Krykiet? Nie, dzięki. Wybieram LFC
Artykuł z cyklu Artykuły
Mieszkający w Indiach Swagatam Banerjee tłumaczy, dlaczego odwrócił się od indyjskiej ‘religii’ – krykieta i wolał w pełni poświęcić się kibicowaniu drużynie Rafale Beniteza w tak odległym kraju, w cotygodniowej kolumnie „List do LFC z...”
26 maja 2005 roku, 3:00 rano w Indiach
„Cicho bądĽcie!! Zaraz obudzicie wszystkich sąsiadów!” Czy nas to interesowało? Oczywiście, że nie. Nasz ukochany klub właśnie został ukoronowany na Króla Europy po raz piąty w historii. To była prawie 3 nad ranem w Indiach, ale dla nas był to świt nowego początku.
Gdy załamany Szewczenko zobaczył, jak Jerzy Dudek broni wykonywaną przez niego jedenastkę, my skakaliśmy i krzyczeliśmy w pełni szczęścia po całym domu. Nasi zaspani sąsiedzi w Kalkucie nie mieli prawa spać, gdy tworzyła się historia! Wierzcie mi, albo nie, ale mój przyjaciel, zagorzały sympatyk Evertonu (wiem, duża wada), zadzwonił w tym momencie do mnie z odległego Bombaju i krzyknął: „Swagatam, to jest cud!” Nawet tak oddany kibic Evertonu, jak on został pochłonięty przez ten niezwykły pokaz poświęcenia i odwagi, która stała się tamtej nocy symbolem naszego zespołu. Zdaliśmy sobie sprawę, że to był początek nowej ery, odrodzenie, na które wszyscy czekaliśmy. To na pewno będzie taka odskocznia do kolejnych sukcesów w przyszłych latach.
13 maja 2006 roku, 22:15 w Indiach
Po raz kolejny przeżyliśmy Stambuł. Właśnie byliśmy świadkami jednego z najwspanialszych Finałów FA Cup w historii i Liverpool wyszedł z tego pojedynku zwycięsko dzięki Wspaniałemu Kapitanowi – Stevenowi Gerrardowi. Nikt się nie spodziewał, że West Ham okaże się tak trudnym przeciwnikiem, ale jak to się często dzieje w piłce, potrafi wznieść się na wyżyny swoich umiejętności w historycznym meczu. To była bardzo ciężka walka dla Liverpoolu z kontuzjami i skurczami, ale piłkarze The Reds dali z siebie wszystko. Dzwonili do mnie znajomi z całego kraju, a przez całą noc prowadziliśmy wspaniałe dyskusje w Internecie wspominając cały ten dramat z Millennium Stadium.
W naszym kraju krykiet zawsze był uważany za religię. Wszyscy dorastaliśmy kochając tę grę i poznając jej wszelkie niuanse poprzez oglądanie, jak i samą grę z kolegami. W obecnych czasach trochę to się zmieniło ze względu na to, że w telewizji pokazują znacznie więcej innych sportów, jednak krykiet wciąż pozostaje ulubioną grą Hindusów.
Od niedawna coraz większym zainteresowaniem cieszy się futbol. Niektórzy z nas całkowicie przestali interesować się krykietem i poświęcili całą swoją uwagę piłce nożnej. Największym problemem naszego kraju jest mizerny stał hinduskiego futbolu. Dopóki jakiś sport nie stanie się popularny w skali lokalnej, bardzo ciężko jest rozpropagować go na skalę masową. W naszym kraju mamy spore możliwości na rozwój w tej dyscyplinie sportu i od razu, jak to pojęliśmy, zaczęliśmy wspierać hinduski futbol poprzez serwis www.indianfootball.com. Jednak czeka nas jeszcze wiele pracy.
Pod koniec lat 90-tych ESPN i STAR SPORTS wprowadziły Indie w świat magicznej europejskiej piłki dzięki transmisjom telewizyjnym angielskiej Premier League, hiszpańskiej Primera Division i Ligi Mistrzów. EPL została przyjęta z największym entuzjazmem ze względu na atrakcyjność przekazu, a także najwygodniejsze godziny rozgrywania spotkań – weekendowe wieczory są najlepsze do podziwiania piłki.
Bardzo szybko wszyscy zaczęliśmy mówić o niezwykłej jakości piłki w Europie i niesamowitych umiejętnościach technicznych grających tam piłkarzy. Do tamtego momentu jedyną międzynarodową piłką, jaką widzieliśmy były Mistrzostwa ¦wiata i Europy. Jeden wielki turniej na dwa lata nie zaspokajał naszych potrzeb.
Poniedziałki były naszym ulubionym dniem, ponieważ mogliśmy dyskutować na temat obejrzanych spotkań w szkole. Po kilku miesiącach przyszedł najwyższy czas na wybór swojej ulubionej drużyny. Ze względu na różnicę czasu i obowiązki szkolne, nie mogliśmy obejrzeć wszystkich meczów Premiership. Tak naprawdę do dzisiaj nie jestem w stanie sobie przypomnieć, jak zostałem kibicem Liverpoolu. Chyba był to pewnego rodzaju przypadek; może moim przeznaczaniem było zostać fanem The Reds (i DZIĘKUJE BOGU za to!!). Zdałem sobie sprawę, że to oni byli jedyną drużyną, której wyniki mnie interesowały. Żaden inny zespół nie przyśpieszał bicia mojego serca, jak właśnie Liverpoolu.
Także byli ważnym czynnikiem w moim kibicowaniu. Fani w Indiach są bardo żywi i kolorowi, więc bardzo głośny doping dobiegający z trybun Anfield był czymś, z czym bez problemu mogłem się identyfikować. Więc moja więĽ z Liverpool FC rozpoczęła się jeszcze w czasach szkolnych i czasem zastanawiam się, czy potrafiłbym żyć bez kibicowania The Reds!
Dziwną rzeczą, która cechuje kibiców Premiership w Indach jest fakt, że niemal wszyscy wspierają jeden z czterech czołowych klubów – Liverpool, Chelsea, Manchester United i Arsenal (są także kibice takich drużyn, jak Leeds United, czy Everton, ale jest ich naprawdę niewielu). Kolejną dziwną cechą jest fakt, że połowa kibiców zmienia swoje upodobania ze względu na obecnie zajmowane miejsce w tabeli. Może to zabrzmieć tragicznie z waszego punktu widzenia, jednak w Indiach jest to dość często spotykane. Hindusi zawsze chcą kibicować drużynom, które odnoszą sukcesy. Konsekwencją tego jest zwiększająca się ilość fanów Chelsea. Szczerze mówiąc byłem zaskoczony, jak wielu krytyków zaczęło kibicować Liverpoolowi, po zwycięstwie w Stambule! Prawdziwi lojalni kibice, jak ja nie mogą na to nic poradzić, więc pozostaje mi tylko ich ignorować.
Tak samo, jak w każdym innym kraju pasjonującym się rozgrywkami EPL, w Indiach oczekujemy spotkań pomiędzy ‘wielką czwórką’. Największa rywalizacja panuje pomiędzy Liverpoolem, a Manchesterem United, choć pojedynki Liverpoolu z Chelsea też cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Bardzo znamy całą historię rywalizacji Liverpoolu z Evertonem, ale możliwe, że z powodu bardzo małej ilości fanów Evertonu w Indiach, starcia z Czerwonymi Diabłami są dla nas ważniejsze.
Ja ciągle wierzę w Mistrzostwo Anglii, mimo słabej formy w wyjazdowych meczach. Z nowymi napastnikami, świetnymi skrzydłowymi, niezwykłym środkiem pola, dobrą defensywą, inspiracyjnym Kapitanem i fenomenalnym menadżerem z pewnością poradzimy sobie z tymi początkowymi problemami i zwycięstwo w niedzielnym meczu z Manchesterem United na Old Trafford będzie wspaniałym początkiem powrotu do formy!
Swagatam Banerjee
Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 19.10.2006 (zmod. 02.07.2020)