KuĽnia talentów, czy marnotrawstwo pieniędzy?
Artykuł z cyklu Artykuły
W listopadzie 2004 roku po pięciu miesiącach pracy na Anfield, Rafa Benitez zobaczył, jak niedoświadczony zespół Liverpoolu, pełen talentów z klubowej Akademii w Kirkby, wyeliminował Middlesbrough z Carling Cup.
Oba gole w tamtym spotkaniu zdobył Neil Mellor, jednak na brawa zasłużył cały zespół, w którym znaleĽli się - Mellor, Richie Partridge, Darren Potter, Stephen Warnock, John Welsh, Zak Whitbread i francuski talent, Florent Sinama Pongolle - tych wszystkich zawodników pochwalił po meczu Hiszpan.
Jednak teraz szybko przenieśmy się do grudnia 2006 roku, kiedy to Benitez mówi, że system szkolenia młodzieży w Anglii wciąż zawodzi.
"Trzeba poprawić angielski system akademii, ponieważ on po prostu nie funkcjonuje dobrze," powiedział Benitez.
Miesiąc póĽniej ujrzeliśmy najlepszy na dowód na to, że Rafa ma sporo racji - zespół Arsenalu w dużej mierze złożony z piłkarzy bardzo młodych pokonał Liverpool 6-3 na Anfield i tamto spotkanie ukazało, że młodzież The Reds wymaga wzmocnień, zwłaszcza w porównaniu do międzynarodowych talentów, którymi dysponuje Arsene Wenger.
Kilka tygodni póĽniej historia zakończyła pełne koło: Steve Heighway pełniący funkcję Dyrektora Akademii do dość długiego już czasu oświadczył, że latem kończy swoją pracę w Kirkby, a w styczniu klub opuścił ostatni z siedmiu zawodników, którzy uczestniczyli we wcześniej wspomnianym meczu z Boro.
Więc, co się stało z kuĽnią talentów w Liverpoolu, w której mają się szkolić przyszłe gwiazdy angielskiego futbolu? W jaki sposób klub, który corocznie wydaje 3 miliony funtów na utrzymanie Akademii zepsuł formułę, dzięki której narodziły się takie gwiazdy jak Jamie Carragher, Steven Gerrard, Robbie Fowler, Michael Owen, czy Steve Mcmanaman?
Prosta odpowiedĽ jest taka, że nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie. Wystarczy zapytać 10 osób zaangażowanych w trenowanie młodzieży i otrzymasz 10 różnych odpowiedzi, po jednej na każde piękne, zielone boisko w Akademii Liverpoolu.
I właśnie chyba dlatego tak długo trwa rozpatrywanie problemu szkolenia młodzieży na Wyspach.
FA, Football League i Premier League już latem zaczęli się zastanawiać, jak można usprawnić ten system szkolenia młodych talentów. Jednak nie widać końca oczekiwania na biały dym z kominów Soho Square.
W międzyczasie większość klubów z Premiership szuka szybkich rozwiązań za granicą i wolą mniej ryzykowne, średnie inwestycje na krótszy okres czasu. A eksperci wciąż dumają nad tym, gdzie ma się rozwijać kolejne pokolenie przyszłych Reprezentantów Anglii.
Jedynie 19 z 54 piłkarzy (35%), którzy zawitali w najwyższej klasie rozgrywek na Wyspach to Anglicy. I w zasadzie teraz normalne jest to, że tylko jedna trzecia wszystkich piłkarzy występujących na boiskach Premiership w czasie jednej kolejki to Anglicy. To daje zatem jedynie 80 kandydatów do kadry - na pewno nie jest to idealne grono, na którym można budować świetność Reprezentacji Anglii.
Jednak brak piłkarzy z akademii nie jest tylko problemem Liverpoolu. Jedynie dwóch młodzików w obecnym składzie Chelsea uczyło się piłkarskiego rzemiosła w klubowej akademii, a w Manchesterze United też na próżno szukać nowych talentów.
Jednak mimo to, generalne nastroje w akademiach są znacznie lepsze, niż sugerował to Benitez i szczerze mówiąc Hiszpan lepiej by zrobił, gdyby swoje frustracje ustosunkował tylko do Akademii w Kirkby. W końcu Gerard Houllier też spierał się z Heighway'em na temat efektywności szkolenia młodzieży w Liverpoolu.
Howard Wilkinson, pomysłodawca całego systemu akademii kwestionuje słowa Beniteza - w końcu co może Hiszpan wiedzieć na temat innych akademii niż ta z Liverpoolu?
"Praca Beniteza w Anglii i jego doświadczenia dotyczące akademii maja swoje podstawy jedynie w Liverpoolu," powiedział były Dyrektor Techniczny FA, który w 1997 roku napisał książkę traktującą na temat piłkarskich i całego projektu, który nosi nazwę: Statut Umiejętności.
"Benitez ma wszelkie prawo wypowiadać się na temat tego, co się dzieje w Liverpoolu. Jednak ciężko mi sobie wyobrazić, jak on może wiedzieć, jak wygląda sytuacja w całym kraju. Szkolenie młodzieży na Wyspach się bardzo rozwinęło i dalej się rozwija."
W słowach Wilkinsona jest wiele prawdy, mimo tego, że Anglik broni swojego własnego pomysłu, więc nie będzie tego systemu krytykował.
Jednak całkiem spora liczba osób podziela poglądy Beniteza i czasem są to ludzie, po których byśmy się tego zupełnie nie spodziewali.
To żadne zaskoczenie, że Arsene Wenger krytykuje pomysł UEFA na wprowadzenie nakazu wystawiania wychowanków w składzie, albo jak Jose Mourinho mówi, że dla zespołu Rezerw znacznie lepiej by było, gdyby rywalizował on w normalnej lidze, jednak na pewno nie można było się spodziewać, że Beniteza wspierać będzie Prezes Torquay United.
"Mój poprzednik na Plainmoor zamknął akademię piłkarską i ja uczyniłbym tak samo," powiedział Chris Roberts, który przejął klub w paĽdzierniku ubiegłego roku.
"Utrzymanie takiej akademii kosztuje fortunę, a 95% dzieciaków nie potrafi przebić się do profesjonalnej piłki. Schodzą na drugi plan."
"Nie funkcjonuje to dobrze - ani dla klubu, ani dla chłopaków. To tak, jakbyśmy chcieli łowić wieloryby używając sieci do łowienia sardynek. Nie ma żadnych argumentów moralnych, czy też socjalnych, które opowiadałyby się za tym systemem szkolenia młodzieży."
Pomysł Robertsa polega na tym, żeby kluby nawiązały bardzo bliską współpracę z miejscowymi szkołami. Klub zapewniałby zawodnikom trenera, a także dostęp do boisk i usług lekarzy, podczas gdy najlepsi piłkarze z danej szkoły przychodziliby na testy do klubu.
Z pewnością jest to rozwiązanie tańsze, niż to, z którym mamy do czynienia choćby w Liverpoolu, jednak czy pomogłoby zespołowi Torquay w poprawieniu swojej sytuacji? Mają oni zaledwie pięć punktów przewagi nad strefą spadkową w Trzeciej Lidze Angielskiej.
Simon Clifford, który jest założycielem słynnych Brazylijskich Szkół Piłkarskich, a także ośrodków szkolenia Socatots jest kolejnym krytykiem angielskiego systemu szkolenia młodych chłopców.
"Statut Umiejętności jest prawdopodobnie głównym powodem, dla którego nie szkolimy takich piłkarzy, jakich szkolić powinniśmy. Powinniśmy z tego zrezygnować," powiedział Clifford, który pracował krócej niż rok w Southampton, zanim nie został zatrudniony przez Sir Clive'a Woodwarda - kolejnego zwolennika nowoczesnych metod szkolenia młodzieży.
Clifford dostrzega wiele problemów w obecnym systemie - przestarzałe metody szkolenia, zbyt duży nacisk na osiąganie sukcesów w zespołach młodzieżowych, za mało czasu spędzonego na pracę nad wyszkoleniem technicznym i wiele, wiele innych - jednak można je wszystkie wyrazić jednym zdaniem: nasi młodzi piłkarze uczą się złego stylu gry w piłkę.
Większość trenerów zgadza się co do problemu z liczbą młodych zawodników - akademie mają bardzo utrudniony dostęp do najzdolniejszych zawodników z miejscowych szkół - a także popierają go, jeśli chodzi o wyszkolenie techniczne - wielu popiera Clifforda w jego podejściu 'więcej ćwiczeń, mniej meczów' - jednak zdecydowana większość szkoleniowców uważa, że Statut Umiejętności trzeba udoskonalić, a nie całkowicie rozwiązać.
Jim Cassell, Dyrektor bardzo dobrze rozwijającej się Akademii Manchesteru City jest pewny, że obecny system nie ma tak wielu braków i zaznacza, że to dopiero dziewiąty rok od momentu, gdy został on wprowadzony.
Także Huw Jennings, Dyrektor do spraw szkolenia młodzieży w Premier League i były Dyrektor Akademii Southampton jest kolejnym w obozie 'małych zmian'. Tak samo zresztą jak Graham Hawkins, odpowiednik Jenningsa w Football League.
Wszyscy zgadzają się z Cliffordem pod jednym względem - młodzi Anglicy muszą mieć umiejętności pozwalające im na grę w 'światowej lidze' jaką jest teraz Premiership.
Clifford jest pewny, że najlepsi zagraniczni piłkarze są 'wyprodukowani' i nie widzi żadnego powodu, dla którego młodzi Anglicy nie mogliby być równie silni, jeśli odpowiednio się ich wyszkoli. Jennings natomiast uważa, że to już się dzieje.
"Prawdziwym problemem jest to, co dzieje się z piłkarzem między 18, a 21 rokiem życia," powiedział Jennings. "Musimy zrobić wszystko, żeby stworzyć odpowiednie struktury dla tych zawodników."
"Obecnie niektórzy są wypożyczani, inni grają w rezerwach, a jeszcze inni zatrzymują się w miejscu z wielu różnych powodów. To jest dla nas ogromne wyzwanie."
"Wydaje mi się, że właśnie to najbardziej frustruje Beniteza i osoby go popierające. Oni widzą ogromny potencjał drzemiący w systemie akademii, który wiele czerpie z doświadczeń innych europejskich krajów, jednak według nich za mało pracuje się z młodzieżą i dlatego mają oni problemy z grą na najwyższym poziomie."
"Jednak teraz szkolimy już lepiej wyszkolonych technicznie, silniejszych i inteligentniejszych piłkarzy. Bardzo optymistycznie patrzę w przyszłość."
Benitez prawdopodobnie też optymistycznie patrzy w przyszłość ze względu na niedawne przejęcie Liverpoolu przez Amerykanów George'a Gilletta i Toma Hicksa.
Teraz tak naprawdę to nikt nie wie, czy przyszłość będzie lepsza dla miejscowych talentów. Jednak fakt, że Hiszpan sprowadził sześciu nowych piłkarzy, z czego czterech nastolatków i żaden z nich nie jest Anglikiem, sugeruje coś zupełnie odwrotnego.
Matt Slater
Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 08.02.2007 (zmod. 02.07.2020)