San Siro - 12 maja 1965r
Artykuł z cyklu Artykuły
Dziś wieczorem Liverpool wraca do miejsca, gdzie ponad 40 lat temu odniósł kontrowersyjną porażkę w Pucharze Mistrzów. Ian Herbert (The Independent) zastanawia się, czy za wysoce podejrzanym zwycięstwem Interu kryła się gra faul.
San Siro, 12 maja 1965r: czas i miejsce, które odbiły się piętnem w zbiorowej świadomości Liverpool Football Club i – tak jak zawsze mówiono – wpędziły Billa Shankly do grobu.
Shankly mógł być prawdziwym walczakiem, kiedy Liverpool poleciał do Mediolanu na mecz z Interem, ale nie mógł być przygotowany na to, co będzie się tam działo, ani na postawę hiszpańskiego arbitra, którego nazwisko do dzisiaj jest rozpoznawane w pubach w okolicach Anfield.
Nikt nie wiedział kim jest Jose Maria Ortiz de Mendibil do momentu, kiedy Liverpool pojawił się na San Siro, aby tak jak dzisiaj bronić zaliczki z pierwszego spotkania. Ekipa Shankly’ego znalazła się za burtą po porażce 3:0, która znaczyła, że to Inter – a nie Liverpool – zagra na San Siro ponownie, tym razem w meczu finałowym.
Biorąc pod uwagę fakt, że od lat 60. sędziowie byli regularnie przekupywani przez włoskich działaczy piłkarskich, istniały podejrzenia, że tamtego wieczoru Liverpool przegrał z siłami, z którymi wygrać po prostu nie był w stanie.
Przed drugą rundą Pucharu Mistrzów, w której przeciwnikiem LFC miał być Anderlecht, Shankly określił Belgów mianem „śmieci’, ale kiedy pokonał ich 3:0 na Anfield natychmiast zmienił zdanie i mianował Anderlecht „jednym z najlepszych zespołów w Europie”. Ale Mediolan, ze stadionem o pojemności 90,000 był czymś innym.
„Jakieś fioletowe rzeczy – bomby dymne – wylądowały na schodach przed nami, a ciuchy Boba Paisleya zanurzyły się w dymie.” – opisał manager Liverpoolu w swojej biografii, a jego słowa doskonale ukazują, jak obce – pod każdym względem – wydawało się San Siro.
Mediolańska prasa określiła fanów Liverpoolu, świętujących wywalczenie Pucharu Angli, mianem „zwierząt.” Od samego początku meczu na San Siro, decyzje były wymierzone przeciwko LFC. „Nic nie układało sie na naszą korzyść.” – wspomina Ian St John. „Żaden rzut wolny, ani wyrzut piłki z autu. To było takie oczywiste. Po prostu nie byliśmy w stanie znaleĽć się w posiadaniu piłki.” Liverpool szybko stracił dwie kontrowersyjne bramki.
Pierwsza padła po rzucie wolnym, który powinien być tylko pośredni. Zawodnik Interu – Corso – uderzył lewą nogą bezpośrednio na bramkę. Piłka wpadła do siatki obok kompletnie zaskoczonego Tommy’ego Lawrence’a. Gracze Liverpoolu protestowali, a ich złość stała się wręcz niepohamowana, po stracie drugiej bramki. Skrzydłowy Joaquin Peiro wybiegł zza pleców Tommy’ego Lawrence’a, wybił piłkę z jego rąk i skierował ją do siatki. Podobnym wyczynem popisał się George Best w 1971r, gdy wybił piłkę z rąk Gordona Banksa. Ale gol Besta nie został uznany...
Rozstrząsając kontrowersyjne wydarzenia w tym spotkaniu prawie się zapomina, że bramkę dla Liverpoolu zdobył Ian St John, ale z niewiadomych powodów została ona nieuznana.
„Pamiętam tylko, że pobiegłem przed siebie i wpakowałem piłkę do bramki.” – mówi St John. „Nie mam pojęcia jakiego niby naruszenia przepisów się dopuściłem.” Bez bramki strzelonej przez Liverpool na wyjeĽdzie, Inter rozstrzygnął sprawę na długo, zanim Facchetti ustalił wynik spotkania.
St John nie przypomina sobie, aby tamtego wieczoru sędzia patrzył mu w oczy. Tommy Smith wspomina: „Po drugim golu kopnąłem sędziego w kostkę, ale on nic sobie z tego nie zrobił. Podobnie zachował się gdy krzyczałem na niego „el bastido”. Biegałem wokół niego, aby stanąc z nim twarzą w twarz. Ale nie dało się tego zrobić.” Na krótko przed tym wydarzeniem, z trybun poleciała butelka, która wylądowała centymetry od arbitra. „Kto wie jak potoczyłyby się wydarzenia, gdyby sędzia został trafiony.” – mówi Smith.
Kustosz muzeum Liverpool FC – Stephen Done twierdzi jednak, że nie ma jednoznaczych dowodów na to, że sędzia z premedytacją ustawił mecz. „Będąc fair, trzeba stwierdzić, że sposób w jaki zachował się Peiro nie był w tamtych czasach niedozwolony. Większe kontrowersje budzi pierwsza bramka – bezpośredni strzał z pośredniego rzutu wolnego.”
Michael Charters (Liverpool Daily Post) wspomina o “pozorowanych kontuzjach oraz niekończących się podaniach do tyłu.” Gazeta wspomina, że wiceprezes Liverpoolu powiedział: „To było oczywiste, że nie pozwolą angielskiej drużynie na zdobycie Pucharu Mistrzów.”
„W takim meczu od arbitra wymaga się zachowania zdrowego rozsądku.” – powiedział dziennikarzom Shankly, który w swojej biografii wydanej w 1978r napisał: „Inter pokonał nas 3:0, ale nawet ich piłkarze nie wyglądali na zadowolonych z meczu, a my nie mieliśmy przekonania, że dwie ze strzelonych przez nich bramek, były prawidłowe.”
Jeśli De Mendibil został przekupiony aby pomóc Interowi awansować, to zabrał swój sekret do grobu. Mark Bushell, historyk piłki nożnej, jest zdziwiony nadzwyczajną tolerancją arbitra na atak Tommy’ego Smitha. „Ten mecz może stanowić idealny wzór przekupstwa.” – twierdzi.
Pozytywną kwestią jest fakt, że Liverpool w swoim pierwszym sezonie w europejskich pucharach czegoś się nauczył. „W czasie, gdy Liverpool pięć razy zdobył Puchar Europy, Inter nie wygrał niczego.- mówi Bushell.
¬ródło: liverpoolfc.tv
Autor: Mendel
Data publikacji: 11.03.2008 (zmod. 02.07.2020)