Rytmy, które zainspirowały europejską chwałę
Artykuł z cyklu Artykuły
Od początku mojej kariery, jako komentatora nie pamiętam wydarzenia, które by przebiło zdarzenia z 25 maja ze Stambułu, kiedy przeciw wszystkim Liverpool Football Club po heroicznym boju po raz piąty sięgnął po Puchar Europy.
To na pewno był najwspanialszy moment w mojej kariery, o którym nawet mi się śniło i który zapamiętam na zawsze.
Samo uczestnictwo w tak wspaniałym meczu to wielki przywilej a dla mnie ważny był jeszcze jeden mały fakt – rola, jaką Radio City odegrało w tym wspaniałym sukcesie.
Czy kiedykolwiek zastanawialiście, co się dzieje w szatni w czasie między rozgrzewką a pierwszym gwizdkiem sędziego? Niektórzy zawodnicy relaksują się czytając program meczowy, inni dyskutują o czekającym ich wyzwaniu, a jeden, czy dwóch po prostu usiądzie w ciszy i mentalnie przygotuje się do spotkania.
Każdy piłkarz ma inny sposób, żeby zmotywować siebie do gry, w każdym klubie jest inaczej, ale coraz częściej używanym narzędziem jest muzyka. W szatni Liverpoolu ten czas był raczej spokojny, dopóki klubowy masażysta Stewart Welsh nie poprosił nas o pomoc.
Zawsze, jak piłkarz kupował nową płytę to ją przynosił i razem wszyscy słuchali, ale jak wiadomo różni ludzie mają różne gusta i ciężko było wszystkim piłkarzom dogodzić.
Na przykład Jamie Carragher woli Indie, a Stevie Gerrard lubi dance, natomiast niektórzy zagraniczni piłkarze mają już zupełnie inne upodobania. Zawsze kilku piłkarzy narzekało, że muzyka im się nie podoba i Stewart pomyślał, że powinien coś zrobić, żeby poprawić atmosferę i zgłosił się do nas.
Porównując do szatni przeciwników, gdzie muzyka była bardzo głośna szatnia Liverpoolu wyglądała na bardzo ciche i spokojne miejsce. Uznał, że tak nie może być i musi coś z tym zrobić.
Nie znałem wtedy dobrze Stewarta, ale dzięki Ianowi Cottonowi się poznaliśmy. Przedstawił mi sytuację i poprosił o pomoc.
Od razu przyszło mi na myśl kilka piosenek, jak na przykład „Beautiful Day”, która wtedy była bardzo popularna i uznaliśmy, że będzie dobrze, jak dodamy do kilku utworów urywki komentarzy z meczów The Reds. Potem ustaliliśmy, że coś złożymy na zbliżający się mecz z Juventusem Turyn.
Stewart miał kilka pomysłów, ale szczerze mówiąc jego gust muzyczny nie był zbyt dobry, więc razem z Carlem Woodwardem postanowiliśmy, że wybierzemy kilka piosenek podnoszących na duchu. Także staraliśmy się dołączyć kilka ulubionych piosenek piłkarzy, jak „Brown Eyed Girl”, która okazała się ulubionym utworem wielu z nich.
Dałem Stewartowi cztery płyty tuż przed wylotem do Turyny i Luis Garcia, jak odsłuchał kilka piosenek od razu uznał, że musi je mieć i ściągnął je na swojego laptopa podczas podróży.
Carra także był pod wrażeniem tego, co zrobiliśmy. Potem Stewart nam powiedział, że szatnia była pełna życia, gdy piłkarze słuchali tych czterech płyt i w sumie pomogło to im w osiągnięciu bezbramkowego remisu, który dawał awans do półfinału.
Potem Stewart po raz kolejny nas poprosił, czy nie moglibyśmy zrobić czegoś podobnego przed meczem z Chelsea, ponieważ piłkarze byli zachwyceni efektem tych płyt. Bez wahania się zgodziliśmy tylko tym razem staraliśmy się bardziej wpasować w gusta piłkarzy, którzy mieli największą szansę na występ w tym meczu.
Pamiętam, że wtedy ulubionym kawałkiem Stevena Gerrarda było „I Like The Way” (The Body Rockers), natomiast Carra lubił „Roll With It” (Oasis). Wiedząc to przystąpiliśmy do pracy i także oczywiście wzięliśmy pod uwagę upodobania innych piłkarzy i do każdej piosenki dołączyliśmy urywki komentarzy dotyczące poszczególnych piłkarzy.
Więc kolejne płyty trafiły w ręce Stewarta i kolejny sukces w Europie! Nic nas nie mogło powstrzymać! Ale tak szczerze to piłkarze naprawdę słuchali tych płyt i wyszło na to, że im to pomogło.
Jak awansowaliśmy do Finału nie chcieliśmy zaprzestawać na pomocy zawodnikom i od razu po meczu z Chelsea wzięliśmy się do roboty nad trzecim i najważniejszym krążkiem.
Na tej płycie na prośbę Carry znalazła się słynna piosenka „Ring of Fire” Johhny’ego Casha i także najwspanialsze YNWA w historii, które odśpiewali fani The Reds po meczu z Chelsea.
Ciągle, jak to słyszę ciarki przechodzą mnie po plecach. Za każdym razem czuję się podekscytowany, więc proszę sobie wyobrazić, co muszą czuć piłkarze, jak to słyszą. Pamiętam, że komentowałem wtedy ten mecz razem z Aldo i nigdy nie zapomnę jego słów, jak mówił, że nigdy The Kop nie było tak głośne.
Na płycie także umieściliśmy słowa wsparcia kilku byłych zawodników Liverpoolu, którzy zdobywali Puchar Europy, więc to była tak, jakby dodatkowa rozmowa w szatni dla piłkarzy The Reds.
Znajdował się tam także utwór Franka Sinatry „My Way” połączony z wypowiedziami Rafy Beniteza. Wyszło nam to wspaniale i Stewart powiedział, że będzie tego słuchał tylko wtedy, jak Liverpool wygra.
Po najwspanialszym meczu w moim życiu, jak wychodziłem ze stadionu zauważyłem, że nie odebrałem jednego połączenia. Dzwonił Stewart i zostawił wiadomość. Odsłuchałem ją i słyszałem tylko piłkarzy wracających w autobusie i „nasze” „My Way”.
To było wspaniałe uczucie, mieć świadomość, że pomogliśmy Rafie i piłkarzom świętować jeden z najwspanialszych sukcesów w historii klubu. Też wiem, że na imprezie po meczu w hotelu Carra powiedział DJ’owi, żeby się odsunął i puścił tą płytę.
To jest naprawdę niesamowite – wiedzieć, że odegraliśmy jakąś tam małą rolę w sukcesie Liverpoolu. Nigdy jakoś tego nie mówiliśmy, że przed najważniejszym meczem w sezonie – Finale Ligi Mistrzów, piłkarze słuchali naszej płyty, ale tak naprawdę było.
Niewiele osób tak naprawdę zdaje sobie sprawę, co zrobiliśmy i nie zrobiliśmy tego, żeby zyskać przychylność publiczności. Zrobiliśmy to dla piłkarzy i wspaniale było otrzymywać podziękowania od piłkarzy, którzy naprawdę to docenili, jak Carra, czy Stevie G.
Carra nawet zadzwonił do mnie do domu, żeby mi podziękować. Byłem w kuchni, jak dzwonił i na początku myślałem, że ktoś sobie ze mnie żartuje. To był ładny gest, nie musiał tego robić, ale w ten sposób tylko pokazał, jak dobrym jest człowiekiem.
Kolejnego dnia, kiedy bawili się na mieście pierwszą osobą z którą przeprowadzałem wywiad był Steven Gerrard i podziękował Radio City i to dla nas było bardzo ważne.
Carra i Stevie nawet poprosili nas o kopie tych trzech płyt. Ci dwaj piłkarze mają teraz swoje własne wspomnienia muzyczne z najwspanialszych chwil w ich karierze, ale te płyty od tamtego momentu nigdy nie były puszczane w szatni The Reds.
Jednak mamy już gotowe kolejne trzy krążki i niedługo damy je Stewartowi. Może znowu pomożemy Liverpoolowi w osiągnięciu sukcesu?
Paryż – maj jeszcze do tego daleko, ale rok temu w listopadzie do Stambułu też było daleko. Jak muzyka zacznie grać, nie bądĽ przeciwko niej!
Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 15.11.2005 (zmod. 02.07.2020)