Rodgers zrobił dobre wrażenie
Artykuł z cyklu Artykuły
"Nie możesz przyjść do Liverpoolu i grać bezpośredniego, bezkształtnego futbolu." Tym jednym zdaniem Brendan Rodgers spełnił pierwsze i najbardziej podstawowe wymaganie każdego menedżera Liverpoolu - by trzymać się tradycji klubu, który szczyci się mianem drużyny grającej stylem "pass and move". Kiedy Bill Shankly nakreślił filozofię, która miała poprowadzić klub do sukcesów, ustalił także pewien kanon dla swoich następców, dzięki któremu również oni mogli odnosić sukcesy.
- Futbol to prosta gra polegająca na wykonywaniu i odbieraniu podań, utrzymywaniu się przy piłce i wychodzeniu na pozycję do otrzymania podania. To niesamowicie proste - mówił Shankly.
Ci, którzy podążyli tą drogą otrzymali bezgraniczne, a przynajmniej bardzo duże wsparcie kibiców na Anfield, którzy okazywali im wiele cierpliwości. Każdy, który z tej ścieżki zboczył i zlekceważył posiadanie piłki, poniósł porażkę. Przykładem jest Roy Hodgson, który miał też jeszcze jeden poważny problem, mianowicie nie był on Kennym Dalglishem.
W tym aspekcie Rodgers nie powinien mieć żadnych problemów. On sam reprezentuje to, co zwykliśmy nazywać "Liverpool way" i vice versa.
- To jest klub, który zapisał się w historii dzięki stylowi swojej gry. To dla mnie niesamowita przyjemność, że mogę tu być. Osobiście uważam, że Liverpool jest sercem futbolu - powiedział nowy menedżer The Reds, dając wyraźnie do zrozumienia, że lekcje wyciągnięte w przeszłości mogą przełożyć się na bardzo ekscytującą przyszłość.
Po zyskaniu sobie sympatii właścicieli w rozmowach o wymarzoną pracę Rodgers dostał okazję przekonać, że klub jest w dobrych rękach tych, którzy znaczą jeszcze więcej niż jego szefowie - kibiców.
Rodgers mógłby dostać listę rzeczy, które muszą zostać powiedziane, jeśli chce dobrze wypaść. Jednak nawet wtedy ciężko mi jest sobie wyobrazić, by mógł być bardziej przekonujący.
Pojawiły się tam nawet "Shanklizmy" połączone z odpowiednią ilością pasji, z których najtrafniejszą była deklaracja, że nawet najstarszym Kopites włosy zjeżą się z wrażenia.
- Chcę wykorzystać niesamowite wsparcie kibiców i sprawić, by dla ludzi przyjeżdżających na Anfield było to najdłuższe 90 minut w ich życiu. Taki jest plan. Chcę oglądać wspaniały, ofensywny futbol, z dużą dozą kreatywności i wyobraźni oraz ciągłym pressingiem.
Rodgers jest jednak świadom, że ukształtowanie drużyny w ten sposób nie będzie szybkim i łatwym procesem. Kiedy wymieniał piłkarzy, którzy w jego zamyśle mają ogromną rolę do odegrania, wartym uwagi był fakt, że Steven Gerrard był jedynym z pomocników, którego nazwisko wymówił nowy boss The Reds. Zaczęcie od Pepe Reiny było logiczne, ponieważ nazwisko bramkarza jest zawsze pierwsze w składzie każdej drużyny, jednak warto również podkreślić fakt, że Rodgers uznaje, iż drużyna musi być budowana od tyłu, a zawodnicy pewnie czujący się z piłką przy nodze powinni grać najczęściej.
- Na początek mamy bramkarza klasy światowej. Bardzo lubię Pepe Reinę, był w Barcelonie więc od razu zrozumie moją filozofię gry oraz podstawowe zasady taktyki. Defensywnie byliśmy całkiem mocni w zeszłym sezonie. Glen Johnson może być najlepszym prawym obrońcą na świecie, potrafi uderzyć, biegać, dograć piłkę i jest szybki. Już wcześniej znałem Glena.
- Na drugiej stronie jest Enrique, który będzie jeszcze lepszy. W Newcastle był fantastyczny, a przez większą część zeszłego sezonu również grał dobrze. Nieźle radziła sobie para stoperów, Skrtel i Agger. Mamy legendę w postaci Jamiego Carraghera, który zawsze wprowadzi trochę rywalizacji i motywacji dla grupy. W tej roli jest on po prostu fenomenalny.
- Są też inni gracze w drużynie, tacy jak Suarez, który ma ogromny talent i strzela bramki, wspaniałe bramki. No i jest Steven Gerrard - gdy ominą go kontuzje będzie niesamowity.
Oprócz podekscytowania i wielkiej pasji, Rodgers jest również świadom faktu, że jeśli ma przybliżyć Liverpool do miejsca, w którym każdy w klubie chce być, będzie musiał wkroczyć na rynek transferowy. Podkreśla także, że do osiągnięcia pożądanych efektów będzie potrzebna sumienna praca i jedność w składzie.
- Mamy tutaj bardzo utalentowanych graczy, jednak nie ma wątpliwości, że do spełnienia mojej wizji gry trzeba będzie dokupić kolejnych. Bez dyskusji. By grać ofensywny futbol, jaki graliśmy w Swansea, musieliśmy poczynić spore zmiany w procesie rekrutacji.
- Mamy bardzo dobry trzon w grupie. Pracuję blisko z zawodnikami, boisko treningowe jest moim naturalnym środowiskiem. Trenuję piłkarzy i mogę obiecać, że poprawię ich grę.Miejmy nadzieję, że razem z tym przyjdą efekty w postaci wyników.
- Nie zaczynamy od nowa, jedynie naprawiamy. Spoglądasz na kilku konkretnych graczy i są oni głównymi ogniwami twojej strategii. Oczywiście mam nakreślony plan, jednak określone w nim cele nie zostaną osiągnięte pierwszego dnia.
- Będziemy musieli zmienić kilka rzeczy i sprowadzić graczy na kluczowe pozycje, bez których nie będziemy mogli grać tak jak chcemy. Nie uważam tego za całkowitą przebudowę. Fani tutaj są mądrzy, mogą się różnić opiniami na temat stylu gry, dobrze, ale nie możesz przyjść do Liverpoolu i grać bezpośredniego, bezkształtnego futbolu.
- Zajmie to trochę czasu. Takie są realia. Będzie potrzeba mnóstwo ciężkiej pracy by grać tak jak chcę. Tak było w Swansea. Aby wypracować dyscyplinę taktyczną, utrzymywać się przy piłce i dobrze wychodzić na pozycje musieliśmy niezwykle ciężko pracować na polu treningowym. Dlatego tu jestem.
- Myślę, że każdy zawodnik chciałby grać w ten sposób. Pytanie jest inne - czy każdy z nich jest gotów pracować tak ciężko? To jest ciężka robota. Dla mnie bardzo ważny w taktyce jest wysoki pressing.
- Nasz styl w Swansea odbił się szerokim echem w świecie futbolu. Ludzie jednak nie zdawali sobie sprawy, że do utrzymywania się przy piłce 65%-70% czasu potrzeba ją bardzo, bardzo szybko odebrać. Nasze poruszanie i ustawiania się na boisku pozwoliły to osiągnąć, dzięki czemu pokonaliśmy Manchester City, Arsenal, Liverpool i powinniśmy wygrać z Chelsea. Wielcy piłkarze chcą grać w piłkę w ten sposób, jednak istotnym czynnikiem jest tutaj druga strona medalu.
- Moją ideą jest odebranie piłki bardzo wysoko mocnym pressingiem, przez co przejmujesz ją w dogodnej dla siebie pozycji. Zdobywasz piłkę wyżej, więc jesteś bliżej bramki, ale potem potrzeba już dobrych piłkarzy. Jeśli odbierasz piłkę, ale nie masz odpowiednich zawodników do ataku, jedynie oddasz futbolówkę rywalowi i wszystko zacznie się od nowa.
- Cięższa praca nie jest więc wymogiem, to ich obowiązek jako piłkarzy. Dla mnie to nie jest wybór. Idąc codziennie do pracy dajesz z siebie wszystko czy nie? Nie, to jest twój obowiązek. Menedżer wyznacza taktykę, która określa jak ciężko musisz pracować, jak wysokim gracie pressingiem i czym wyróżnia się twoja drużyna.
Wydaje się więc, że jednym z najmniej pasujących do taktycznej wizji Rodgersa jest Andy Carroll - wysoki pressing i komfortowa gra z piłką przy nodze nie są raczej jego znakami charakterystycznymi. Jednak nowy menedżer nie ma zamiaru jeszcze nikogo skreślać, nawet jeśli ta osoba nie wydaje się pasować do nowej wizji drużyny. Zamiast tego Rodgers ma zamiar pomóc Carrollowi przynajmniej z presją, przez którą według niego Anglik nie mógł rozwinąć skrzydeł w Liverpoolu.
- Przyszedł tutaj za ogromną sumę pieniędzy i wciąż jest bardzo młody. Wszyscy przecież widzieliśmy jego grę w Newcastle. Ale w takim klubie jak Liverpool koszulka waży dużo więcej niż każda inna. Oczekiwania są ogromne.
- Moją pracą w przyszłym sezonie będzie zdjąć trochę presji z tej koszulki. Wezmę ją na siebie. Piłkarze będą mogli po prostu wyjść na boisko i skoncentrować się na grze, przez co wygrasz 8 lub 9 meczy na 10 jeśli masz odpowiednie umiejętności. To tyczy się nie tylko Andy'ego, ale każdego innego gracza. Następnie będziemy potrzebować czasu by zobaczyć gdzie to nas zaprowadziło i wyciągnąć odpowiednie wnioski.
- Sprawa wygląda tak, że w tym klubie trzeba wytworzyć więź piłkarzy z kibicami. Obecnie czuję, że nie jest ona odpowiednia. Mamy tutaj jednych z najlepszych fanów na świecie, a piłkarze nie są jeszcze na tym poziomie. Mamy kilku wspaniałych zawodników, jednak jak mówiłem przez najbliższe lata musimy przywrócić więź z kibicami, która była bardzo dobra przez wiele, wiele lat. Na ten moment nie jest ona w porządku i takie są realia.
- Nie mam zamiaru siadać przed wami i blefować, mówić coś, w co nie wierzę. Jestem podekscytowany motywacją do przywrócenia klubowi dawnego blasku i dlatego tu przyszedłem. To mnie przyciągnęło do Liverpoolu.
Jeśli Rodgers pozostanie wierny swojej filozofii w takim samym stopniu jak w Swansea, Liverpool będzie miał wtedy menedżera zdolnego do stworzenia drużyny pasującej do definicji "Liverpool way" w każdym calu, jak wymaga tego jedna z pieśni na Anfield. Nawet jeśli zdobywanie mistrzostwa w maju wciąż jest dość odległym marzeniem.
Tony Barrett
Autor: TPK
Data publikacji: 07.06.2012 (zmod. 02.07.2020)