Managerowie i pomyłki
Artykuł z cyklu Artykuły
Czytając coś, co napisałem dla tej strony, każdy czytelnik powinien mieć pełną świadomość pewnego faktu.
Pomijając fakt, iż jestem nudnym, bufonowatym gadułą, który robi dwuznaczne zdjęcia, to jest pewne specyficzne podejście, które staram się przekazać pisząc te felietony.
Nie widzę siebie jako sędziego, ławy przysięgłych i kata decyzji managera. W końcu tacy ludzie są wszędzie w mediach. Bardziej niż osądzać i ganić, próbuję zrozumieć jego tok myślenia. Dla mnie jest to jedyny sposób w jakim mogę podchodzić do tej sprawy.
Nie jestem dość arogancki, aby sugerować, że wiem lepiej niż człowiek, który wygrał dwa tytuły mistrza Hiszpanii (wbrew wszelkim oczekiwaniom), Puchar Europy (wbrew wszelkim oczekiwaniom), puchar UEFA i Puchar Anglii w ciągu 5 ostatnich lat, a i również doprowadził The Reds do zdobycia 82 punktów lidze, czego nie udało się dokonać przez ostatnie 18 lat. A wszystko to, dysponując o wiele niższym budżetem niż te w drużynach które zdobywały mistrzostwo za jego czasów na Anfield.
Dał również klubowi najlepszy start od wieków, z 11 meczami bez porażki i najmniejszą ilością straconych bramek od 30 lat, jak i również średnią 2 goli zdobywanych w każdym meczu. I wciąż nie jest wolny od ostrej krytyki.
Mój szacunek dla każdego managera Liverpoolu za to, czemu musi sprostać, urósł niezmiernie odkąd zacząłem pisać te artykuły w 2005 r.. Dostaje ogromne ilości komentarzy dotyczących moich opinii – na maila i przez rozmaite fora. Wszystko co mówię jest analizowane do najmniejszego szczegółu. Sporo ludzi całym sercem zgadza się z moimi opiniami, ale też mnóstwo się z nimi brutalnie nie zgadza.
Zatem jak manager może zadowolić wszystkich, z tyloma różnymi opiniami na temat gry? Nie mogę się nawet zbliżyć do uczynienia wszystkich zadowolonymi, a ja tylko piszę o piłce.
Niektórzy fani chcą oglądać tylko widowiskowy futbol. Inni chcą zwycięstw za wszelką cenę. Niektórzy chcą więcej miejscowych chłopaków w zespole. Inni nie dbają o to kto gra, byle tylko grali z poświęceniem i wygrywali. Jeszcze inni chcą mnóstwa utalentowanych zawodników. I tak dalej, i tym podobne...
Im starszy się robię, tym częściej myślę, co to dokładnie znaczy 'pomyłka managera'. Myślę, że łatwo jest tutaj o mówienie bzdur, a przez to, robienie większych błędów niż dyskutowana osoba.
Wszyscy wiemy, co wygląda jak pomyłka. Ale czy to znaczy, że faktycznie mamy z nią do czynienia? Czy pomyłki mogą być oceniane w tym momencie, czy potrzeba jednak czasu na ocenę, po tym jak już wszystkie skutki będą widoczne?
Cofając się do kontrowersji związanych z Torresem, jeśli dalej będzie sprawny i w formie, a Liverpool wywalczy tytuł mistrza, to czy wciąż za pomyłkę będzie uważane nie wystawienie go w meczu z Birmingham? Oczywiście, że nie. Podobnie gdy Liverpool ligi nie wygra, czy będzie to jedna z przyczyn, którą ludzie będą mieli przytaczać jako mające wpływ na porażkę? Oczywiście, że tak.
Samo w sobie pozostawienie Torresa na ławce w jednym meczu nie wygra nam ligi – jak i również nie przegra. Tysiące innych czynników odegra swoją rolę między dniem dzisiejszym a majem. A pod wieloma względami jest to decyzja, której skutków nie potrafimy dzisiaj dokładnie zmierzyć z powodu ich długofalowości, nie wspominając już o nieprzewidywalności przyczyn i ich skutków. Być może szanse pokonania Birmingham zostały osłabione przez brak jego obecności, ale być może szanse wygrania przyszłych meczów zostały tym samym zwiększone. Nikt nie potrafi powiedzieć tego na pewno.
Pamiętam jak wariowałem, gdy prowadziliśmy 1-0 z West Ham na Anfield w sezonie 2005/06, i gdy zostało ok. 20 minut do końca, manager zdjął Cissé i wprowadził Zendena. Byłem absolutnie wściekły. A potem Zenden zdobył bramkę po paru minutach i zapewnił nam zwycięstwo 2-0. To nauczyło mnie lekcji którą wykorzystuję do dziś: poczekaj i zobacz, nawet jeśli manager zrobił błąd. Łatwo jest dokonywać szybkich osądów.
Ja także nienawidziłem na początku obrony strefowej przy stałych fragmentach gry, zanim nie zrozumiałem jednak, jaką korzyści może ona nieść zespołowi. Nie licząc poważnych problemów na początku, Liverpool fantastycznie bronił się przed rzutami rożnymi i rzutami wolnym pośrednimi. Począwszy od jesieni 2004 r., problemy pojawiały się tylko na chwilę gdy przychodzili nowi obrońcy i bramkarze. A kiedy już byli pewni swojej roli w systemie, doskonale się w niego wpasowywali.
Benitez był mocno krytykowany w styczniu 2005 r. za dawanie odpoczynku w pojedynku pucharowym z Burnley. W poprzednim sezonie, Paul Merson otwarcie zganił wybór Beniteza na mecz z Arsenalem w Carling Cup. Gdy Barceolona czekała już w następnej rundzie Ligi Mistrzów, powiedział, że sezon jest dla Liverpoolu skończony, zmarnowany przez Beniteza przez wystawienie nie dość mocnego składu.
W obu przypadkach, The Reds awansowali do finału Ligi Mistrzów. Dawanie odpoczynku w lidze zawsze będzie bardziej delikatnym tematem, ale zawsze celem jest utrzymanie się we wszystkich rozgrywkach aż do wiosny, a potem, aby użyć obrazowego porównania, grać dalej z wiosną w nogach.
W tym roku, z jeszcze większym składem, Carling Cup może się okazać całkiem ważnym elementem terminarza Liverpoolu. Wygranie go nie sprawi nagle, że będzie ona więcej wart, ale jest szansą na danie pograć całemu zespołowi. Niektórych graczy Benitez nie będzie chciał przeciążać, a innych będzie chciał używać jak najwięcej, aby utrzymać poczucie zaangażowania w zespół.
W rzeczy samej, jeden z wyborów Beniteza przeciwko Reading mógł doprowadzić do zwycięstwa nad Wigan: Yossi Benayoun strzelił swojego pierwszego gola dla klubu na Madejski. I co to był za gol! Przeniósł tą pewność siebie na JJB i po raz kolejny przecisnął się przez obronę ruchem a la Beardsley, zanim zdobył zwycięskiego gola. W przeciągu czterech dni pokazał, że może się okazać cudownym zakupem.
Zawodnicy, których kupuje manager, to kolejny obszar gdzie wypatruje się jego sukcesów i porażek. Ale tutaj też jest wyraĽna różnica między jednym a drugim.
Zawodnicy mogą się nie sprawdzić z kilku powodów. Oczywiście, niektóre z nich zależą od managera, jeśli nie będzie potrafił wyciągnąć tego, co najlepsze z każdego z zawodników.
Ale jest też mnóstwo innych czynników, takich jak kontuzje, tęsknota za domem czy przyswajanie nowych pomysłów, które nie mogą być pomijane. Tak samo jak fakt, że manager może kupić dobrego zawodnika, ale ten będzie musiał rywalizować z jeszcze lepszym, żeby w ogóle grać. Nie każdy nowo zakupiony zawodnik automatycznie staje się pewniakiem.
Czy na przykład błędem było sprowadzenie Fernando Morientesa? Dalej twierdzę, że nie. Czy Morientesowi się udało? Nie za bardzo. Ale ta decyzja była w tamtym czasie sensowna. I jeśli na treningach pomógł innym zawodnikom stać się lepszymi, to przyczynił się do polepszenia klubu już tu nie będąc. Ale coś takiego jest praktycznie niemożliwe do zmierzenia. Liverpool grał całkiem nieĽle za czasów Morientesa w klubie, więc może to wystarczy?
Oczywistymi pomyłkami są zawodnicy którzy (często) kosztują mnóstwo pieniędzy, malkontenci, niszczący morale i odchodzący nie zaoferowawszy niczego konstruktywnego zarówno na i poza boiskiem. Nie musisz koniecznie odnieść znaczącego sukcesu jak indywidualność na boisku, ale jeśli masz jakiś dobry wpływ, to może być to czynnik równoważący.
A co wygląda na doskonały pokaz managementu, to zdobycie Torresa. Było tak udane, że chcielibyśmy, żeby grał w każdym meczu. Ale i on potrzebuje trochę czasu, zanim zostanie obwołany całkowitym sukcesem. Legendy Liverpoolu nie formują się w kilku meczach. Ale niewiele legend rozpoczęło swojej kariery w bardziej imponujący sposób, i to powinno być dla nas zachęcające.
Zatem o ile nie bronię Beniteza nie zważając w ogóle na jego decyzje, to wyznaję zasadę „poczekaj i zobacz”. Sezon w futbolu to długi okres, z dobrymi i złymi chwilami gwarantowanymi przez całą drogę. A Benitez udowodnił w Hiszpanii, że jego metody mogą zadziałać w ligowej kampanii, pomimo tego, że i tam jego polityka rotacji była mocno krytykowana.
W mojej nowej książce, „Ponad Nami Tylko Niebo”, poświęciłem 25,000 słów (¼ całości) na to, co uważam za koniecznie aby Liverpool wygrał ten wymarzony, 19. tytuł.
Tak naprawdę, bardziej polega to na obaleniu każdego możliwego mitu który przychodził mi na myśl, na temat tego, czego nie powinno się robić, czy to będzie rotacja czy obrona strefowa.
Gdy popularna mądrość ludowa mówi, że manager „musi zrobić to, a nie może zrobić tego”, przykładów na oba jest mnóstwo. Nie ma twardych i szybkich zasad. Każdy manager musi robić to, co najlepsze dla swojego zespołu i pracować z danymi mu zasobami. Każdy manager w czołowych klubach sprowadził różnych zawodników, wydał różną ilość pieniędzy i pracuje na danym stanowisku przez różną ilość czasu.
Ferguson wydał o wiele więcej pieniędzy na swój obecny zespół niż Benitez i miał o wiele więcej czasu na jego ukształtowanie. Mourinho, także zatrudniony w 2004 r., miał taką samą ilość czasu, ale o wiele, wiele więcej pieniędzy (za wcześnie jest na osądzania Avrama Granta). Wenger, do tego lata, miał zespół, który kosztował nieznacznie więcej niż ten Liverpoolu, ale pracuje w Londynie cztery razy dłużej (wielu z jego świetnych młodych graczy zostało sprowadzonych w latach 2002-2004, gdy Benitez wciąż był w Hiszpanii).
W zasadzie, gdyby porównać długość pracy i koszta składu, to najbliższym porównaniem do Beniteza jest Martin Jol.
Oczywiście, nasze ambicje są o wiele wyższe niż ostatnie osiągnięcia naszego niedzielnego przeciwnika. Oczekujemy rywalizacji o tytuły w lidze i tak też w tym roku powinniśmy brać udział tym polowaniu. Ale tak jak Wenger całe lata temu, Benitez wciąż bez budżetu porównywalnego do tego Chelsea i United, przebudowuje drużynę od góry do dołu. Czy się to komuś podoba czy nie, to wymaga czasu, zwłaszcza gdy angażuje się w to obiecujących młodzików.
Być może pragnienie fanów wygrania ligi za wszelką cenę w tym sezonie zostało jeszcze podsycone przez mistrzostwo United z poprzedniego sezonu, i ich niemrawy początek obecnej kampanii. A do tego doszły jeszcze spektakularne wydarzenia w Chelsea, które, jak się wydaje, zostawia nam otwarte pole.
Jak wszyscy managerowie, Benitez może będzie popełniać pomyłki w tym sezonie. Ale to maj będzie odpowiednim czasem na dokładne osądy – nie teraz.
Paul Tomkins
Ľródło: liverpoolfc.tv
Autor: Alex
Data publikacji: 04.10.2007 (zmod. 02.07.2020)