”Bad Boys III" kręceni na Anfield
Artykuł z cyklu Artykuły
Krążą plotki, że „BAD BOYS III” będą nagrywani na Anfield. Jednak są znaczące zmiany w obsadzie aktorskiej. Już nie będzie Willa Smitha i Martina Lawrence’a, a ich miejsce zajmą Craig Bellamy i Jermaine Pennant. Patrząc na tych dwóch wybaczalne jest, jeśli pierwsze wrażenie będzie takie, iż oni są jedynie ‘złymi chłopcami’. Jednak pozory mylą.
Więc pozyskaliśmy dwóch nowych zawodników, którzy przybyli na Anfield z reputacją złych chłopców. Sprowadzanie nie jednego, a dwóch takich piłkarzy jednocześnie to loteria, która może okazać się zdradliwa. Jednak jestem pewien, że Senor Benitez odrobił swoją pracę domową i tak, jak powiedział każdy transfer jest pewnego rodzaju ryzykiem. Veron ryzykowny? Nie. Crespo? Z pewnością nie. Morientes? Tu mnie nikt nie przekona, że ryzykowaliśmy dużo sprowadzając go.
Jak wszyscy wiemy żaden z tych ułożonych piłkarzy nie zabłysnął w Premiership. Transfer każdego piłkarza jest ryzykowny, a na korzyść Bellamy’ego i Pennanta świadczy to, że znają specyfikę gry w Anglii, czego nie można było powiedzieć o Veronie, Crespo i Morientesie. Nasi „¬li chłopcy” już mają przewagę nad tamtymi gwiazdami.
Pod wieloma względami Bellamy i Pennant są do siebie podobni. Obaj mieli kłopoty podczas swoich piłkarskich karier. Obaj grali w wielkich drużynach Premiership, a potem przenieśli się do mniejszych klubów (przepraszam Blackburn i Birmingham, ale jakby nie patrzeć są to mniejsze klubu niż Newcastle i Arsenal). Obaj od dziecka kibicują The Reds i uważam, że to jest najważniejsze.
Jeśli miałbym przeanalizować powyższe podobieństwa bez zagłębiania się w szczegóły, zacząłbym od ich reputacji. No dobra, Bellamy pokłócił się z Sounessem. Nawet posunął się tak daleko, że nazwał Sounessa kłamcą. Bez wątpienia ogromne przestępstwo. Ilu z nas nigdy nie nazwało nikogo kłamcą? Jeśli chodzi o Pennanta to popełnił poważniejsze wykroczenie, jednak, czy my na pewnym etapie życie nie popełnialiśmy błędów? Dla niektórych z nas były to maleńkie błędy, dla innych poważniejsze. Najważniejsze jest, żeby się na nich uczyć i dalej żyć. Przecież chyba każdy zasłużył na drugą szansę? Chciałbym myśleć, że odpowiedz brzmi „tak”.
To prawda upraszczam ten problem. Jednak z pewnością powinniśmy akceptować piłkarzy takimi, jakim są i trzeba dać im szansę, żeby pokazali, że już dorośli. Oni nie są skazani na porażkę, ani wpadanie w kłopoty nie jest im przeznaczone, nie zepsują nam wspaniałej reputacji tylko dlatego, że popełniali błędy w przeszłości. Jeśli dostaną szansę i nie jej nie wykorzystają to dopiero wtedy możemy zacząć wieszać na nich psy.
Bellamy i Pennant grali w wielkich drużynach, potem odeszli do mniejszych klubów, a teraz trafili na Anfield. Jak Benitez słusznie zauważył to jest dla nich ostatnia szansa na udowodnienie, że potrafią grać na najwyższym poziomie i umieją zachować się, jak na profesjonalistów przystało. Jeśli po raz drugi zaprzepaszczą swoją szansę na grę w wielkim klubie, prawdopodobnie już na zawsze pożegnają się z grą w wielkich klubach. Stawka jest bardzo wysoka i jestem pewien, że zrobią wszystko, żeby odnieść sukces w Liverpoolu.
Taki scenariusz nie jest dla nas niczym nowym... pewien Francuz, który grał w Arsenalu i Realu Madryt, zrobił krok do tyłu przenosząc się do PSG, dokąd zabrał ze sobą złą reputację. Na zasadzie wypożyczenia dołączył do Liverpoolu, z tą samą niechlubną reputacją. Oczywiście jest mowa o Nicolasie Anelce i chyba wszyscy wiemy, że przez ten okres zaprezentował się z jak najlepszej strony, nie sprawiał żadnych problemów wychowawczych. Wielu z nas, w tym ja ciągle żałuję, że Houllier nie zdecydował się na stałe pozyskać Francuza, zwłaszcza mając w pamięci, że Diouf to była kompletna pomyłka (z pewnością gorszy chłopak, niż Anelka)
Więc jeśli Anelka potrafił zapomnieć o tej złej reputacji i zakopać ją tak głęboko, że nie powróciła, dlaczego nie można wierzyć, że w przypadku Bellamy’ego i Pennanta będzie tak samo? Powiem więcej jest jeszcze trzecie podobieństwo tych dwóch piłkarzy, które nie odnosi się do Anelki. Obaj nasi nowi piłkarze (których nie przestanę nazywać złymi chłopcami) kibicowali Liverpoolu od dziecka. Czego więcej można chcieć? Takich piłkarzy właśnie potrzebujemy: zawodników, którzy wyznawali tą drużyną od dziecka.
Jako kibic Liverpoolu wiem, jak wiele byłbym zdolny poświęcić na boisku, gdybym dostał szansę reprezentowania klubu. Jestem pewien, że to samo tyczy się Bellamy’ego i Pennanta. Podobno Craig dostał ofertę od Blackburn, że zarabiałby 65 000 funtów tygodniowo, a jednak postanowił odejść do Liverpoolu, gdzie zarabia 40 000 funtów. Z pewnością nie jest to mało, ale to jest dowód, że nie chodzi mu o pieniądze, jeśli tak by było zostałby w Rovers. Więc jeśli mają szansę reprezentować klub, który kochają, mają szansę osiągnąć takie same sukcesy, jak idole z dzieciństwa, dlaczego mieliby robić coś, co zaprzepaściłoby tą szansę?
Mogę to porównać do obecnej sytuacji na Stamford Bridge. Piłkarze trafiają do Chelsea dla ogromnych pieniędzy. Ilu z tych piłkarzy dorastało kibicując Chelsea (eeeee..... jeśli mogę dodać... kibicowali Chelsea, która nie mogła dorównać grą Rezerwom Liverpoolu)? Ilu z nich widziało, jak Kapitan Chelsea wznosi Puchar Europy? Ilu z nich przez trzy godziny oglądało filmy o historii Liverpoolu z nadzieją, że kiedyś będą mogli tam grać? Pozwolę sobie odpowiedzieć na te pytania – nikt – ponieważ jest to po prostu niemożliwe. Przychodzą do Chelsea dla pieniędzy. Ponieważ wiedzą, że mają zagwarantowaną walkę o najwyższe trofea. Ilu z nich gotowych jest poświęcić swoje zdrowie dla klubu? Może Robben? Wszyscy bardzo dobrze wiemy, że pokłócił się z Mourinho, ponieważ Holender sam chciał podjąć decyzję, kiedy będzie gotów do gry. Z drugiej strony jestem pewien, że Bellamy i Pennant znają historię Liverpoolu to jest ich UKOCHANY klub, a nie zespół bogatego Rosjanina. Wiedzą, że muszą ciężko pracować, żeby osiągnąć sukcesy z tą drużyną.... czego nie można powiedzieć o Ballacku, czy Szewczence.
Zapłaciliśmy za obu tych piłkarzy 13 milionów funtów (na podstawie doniesień, że za Pennanta trzeba będzie dopłacić jeszcze milion), uważam, że to dobry biznes. Bellamy jest utalentowanym, szybkim, groĽnym napastnikiem, za 6,5 milionów funtów. Krążą plotki, że Benitez postawił przed nim cel 15 goli w sezonie, jednak ja uważam, że zdobędzie ponad 20 (we wszystkich rozgrywkach). Oczywiście dużo to jeszcze zależy od tego, jak często będzie grał. Podsumowując uważam, że Bellamy to bardzo dobry transfer i z pewnością po sezonie będziemy mówić, że opłacało się wydać za niego te pieniądze.
Jeśli chodzi o Pennanta to moja pierwsza reakcja na ten transfer była taka, że przepłaciliśmy (ZDECYDOWANIE przepłaciliśmy, zwłaszcza jeśli będzie trzeba dopłacić jeszcze ten milion). Jednak pamiętajmy, że wszyscy wiedzieli, iż szukamy prawego pomocnika. Jeśli transfer Heskeya do Liverpoolu był najgorzej strzeżoną tajemnicą w historii futbolu, to w takim razie nasza potrzeba na prawego pomocnika w ogóle nie była tajemnicą. Benfica już wcześniej podniosła cenę za Simao, a ostatni to samo było z Alvesem... żądali irracjonalnych pieniędzy. Dlaczego? Ponieważ wiedzieli, że desperacko poszukujemy skrzydłowego. Na szczęście Benitez nie zapłacił zbyt dużych pieniędzy za niesprawdzonych piłkarzy w Premiership (nie sugeruję, żeby nie kupować drogich zagranicznych piłkarzy, jako że transfer Alonso udowodnił, że czasem warto ryzykować – ja tylko mówię, że jeśli nie ma się dużych pieniędzy, trzeba być ostrożnym w kupowaniu piłkarzy, którzy dopiero skończyli 20 lat i nie zabłysnęli na arenie międzynarodowej.)
Wyglądało na to, że Birmingham wcale nie chciało sprzedawać. W takim wypadku oni mogli podnieść cenę. Z takim budżetem ja raczej wolałbym piłkarza sprawdzonego w Premiership za 6-8 milionów funtów (który także jest kibicem Liverpoolu), niż płacić 12 milionów za zawodnika, który może nie zaaklimatyzować się w Anglii, który z pewnością nie kibicuje The Reds. Myślę, że 8 razy na 10 wybrałbym Pennanta.
Pozostaje pytanie, czy Bellamy i Pennant zakopią zły wizerunek kreowany głównie przez media, czy okażą się być zakazanymi jabłkami? Zacytuję francuskiego filozofa Jeana Rostanda:
”Nie oceniam systemu politycznego na podstawie zażartej krytyki opozycji, ale na podstawie obiektywnej oceny sprzymierzeńców.”
Benitez, Reina i Gerrard wszyscy chwalili nowe transfery. Mark Hughes z Blackburn i Steve Bruce z Birmingham także ciepło wypowiadali się na temat swoich piłkarzy.
Niech The Reds żyją długo, a Bellamy i Pennant zapiszą się złotymi literami w historii Anfield!
David Leone Ganado
Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 30.07.2006 (zmod. 02.07.2020)