Pellegrini to mój wybór
Artykuł z cyklu Artykuły
Zapraszamy Państwa do nowego artykułu autorstwa Paula Tomkinsa. Autor podejmuje w nim tematykę nowego managera Liverpoolu, przedstawia swój typ i argumentuje dlaczego, jego zdaniem, jest to najlepszy kandydat.
Osoby, które śledzą moje artykuły z pewnością zdają sobie sprawę z tego, że Manuel Pellegrini to mój typ na stanowisko managera Liverpoolu. Wymienialiśmy przez długi czas poglądy na ten temat, już kilka tygodni temu, a moje zdanie było silnie ugruntowane, nawet jeśli bukmacherzy oferowali wtedy zakłady na poziomie 40-1. Obecnie kursy się zmieniły i według tego co podają media, Liverpool kontaktował się ze szkoleniowcem, a nawet przedstawił mu gotowy kontrakt. Myślę, że warto przedstawić to, dlaczego uważam Pellegriniego za odpowiedniego kandydata na stanowisko trenera LFC.
Jeśli mam być szczery, to nie spodziewałem się osoby z tak imponującym CV, jako potencjalnego managera Liverpoolu. Szczególnie podkreślić trzeba, że klub nie gra w Lidze Mistrzów i ma wielkie długi. Z drugiej strony "Liverpool FC" to zawsze marka i jeśli nie liczyć AC Milanu, chyba nie ma większego klubu na świecie, który szukałby nowego managera.
Owszem, dostrzegam plusy za kandydaturą Dalglisha lub Hodgsona, ale są również pewne minusy. Nie narzekałbym, gdyby któryś z nich objął tą posadę. Odkładając jednak bajki na bok i sentyment do Dalglisha, nie jestem CAŁKOWICIE przekonany o takiej decyzji.
Jak zawsze, pojawiają się wątpliwości, kiedy jakiś manager lub piłkarz zmienia swojego naturalne środowisko na coś nowego. (W przypadku Dalglisha, będzie to powrót do dobrze znanego otoczenia, chociaż nie będzie nim prowadzenie drużyny, po 12 latach przerwy.)
Żaden nowy manager nie jest gwarancją sukcesu, ani też nie posiada wad czy różnych mankamentów. Według mnie, Pellegrini to najlepszy wybór. Na potwierdzenie tego, podam kilka powodów dlaczego tak uważam:
a) Posiada silną osobowość, która może oddziaływać na większość piłkarzy, szczególnie tych hiszpańskich, a to z powodu jego wyników w La Liga od roku 2004. Pellegrini prowadził drużynę Villarreal, gdzie występował Pepe Reina. Torres z pewnością również zna jego cechy. Zawodnicy, którzy wciąż pozostają w kontakcie z Xabi Alonso, i moim zdaniem są to na pewno Gerrard i Carragher, dostaną relację z pierwszej ręki na temat "odpowiedniego" trenera.
b) Pellegrini, to nowoczesny trener i przejawiający myśl ofensywną. Nie jest osobą, która przekreśli wszystkie dobre rzeczy, które zaszczepił w klubie Rafa, albo co gorsza obróci klub o 180 stopni. Nowa myśl szkoleniowa nie będzie oznaczała likwidacji dorobku poprzednika.
W mojej opinii reprezentacja Anglii i klub Newcastle doskonale obrazują, na czym polega akceptacja opinii publicznej albo zmiana z łagodnie nastawionego trenera na kogoś trzymającego dyscyplinę; z krajowego trenera na europejskiego; z taktyka na szkoleniowca motywującego. Po czym wszystko wraca do starego porządku, kiedy okazuje się, że nic nie wypaliło. To oznacza kosztowne inwestycje w skład, gdyż pojawia się wiele różnych koncepcji budowania drużyny.
Jak pokazał sezon 2008/09, Benitez miał sporo słuszności, szczególnie w Europie, ale również w Premier League (82 i 86 punktów). Wiele osób powie, że "strata" Alonso była błędem, jednak ostatni rok Beniteza na posadzie trenera nie przyniósł wielkich zmian personalnych (skład w pewien sposób został uszczuplony z powodu ograniczeń budżetowych, jednak drużyna posiada odpowiednią jakość, by przynajmniej wrócić do czołówki).
Dużą rolę będzie miała oczywiście mniejsza pewność siebie, jednak morale mogą być naprawione, gdyż nowy manager niesie ze sobą nowy początek i zapominamy wtedy o przeszłości. Jeśli nie będzie wyprzedaży w Liverpoolu, dysponujemy bardzo silną jedenastką, której brakuje tylko pewności siebie, po słabym sezonie 2009/10.
Według mnie, wzory zachowania nie muszą się zmienić. Chelsea nigdy nie podnosiła tematu brytyjskiego szkoleniowca, po tym jak kilku europejskich trenerów nie zdało egzaminu, dlatego teraz czerpie z tego owoce. Z drugiej strony nie jestem przeciwnikiem brytyjskich managerów. Nie sądzę jednak, że Liverpool powinien zatrudnić Brytyjczyka tylko dlatego, żeby zadowolić opinię publiczną. (Z punktu widzenia piłki ogólnoświatowej, na pewno jest inaczej. Większość najlepszych trenerów pracuje już w innych angielskich klubach.)
The Reds nie potrzebują również przyjaźnie nastawionego managera. Liverpool musi zatrudnić po prostu tego najlepszego i powinien szukać tam, gdzie nie trzeba płacić. Pellegrini jest obecnie takim kandydatem.
c) Akademia. Rewitalizacja struktur Akademii w ostatnim sezonie przyniosła nam pewne pokrewieństwo z Barceloną. Ważne, żeby zatrudnić managera, który będzie doceniał znaczenie personelu Akademii i vice versa.
(Oczywiście, na plus należy zaliczyć tutaj kandydaturę Dalglisha, który przez ostatnie 12 miesięcy doskonale poznał takich szkoleniowców jak Rodolfo Borrell i Pepe Segura.) Pellegrini, mimo że jest Chilijczykiem, przez sześć lat pracował w Hiszpanii, dlatego lepiej może współpracować z hiszpańskim sztabem, jaki pozostawił po sobie Rafa Benitez, ale również wyszkolić obiecujących zawodników z Hiszpanii (Pacheco, Ayala, Duran), nie wspominając o kilku zawodnikach z Południowej Ameryki.
d) Pellegrini to manager, który na pewno przemówi do wyobraźni przyszłego właściciela klubu. Z jednej strony mamy tutaj sytuację nowego managera, który ma pracować na krótko i pomóc wybrnąć z problemów, jednak druga strona medalu to szkoleniowiec zdolny pracować dłużej, tak żeby proces nie musiał być powtarzany co roku. Manager ze światowej czołówki na pewno przyśpieszy proces sprzedaży klubu, zamiast go utrudniać.
e) Po roku w Realu Madryt, nasz klub, nawet w niedorzecznej sytuacji jaka panuje na górze, może wydawać się przyzwoitym miejscem do pracy.
f) Pellegrini pracowała przez lata w Villarreal przy małym nakładzie finansowym i sprawił, że klub awansował do europejskiej czołówki. Gdyby nie zmarnowany rzut karny, jego drużyna mogła doprowadzić do dogrywki z Arsenalem w półfinale Ligi Mistrzów w roku 2006. Villarral zajęła drugie miejsce w La Liga, co jest najlepszym wynikiem w historii tego klubu. Pellegrini nie zdobył mistrzostwa - klub nie miał takich oczekiwań, ani zaplecza - jednak zasłużył on na tytuł trenera roku w 2008.
Jest przyzwyczajony do prowadzania klubu z najwyższej półki. W Chile, Argentynie i Hiszpanii prowadził największe drużyny tych krajów. Niektórzy uważają jego pobyt w Madrycie jako niepowodzenie, jednak zdobył wówczas największą ilość punktów w bogatej historii tego klubu: 96.
Oczywiście, mimo tego został zwolniony. Na wiele sposobów, to jak pozbywanie się napastnika, który zdobył 41 goli w sezonie tylko dlatego, że rywal trafił do bramki 42 razy.
To prawda, że Pellegrini miał do dyspozycji niesamowity talent na Bernabeu, jednak musiał poradzić sobie również z osobowością niektórych zawodników. Warto podkreślić również to, że jego praca była nastawiona od razu na wyniki, a przecież drużyna miała mnóstwo nowych zawodników, wiele z nich niekoniecznie pasowało do układanki (w przeciwieństwie do Barcelony, która w swoim podejściu demonstruje pewną metodologię).
Pellegrini przejawiał chęć zatrzymania w klubie Sneijdera i Robbena, co doprowadziło do kłótni z Florentino Perezem. Z tego punktu widzenia, ataki brytyjskiej prasy na Beniteza, na tle madryckich gazet, które rozpoczęły wojnę totalną z managerem Realu, nie wyglądają tak źle.
Niepowodzenie w Lidze Mistrzów w głównej mierze sprowadzało się do formy strzeleckiej Higuaina, który zmarnował wiele doskonałych okazji. Real Madryt piąty rok z rzędu odpadł w 1/8 finału, więc to na pewno nie był krok w tył. Podobnie jak przegrana o mistrzostwo Hiszpanii z Barceloną zaledwie o trzy punkty, po tym jak Barca została okrzyknięta najlepszą drużyną wszech czasów po wygraniu trzech pucharów.
Pellegrini to szkoleniowiec o typie taktyka, który przejawia myśl ofensywną. Jego drużyny często są znane z tego, że grają atrakcyjny futbol. W jego ustawieniu najczęściej oglądamy dwóch napastników, jednak w płynnej formacji 4-2-2-2 (jak na obrazku); gra na skrzydle polega na przejściu napastnika, pomocnika lub obrońcy w wolnej miejsce.
(Regularni czytelnicy zauważą, że w mojej opinii dwóch napastników nie oznacza futbolu "ofensywnego"; największe znaczenie ma, jak wielu ofensywnych piłkarzy posiadasz w zespole, bez względu na ich pozycję na boisku.)
Pellegrini za czasów prowadzenia Villarreal zawsze stosował 4-2-3-1, kiedy grał z Barceloną. Działo się to dlatego, że jego zdaniem Barca jako jedyny przeciwnik miała więcej posiadania piłki od jego drużyny. W pojedynkach z Katalończykami częściej wygrywał, niż przegrywał.
Jeśli chodzi o minusy, nie wiadomo czy Pellegrini potrafi komunikować się po angielsku - słyszałem wiele różnych opinii na temat jego znajomości języka. Fakt, że uczestniczył w kursach szkoleniowych w Wielkiej Brytanii jakieś dwadzieścia lat temu oznacza prawdopodobnie, że jednak coś rozumie. (Jako piłkarz zdobywał również wyższe wykształcenie, co oznacza, że jest wystarczająco inteligentny, żeby się nauczyć.)
Na sam koniec: według mnie, Pellegrini to rzetelny kandydat z najwyższej półki, który zaledwie 12 miesięcy temu był postrzegany jako odpowiednia osoba na czołowe stanowisko w piłce klubowej. Nędznie potraktowany przez Real Madryt (nie on pierwszy), może odbudować swoją reputację oraz wskrzesić klub, którego fani, z niecierpliwością wyczekują dobrych wiadomości w dobie ciemnych czasów na Anfield. Dlatego mam nadzieję, że pogłoski okażą się prawdą.
Paul Tomkins
Autor: Damian
Data publikacji: 20.06.2010 (zmod. 02.07.2020)