SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1583

Czy powinniśmy sprzedać N'Goga?

Artykuł z cyklu Artykuły


David N’Gog jest piłkarzem Liverpoolu od lipca 2008. Trafił do nas z Paris Saint Germain za około 1,5 miliona funtów. Od tego czasu mocno dyskutuje się na temat tego, czy jest on wystarczająco dobry by nosić czerwoną koszulkę.

W przyszłym tygodniu N’gog kończy 22 lata, tyle ile ma teraz rekordowy nabytek Liverpoolu, Andy Carroll. Choć osobiście nie uważam, by Carroll posiadał w tej chwili jakość potrzebną by być wartym 35 milionów jakie za niego zapłacono, z pewnością ma on potencjał by stać się jednym z naszych najlepszych piłkarzy. Andy wyrobił już sobie markę w Premier League i może jedynie stawać się coraz lepszym pod wpływem Kenny’ego Dalglisha. Jeśli o N’Goga chodzi, myślę, że jest to nieco inna historia.

Francuz dostarczał w poprzednich sezonach bardzo potrzebnych zastępstw podatnego na kontuzje Fernando Torresa. Czy jednak teraz, kiedy dysponujemy nową siła w ataku i właścicielami mającymi możliwość wydawania pieniędzy w naszym składzie jest dla niego miejsce?

21-latek miewa momenty blasku, nasuwa się jednak pytanie: czy jeśli dostanie czas będzie w stanie stać się wartościowym zawodnikiem Liverpool Football Club? Czas nie jest jednak czymś na czego podarowanie możemy sobie teraz pozwolić. Podjęcia działań domagają się nie tylko kibice, zaczynają robić to również piłkarze. Jeśli naprawdę chcemy latem zatrzymać ważnych piłkarzy takich jak Pepe Reina, czy możemy pozwolić sobie na podejście ‘poczekamy, zobaczymy’ w przypadkach takich jak N’Gog? Prawda jest taka, że jeśli chcemy znów walczyć o trofea potrzebujemy na ławce dużo większej jakości niż ta prezentowana przez Davida. Jeśli popatrzeć na inne czołowe kluby Premier League, ich rezerwowi są zdecydowanie bardziej efektywni niż nasi. Chelsea na przykład mogła zdjąć w niedzielę z boiska strasznie nieskutecznych Fernando Torresa i Salomona Kalou i zastąpić ich Nicholasem Anelką i Didierem Drogbą. Gdyby Carroll lub Suarez mieli podobne problemy, kto mógłby ich zastąpić? David N’gog? Dirk Kuyt? Kogo w takim razie wystawilibyśmy na prawym skrzydle?

Nasza ławka rezerwowych jest często wypełniona zawodnikami, którzy posiadają umiejętności pozwalające dociągnąć mecz do końca albo nieznacznie zmienić wymiar naszej gry. Nie są oni jednak wystarczająco dobrzy by walczyć o miejsce w pierwszym składzie. Czy w posiadaniu rezerwowych nie chodzi o to, by być w stanie wprowadzić jakość zmieniającą grę zespołu kiedy aktualne podejście nie działa? Niestety, David Ngog nie posiada aktualnie tej jakości potrzebnej do zmiany biegów meczu. W ostatnich dwóch spotkaniach, z Bragą i Sunderlandem, w których wchodził na boisko by sprawiać problemy obrońcom, często wyglądał na zagubionego w decydujących momentach i opuszczonego pod bramką. Nie tego potrzebujemy od kogoś, kogo wprowadzamy by zrobił różnicę. Potrzebujemy zawodnika głodnego bramek i zdeterminowanego do walki o miejsce w jednym z najwspanialszych klubów w całej historii piłki nożnej.

Manchester City, pomimo swojej arogancji i nieumiejętności zlepienia zespołu ma chociaż zarys pomysłu. Konieczność wybierania pomiędzy Carlosem Tevezem, Edinem Dzeko, Jo, Mario Balotellim, a także będącymi aktualnie na wypożyczeniach Adebayorem, Santa Cruzem oraz Bellamym jest problemem, który chciałaby mieć większość menedżerów. Oczywiście, wydatki Manchesteru City są więcej niż nadmierne, jednak posiadanie co najmniej trzech światowej klasy napastników jest niemal koniecznością w rozgrywkach o fizyczności i różnorodności Premier League. Do tego dochodzą jeszcze rozgrywki europejskie (miejmy nadzieję), FA Cup i Carling Cup. Choć Dirk Kuyt okazał się niesamowicie efektywny w poniżeniu Manchesteru United i wygraniu z nim 3-1, oraz zapewne będzie ważnym uzupełnieniem naszej linii ataku przez resztę sezonu, on też nie może być uznany za długoterminowe rozwiązanie. Holender jest dla Liverpoolu niezmordowanym boiskowym żołnierzem i dostarcza zmieniającej oblicze spotkania jakości dzięki umiejętności strzelania dla nas w odpowiednim czasie bardzo ważnych bramek.

Jednakże, rola jaką pełni na prawej pomocy oznacza, że często nie jest on dostępny jeśli trzeba dodać siły i głębi naszemu atakowi. Jeśli mamy wciąż ograniczać go do tej roli po zakupieniu (miejmy nadzieję) paru skrzydłowych latem, będziemy też potrzebowali jeszcze jednego zgrywającego napastnika, który pozwoli naszym najnowszym nabytkom działać na pełnych obrotach. David N’Gog nie jest jeszcze zdolny temu podołać. Nie jest po prostu wystarczająco dobry, byśmy mogli polegać na nim podczas gdy klub stara się zachować pewien rodzaj spójności. Być może wypożyczenie na sezon do klubu takiego jak Stoke czy Newcastle okaże się rozwiązaniem. Niektórzy mogą uważać, że Liverpool powinien po prostu zarobić na nim ile się da i skupić się na większych talentach wychodzących z Akademii. Moim zdaniem byłby to zły ruch, przynajmniej w tej chwili. N’Gog jest wciąż względnie młody i próbuje odnaleźć się na polu bitwy jakim jest Premier League, nie jest jednak beznadziejnym przypadkiem.

Widzieliśmy już w kilku meczach, jak na przykład w wygranym 2-0 spotkaniu z United w zeszłym sezonie, że N’Gog ma pewne umiejętności i nieźle się zapowiada. Po kilku latach nauki u Fernando Torresa musisz poznać parę sztuczek. N’Gog wielokrotnie twierdził, że dużo nauczył się od Hiszpana, i choć odejście Torresa wciąż powoduje niesmak większości z nas, nikt nie może zaprzeczyć jakości, jaką 50-milionowy nabytek Chelsea bez wątpienia posiadał w czasach gry w czerwonej koszulce. Pozwólmy Francuzowi udowodnić jego umiejętności gdzieś indziej, dajmy mu zaadaptować się i rozwinąć na tyle, by stał się napastnikiem potrzebnym Liverpoolowi. Jeśli nie podoła wyzwaniu i będziemy zmuszeni sprzedać go z końcem przyszłego sezonu, nie będzie to wielka strata.

Jeśli jednak mu się uda, możemy uzyskać typ zawodnika, który pomoże właścicielom planować lepszą przyszłość na Anfield, rodzaj piłkarza, który poszerzy nasze możliwości. Jest to coś, czego bardzo brakuje nam już od paru ładnych lat.



Autor: Jaszczur
Data publikacji: 22.03.2011 (zmod. 02.07.2020)