Wywiad z Brianem Barwickiem - część I
Artykuł z cyklu Artykuły
Dzień, w którym złapałem koszulkę Kenny’ego Dalglisha
Mogło minąć 25 lat od czasu kiedy mógł stać się posiadaczem „boskiego upominku”, jednak Brian Barwick wciąż pluje sobie w brodę.
To stało się 3 maja 1986 roku, podczas wygranego meczu na Stamford Bridge, który zapewnił mistrzostwo ligi Liverpoolowi prowadzonemu przez Kenny’ego Dalglisha.
Pierwszy krok prowadzący do zdobycia podwójnej korony został postawiony i jego rolą jako dziennikarz pracujący dla BBC Sport i odwieczny fan The Reds było zebranie pomeczowych opinii.
- Piłkarze skierowali się w stronę tunelu Stamford Bridge triumfując, a ja poszedłem za nimi i wszedłem do ich szatni – powiedział.
- Nagle odezwał się głos. „Brain, wejdź, czego potrzebujesz?” To był Kenny, który znajdował się w prywatnych pomieszczeniach drużyny.
- Przystałem na jego propozycję i nagle poczułem się odosobniony będąc w tym azylu. Kenny gestem wskazał mi bym usiadł obok niego. Na moment zapomniałem o swoich obowiązkach i wykorzystałem wyjątkową okazję do tego, by podzielić się swoją radością.
- To była drużyna złożona ze wspaniałych osobowości takich jak Bruce Grobbelaar, Alan Hansen, Mark Lawrenson, Craig Johnston, Jan Molby i Ian Rush.
- Piłkarze byli ogarnięci ogromna euforią spowodowaną zapewnieniem sobie mistrzostwa ligi. W walce o ten tytuł Liverpool mocno wyprzedził Everton i West Ham United i stał siedla nich nieosiągalny. Atmosfera w szatni była elektryzująca.
- Mało brakowało a wyszedłbym stamtąd z „boskim upominkiem”. Kenny ciesząc się wraz z kolegami z drużyny, radośnie ściągnął z siebie jego znaną czerwoną koszulkę z numerem siedem i cisnął nią w moją stronę.
- To były jeszcze czasy przed tym jak zaczęto wymieniać się koszulkami i rozpoczął się szał na punkcie pamiątek piłkarskich.
- Złapałem koszulkę Kenny’ego i trzymałem ją przez parę chwil i kiedy już miałem zamiar ją zabrać z szatni, Ronnie Moran, starszy sierżant biura trenerów Liverpoolu zaczął zbierać przesiąknięte potem stroje, zauważył brakującą koszulkę moich rękach i czym prędzej mi ją odebrał. Tylko po to by mogła pójść do prania!
- Nawet teraz, 25 lat później, pluję sobie w brodę, że tego wyjątkowego dnia nie wyszedłem z szatni trochę wcześniej.
To jedna z wielu historii opowiedzianych w jego wciągającej biografii „Anfield Days and Wembley Days”, w której poznajemy jego podróż jako fanatyk The Reds od czasów dorastania w Childwall aż do przeprowadzki do miejsca władzy czyli Soho Square.
Od producenta BBC sports, poprzez redaktora naczelnego Match of the Day, kierownika ITV Sport do dyrektora naczelnego Football Assosciation – kariera Barwicka była z pewnością bujna.
Wychowany w Quarry Bank wyruszył w celu nadzoru prac na nowym Wembley i zatrudnienia menedżera reprezentacji Anglii Steve’a McClarena i Fabio Capello.
Jednak przez ostatnie pół wieku jedna rzecz w jego życiu się nie zmieniła – nieśmiertelna miłość do Liverpoolu.
28 października mija 50 lat od dnia, w którym pierwszy raz oglądał mecz na Anfield – był to mecz przeciwko Leyton Orient w drugiej lidze.
Barwick, mieszkający teraz w Twickenham, wciąż często przyjeżdża na Anfield a jego podziw dla człowieka, którego koszulkę prawie udało mu się zdobyć wciąż jest wielki.
- Pojawiałem się i znikałem z życia Kenny’ego przez ponad 30 lat, ale zawsze czułem się lepiej, gdy spędzałem czas w jego towarzystwie – powiedział.
- Zarówno on, jak i jego żona byli dla mnie zawsze bardzo mili.
- Czasy, w których wspinałem się po szczeblach kariery w BBC nałożyły się z tymi, w których on królował na Anfield.
- To był człowiek, który nie potrafił tolerować głupców, odpowiadał na pytanie pytaniem – wciąż to robi – ale jeżeli już zyskasz jego zaufanie to zawsze stał po Twojej stronie. Mnie udało się to zrobić.
- W 1980 roku pracowałem dla BBC w popularnym wtedy dziale sportowym. Moja kariera zaczęła się jako asystent producenta, później pracowałem jako producent Football Focus a następnie na wysoko cenionej i wpływowej pozycji redaktora naczelnego Match of the Day – wszystko to w czasie 10 lat, w których Kenny Dalglish i Liverpool królowali.
- Nieważne czy chodziło o wybór meczu do transmisji, edycję meczów , wybór odpowiednich wywiadów czy ustalenie obrazków na zakończenie programu, Liverpool był drużyna medialną tej ery a Dalglish jego główną artrakcją.
- Co Liverpool zyskiwał dzięki Dalglishowi to encyklopedyczna wiedza na temat gry, zarówno w kraju, jak i zagranicą. Od czasu do czasu przyjeżdżał do biura Sportsnight w Londynie i razem oglądaliśmy transmisje meczów z całej Europy. Potrafił oglądać 6 meczy na raz i dzięki niezwykłemu talentowi nie przeoczyć żadnej bramki w żadnym z nich. Miało się wrażenie, że zna każdego zawodnika na każdym z boisk.
Dobre relacje Barwicka z Dalglisha okazały się przydatne po raz kolejny, gdy Liverpool zdobył podwójną koronę w 1986 roku pokonując Everton na Wembley, gdyż wrócił do miasta autobusem wraz z drużyną świętującą zwycięstwo.
- Byłem w autobusie Liverpoolu, gdy ten wolno przejeżdżał przez zatłoczone ulice miasta. Moim zdaniem było zebrać reakcje piłkarzy podczas tej fety.
- Gdy dojeżdżaliśmy na przedmieścia Childwall przez Queens Drive powiedziałem Kenny’emu jak moja mama stała na Fiveways za każdym razem gdy Liverpool bądź Everton przywoził do domu puchar.
- Z typową dla niego złośliwością, Kenny poczekał na moment aż mijaliśmy to miejsce i popchnął mnie na przód autobusu i tak o to znalazłem się wśród zwycięskich piłkarzy i obok samego pucharu FA.
- I tak, zauważyłem moją mamę. Utraciłem resztki mojego profesjonalizmu i uniosłem sławny puchar gdy ta do nas pomachała.
James Pearce
Autor: Tomasi
Data publikacji: 06.09.2011 (zmod. 02.07.2020)