Gerrard: Koniec sagi. Co teraz z pomocą?
Artykuł z cyklu Artykuły
Więc On zostaje, zostaje na dobre. Dzięki Bogu. Na początek mogę (szczęśliwie) przestać pisać o całym zamieszaniu wokół Stevena i teraz pisać o jego grze, zdobywaniu goli.
Ale gdzie teraz jest Liverpool? W lepszej, czy gorszej sytuacji?
Jak większość kibiców miałem wątpliwości, jeśli chodzi o Stevena Gerrarda w ciągu ostatnich 13 miesięcy: rozdarty pomiędzy wspaniałymi umiejętnościami, które on oferuje, a faktem, że jego dusza może już nie chcieć grać w klubie, który jako jedyny powinien się dla niego kiedykolwiek liczyć.
Był w niebezpieczeństwie zrobienia więcej złego, niż dobrego. W ostatnim sezonie zbyt dużo był spekulacji na jego temat, można nawet to nazwać Cyrk Gerrarda i nie można pozwolić, żeby tak samo było w kolejnych rozgrywkach.
Ale tydzień temu usłyszałem to, o czym marzyłem; szczerze mówiąc powiedział nawet więcej niż się spodziewałem. Jego wypowiedĽ byłą bardzo jednoznaczna. W swoim stylu był szczery, otwarty i nie zostawił miejsca na jakąkolwiek krytykę.
Najważniejsze nie było to, że zostaje, tylko to, że chce zostać i grać dla klubu z wielką pasją. Tak, jak już wcześniej mówiłem, wolałbym żeby odszedł, jeśli nie wkładałby serca w swoją grę.
„W tym kontrakcie nie ma żadnych klauzul. To już się nie zdarza za rok, to już się nigdy nie wydarzy, zrozumiałem to, że Liverpool jest we mnie – nikt inny – i zdobywanie w trofeów w tym klubie znaczy dla mnie znacznie więcej, niż w innych klubach.”
No, więc jest właśnie tak. Także dobrze zasugerował, że Liverpool jest najlepszym miejscem i zasługuje na to, żeby to właśnie tam przeżył kolejne lata swojej kariery.
Wygląda na to, że dodało mu to pokory, przeciwnie niż rok temu, kiedy sprawa ciągle byłą otwarta i osłabiło to zespół. On potrzebował pokory: musiał jeszcze raz zastanowić się, co jest dla niego najważniejsze w życiu i w karierze.
Latem 2004 Steven zdecydował się nie odchodzić z Liverpool, a w tym roku Stevie zdecydował, że zostaje w Liverpoolu.
Sposób, w jaki to wszystko powiedział znaczy bardzo wiele, ponieważ był bardzo bliski gry w piłkę w innym klubie. Jeśli Steven Gerrard nie odszedł w tym roku, to już nigdy nie odejdzie. W jego wypowiedzi nie było żadnych kłamstw.
To była deklaracja miłości do nas, kibiców, od człowieka, który ostatnio unikał kontaktu wzrokowego w tym całym bełkocie.
W ostatnim sezonie było widać jego problemy. Jego forma na tym ucierpiała. Jednak 13 goli będąc pomocnikiem bez żadnych rzutów karnych i goli bezpośrednio z rzutów wolnych, wzniesienie Pucharu Europy to bardzo dobry wynik, mając słaby sezon.
Przyszłe korzyści
Jeśli pierwsza połowa Finału był szokiem i pokazała, że Gerrard i Alonso mogą być pokonani przez wspaniale atakujących pomocników (na szczęście z takimi nie gra się, co tydzień), tak w drugiej Steven pokazał to, co ma najlepsze: wspaniale parł naprzód, miał udział przy dwóch bramkach. Legendarna obrona nie mogła nic zdziałać grając przeciwko takiemu zawodnikowi. Potem w dogrywce Steven wspaniale grał na prawej obronie.
To, że w razie potrzeby grał na prawej obronie jest bardzo dobrym znakiem od piłkarza, który może dobrze grać na obu flankach, który bez problemów mógłby być najlepszym prawym obrońcą świata, jeśli to nie byłoby marnowanie jego talentu wystawiając go na tej pozycji. Taki manewr, żeby wygrać Puchar Europy to jedna sprawa, a osiągnięcie dobrego wyniku z Wigan to już zupełnie, co innego.
Pod wodzą Houlliera, Gerrard był jeszcze stosunkowo młodym piłkarzem i był zadowolony, że grał, pozycja tak ważna już nie była. Ale teraz mówimy o doświadczonym profesjonaliście, który grał w środku pomocy i rządził tam przez pół dekady. Mimo, że kilka razy grał na prawej pomocy bez powodzenia, to w przyszłości jest pozycja, na której może grać efektywnie. Zaczynałem mieć wrażenie, że to będzie koniec ciężkiej pracy Rafy, jeśli wystawiłby Stevena na innej pozycji niż środek pomocy, a to byłaby bardzo zła sytuacja dla menadżera.
To żadna niespodzianka, że relacje pomiędzy kapitan i menadżerem nie są super, a nawet może trochę chłodne. Nie ma żadnej wrogości, ale Benitez jest tak samo wykalkulowanym i zimnym człowiekiem, jak był w Valencii, a trzeba jeszcze pamiętać o barierze językowej i różnicach kulturowych, między Hiszpanem i Liverpoolczykiem.
Patrząc na to, jak Houllier rozpuścił Gerrarda (co jest zrozumiałem na tym etapie kariery), Anglikowi może się wydawać, że nowy menadżer jest bardziej surowy. Benitez ma do czynienia z dużo bardziej skomplikowanym człowiekiem, niż Houllier.
Benitez tak, jak każdy menadżer ma swoich ulubionych piłkarzy: tych, których lubi wystawiać do składu i takich, których wystawia, jeśli musi. Ale nikogo nie faworyzuje. Dla niego ważna jest drużyna, a nie indywidualności.
Alonso jest piłkarzem, którego styl Rafa wyraĽnie podziwia, Hiszpan mówi o charakterze Xabi’ego w samych superlatywach, ale rozgrywający kilka spotkań przesiedział na ławce. Gerrard grał zawsze, jak tylko mógł. Benitez nie rozkaprysza piłkarzy tak, jak inni menadżerowie, jak niektórzy piłkarze, potrzebują wyrozumiałego menadżera, to jednak Rafa takim nie jest, a jego metody są skuteczne. Nie musi być najlepszym przyjacielem dla piłkarzy.
Gerrard musiał zrozumieć, że Rafa ma swoje własne podejście do piłkarzy i nie można tego lekceważyć.
Raz przeczytałem, że Rafa woli spokojny styl Alonso, aniżeli wybuchowy Gerrarda. Ale to był wyraĽnie tekst subiektywny, w którym Alonso był najlepszy, a Gerrard beznadziejny.
Nie można tak porównywać, oni są kompletnie różnymi piłkarzami, którzy powinni stworzyć idealny duet. Jeden potrafi to, czego drugi nie umie. To tak, jak byś powiedział, że kochasz koła od swojego samochodu, a silnik byś wyrzucił. Koła bez silnika są bezużytecznymi kawałkami gumy i tak samo silnik może pracować, ile chce, ale i tak bez kół nigdzie nie zajedzie.
Alonso ma inny charakter niż Gerrard: bardziej spokojny, mniej wybuchowy. Xabi jest synem Periko – byłego piłkarza Barcelony i reprezentanta Hiszpanii, więc od małego był idealnie prowadzony przez swojego ojca. Uczył się takich rzeczy, jakich inni piłkarze nie mieli szans się nauczyć.
Głownie gra Gerrarda opiera się na tym, żeby być w centrum uwagi, ale nie zapominajcie, że przez jakiś czas był jedynym piłkarzem, który potrafił przytrzymać piłkę, a potem zrobić z nią coś sensownego. Często musiał robić wszystko sam. Wejście Hamanna i coraz większy spokój Xabi’ego na pewno pomogły w osiągnięciu sukcesu w Lidze Mistrzów, ale bez zadziorności Steviego to nie miałoby sensu, a w dogrywce uniwersalność Gerrarda bardzo się przydała.
Teraz Kapitan musi się przystosować od innego stylu gry i w ostatnim sezonie próbował to zrobić, będąc pod wielką presją. Jego rola została zmieniona, już nie był tak ważny, po przyjściu Alonso. Gerrard miał mniejsze znaczenie na drużynę, ale ciągle był kluczowym składnikiem oczywiście, ale już nie centrum wszystkiego. On się przystosuje do bycia jednym z piłkarzy, potrafiących wygrać mecz.
Przyjście Momo Sissoko na pewno trochę spowoduje, że na Gerrardzie nie będzie spoczywał już taki wielki ciężar, jeśli chodzi o energię w grze.
Szczerze mówiąc, pomoc w Liverpoolu zaczyna wyglądać coraz lepiej. W obronie ciągle brakuje zmienników, napastnicy ciągle muszą pokazać na co ich tak naprawdę stać (wierzę, że pokażą), tak pomoc wygląda wspaniale – i będzie jeszcze silniejsza, jeśli Figo przyjdzie na Anfield.
Mając Gerrarda, Hamanna, Alonso, Sissoko, Gonzalesa, Luisa Garcie, Kewella, Riise, Zendena i Figo, jeszcze razem z Nunezem, Welshem i innymi, Benitez ma w zasadzie wszystko do wyboru. Także są bardzo uniwersalni i połowę z nich Rafa może wystawiać na różnych pozycjach. Z taką pomocą wygląda na to, że system Rafy 4-2-3-1 będzie bardzo dobry.
Są super-szybcy piłkarze, wspaniale podający i dośrodkowujący, ze wspaniała techniką, doświadczeniem, potencjałem, defensywni i ofensywni, zatrzymujący i zdobywający bramki. To powoduje, że Manchester United może czuć się zawstydzony, pięć lat temu mieli bezsprzecznie najlepszą pomoc. Nawet Chelsea i Arsenal nie ma tak dużego wyboru w pomocy.
Pomoc może być kluczem Liverpoolu w walce o Mistrzostwo Anglii. Jeszcze lepiej, jeśli ma się w tej formacji, wspaniałego Stevena Gerrarda.
Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 12.07.2005 (zmod. 02.07.2020)