LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 1051

Czas przechylić szalę na swoją stronę

Artykuł z cyklu Artykuły


Ostatnie porażki z Manchesterem United i pięć remisów z drużynami Arsenalu i Chelsea pokazują równowagę pomiędzy drużynami, które gonią lidera.

Liverpool ma lekką przewagę przed meczem rewanżowym w Lidze Mistrzów z Arsenalem, ale ta przewaga może szybko okazać się krucha. Wszyscy przypominamy sobie rok 1989, w którym Liverpool potrzebował zwycięstwa 1:0 w ostatniej kolejce, aby zapewnić sobie tytuł mistrzowski, a jednak zawiódł. Arsenal strzelał sporo goli na wyjeĽdzie w tym sezonie, ale Liverpool rzadko zawodził na Anfield. Szykuje się więc bardzo ciężka przeprawa.

Liverpool musi kolejny raz pokazać zgraną i monolityczną defensywę. Ciekawe, bo Arsenal strzelił nam ostatnie dwie bramki ze stałych fragmentów gry i na nie musimy zwrócić uwagę, jeśli chcemy utrzymać korzystny rezultat. W ostatnim meczu mieliśmy trzy dogodne sytuacje do zdobycia bramki z kontry, a jednak nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Złe krycie kosztowało nas utratę goli ze stałych fragmentów i trzeba nad tym popracować.

Drużyna United straciła w tym sezonie zaledwie dwie bramki przez złe krycie a Chelsea w sumie 4, a to bardzo niewiele. Coś jest na rzeczy, bo my straciliśmy dwie w dwóch spotkaniach.

Obecnie coraz więcej goli pada ze stałych fragmentów gry i tak wygląda dzisiejszy futbol. Obronę Liverpoolu pomimo ostatnich spadek nie można teraz przegrupowywać i zmieniać, bo przez ostatnie dwa sezony nasza defensywa spisywała się wyśmienicie. Szkoda tylko nerwów piłkarzy, którzy wściekają się, że tracą typowe proste bramki i to niejednokrotnie. Takie rzeczy po prostu się zdarzają. Przed drugim spotkaniem na Emirates nie wiedziałem, jakiego wyniku się spodziewać. Liverpool był faworytem, ale w sumie nie miał większych szans na dobry wynik, bo skład był za słaby aby to spotkanie mogło zakończyć się dobrym wynikiem.

1:1 z pierwszego meczu to dobra zaliczka, ale bramka strzelona przez Arsenal może sporo skomplikować.

Poza meczami z Pucharu Ligi, Arsenalowi ciężko było ostatnimi czasy wywieĽć korzystny wynik z Anfield. Głównie grali wtedy zawodnicy rezerw których już nie ma w naszym klubie (jedynie Danny Guthrie jako jeden z tej ósemki rezerwowych jest w tej chwili na wypożyczeniu).

Tych spotkań nie można traktować mimo wszystko poważnie, ale już starcia w ramach FA Cup i PL są już jak najbardziej godne uwagi. Zmiennicy pokazali się z naprawdę dobrej strony a bramka Croucha była pierwszej jakości. Po wejściu Torresa i Gerrarda współpraca pomiędzy tymi dwoma zawodnikami była bardzo widoczna. Szukają się na boisku w każdej sytuacji, ale nie cała gra opiera się na tych dwóch zawodnikach, lecz zachowana jest odpowiednia równowaga. Gerrard kiedy gra za Torresem ma mniej okazji bycia przy piłce, bo gra jako nominalny napastnik, ale kiedy ma już piłkę, to stwarza ogromną przewagę.

Trochę śmiać mi się chce z tych, którzy uważają, że to Gerrard uratował nas zespół od nieuchronnej porażki. Gdyby strzelił Torres, to wszyscy jego okrzyknęliby bohaterem. Trzeba zauważyć jaką pracę wykonał dla zespołu Kuyt i Babel (który pomimo gorszej dyspozycji dawał z siebie wszystko). Ta dwójka nieustannie atakował skrzydłami, lecz ciągle pamiętali o grze obronnej. Z drugiej strony z takiej gry kompletnie został wyłączony Eboue.

Nie jest rzeczą straszną, że posiadamy w swoich szeregach takich graczy jak Gerrard i Torres, którzy już niejednokrotnie przechylili losy spotkania na naszą korzyść dzięki swoim umiejętnościom, ale właśnie oni po to tu są. Trzeba jednak zauważyć, że nie mają oni takiej ogromnej przewagi nad pozostałymi piłkarzami, bo Babel, Kuyt i Benayoun mają w sumie 28 goli. Torres może skończyć sezon z dorobkiem grubo większym niż 30 goli, a Gerrard może zdobyć więcej niż 20 bramek, ale to właśnie oni mają zdobywać te bramki. Dobra forma pozostałych napastników i graczy ofensywnych cieszy niezmiernie, ale należy nie zapominać o mrówczej robocie naszych graczy z bloku defensywnego.

Jest jeszcze jedna rzecz o której warto wspomnieć. Arsenal dysponuje bardzo młodym składem, ale i Liverpool jest drużyną, która dopiero zaczyna się porządnie zgrywać ze sobą.

¦rednia wiekowa meczowych osiemnastek wyniosła odpowiednio w Arsenalu 25 i w Liverpoolu 26 lat. Odpowiednio średnie wiekowe drużyn United i Chelsea wynoszą 27 i 28 lat. Dodajmy jeszcze, że gdyby grał Agger zamiast Hyypii to nasza średnia spadłaby o rok.

Poza młokosami takimi jak Walcott (19) i Bendtner (20) pierwsze skrzypce w tej drużynie grają starzy wyjadacze. Motorem napędowym Arsenalu są: Almumia is (31), Gallas (30), Rosicky (27), Hleb (27), Toure (26), Eduardo (25). Adebayor i van Persie mają już po 24 lata i tylko Cesc Fabregas ma lat 21 ale prezentuje poziom światowy.

Kluczową różnicą pomiędzy naszymi młodymi zawodnikami, a ich odpowiednikami w Arsenalu jest fakt, że nasi młodzi zawodnicy nie zdążyli się jeszcze na dobre zadomowić w lidze angielskiej i dopiero są wprowadzani w nowe realia. Są pewne wyjątki tak jak Torres, ale reszta musi się pomału przestawić na nowy styl gry. Dla porównania, żaden z obecnie grających zawodników z pierwszej jedenastki Arsenalu nie przybył do tego klubu po roku 2005! To pokazuje, że mieli sporo czasu aby się zgrać i tak też się stało.

Sześciu piłkarzy za czasów Beniteza którzy pojawiło się na Anfield po roku 2006 z czego aż czterech w roku 2007. Te liczby pokazują, w czym tkwi różnica.

To ostatnie zdanie jest esencją całych moich przemyśleń na temat składów poszczególnych drużyn w ostatnich latach. Wenger nie dysponuje takimi ogromnymi pieniędzmi jak Chelsea i United, ale ściągnął do siebie młodych perspektywicznych piłkarzy, których odpowiednio ukształtował, a teraz oni dla niego grają jak z nut, bo przez dwa sezony mogli się bez presji rozwijać.

Benitez po przyjściu na Anfield zderzył się z ogromną falą oczekiwań, która w pewien sposób powinna odpowiednio narastać, a ona od razu go zalała.

Musi trochę minąć zanim gracze tacy jak Hobbs, Insua, Pacheco, Bruna, Nemeth czy wystrzałowy Plessis staną się graczami o renomie takiej jaką mają teraz Clichy czy Fabregas.

Słyszałem już wiele komentarzy na temat transferów Beniteza i były one skrajnie różne. Jedne wychwalały go pod niebiosa, a inne mieszały z błotem. Prawda leży po środku. Nie wszystkie ruchy były dobre, ale nie ma ludzi nie omylnych. Błędy transferowe Wengera są zazwyczaj pomijane.

Największe niepowodzenie Wengera to zatrudnienie takich piłkarzy jak: Stepanovs, Jeffers, Wright (Richard), Boa Morte, Diawara, Cygan, Wreh, Grimandi, Chukwunyelu Obinna, Danilevicious, Luzhny, van Bronckhurst i Baptista. Oczywiście są gracze, którzy zrobili ogromną karierę międzynarodową tacy jak Reyes czy Wiltord, ale to pokazuje, że aby znaleĽć dobrego piłkarza trzeba go wybrać spośród szeregu przeciętniaków.

Patrząc na te wszystkie aspekty, wyznaczenie dzisiejszego wyniku jest zadaniem praktycznie niemożliwym. Liverpool jest obecnie na krzywej wznoszącej, a w szeregach Arsenalu obserwowany jest obecne lekki kryzys. Naszą siłą jest głos płynący z The Kop, a to głos, który może doprowadzić nas do europejskiego triumfu.

Serdecznie zapraszamy do najnowszego artykułu autorstwa Paula Tomkinsa, w którym autor podsumował dwa pierwsze starcia pomiędzy Liverpoolem i Arsenalem i z optymizmem czeka na dzisiejsze rewanżowe spotkanie w ramach Ligi Mistrzów.

Paul Tomkins

Ľródło: liverpoolfc.tv



Autor: Majamajewski
Data publikacji: 08.04.2008 (zmod. 02.07.2020)