo w przyszłości może okazać się, że trafimy na nowego zawodnika pokroju Bergkampa czy Ronaldo, a wiele zależy od sposobu dotarcia do człowieka.

Musi minąć trochę czasu zanim zawodnik stanie się boiskowym "wyjadaczem" W Anglii gra się szybką piłkę i tu nie ma czasu na kiwanie się i długie przetrzymywanie piłki. Tempo spotkań rzadko tutaj siada w miarę upływu spotkania, a często nie masz czasu odetchnąć bo jesteś ciągle angażowany w grę.

Niedawno Darren Bent był obrzucany błotem, a teraz jest idolem w drużynie "kogutów".

Dla przeciwieństwa stworzyłem taką drużynę Liverpoolu : Dudek, Josemi, Hysen, Vignal, Gonzalez, Biscan, Sissoko, Berger, Diouf, Clough i Rosenthal.

Każdy z tych zawodników zaczynał swoją karierę na Anfield ze świetnym samopoczuciem. Pierwszy sezon Dudka należał do niesamowitych, a Gonzales strzelił bramki w swoich debiutach w Lidze Mistrzów i w PL. Diouf i Clough zaliczyli kilka świetnych występów przed własną publicznością, Biscan zdominował środek pola w meczach z United i Arsenalem, a Berger w pierwszych ośmiu dniach pobyty na Anfield zdobył 4 gole nie mówiąc już o Ronnym Rosenthalu, który w 1990 roku w pierwszych ośmiu grach zdobył 7 goli.

I tak spośród tych wszystkich zawodników na dłuższą metę przydatni okazali się tylko Dudek, Berger i Sissoko ale tak naprawdę poza pierwszym świetnym sezonem nie zdołali zagrać już w następnych latach tak dobrze jak podczas pierwszego roku pobytu na Anfield.

Wydaje mi się, że Igor Biscan jest najbardziej interesującym zawodnikiem spośród tych wymienionych przed chwilą, a najbardziej zapadł mi w pamięci moment w którym w 2000 roku wszedł z ławki w meczu z Ipswich, a tłum po chwili już skandował "IIIIgooorrrr".

Potem jednak coś się z nim działo nie tak. Zafarbował włosy i zaczął inaczej się zachowywać. Wtedy zacząłem go nie cierpieć. Wtedy postanowiłem być zawsze przeciwko temu zawodnikowi nawet wtedy, kiedy robił coś dobrego dla klubu.

Jednak kilka lat póĽniej zacząłem na nowo odkrywać jego wartość dla tego klubu po tym, jak zaczął grać w obronie. Nie był idealny, ale był szybki, dobrze walczył w powietrzu, i potrafił bardzo dobrze rozegrać piłkę już sprzed własnego pola karnego.

Zawsze starał się dawać z siebie wszystko i ułatwiał bronienie pola karnego takim zawodnikom jak Hyypia czy Henchoz, bo gra w parze z nim była dobrą lekcją.

Z chwila kiedy przyszedł Rafa Benitez Igor miał tylko kilka dobrych występów. Zagrał świetne mecze w Lidze Mistrzów i prawda jest tak, że również dzięki jego świetnym podaniom z głębi pola mogliśmy się cieszyć z dotarcia do finału w Stambule. Igor powrócił!

Więc kiedy mieliśmy okazję poznać prawdziwego Biscana? Wydaje mi się, że nigdy. Tak naprawdę nigdy nie był w stanie pokazać konsekwencji w tym co robił. Czasem wydawało mi się, że jest trochę zrezygnowany, a widać wyraĽnie to było kiedy przybyła mu konkurencja z innej półki w postaci Alonso czy Gerrarda. Czasem jednak do dobrej gry potrzebne są odpowiednie okoliczności, które mogą być dla zawodnika najistotniejsze, bo wtedy czuje się on swobodnie w tym co robi.

Ciężko jest zaprzeczyć, że jest ktoś, kto lepiej się zna na sprowadzaniu zawodników do PL niż Arsene Wenger, który twierdzi, że każdy zawodnik potrzebuje przynajmniej roku, aby się zaadaptować do nowych warunków. Każdy fan ma prawo do własnej opinii, ale czasem trzeba dać trochę czasu nowym zawodnikom i nie wyciągać zbyt pochopnie wniosków z gry.

Dla przykładu znam podstawy fizyki i wiem na czym polega prawo grawitacji, ale nie wydaje opinii o fizyce kwantowej bo to jest dla nie czarna magia. Jeżeli jakiś ekspert w danej dziedzinie wypowiada się na ten temat, to trzeba mu wierzyć bo wie o czym mówi, a nie słuchać jego studenta, który ledwo co przechodzi przez kolejne sesje, ale zawsze ma sporo do powiedzenia.

Tu chodzi o drobne szczegóły, których my czasem nie dostrzegamy, a nad którymi eksperci pracują całymi dniami. Czasem trzeba umieć docenić to czego sami nie jesteśmy w stanie dostrzec i zrozumieć.

Wstydzę się teraz za to jakim byłem ignorantem w wieku 20 lat, bo wydawało mi się, że wiem już o piłce wszystko i moje zdanie było tym najlepszym zdaniem. Teraz nie widzę wszystkiego tylko jako czarne lub białe.

Szanuje mimo wszystko kilka głównych lecz prostych prawd o piłce nożnej. Mogę czasem nie zgadzać się z ludĽmi, którzy na co dzień pracują w Melwood i uczestniczą we wszystkich sesjach treningowych, bo oni mają lepszy kontakt z realną sytuacją w klubie i mają dostęp do tych szczegółów o których my tylko możemy pomarzyć. Dlatego czasem dyskusje o piłce nożnej kompletnie nie współgrają z realną sytuacją.

Eksperci często się mylą i nie zawsze musimy przyjmować ich opinii jako tej jedynej i ostatecznej. Bardziej ufam opiniom Rafy Beniteza niż Larry'ego Loudmouth'a. Rafa udowdnil nam już nie raz, że jeśli zawodnik nie daje z siebie wszystko, to nie ma żadnych skrupułów aby go sprzedać.

Więc jeśli Rafa kogoś trzyma to ma swoje powodu ku temu i moje pełne poparcie.

Paul Tomkins

Ľródło:liverpoolfc



Autor: Majamajewski
Data publikacji: 19.11.2008 (zmod. 02.07.2020)