SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1416

Piękna sztuka obrony

Artykuł z cyklu Artykuły


Wśród krwi, bólu i łez, z kolizją z twardymi wślizgami, piękno istnieje w piłce. Może nie zawsze jest ewidentne podczas meczu, ale istnieje, schowane gdzieś pod powierzchnią.

W przypadku obecnego Liverpoolu to mogą być dokładne, co do centymetra podania Xabiego Alonso, wspaniałe uderzenia Stevena Gerrarda, albo moment magii Luisa Garcii, gdy wkręca w ziemię obrońcę przeciwnika.

W sztuce tak jak w naturze, symetria i synchronizacja postrzegane są jako piękno. Właśnie z tym w myślach coś mnie uderzyło, gdy ponownie oglądałem mecz z United: pułapka ofsajdowa może być piękna. (Nawet byłem tak poruszony, że myślałem o wypożyczeniu DVD z meczami Arsenalu pod wodzą George’a Grahama)

Wielokrotnie podczas tego meczu BBC zatrzymywało akcję podczas powtórek, by pokazać, że Van Nistelrooy – mistrz unikania ofsajdów – wyprzedzał linię obrony o 2-3 metry i sędzia słusznie odgwizdał spalonego. W tej sekundzie, gdy rzeczywistość była zatrzymana na pamiętną chwilę, której nie da się zarejestrować gołym okiem, była obrona Liverpoolu ustawiona w najprostszej z linii.

Niełatwo jest spowodować, by ludzie działali, jako jedność. Dlatego właśnie, gdy to jest opanowane do perfekcji, to wygrywa się złote medale na basenie olimpijskimi również właśnie to powoduje, że teledyski muzyczne robią na odbiorcach tak ogromne wrażenie. Grupa ludzi robi krok do przodu w jednym momencie, im więcej o tym myślę, tym bardziej przekonuje się do stwierdzenia, że Rafa zabrał piłkarzy na zajęcia tańca.

Obrona, oczywiście jest sztuką. Można o niej powiedzieć wiele: brzydka, desperacka, kluczowa. Ale jest piękna tylko i wyłącznie, gdy jest dopracowana do perfekcji.

W przeciwieństwie do tancerzy, którzy podążają za układem choreograficznym, piłkarze na każdym kroku zmuszeni są do improwizacji. Muszą przewidzieć, kiedy zawodnik poda piłkę i nigdy nie możesz być pewien, kiedy i w jaki sposób będzie to podanie wykonane. Niezależnie, jak długo będziecie przygotowywać się na boisku treningowym, każda sytuacja w meczu jest wyjątkowa, zwłaszcza dlatego, że przeciwnicy myślą na swój własny, unikalny sposób, którego nie da się w żaden sposób odwzorować. Improwizacja w synchronizacji – wtedy to staje się sztuką.

Nie wolno lekceważyć zrozumienia, jakie jest budowane między piłkarzami w defensywie. Według moich obliczeń (wykonanych przed meczem z Benficą), w 12 meczach, w których od początku w defensywnie zagrali Reina, Finnan, Hyypia, Carragher i Riise, The Reds w 11 meczach zachowali czyste konto i stracili zaledwie jednego gola (gol Ferdinanda na Old Trafford). Liverpool wygrał 10 spotkań i jedno zremisował.

To jest porażająca statystyka.

Kilka tygodni temu ludzie kwestionowali umiejętność Liverpoolu do pokonywania najlepszych drużyn. Po zwycięstwie nad zajmującym wtedy 6 miejsce Wigan, The Reds pokonali Arsenal i Manchester United. Żadna z tych drużyn nie zniosła porażki dobrze.

Długa piłka?

Coś, co mnie bardzo denerwuje to krytyka stylu gry Liverpoolu. Oczywiście, jak The Reds wygrali to krytyka jest mniejsza (zawsze można powiedzieć „mów sobie, co chcesz, ale zwycięstwo to zwycięstwo), ale wygląda na to, że obecność Petera Croucha spowodowała, że menadżerowie w Premiership uważają, iż Liverpool nie potrafi podawać po ziemi.

Może to dobrze, że przeciwnicy nas krytykują, bo to oznacza, że jesteśmy na dobrej drodze, ponieważ łatwo jest chwalić zespół nie stanowi żadnego zagrożenia.

Najpierw Jose Mourinho powiedział, że słaby stan murawy na Stamford Bridge nie przeszkadzał Liverpoolowi, ponieważ podawali tylko górą. Potem Ljungberg stwierdził, że Arsenal został sprowadzony do prymitywnego poziomu Liverpoolu. „Obie drużyny zasłużyły na punkt” powiedział Szwed po meczu, w którym jedynym piłkarzem Kanonierów, który zachował twarz był Jens Lehmann.

Teraz ostatnio wypowiedĽ Fergusona, że Liverpool wykopuje piłkę i gra tylko przez 5 minut. No dobrze, jeśli tak jest to dlaczego United nie miało przewagi przez pozostałe 85 minut, powiem więcej, nawet nie zmusili Pepe Reiny do wysiłku.

Z pewnością jestem wielce subiektywny, ale nie jestem ślepy, kiedy Liverpool gra brzydki, nieuporządkowany futbol, a w tym sezonie żadna z tych rzeczy nie miała miejsca. W ostatnich latach było tak, że The Reds grali bardzo Ľle, ale to już przeszłość.

To jeszcze nie jest najlepsza, ani najpiękniej grający drużyna Liverpoolu w historii, ale na pewno najbardziej zróżnicowana pod względem podejścia i ma w sobie porządną porcję umiejętności. Ta drużyna może grać na kilka różnych sposobów podczas jednego meczu. Oczywiście może przeć naprzód i niszczyć, ale z Kewellem i Gerrardem na flankach potrafi zachwycić wspaniałą pomysłowością. Także w ataku Peter Crouch daje drużynie mnóstwo możliwości.

Możesz wiele zdziałać grając długimi piłkami – stwarzać okazje poprzez wrzucanie piłki w ‘mikser’ i zmuszenie obrońców do błędu, ale jednej rzeczy nie możesz osiągnąć – dobrego procentu posiadania piłki i to jest dowód, na to że oni kłamali.

Gra długimi piłkami nie polega na posiadaniu piłki. Tutaj chodzi o to: „mamy piłkę przez trzy sekundy, albo stworzymy sytuację, albo oddamy wam piłkę”

Każda długa piłka posłana w kierunku napastnika ma 50% szans na dotarcie do niego i, że zawodnik utrzyma się pry piłce – ale to jest w przypadku dokładnych podań, a ile takich zagrań trafia w ręce bramkarza, albo wychodzi na aut? Także jeśli napastnik wygra walkę o górną piłkę to ciągle ciężko jest znaleĽć partnera w pobliżu.

Bez względu na to, jak dobrze walczy w powietrzu, Peter Crouch nie może wygrywać wszystkich piłek, a tylko w ten sposób Liverpool miałby niezłe posiadanie piłki, jeśli The Reds rzeczywiście posyłają długie piłki w kierunku Petera. Prawda jest taka, że słowa Mourinho, Ljungberga i Fergusona nie znajdują potwierdzenia w meczu.

W każdym z czterech ostatnich ‘wielkich’ meczy, z United (2 razy), Arsenalem i Chelsea, Liverpool miał przewagę w posiadaniu piłki. Na dodatek The Reds wykonywali także więcej rzutów rożnych (z Arsenalem liczba po obu stronach była podobna) i rzuty rożne mają niewielki znaczenie same w sobie, ale trochę mówią prawdy o posiadaniu piłki.

Bob Paisley powiedział „Tu nie chodzi o długą, albo krótką piłkę, tylko o dobrą piłkę” i właśnie to widzimy w obecnym Liverpoolu: The Reds dysponują ogromną różnorodnością podań. Jeśli jesteśmy przy piłce to mamy wiele możliwości.

Ta drużyna może budować akcję powoli w środku pola, mając najlepszych pomocników świata, też można grać skrzydłami, gdzie Kewella i Gerrarda wspierają Riise z Finnanem, albo także od razu do przodu. To jest duża siła tej drużyny: nie są ‘jednowymiarowi’.

Crouchowi można podać piłkę zarówno górą, jak i dołem (co jest rzadko spotykane u takich napastników). Luis Garcia nie chce by piłka ciągle była w powietrzu, prawda? Morientes i Crouch mimo dobrej gry głową są także bardzo dobrze wyszkoleni technicznie.

‘Długie piłki’ często są wykonywane przez środkowych obrońców, którzy nie są zbyt dobrzy w podaniach i ciągle omijają linię pomocy (oczywiście każdy obrońca może wybić piłkę w celu zażegnania niebezpieczeństwa). Długa piłka w swoim negatywnym znaczeniu oznacza, piłkę zagraną na oślep w pole karne.

Piłkarze, jak Xabi, czy Stevie potrafią daleko podać. Wiele z ich podań trafia na skrzydła, co sprawia bardzo duże problemy drużynom przeciwnym. Arsenal też sobie nie mógł z tym poradzić we wtorek. Liverpool używa długich piłek bardzo efektywnie. Jednak to nie powoduje, że zespół Beniteza tylko to potrafi grać, takie wnioski są nieprzemyślane i świadczą o lenistwie.

Tak samo jest z wielkim mitem obrony strefowej. System United każdy swego miał dużo więcej luk, aniżeli ustawienie stosowane przez Liverpool, który grał strefą. Gdy Rio Ferdinand zdobywał tego gola na Old Trafford to przynajmniej obrońca trochę m przeszkadzał.

Jednak na Anfield, Kewell (dwukrotnie), Crouch i Finnan byli zupełnie niepilnowani w polu karnym. Ale ciągle w prasie nikt nie krytykuje tego ustawienia.

Liverpool spokojnie mógł wykorzystać te cztery okazje, ale dzięki perfekcyjnej grze obronnej gol Croucha wystarczył do zwycięstwa. Dopóki The Reds nie zaczną zdobywać więcej bramek, to nie będą uważani za ekscytującą drużynę, ale pamiętajmy, że okazje stwarzamy. Jednak nikt nie ma prawa mówić, że Liverpool ‘wygrywa brzydko’.

Paul Tomkins



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 23.02.2006 (zmod. 02.07.2020)