Historia Iana Rusha: Część I
Artykuł z cyklu Artykuły
Tydzień Iana Rusha nadal trwa. Tym razem cofniemy się do czasów jego pierwszego pobytu na Anfield i związaną z tym wspaniałą historią jego osiągnięć.
Kiedy młody i nieśmiały Walijczyk z Flintshire przeszedł do potężnego Liverpoolu wiosną 1980, nie wiele zdawało sobie sprawę, że stanie się najlepszym strzelcem w historii klubu.
Zdawało się, że tylko jeden człowiek wierzył w jego umiejętności. Uważał bowiem, że znalazł piłkarza zdolnego osiągnąć wielki sukces na Anfield. Był to subtelny geniusz legendarnego Boba Paisleya.
Był niczym starożytny midas, kiedy odnajdywał talenty i kształtował je do światowej klasy piłkarzy.
Napastnik strzelił 17 goli w 39 występach dla lokalnej drużyny Chester City. Kosztował nie mało pieniędzy, gdyż przyszło za niego zapłacić 300 tysięcy funtów - wówczas rekord za nastolatka.
Jednak Paisley był znany ze swojego talentu odnajdywania piłkarzy z mało znanych miejscowości i przeobrażania ich w znane nazwiska lub fenomen strzelecki, którym okazał się Ian Rush.
Od chwili kiedy tylko go zobaczył, Paisley wiedział, że nie ważne czy będzie to skromne boisko na Sealand Road czy pierwsza linia ataku przed the Kop, jedna rzecz pozostanie ta sama - Rush będzie strzelał bramki.
Pomimo talentu, napastnik nie był od razu gwiazdą zespołu. W pierwszych 10 meczach dla klubu Rush nie potrafił znaleĽć drogi do bramki.
Oczywiste było to, że miał potencjał by osiągnąć najwyższy poziom, ale do końca sezonu 1980/81 nie otworzył jeszcze swojego konta strzeleckiego.
Przełamał się w końcu, kiedy Liverpool rozwalił 7-0 fiński zespół Oulu Palloseura w pierwszej rundzie Pucharu Europy na Anfield.
Młody napastnik zastąpił Davida Johnsona tuż po godzinie gry i po trzech minutach gry na boisku strzelił bramkę.
To otworzyło worek z bramkami, a łącznie we wszystkich rozgrywkach do końca sezonu zdobył ich 30. Był tam również pierwszy z 16 hat-tricków w barwach Liverpoolu, którego zdobył przeciwko Notts County, kiedy the Reds wygrali 4-0 na Meadow Lane.
Strzelił również swoją pierwszą z 11 bramek na Wembley, kiedy przypieczętował zwycięstwo 3-1 w dogrywce z Tottenhamem w finale Pucharu Ligi.
W następnym roku było jeszcze lepiej, gdyż trafiał do siatki 31 razy. Najlepszym momentem sezonu okazał się mecz z Evertonem, w którym zdobył cztery gole, a na koniec otrzymał nagrodę młodego piłkarza roku.
W sezonie 1983/84 nadszedł czas na prestiżową nagrodę złotego buta, kiedy to strzelił największą ilość bramek w jednym sezonie w całej swojej karierze. Zdobył 47 goli.
Snajperski duet Kenny Daglish i Ian Rush był prawie nie do powstrzymania, a jego bramki pomogły w zdobyciu czwartego Pucharu Europy w roku 1984.
Bezcenna zwycięska bramka na wyjeĽdzie z Athletico Bilbao, a także dwa trafienia w półfinale z Dinamo Bukareszt znalazły swój końcowy sukces w finale, gdzie Liverpool wygrał w rzutach karnych z AS Romą. Ian Rush mógł się cieszyć nie tylko z wykorzystanej jedenastki.
Do tego czasu obawiały się go już wszystkie drużyny w Europie. Obrońcy dosłownie byli w szoku, a Rush dzięki swojej szybkości i strzeleckim popisom przełamał barierę 100 bramek dla the Reds w zaledwie 168 meczach.
Kibice, komentatorzy i dziennikarze nie mogli odnaleĽć przymiotników, by określić jego niezawodność pod bramką przeciwnika. Po rozczarowaniu na stadionie Heysel, pomógł sięgnąć Liverpoolowi po tytuł mistrzowski i Pucharu Anglii w roku 1986. Swój udział miał w tym grający trener Kenny Dalglish.
Bramka w drugiej połowie przywróciła nadzieję przy niekorzystnym stanie 1-0, by w końcu wygrać 3-1. To potwierdziło status Liverpoolu nie tylko jako numer jeden na Merseyside, ale również w całym kraju.
Numer dziewięć zdobył 40 goli we wszystkich rozgrywkach, ale sezon zakończył się w złym stylu dla the Reds. Tytuł mistrzowski zdobył Everton, a Arsenal odrobił straty i wygrał 2-1 w finale Pucharu Ligi.
Po raz pierwszy w 144 meczach Liverpool zakończył jako drużyna przegrana, kiedy Rush strzelił bramkę.
W ostatnim meczu przed transferem do Juventusu za ponad 3 mln funtów, Rush pożegnał się w typowy sposób zdobywając bramkę. Liverpool zremisował 3-3 na Stamford Bridge.
To był koniec pewnej ery, chociaż z drugiej strony rozstanie z fanami trwało mniej, niż rok...
Autor: Damian
Data publikacji: 08.11.2007 (zmod. 02.07.2020)