FUL
Fulham
Premier League
21.04.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 989

Zmiana filozofii?

Artykuł z cyklu Artykuły


Wigan zanotowało pierwsze zwycięstwo w swojej historii meczy w Liverpoolu w sobotnie popołudnie, a wynik spotkania wywołał szok na całym Anfield. W konsekwencji piątej porażki w sześciu meczach Premier League narasta presja na osobę menedżera, Kenny'ego Dalglisha. Wygranie Carling Cup było czymś wspaniałym, zaś półfinał FA Cup pozostawia nadzieję na pucharowy dublet. Jednak pojawiają się zasadnicze pytanie - czy jest to wystarczające dla tak wielkiego klubu?

Kenny Dalglish

Głównym zadaniem Dalglisha przy okazji jego powrotu w roli menedżera zawsze były działania w długoterminowej perspektywie. Zwolnienie Roya Hodgsona i zatrudnienie idola The Kop spowodowało falę euforii, a Liverpool wygrał 10 z 18 meczy ligowych, dzięki czemu zakończył rozgrywki na szóstym miejscu w Premier League. Można to określić jako "miesiąc miodowy", jednak nagle czar tego romansu prysnął.

Neutralnych kibiców odepchnęła sprawa rasizmu powiązana z Luisem Suarezem, a słabe wyniki spowodowały, iż wcześniejsza wspaniała atmosfera oraz niosące się echem śpiewy "Dalglish, Dalglish" ucichły. Standardowe pytanie po powrocie Króla kazało zastanowić się, czy aby przypadkiem były boss Blackburn, Newcastle i Celticu nie zardzewiał przez ponad dekadę przebywania poza ławką rezerwowych.

Oczywiście znacznie łatwiej jest prowadzić wygrywającą drużynę więc tylko teraz, kiedy prawie nic nie idzie po myśli Liverpoolu, można zweryfikować obecne umiejętności Dalglisha. Kenny porzucił luksusowy okręt w Zatoce Arabskiej by odpowiedzieć na wołanie o pomoc Liverpoolu i nawet zaczął kolejny rozdział kariery menedżerskiej od trzech meczy bez zwycięstwa we wszystkich rozgrywkach. Jednak teraz to jest jego drużyna, jego transfery i całkowicie jego odpowiedzialność.

Wołania krytyków o zwolnienie Dalglisha są komiczne, absurdalne i świadczą o braku dojrzałości, jednak mimo sukcesów pucharowych Liverpool spada w hierarchii ligowej. Jeśli przegrają z Newcastle i inne wyniki nie pójdą po ich myśli, jedynie bilans bramek utrzyma drużynę Dalglisha w górnej połowie tabeli.

Sukces w Carling Cup i zdobycie pierwszego trofeum od sześciu lat jest miłym osiągnięciem i jest efektem wystawiania przez Dalglisha najsilniejszego możliwego składu w każdej z rund. Wzięli ten turniej na poważnie. To samo można powiedzieć o przygodzie Liverpoolu w FA Cup. Jednak teraz Dalglish twierdzi, że wynikające z tego zmęczenie jest powodem problemów drużyny w Premier League - przegrała cztery z pięciu meczy od tryumfu w Carling Cup.

Być może jest to pierwsza poważna lekcja dla Kenny'ego od powrotu do pracy jako menedżer i skieruje się teraz ku "zmianie filozofii" w przyszłości. Może to oznaczać skoncentrowanie się na lidze, tak jak robił to jeden z jego poprzedników, Rafa Benitez, po osiągnięciu początkowo dobrych wyników w pucharach. Dlatego Dalglish powinien dostać więcej czasu, by w kolejnym sezonie pokazać swoje intencje.

Poważnym problemem głównego właściciela Liveproolu, Johna Henry'ego, jego Fenway Sports Group i prezesa Toma Wernera jest pytanie co zrobią jeśli ewentualnie mieliby zakończyć współpracę z Dalglishem? Podjęli oczywistą decyzję by dać mu trzyletni kontrakt po dobrym finiszu w poprzednim sezonie, przy jednoczesnym wsparciu dla Króla od fanów. Jednak Dalglish dostał posadę drogą na skróty i nigdy nie pasował do modelu Fenway, który miał łączyć się z młodością, wciąż rozwijającymi się menedżerami takimi jak Andre Villas-Boas czy Jurgen Klopp.

Dalglish to ikona Liverpoolu i Henry, który okazał się bardzo popularnym właścicielem w porównaniu do poprzedniego reżimu Hicksa i Gilletta, musi być w pełni świadom, że zwalniając Dalglisha ryzykowałby poważny bunt fanów i ich portfeli.

Transfery

Nie można ignorować tego, jak bardzo Liverpool przepłacał przy swoich transferach. Plan Fenway zakładał kupowanie jedynie młodych graczy, z potencjałem i wartością marketingową. Jednak potrzebni byli także zawodnicy, których Dalglish uważał za niezbędnych w klubie.

Suarez jest bezdyskusyjnie najbardziej utalentowanym transferem ostatnich 15 miesięcy, Craig Bellamy był niezwykle trafionym i darmowym transferem, a Jose Enrique był bardzo solidny przed serią błędów wywołaną spadkiem pewności siebie w ostatnich tygodniach. Jednak w sumie 80 milionów funtów zostało wydane na Charliego Adama, Stewarta Downinga, Andy'ego Carrolla i Jordana Hendersona, a jednak bardzo ciężko powiedzieć, że którykolwiek z tych graczy pokazał zdolność dostosowania poziomu gry do zapłaconych za niego pieniędzy.

Henderson ma zaledwie 21 lat i był rzucany po całym boisku, zwłaszcza na prawe skrzydło, więc można powiedzieć, że ma utrudnione zadanie, wciąż się uczy i dostosowuje. Jednak ciężko szukać wymówek dla reszty. Spełniły się obawy, że Charlie Adam ma problemy z dostosowaniem się do tempa gry na najwyższym poziomie i regularnie pojawiają się sugestie, że w jego miejscu powinien występować niedoceniany Maxi Rodriguez, piłkarz dużo lepszy technicznie.

W międzyczasie Downing nie wniósł nic z doświadczenia i opanowania reprezentanta Anglii, podkreślając jedynie fakt, że jest bardzo podatny na wahania formy. Liverpool powinien przyznać się do błędu przy transferze Carrolla i odzyskać jak najwięcej z wydanych 35 milionów funtów na byłego gracza Newcastle. W ataku budowanym na szybkich zwrotach, prowadzeniu piłki przy nodze i dryblingach Suareza, Carroll po prostu nie pasuje do stylu gry Liverpoolu.

Część winy musi spaść na Damiena Comolliego, ponieważ klub wydaje się sprowadzać każdego, oprócz sprawdzonych, dobrych zawodników. Nawet decyzja sprowadzenia Sebastiana Coatesa została podjęta dopiero po tym, jak dostał nagrodę dla najlepszego młodego zawodnika Copa America 2011.

Liverpoolowi poważnie brakuje rasowego strzelca. Zmarnowane okazje są przywoływane przy okazji każdego remisu czy porażki. Nie powinniśmy używać tego jako wymówek, to jest jedynie powód.

Roy Hodgson latem 2010 był blisko kupna Mario Gomeza, który wtedy popadł w niełaskę w Bayernie Monachium i jest to typ gracza, którego potrzebuje Liverpool - zawodnik potrafiący jedynie dołożyć nogę i strzelić bramkę. Ale teraz nie ma szans na zakontraktowanie Gomeza, który w zeszłym sezonie został królem strzelców Bundesligi i również teraz prowadzi w rankingach.

Liverpool był również regularnie łączony z zawodnikiem Utrechtu, Rickym van Wolfswinkelem, jednak Holender przeniósł się do Sportingu Lizbona. Ostatnio pojawiają się sugestie, że w klub mógłby zwrócić uwagę na grającego w Valencii Roberto Soldado lub zawodnika Tottenhamu, Jermaina Defoe.

Piłkarze

Również problemy obecnego składu Liverpoolu muszą być uznawane jako powód problemów w Premier League. Kontuzje Stevena Gerrarda, Lucasa Leivy i Glena Johnsona, trzech z najlepszych graczy Liverpoolu, w różnych momentach sezonu wymierzyły potężne ciosy w ambicje klubu.

Największą stratą była kontuzja Lucasa oznaczająca niedostępność Brazylijczyka do końca sezonu. Lucas pokonał drogę "od zera do bohatera" i stał się jednym z najbardziej wpływowych zawodników Liverpoolu, a jego nieobecność odczuli wszyscy. Niektórzy sugerowali także, że kontuzja Lucasa spowodowała spadek formy Adama, który zdołał z młodym pomocnikiem zbudować całkiem dobrą więź w środku pola. Jay Spearing został zastępcą Lucasa i mimo stałego poparcia od fanów dla lokalnego zawodnika oraz bycia solidnym defensywnym pomocnikiem, zdecydowanie brakuje mu umiejętności rozpoczynania akcji, która jest niezbędna na jego pozycji. Liverpool nie wygrał sześciu z siedmiu ostatnich meczy, w których grał Spearing.

Nie można pomijać także Suareza. Występki Urugwajczyka - najpierw zawieszenie za sprawę z Patricem Evrą, a ostatnio zagranie rękę w meczu z Wigan, przyczyniły się do spadku jego popularności na świecie oraz niepotrzebnego zamieszania wokół klubu. Mimo wspaniałych umiejętności trzeba dodać, że Suarez strzelił zaledwie siedem goli w tym sezonie ligowym. Nie jest to wystarczająca ilość i jest to kolejny dowód, że Liverpoolowi brak typowego lisa pola karnego.

Pojawiły się także wołania o szanse na grę dla "produktów" Akademii, a ostatnim z nich jest określany "kolejnym Robbiem Fowlerem" Adam Morgan. Raheem Sterling dostał szansę debiutu w przegranym meczu z Wigan. Mimo iż jest to godna pochwały idea, wołania o szansę dla młodych graczy są perfekcyjnym dowodem na to, jak nietrafione były transfery Liverpoolu.

Peter Fraser



Autor: TPK
Data publikacji: 28.03.2012 (zmod. 02.07.2020)