SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1451

Fairclough na temat transferów, pozwolenia na pracę i derbów

Artykuł z cyklu Artykuły


W ostatnim tygodniu Rafa chciał pozyskać jeszcze jednego obrońcę, tuż przed końcem okna transferowego. Najbardziej dramatyczne wydarzenia miały miejsce poza Liverpoolem tego dnia i dla wielu te 24 godziny były pełne pracy, a dla innych prowokacji.

Już niebawem skończy się przerwa na spotkania Reprezentacji Narodowych i każda drużyna będzie mogła spokojnie powrócić do codzienności Premiership. Do Nowego Roku nie można już dokonywać transferów, więc menadżerowie muszą wyciągnąć 100% możliwości z tego, czym dysponują.

Jednym z powodów tak intensywnej pracy ostatniego dnia jest fakt, że kluby rozegrały do tego czasu trzy mecze i menadżerowie mogli dokładnie przeanalizować, jakie są największe słabości w ich zespole. Słaby początek może zachęcić do transferów, tak samo, jak problemy z wieloma kontuzjami wśród zawodników.

Najłatwiejszy do przewidzenia transfer doszedł do skutku – w końcu Arsenal i Chelsea porozumiały się, co do przejścia Ashleya Cole’a i Williama Gallasa. Ego piłkarzy przeszkadzało w tym porozumienia i żadnym zaskoczeniem jest fakt, że tak póĽno zawarto umowę. Po tym transferze wiele osób prowadziło dyskusję, zastanawiając się, który klub więcej zyskał na takim obrocie spraw, jednak patrząc na zachowanie obydwu piłkarzy w ostatnich tygodniach, żaden z zawodników nie pokazał się z dobrej strony, a złe stosunku obu klubów coraz bardziej się pogłębiły.

Nie wszystkie kluby mogą sobie pozwolić na szukanie odpowiednich zawodników w Anglii, dlatego bardzo często kierują swój wzrok na kraje spoza Unii Europejskiej. Kryteria dotyczące otrzymania pozwolenia na pracę są jasne, jednak czasem zdarza się taka sytuacja, że klub nie jest zadowolony z takiej, a nie innej decyzji i składa apelację. W takiej sytuacji grupa sześciu osób – na którą składają się trzy osoby reprezentujące władze piłkarskie i tyle niezależnych sędziów – słucha argumentów przedstawicieli klubu, a następnie podejmuje decyzję ponownie.

W ostatnim tygodniu dwukrotnie znalazłem się w tym gronie sześciu osób. Już od wielu lat uczestniczę w takich wydarzeniach – jednak nie mogę brać udziału w żadnych sprawach związanych z Liverpool Football Club, więc chyba nie muszę dodawać, że nie miałem żadnego wpływu na losy Marka Gonzaleza, który miał problemy z otrzymaniem powołania na pracę.

Nie wchodząc w szczegóły indywidualnych przypadków, bardzo wyraĽnie widać, że w pewnych częściach świata wyłania się coraz więcej młodych talentów, o pozyskanie których starają się kluby Premiership. Łatwo mówić, że piłkarze z niektórych krajów powinni mieć ułatwiony dostęp do ligi angielskiej, ponieważ piłkarze z tego kraju regularnie grają na najwyższym poziomie, jednak nie ma żadnych wyjątków i wszyscy muszą być traktowani na równi. Wszyscy chcemy, żeby Premiership była jak najsilniejsza, ale trzeba też dbać o to, żeby w lidze nie zabrakło piłkarzy z rodzimego kraju.

Premiership chciałaby sama się kontrolować, jednak na szczęścia FA nie daje za wygraną i mocna utrzymuje swoją pozycję. Na przykład we Włoszech jest ograniczona liczba obcokrajowców, ponieważ bez tego przepisu bardzo ucierpiałaby Reprezentacja Narodowa tego kraju.

Rozpatrując kilka wniosków bardzo zainteresował mnie fakt, że kluby przykładają szczególną wagę to pewnych atrybutów. Niektóre kluby stawiają na warunki fizyczne, a inne skupiają się na ukazaniu zalet piłkarzy pochodzących z danego kraju. W ostatnim tygodniu niezwykle zaciekawiły mnie dwa przypadki, kluby porównały piłkarzy, których starali się pozyskać do najlepszego pomocnika w kraju – Stevena Gerrarda.

W obu przypadkach dziwnym trafem statystyki Steviego wypadały gorzej, niż piłkarzy do niego porównywanych i właśnie dlatego, nie można wszystkiego przedstawić za pomocą statystyk i tak naprawdę można je zinterpretować na wiele różnych sposobów.

Jednak najwięcej w ostatnich dniach mówiło się o sensacyjnym transferze Javiera Mascherano i Carlosa Teveza. Na pierwszy rzut oka są to dwaj bardzo dobrzy piłkarze, jednak cała ta sprawa jest pokryta jaką dziwną tajemnicą. W obecnych czasach bardzo często nie ujawnia się kwot odstępnego, w przeciwieństwie do przeszłości, gdy fani wszystko wiedzieli.

Dwaj niezwykle utalentowani Argentyńczycy byli oferowani wielu klubom Premiership, jednak nie było chętnych, więc ogromny zaskoczeniem jest ich transfer do West Hamu.

Jednak za decyzją o pozyskaniu tej dwójki kryje się większa sprawa – możliwe przejęcie klubu z Upton Park przez milionera. Jeśli te plotki się potwierdzą, to Młoty staną się kolejnym klubem w Anglii z zagranicznym właścicielem.

Są pewne wątpliwości, co do tego, kto jest właścicielem praw do transferu Teveza i Mascherano, ponieważ ciągle tajemnicą pozostaje ich cena i jak to możliwe, że West Ham mógł ich pozyskać. Prawdopodobnie ‘należą’ do firmy, który próbuje kupić klub z Londynu, ale to nie powinien być powód do zmartwień, ponieważ nieraz słyszałem o takich przypadkach, że duże korporacje mają prawa do zawodnika.

Takie praktyki mogą być nowe na Wyspach, jednak w innych krajach są one popularne i sam nawet tego doświadczyłem. Gdy dołączyłem do belgijskiego SK Beveren, jakiś czas po sfinalizowaniu transferu dowiedziałem się, że tak naprawdę zostałem kupiony przez jaką belgijską firmę, która następnie oddała mnie klubowi z nadzieję, że dzięki temu dostaną część udziałów w klubie.

Dla mnie największym zmartwieniem jest możliwość kupienia angielskich klubów przez zagranicznych inwestorów. Czy taki klub będzie prowadził długoterminową politykę, która zapewni mu przetrwanie? Istnieje taka możliwość, że tacy ludzie chcą zainwestować w angielski futbol tylko i wyłącznie dla własnych korzyści finansowych, choć ich motywy nie są całkowicie znane. Jednak Kia Joorabchian, który miałby kupić West Ham, podobno powiedział, że sprowadzi piłkarzy do tego kraju po to, żeby następnie ich drożej sprzedać i jego celem jest stworzenie z West Hamu największego klubu w Anglii w roku 2013. Chelsea chce być największym klubem na świecie w roku 2014, więc wygląda na to, że The Reds będą mieli naprawdę dużą konkurencję w walce o trofea.

Jeśli nikt nie przeszkodzi wielkim korporacjom w kupowaniu klubów, może dojść do takiej samej sytuacji, jaka miała miejsca w Ameryce na początku powstawania NASL. Właściciele klubów zmieniali się tak często, że w klubach nie było żadnej długoterminowej polityki i nieprzerwanie poszukiwano nowych inwestorów. Myślę, że w Premiership powinno najpierw dokładnie prześwietlić każdego człowieka, który zamierza kupić angielski klub.

Jednak tak naprawdę jedynym słusznym tematem obecnych konwersacji powinny być sobotnie Derby Merseyside ma Goodison Park. W Evertonie wszyscy są pewni siebie po zaskakującym zwycięstwie na White Hart Lane. Czytałem nawet wypowiedzi piłkarzy tej drużyny, że The Reds powinni się ich bać! Ok dobrze zagrali z kontry w meczu z Tottenhamem, ale to nie zmienia faktu, że zaprezentowali się kompletnie bezbarwnie w spotkaniu z beniaminkiem – Watfordem i wygrali to starcie, jedynie dzięki fatalnemu sędziemu.

Liverpool może jechać na Goodison pewny siebie po pierwszym zwycięstwie w tym sezonie w meczu z West Hamem, które zostało osiągnięte w dobrym stylu, mimo faktu, że to The Reds przegrywali w tym meczu. Piłkarze z Anfield zaprezentowali okresami naprawdę niezwykły futbol i jeśli będą w stanie tak grać przez cały sezon to poważnie można myśleć o Mistrzostwie Anglii. Dla mnie jednym z kluczowych aspektów tego zwycięstwa jest cała akcja poprzedzająca bramkę Petera Croucha. Przed golem The Reds wymienili 12 perfekcyjnych podań. Całą akcję zaczął Daniel Agger, a zanim piłka wpadła do siatki, została dotknięta przez ośmiu zawodników Liverpoolu.

W ciągu kilku ostatnich sezonów The Reds wyraĽnie osiągali lepsze rezultaty w meczach derbowych. Wszyscy wiemy, jak ważne są te spotkania i wierzę, że zespół Rafy Beniteza powtórzy wynik z poprzedniego sezonu na Goodison Park.

David Fairclough



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 05.09.2006 (zmod. 02.07.2020)