SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1488

Liverpool FC: Dobra kondycja psychiczna?

Artykuł z cyklu Artykuły


Jak wiele w piłce rozgrywa się w głowach piłkarzy? Po ostatnim zwycięstwie nad Manchesterem United rozpoczęły się burzliwe debaty na temat psychicznej kondycji piłkarzy Liverpoolu.

Pewność siebie to największy psychologiczny czynnik w futbolu. Obecna różnica pomiędzy Peterem Crouchem, a Fernando Morientesem idealnie obrazuje, jaką walkę musi stoczyć piłkarz, by na końcu okazać się zwycięzcą.

W przypadku tego pierwszego mamy piłkarza przez całą swoją karierę wyśmiewanego, który w końcu udowodnił wszystkim swoją wartość i w meczu z Manchesterem City był bardzo bliski zdobycia goli dwa razy lewą nogą raz prawą i głową.

Hiszpan jest trzykrotnym zdobywcą Pucharu Europy, który w ciągu swojej kariery zdobył prawie 200 bramek w tym 30 na międzynarodowych arenach, króla strzelców sezonu 2003/04 w Lidze Mistrzów, któremu brak pewności siebie odbiera wiele walorów.

Forma Morientesa i wiara menadżera w napastnika były głównymi tematami tego tygodnia. Rafa był oskarżany o faworyzowanie rodaka.

Dziwnie jest oskarżać menadżera o faworyzowanie i ciągle jest to popularne. Fani wszystkich klubów prędzej, czy póĽniej uznają, że trener ma swoich ulubieńców. A przecież jakoś nie mogę uwierzyć, że dla menadżera jest coś ważniejszego niż zwycięstwo w każdym meczu.

W piłce chodzi i opinie i sukces, albo porażka zależy od opinii jednej osoby. Mamy prawo myśleć inaczej, ale musimy pamiętać, że te nasze opinie są czysto teoretyczne. Oczywiście każdy menadżera będzie miał swoich „faworytów” – tych, którym najbardziej ufa, albo, którzy dają najwięcej drużynie. Mu się płaci za podejmowanie takich decyzji.

Menadżer za każdym razem, gdy ustala skład musi wszystko idealnie wyważyć. Żadna decyzja nie jest podjęta bez wpływu innych i ona ma pośredni, lub bezpośredni wpływ na wiele innych rzeczy. To, że jeden piłkarz gra oznacza, że inny nie zagra. Gracz A inaczej wpłynie na grę drużyny, aniżeli Gracz B. Gracz C będzie współpracował inaczej z kolegami niż Gracz D. Wszystko, co się wydarzy w jednym meczu pozytywnego, bądĽ negatywnego jest widoczne w kolejnym meczu.

Przyznaję, że byłem bardzo zaskoczony zmianą Petera Croucha w niedzielnym meczu, jako że wyglądało na to, że on właśnie zdobędzie drugą bramkę i rozwieje wszelkie wątpliwości, co do wyniku. Rozumiem wytłumaczenie Rafy, ale jako jeden z kibiców stojących na The Kop także rozumiem frustrację fanów.

Benitez próbował wyciągnąć więcej korzyści z tego meczu, powodując by napastnicy w końcu odzyskali skuteczność. Gdyby Crouch strzelił w drużynie poprawiłyby się morale, tak samo w przypadku Morientesa, tylko jeszcze dodałoby to pewności siebie samemu piłkarzowi, której tak bardzo potrzebuje.

To była gra, ponieważ była mała szansa, że Nando w takiej formie zdobędzie bramkę i nie można liczyć, że wszyscy napastnicy przełamią się w jednym meczu, zwłaszcza siedząc na trybunach.

W pewien sposób grę przegrał, bo Morientes nie zdobył bramki, ale z drugiej strony utrzymaliśmy wynik do końca i wygraliśmy, a Peter Crouch mógł odpocząć piętnaście minut przed kolejnymi meczami.

Crouch wyglądał na niezadowolonego, że był zmieniany w ostatnich meczach i słusznie, ponieważ żaden piłkarz nie powinien być zadowolony, gdy opuszcza boisko. Mam nadzieję, że regularne zmienianie go w końcówkach nie odbierze Anglikowi pewności siebie. Musi się skupić na tym, że menadżer bardzo go ceni, wystawiając go w niemal każdym meczu, ale tu już nikt nie oskarża o faworyzowanie, jak w przypadku Morientesa.

W niedzielę obaj nowi piłkarze zagrali dobrze i to tylko może im pomóc. Ciężko jest zaaklimatyzować w środku sezonu w Anglii. Jan Kromkamp bardzo ciężko pracował po prawej stronie i pokazał wielką determinację, zwłaszcza w drugiej połowie. Trochę ma dziwny styl biegania, ale jest na pewno mądrym piłkarzem.

Daniel Agger zagrał podobnie, jak w meczu z Birmingham, który był jego pierwszym występem w Premiership. W niedzielę też był brutalnie sfaulowany, za co Barton dostał swoją pierwszą żółtą kartkę.

Młody Duńczyk w pierwszej połowie grał wyśmienicie, idealnie czytając grę i także kilka razy posłał bardzo dobrą długą piłkę lewą nogą. Agger zazwyczaj z lewej strony podawał długą piłkę pod pole karne, o którą mógł walczyć Crouch. Dzięki kątowi te podania był bardziej efektywne, niż proste piłki ze środka obrony.

Nowi piłkarze są świeży, ale jeszcze nie w 100 % przygotowani kondycyjnie, więc ciężko im jest występować w każdym meczu, przy tak napiętym programie. Jednak kluczowe w ostatecznym rozrachunku będzie to, jak The Reds poradzą sobie z natłokiem spotkań.

Potknięcia w 2006 roku miały miejsce w końcówkach spotkań (Manchester, Birmingham, Benfica), a także The Reds mają problemy z odnalezieniem energii, gdy przegrywają w meczu.

Jednak jest to zmęczenie bardziej psychiczne, niż fizyczne. Kiedy ludzie mówią, że piłkarzy powinni być przygotowani do rozegrania 3 spotkań w tygodniu to prawda, ale logicznie ujmując problem, w drugim i trzecim meczu będą mieli mniej sił, niż w pierwszym. Mogą grać w meczach, ale na jakim poziomie? Zdrowy 25-letni mężczyzna powinien być zdolny do przejechania 600 kilometrów jednego dnia, ale po 500 jego mózg będzie wolniej reagował, niż po przejechaniu 50.

Jeśli każdy byłby w tej samej łódce (bądĽ samochodzie) to nie ma problemu, ale Liverpool rozegrał więcej spotkań niż ktokolwiek inny, także przebył więcej kilometrów, ponieważ wiele dodatkowych gier miało miejsce poza Anglią.

Nie tylko same mecze męczą piłkarzy, ale cała ta atmosfera, presja, nerwy, które zaczynają się już na dzień przed spotkaniem, albo dwa jeżeli jest to wielki mecz, jak na przykład Finał Pucharu Europy. Podekscytowanie i adrenalina ujawniają się na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego, a to zabiera siły. Im więcej spotkań tym bardziej ten efekt się kumuluje.

Wszystko w głowach

Więc, czy The Reds są bardziej wykorzystywani psychicznie z powodu nieumiejętności dobicia rywala? Albo, czy zachowanie czystego konta umacnia ich psychikę? Żaden z przyjezdnych piłkarzy nie zdobył bramki na Anfield od 14 spotkań i to daje pewną świadomość nietykalności.

Mimo braku możliwości zrelaksowania pod koniec spotkań, The Reds ciągle zdobywają wystarczającą ilość bramek. Czyli jedną by wygrywać mecze. Oczywiście więcej goli byłoby mile widzianym dodatkiem, ale jak na razie nie okazało się to bardzo zabójcze.

Mamy 54 punktów, co nam daje równo dwa punkty na mecz, ale teraz barierka jest zawieszona wyżej, bo na przykład w 1999 roku United wygrali Premiership zdobywając 1,97 punktu na mecz. Przeczytałem w tym tygodniu, że Liverpool w historii Premiership nie miał tak wielu punktów po 27 spotkaniach ( oczywiście w całej historii klubu były dużo lepsze sezony).

W ten sposób łatwo jest pokazać postęp poczyniony w tym roku. Drużyna ciągle powoli pnie się w górę i piłkarze to czują. Trudność w piłce zaczyna się, gdy drużyna zrobi duży krok do tyłu i wtedy szkody psychiczne ciężko jest naprawić. Tak się stało w sezonie 2002/03 i piłkarze stracili wiarę w siebie.

W sierpniu poprzedniego roku w moim pierwszym artykule na tej stronie powiedziałem, że „trzeba zmniejszyć stratę do Chelsea do 15 punktów, walczyć o drugie miejsce i zapewnić sobie miejsce w czołowej czwórce.”

Obecnie mamy dwie trzecie sezonu za nami i ten plan się sprawdza. Oczywiście do maja jeszcze dużo czasu i Chelsea może powiększyć nad nami przewagę: już teraz są na drodze, by zdobyć więcej punktów niż rok temu i z za wyjątkiem dwóch spotkań Liverpool nie ma wpływu na to, jak grać będzie Chelsea. W następnym sezonie jednym z celów będzie zdobycie sześciu punktów w meczach z Londyńczykami, co zmniejszyłoby różnicę o 12 punktów.

Poprawiać się można poziomami. Nie można ominąć jednego z nich. W przeszłości porównywałem to do wspinaczki na Mount Everest: zakładasz kolejne obozy, wyżej i wyżej, aż dotrzesz na szczyt. Każda drużyna, która wygrała Premiership w poprzednim sezonie zajęła drugie miejsce (albo na równi z drugim pod względem punktów).

To, czy Liverpool będzie mógł zmniejszyć stratę zależy do wielu czynników: transferów, kluczowi piłkarze muszą być sprawni i gotowi do gry (a po Mistrzostwach ¦wiata są z tym problemy) no i oczywiście, jak się przygotują rywale The Reds.

Jednak dobre poczucie pewności i wiary w siebie jest budowane. W lipcu podczas przygotowań do sezonu w obozie na pewno będzie optymizm.

Paul Tomkins



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 04.03.2006 (zmod. 02.07.2020)