Dalej nas nie doceniaj, Jose
Artykuł z cyklu Artykuły
W łatwym do przewidzenia momencie, Jose Mourinho ponownie przekreśla szanse Liverpoolu na Mistrzostwo Anglii, a przecież wszyscy pamiętamy jego atak na Liverpool po Półfinale FA Cup.
Jedynie przestraszony człowiek przekreśla szanse swojego rywala. Jednak prosimy Jose, rób tak dalej. ‘Mówiąc zbyt dużo’ o tym, że Liverpool nie stanowi dla jego drużyny żadnego zagrożenia tylko może zmotywować wszystkich na Anfield, a także zmniejszy presję ciążącą na The Reds. Jeśli wystarczająco dużo osób uwierzy Mourinho to wtedy Liverpool wygrywając Premiership sprawi ogromna niespodziankę.
Tym razem bardzo interesujące było to, że nie tylko przekreślił szanse Liverpoolu, ale także stwierdził, iż Manchester i Arsenal stanowią dla niego większe zagrożenie, a przecież w ostatnim sezonie drużyna Beniteza udowodniła, że gra przynajmniej na takim samym poziomie, jak wymieniona wcześniej dwójka. Jednak wygląda na to, że dla Mourinho najważniejszym czynnikiem są ‘ulepszenia składów tych zespołów.’
Trochę jest to dziwne, ponieważ Manchester pozyskał dopiero pierwszego piłkarza, kupując drogiego Carricka (słabszą wersję Xabiego Alonso), a do Arsenalu przybył jedynie Thomas Rosicky.
Jednak dla mnie nie jest to najważniejszy czynnik. Liverpool nie tylko pozyskał większą liczbę zawodników, dzięki czemu rozwiązali więcej swoich problemów, a także zwiększyli pole manewru, ale także nie stracił żadnych kluczowych zawodników, czego nie można powiedzieć o Manchesterze i Arsenalu. Ja ciągle nie widzę żadnych dowodów, które wskazywałyby na to, że te zespoły przystąpią do tego sezonu tak silne, jak były w sezonie 2005/06.
Liverpool nie musi szukać zastępców dla takich piłkarzy, jak Van Nistelrooy, Keane, Pires, Campbell, czy Bergkamp. Z piłkarzy tak wysokiej klasy z Anfield odszedł jedynie Didi Hamann, ale stało się tak, ponieważ środek pomocy to najsilniejsza formacja The Reds i już w poprzednich rozgrywkach przyjście Momo Sissoko znacząco zmniejszyło szanse gry Niemca.
WyraĽnie widać, że Benitez dobrze wzmocnił drużynę podczas tego okienka transferowego – przynajmniej w teorii. Nikt nie może nam teraz powiedzieć, czy dani piłkarze będą grać na miarę swoich możliwości przez długi czas. Jednak pozyskanie takich, a nie innych piłkarzy ma sens. Dwaj kluczowi piłkarze, którzy zostali teraz sprowadzeni byli we wspaniałej formie w ostatnim sezonie, mimo że grali w słabszych klubach, jednak oni nie muszą się przystosowywać od stylu gry w Anglii.
Jermaine Pennant zaoferuje Liverpoolowi prawdziwą szybkość i umiejętności na prawej flance. Było to wyraĽnie widać w meczu z Grasshoppers – drużynie, która już zaczęła rozgrywki w swoim kraju, więc nic dziwnego, że prezentowała się lepiej – Pennant z łatwością potrafi ogrywać obrońców przeciwnika.
Jednak mi jeszcze bardziej zaimponował spokojem i tym, jakie podejmuje decyzje na boisku. On nie jest typem skrzydłowego ‘zamykam oczy – biegnę do linii końcowej’, choć na pewno będzie czasem próbował rajdów do samej linii. On potrafi zejść do środka, czym sprawia problemy obrońcom, a także jeśli jest okazja to podaje, zamiast bezmyślnie dośrodkowywać w pole karne. Jednak jeśli już mówimy o dośrodkowaniach to ten element gry ma opanowany bardzo dobrze. Jeśli dojrzeje, jako człowiek to może stać się prawdziwą gwiazdą.
Mark Gonzalez stanowi podobne zagrożenie na lewej flance, ale on może potrzebować więcej czasu na aklimatyzację, a Fabio Aurelio jest zupełni innym bocznym obrońcą, niż obecni w składzie Rafy. Podania Brazylijczyka pomogą Peterowi Crouchowi, zresztą tak samo, jak dobra gra Pennanta i Gonzaleza.
W ataku Craig Bellamy dysponuje podobną szybkością, jak Djibril Cisse, z tą różnicą, że lepiej panuje nad piłką od Francuza. Walijczyk także udowodnił, że potrafi zdobywać bramki z bardzo dobrą częstotliwością, czego nie można było powiedzieć o Cisse. Oczywiście Robbie Fowler wraca już na cały sezon do Liverpoolu, co spowoduje, że z wielu powodów można go uznać za nowy transfer, zresztą podobnie, jak Jan Kromkamp i Daniel Agger.
Menadżer Chelsea może doznać potężnego wstrząsu, jeśli uważa, że Liverpool to jedynie dobrze zgrana w obronie drużyna. Niemal wszyscy piłkarze pozyskani podczas tego okienka transferowego są to szybcy i zdecydowanie ofensywni piłkarze, a pozyskany w styczniu Paul Anderson także pasuje do tej kategorii.
Jednym z elementów gry, który na pewno wymagał poprawy było wykończenie akcji, zwłaszcza w spotkaniach z zespołami z czołówki. Według statystyk zgromadzonych przez Olivera Andersona do naszej książki „Czerwony Przegląd”, gdy porównamy czołowe drużyny Premiership, The Reds wypadają najkorzystniej pod wieloma względami: mają najwyższą średnią procentowego posiadania piłki, a także jest największa różnica pomiędzy liczbą oddanych strzałów na mecz (całkiem dużo), a liczbą uderzeń oddanych przez przeciwnika (bardzo mało).
Problem polega na tym, że The Reds nie byli tak skuteczni, jak ich przeciwnicy, w wyniku czego zdobyli mniej punktów. W tym sezonie mecze z czołowymi zespołami będą kluczowe.
Nowi piłkarze pomogą rozwiązać ten problem. Zarówno Fernando Morientes, jak i Djibril Cisse potrzebowali więcej strzałów, żeby zdobyć gola, niż Bellamy, a skuteczność Fowlera była imponująca. Cisse potrzebował czterech strzałów, żeby trafić do siatki, Morientes ponad siedmiu, a Fowler zdobywał gola częściej niż, co dwa strzały. Wystarczy jedno słowo – snajper.
W ciągu dwóch ostatnich sezonów każdy z trójki Crouch, Fowler, Bellamy miał chociaż jeden sezon, w którym zdobywali 0,6 gola na mecz w Premiership. Z taką skutecznością w 38 meczach zdobywa się 23 gole.
Oczywiście zadanie jest takie, żeby cała trójka zbliżyła się do takiej skuteczności; w składzie będzie z pewnością rotacja, więc nie rozegrają po 38 spotkań, ale jeśli każdy z nich osiągnie dobry stosunek bramek do rozegranych spotkań to nawet, jeżeli nie zdobędą po 15 bramek i tak razem zgromadzą pokaĽny dorobek. A trzeba pamiętać, że pomocnicy, jak Luis Garcia, czy Steven Gerrard zdobywają wiele goli.
W ostatnim sezonie Bellamy i Fowler byli skuteczniejsi niż Drogba i Crespo. Sukces Chelsea polega na tym, że tam prawie wszyscy piłkarze trafiają do siatki, a w tym elemencie The Reds bez wątpienia Londyńczykom mogą dorównać. Jeszcze teraz, gdy dysponujemy większą szybkością i kreatywnością na skrzydłach, jakość okazji stwarzanych przez Liverpool powinna wzrosnąć. Zwłaszcza Pennant wygląda na takiego piłkarza, co potrafi idealnie zagrać do partnera.
Zazwyczaj Tarcza Wspólnoty nie jest zbyt ważna dla menadżerów, ale tym razem będzie to 11 starcie pomiędzy Liverpoolem, a Chelsea w ciągu dwóch lat i to spotkanie będzie miało aspekt psychologiczny – taki wyznacznik rozpoczynającego się sezonu. Ten mecz nie zadecyduje o tym, kto zostanie Mistrzem Anglii, ale też nie jest to spotkanie towarzyskie.
Prawdopodobnie Chelsea ma więcej powodów do strachu. Latem zmienili swoje podejście, sprowadzając kilka starych ‘supergwiazd’. Także jest potrzeba zmiany sprawdzonego i dobrze funkcjonującego ustawienia, a to może być próba naprawienia czegoś, co nie jest zepsute. Także chyba ich głównym celem jest Puchar Europy, ale czy to spowoduje, że trochę zlekceważą ligę? Czy ten głód sukcesu w Europie będzie widoczny?
Chelsea z pewnością będzie faworytem do trzeciego tytułu Mistrza Anglii z rzędu i słusznie zresztą. Oni żyją w swoim własnym finansowym wszechświecie i ciągle płacą takie pensje, które są nieosiągalne dla innych drużyn. Tymczasem Arsenal z pewnością będzie lepszy w lidze niż rok temu, ale oni po prostu muszą lepiej grać. Mogą dzięki temu odebrać więcej punktów Manchesterowi i Chelsea – w ostatnim sezonie to im się nie udało.
Jednak niezależnie od tego, jak dobrze będą grać te trzy drużyny w tym sezonie, jestem pewien, że Liverpool ma umiejętności i możliwości taktyczne, żeby w końcu sięgnąć po ten numer 19.
Paul Tomkins
Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 02.08.2006 (zmod. 02.07.2020)