Luis Suarez - uprzejmy, pełen szacunku, wrażliwy...
Artykuł z cyklu Artykuły
Sędziowie, przeciwnicy, fani, wrogowie… cały świat myśli, że zna Luisa Suareza i wie kim on jest. Luis jest kanibalem z Ajaxu oraz nieskruszonym niszczycielem afrykańskich snów, a ostatnio podniesionym do góry we wściekłości na Craven Cottage palcem.
Bardziej poważnie, jest oskarżonym o rasistowskie zachowanie wobec Patrica Evry. Został nazwany oszustem, łajdakiem i osobą przynoszącą wstyd piłce.
Podczas rozmowy z tymi, którzy go znają, chociażby z tymi, którzy z nim dorastali, którzy pomagali mu się kształtować, którzy z nim grali, którzy traktują go jak kolegę z drużyny, albo nawet przyjaciela negatywny obraz Suareza się rozpada.
Tak naprawdę, lista słów opisująca zawodnika, do którego przez ostatnie dwa lata przylegały różnorodne, dyskredytujące go epitety jest niemalże zupełnie inna.
Mathias Cardacio, rówieśnik Luisa, kolega z młodzieżowych reprezentacji Urugwaju i nadal jego przyjaciel, przypomina sobie rodzącą się gwiazdę, którą „każdy po prostu lubił”. Dyrektor klubu Nacional Montevideo, w którym Luis Suarez zaczynał piłkarską karierę, Alejandro Balbi, pozwala sobie określić opinię, jaką w Europie wyrażają o nim jako „niezrozumiałą”. Obaj zgadzają się, że Suarez był, i jest, „skromny, łagodny, spokojny”.
- Wszystkie moje wspomnienia dotyczące Luisa są pełne sympatii – powiedział Erik Nevland, były piłkarz Manchesteru United, który nawiązał z Luisem Suarezem dobry kontakt podczas gry w duńskim Groningen - pierwszym porcie, do którego Urugwajczyk przybił w Europie.
- Na początku Luis nie znał języka, więc spędzał dużo czasu z Bruno Silvą, innym Urugwajczykiem, nim na dobre się zaaklimatyzował. Ta sytuacja była dla niego trudna, ale nie dawał po sobie tego poznać – zawsze żartował w szatni. W bardzo pozytywnym sensie, nie jest łatwo go zapomnieć. – dodał Norweg.
Martin Jol, menadżer klubu, przeciwko któremu Luis dopuścił się ostatniego wykroczenia, dostarcza nam podobnego opisu. Według Jola, podczas gry w Ajaksie Amsterdam Luis był „prawdziwym kapitanem”.
Ci, którzy dzisiaj wybiegną obok niego na boisko, kiedy drużyna Kenny’ego Dalglisha zmierzy się z Fulham byliby zgodni. Suarez jest stale popularną postacią w drużynie, nie tylko wśród wąskiej grupy Latynosów, którzy ułatwili mu adaptację do sposobu życia w Anglii. Suarez wraz rodziną rodzina spędza dużo wolnego czasu z Maxim Rodriguezem, Lucasem Leivą, rodakiem Luisa, Sebastianem Coatesem, ale też ze Stevenem Gerrardem, Jamie Carragherem i Pepe Reiną.
Uczucia, którymi Dalglish darzy napastnika nazywanego przez siebie „Louise” są prawdziwe. Menadżer drużyny przypomina sobie jak Suarez promieniał z radości zaraz po przyjeździe do Melwood - z kubkiem południowoamerykańskiej yerba mate w jednej ręce i z córką Delfiną w drugiej. Zapewnia również, że napastnik nie przestał się uśmiechać.
Nie uśmiechał się jednak, kiedy z frustracji gryzł swoją rękawiczkę na Craven Cottage podczas poniedziałkowego meczu z Fulham okazując swoją wściekłość na brak odpowiedniej ochrony ze strony sędziego na obelgi kierowane pod jego adresem z trybun stadionu. To wszystko, w połączeniu z bólem po porażce, sprawiło, że jego cierpliwość się wyczerpała, a palec Luisa powędrował do góry.
Nie uśmiechał się również podczas irytującego pojedynku z Manchesterem United na Anfield, kiedy został oskarżony o rasistowskie zachowanie wobec Patrica Evry. Na pewno nie będzie również zadowolony wyjaśniając FA niuanse językowe znaczenia słowa „negrito”.
Nie ma w tym oczywiście nic dziwnego, że piłkarz jest zupełnie inny na boisku, niż prywatnie. Sam Suarez przyznaje z uśmiechem:
- Moja żona Sofia mówi, że gdybym był w domu taki jaki jestem kiedy gram w piłkę, nigdy więcej nie wyszłaby za mnie za mąż.
Kontrast jest jednak tak wyraźny, że daje podstawy do dalszego drążenia tematu.
- To dziwnie uczucie, zobaczyć osobę, o której wszyscy mówią i pomyśleć, że to ten sam Luis, z którym grałem w jednej drużynie – przyznaje Nevland wyjaśniając ponadto:
- Wszystko czego chce Luis, to przede wszystkim zwyciężać.
To opinia łącząca wszystkich mających bezpośredni kontakt z Luisem.
- Urugwajczycy nigdy nie godzą się z porażką, jednak Luis różni się od innych. Nawet kiedy miał 14 lat nie było dla niego straconych piłek. W jednym z meczów wygraliśmy 21:0, a on strzelił 17 goli i nie przestawał angażować się w grę. Nigdy nie myśli, że już wygrał, on zawsze chce więcej – mówi Mathias Cardacio.
Cecha wyróżniająca Luisa Suareza jest raczej rzadka wśród najlepszych sportowców. Jeden z holenderskich psychologów analizując incydent z listopada zeszłego roku, kiedy Suarez ugryzł piłkarza PSV Eindhoven Ottmana Bakkala zasugerował, że można przypisać to rozczarowaniu po porażce. Zupełnie jak jego gesty w meczu z Fulham pokazujące jak bardzo Suarez jest zaangażowany w swoje występy.
- On czuje grę – skwitował Cardacio.
- Żaden podobny incydent nie wydarzył się w Urugwaju. Nawet nie przypominam sobie, żeby Luis kiedykolwiek otrzymał czerwoną kartkę. Zawsze darzył szacunkiem przeciwników. Jednak, co pokazuje przykład Zinedine’a Zidane’a z MŚ 2006, nawet najlepsi piłkarzem mogą czasem stracić głowę – dodał.
Jednak "uderzenie z byka" Marco Materazziego nie jest przewinieniem takiej wagi jak oskarżenie o rasizm. Jeśli uznają go winnym, jego obraz legnie w gruzach. Również kariera Luisa w Anglii będzie zagrożona, ponieważ właściciele Liverpoolu mieli by prawo obawiać się efektu, jaki taki werdykt mógłby przynieść w kontekście reputacji klubu.
- Od małego szanował rywali, więc nie wierzę, że obraził Evrę - mówi Cardacio. Zgadza się tym również Balbi:
- Mogę zagwarantować, że oskarżenie o rasizm nie jest w stylu Luisa.
Istnieją jednak oczywiste obawy, że osoba walcząca o zwycięstwo do końca i za wszelką cenę mogła zrobić pod wpływem emocji nawet to. Cardacio wyjaśnia, że czasem Suarez "robi coś, czego nie powinien", chociaż zapewnia równocześnie, że chodzi bardziej o to, co Latynosi nazywają chytrością i podstępnością, a nie obrazą.
Jednak dla angielskiej widowni, nakarmionej tekstami o jego nurkowaniu, wygląda to zupełnie inaczej. Człowiek uważany przez znajomych za pokornego i uprzejmego jest postrzegany jako enfant terrible Premier League. W takim kontekście nie jest trudno dopatrywać się w każdym jego zagraniu oszustwa, zwłaszcza że wszyscy pamiętają w jakich okolicznościach Ghana odpadła z Mistrzostw Świata.
Suarez nie jest pierwszym graczem, który uzyskał taki status. Eric Cantona, Cristiano Ronaldo i Didier Drogba - każdy z nich może doradzać mu co robić w takiej sytuacji. Również Mario Balotelli stwierdził, że jest inaczej postrzegany na boisku przez sytuacje, które miały miejsce poza nim.
- W Anglii jest inaczej i dla zagranicznych piłkarzy może być ciężko się do tego dostosować - mówi Nevland. Natomiast Balbi sugeruje, że w efekcie może to skłonić Suareza do rozważenia zmiany klubu.
- On z pewnością przejmuje się tym, co ludzie o nim myślą. Taka jest jego natura.
Jeśli zostanie uznany winnym rasizmu nie można będzie się nie zgodzić z ludźmi, którzy uważają go już teraz za zarazę Premier League. Nawet jeśli zostanie uniewinniony, na jego reputacji pozostanie ślad po tych wydarzeniach. Jednak wiele osób będzie żałowało jego ewentualnego odejścia, nie tylko ci, którzy wielbią go na Anfield.
W Urugwaju, daleko od ludzi nazywających go nurkiem, również twierdzą, że znają Suareza. Jednak Suarez, którego oni znają, nie jest tym, którego nam wmówiono, że znamy.
Rory Smith
Autor: Coke/TPK
Data publikacji: 10.12.2011 (zmod. 02.07.2020)