Koniec Reiny?
Artykuł z cyklu Artykuły
Przez długi czas my, kibice Liverpoolu, byliśmy rozpuszczani przez możliwość polegania na Pepe Reinie, który obroni nas przed porażką, tu i tam uratuje trzy punkty wspaniałymi interwencjami, doskonale dowodząc linią obrony. Jednak wyraźnie widać, że od półtora sezonu - więc mniej więcej od czasu, kiedy miał rzekomo rozważać możliwość opuszczenia klubu - jego forma spadła drastycznie.
Intencją tego artykułu nie jest krytyka naszego bramkarza, a raczej wypunktowanie tego, co wydaje się nie działać tak ja powinno oraz rozważenie czy jest to chwilowe "uszkodzenie", czy też mamy do czynienia z gnijącym jabłkiem.
Gra na bramce to sztuka większa niż inne, wymaga idealnego wyczucia czasu, ustawiania się i techniki za każdym razem. W przeciwnym wypadku - co widać ostatnio po Reinie - efekty są katastrofalne. Jako były profesjonalny bramkarz mogę powiedzieć, że najczęstszymi przyczynami spadku formy były:
a) braki w pewności siebie,
b) brak motywacji, sportowej złości.
Patrząc na języka ciała Reiny i jego ogólną postawę ciężko stwierdzić, że całkowicie brak mu pewności. Wciąż wychodzi do dośrodkowań i na bieżąco dowodzi linią obrony. Prostym porównaniem będzie David "zjadłem za dużo pączków i wypiłem zbyt wiele energy drinków" de Gea - dokładnie tak wygląda Hiszpan po stracie gola, co wykazuje jego brak pewności siebie. To samo pokazywali chociażby Adam Bogdan, Rob Green i Łukasz Fabiański. Nie, Reina z pewnością nie jest osobą, której brak pewności... i może jest to jego największym błędem.
Kiedyś myślałem, że Reina jest zbyt agresywny jak na bramkarza. Osiągnął wspaniałą kontrolę nad piłką jak na swoją pozycję, jednak wychodził z bramki zdecydowanie zbyt często. Pamiętam wiele sytuacji, w których wychodził do napastnika będącego na skraju pola karnego, często będąc w pozycji, na której nie miało to kompletnie sensu. Niemniej jednak był to kluczowy element jego gry, który okazał się dawać więcej dobrych efektów niż złych. Od pewnego czasu całkowicie porzucił jednak ten typ gry.
Spójrzmy na przykłady z ostatnich sezonów, tam widać wszystko. W finale Carling Cup nie złapał piłki leżącej dwa metry od siebie, a obrona "dyndała" czekając aż ktoś wbije ją do siatki. W finale FA Cup był przykuty do własnej linii bramkowej kiedy Ramires zdobywał brzydkiego gola. Ostatnio z Arsenalem liczył, że Podolski przestrzeli, a przy golu Cazorli znów stał jak słup soli w bramce, podczas gdy "stary Reina" by do tej piłki zdecydowanie wyszedł lub chociaż skrócił kąt.
Takie ustawienie - a raczej jego brak - Reiny można odczytywać różnie. Albo brak mu pewności i "chowa się" w bramce (im więcej się chowasz, tym mniej okazji do popełnienia błędu... przynajmniej tak się wydaje) albo jest po prostu zbyt pewny swoich umiejętności bronienia. Może teraz to brzmi jak oksymoron, ale pozwólcie mi wyjaśnić.
Świetnie broniący bramkarze mają tendencję do bardziej pasywnego podejścia, rzadko wychodzą daleko z bramki na pojedynki z napastnikami, dobrymi przykładami będą Michael Worm, Hugo Lloris, a dla tych z dłuższą pamięcią Rustu Recber.
Wydaje się, że Reina z komfortową pozycją numeru dwa w reprezentacji Hiszpanii, z małymi szansami lub motywacją na awansowanie wyżej, z niepodważalną pozycją numeru jeden w Liverpoolu ma raczej nikłą motywację. Kluczowa w grze agresja, która definiowała go jako bramkarza zniknęła, teraz jest bardzo pasywny, źle się ustawia i liczy na swój refleks. Oczywiście nie jest to jego słaba strona, ale nie broni strzałów na poziomie "klasy światowej" - ją prezentuje tylko jako bramkarz wszechstronny. Jeśli wróci do gry w tej roli będziemy znów mieli fantastycznego bramkarza. W przeciwnym wypadku możemy się spodziewać tego co ostatnio otrzymujemy - nie można grać w stylu, który nie pokrywa się z naszymi talentami, zwłaszcza gdy ma się ich tak wiele i trzeba tylko je wykorzystywać! Być może spadek w hierarchii bramkarzy Hiszpanii zmieniłby stan rzeczy, jednak na tym poziomie takie sprawy nie mogą być bodźcami.
Alex Koustas
Autor: TPK
Data publikacji: 12.09.2012 (zmod. 02.07.2020)