Nowi bohaterowie
Artykuł z cyklu Artykuły
Do grona bohaterów Liverpoolu tego ranka, kilka minut po jedenastej, kibice dopisali nowe nazwiska. Gdy Martin Broughton, prezes klubu wyszedł z 18. Sądu Królewskiego, zaś za nim podążali podlegli dyrektorzy Christian Purslow i Ian Ayre oraz trzech prawników, zostali oni przywitani rykiem aprobaty przez oczekujących ludzi z czerwonymi szalikami i noszących koszulki z Liverbirdem. Był to widok kuriozalny, lecz z całą pewnością adekwatny do wagi tego momentu zwycięstwa, który właśnie osiągnięto.
Nieubłagana desperacja charakteryzowała tę niegdyś wielką instytucję piłkarską, lecz po dzisiejszych wydarzeniach, Kopites mogą naprawdę zacząć marzyć o początku lepszych czasów. Dzieje się tak dlatego, że po dwóch dniach i ponad sześciu godzinach wymiany argumentów prawnych, pan Justice Floyd orzekł, iż obecni właściciele Liverpoolu, Tom Hicks i George Gillet nie mogą w dalszym ciągu blokować sprzedaży klubu, najprawdopodobniej New England Sport Ventures, właścicielom Boston Red Sox, których 300 milionowa oferta za klub została zaakceptowana w zeszłym tygodniu zanim Hicks i Gillett próbowali zatrzymać proces zamieniając Purslowa i Ayre’a swoimi przybocznymi.
Sprawa przeciwko Hicksowi i Gillettowi nie była zaaranżowana przez Liverpool, lecz Royal Bank of Scotland, którym Amerykanie byli dłużni blisko 235 milionów, zaś datą spłaty miał być ten piątek. Uważał on akcje pary za złamanie umowy podpisanej w kwietniu, która dała im środki do rozszerzenia ich kontroli na Anfield w zamian za gwarancję przeprowadzenia w 6 miesięcy sprzedaży klubu przez wskazanego przez RBS Broughtona.
- Zapierająca dech w piersiach arogancja – tak Richard Snowden, reprezentujący RBS, określił działania Hicksa i Gilletta zmierzające do blokady sprzedaży Liverpoolu w ręce NESV. Było to „tak jawne złamanie kontraktu jak tylko jawne być może” kontynuował wczoraj w wypełnionym Court 16, gdzie sprawa się zaczęła. W ciągu jednego dnia seria kontrargumentów zmieniła ten spór w jeden z największych dramatów i intryg sportowych jakie widział świat. Paul Girolami, reprezentujący Hicksa i Gilletta, zaznaczył że złamali oni uzgodnienia z RBS, lecz stało się tak dlatego, że Broughton, Purslow i Ayre, pozostali członkowie 5-osobowego zarządu, nie zwracali uwagi na pozostałe dwie oferty dla klubu, od Singapurskiego bilionera Petera Lima i Mill Financial, amerykański fundusz który chciał przejąć udziały Gilletta w klubie. Girolami oskarżył „angielskich dyrektorów” o wykluczenie Hicksa i Gilletta z procesu sprzedaży i tworzenie własnej podkomisji, podającej się za tak zwany „Home team”.
Oskarżenie to, obok innych wyprowadzonych przez Girolamiego, zostało wyśmiane nie tylko przez Snowdena, lecz także Lorda Grabinera, bardzo doświadczonego i szanowanego oraz nieco dowcipnego reprezentanta Liverpoolu. Określił on „Home team” jako wyłącznie linię której zarząd używał do rozmów z potencjalnymi właścicielami, zaś Hicksa i Gilletta określił cwaniakami za próby odłożenia spotkania na temat NESV na tydzień, podczas gdy wiedzieli, że grupa, prowadzona przez Johna W Henry’ego, chciała odpowiedzi do zeszłego piątku.
Wszystko to trwało do dnia następnego, tym razem w mniejszym oddziale Court 18.
-Wypełnione jak The Kop – powiedział jeden z obserwatorów przyciśnięty do ściany, gdy sędzia Justice Floyd podsumowywał sprawę i przygotowywał się do wydania wyroku. Trwało to do 10:40, gdy sędzia uznał pełne prawo RBS do władzy w klubie, a dążenia Hicksa oraz Gilletta do zmiany zarządu za wykroczenie, zaś Purslow i Ayre z powrotem znaleźli się w zarządzie. Hicks i Gillett zostali obciążeni kosztami procesowymi zarówno ze strony RBS jak i zarządu Liverpoolu. Lord Grabiner utrzymuje, iż będą się one wahać między 250’000 funtów a 500’000.
By dobić Hicksa i Gilletta, którzy przejęli klub w kwietniu 2007, obiecując budowę nowego stadionu i pompowanie milionów w klub przed wyrzeczeniem się obu obietnic, ich prawnik został uprzedzony przez Floyda, że byłoby niewłaściwe dla nich apelować, choć wciąż mają do tego prawo.
Co teraz? Broughton wznowi spotkanie zarządu na 8 rano, na które „uprzejmie zaprasza” Hicksa i Gilletta. Spotkanie zatwierdzi prawdopodobnie sprzedaż klubu w ręce NESV i oczekuje się że sprzedaż, która wyczyści klubowy, 200 milionowy dług z odsetkami, wejdzie w życie przed piątkowym terminem deadline.
Wszystko to zdaje się rozrzedzać ciemną, szeroką chmurę która wisiała nad Liverpoolem przez ponad rok. Oznacza to również, że nie jest prawdopodobne wejście pod zarząd komisaryczny – najcięższy skutek ewentualnej wygranej Amerykanów – oraz utrata 9 punktów w tabeli, przez którą Liverpool znalazłby się przed niedzielnymi derbami Merseyside przeciwko Evertonowi na ostatnim miejscu tabeli, mając -3 punkty na liczniku.
Nie ma wielu znaków świadczących, iż NESV będzie lepszy dla Liverpoolu niż Hicks i Gillett, lecz nie mogą oni być gorsi. Świadczy o tym ulga kibiców zebranych wewnątrz i na zewnątrz budynku sądu, uspokojonych wieścią, iż właściciele klubu nie mogą dalej blokować jego sprzedaży, co robili dla osiągnięcia wyłącznie własnych korzyści, nie zaś, jak argumentowali w sądzie – dla korzyści klubu, który doprowadzili do ruiny.
Ich zabiegi były zwalczane ciągle przez Broughtona, Purslowa i Ayre’a, którzy do dziś byli traktowani z wielką podejrzliwością przez kibiców Liverpoolu. Nigdy więcej jednak. „We love you Martin, we do” śpiewali gdy trio szło w dół Fleet Street. Taki był to dzień.
Sachin Nakrani
Autor: Qnik
Data publikacji: 13.10.2010 (zmod. 02.07.2020)