Pokaz siły FA
Artykuł z cyklu Artykuły
W środę usłyszeliśmy wyrok wydany przez obrońców sprawiedliwości w angielskiej piłce. Zawieszenie na dziesięć meczy dla ukaranego w zeszłym roku piłkarza było do przewidzenia. Dobrze, piłka nożna musi być oczyszczona z brutalności.
Ale weźmy się też za ataki na tle rasowym czy brutalnych faulach, wpajając wreszcie tym ludziom, że są przykładem dla milionów. Odpowiednie grono ludzi, odpowiedzialnych za badanie boiskowych "przestępstw" jest potrzebne nie od dziś.
Piłkarzom nie może się wydawać, że tkwią w świecie pozbawionym reguł, a pociągani do odpowiedzialności są tylko "mniej ważni" ludzie. To arogancja w stosunku do Suareza czy Johna Terry'ego, kolejnego piłkarza, przez którego Football Association ma co robić, a przecież nie musiało do tego dojść.
Podstawą dla piłkarzy powinno być kończenie meczy bez gryzienia, oczerniania czy świadomego grożenia przeciwnikom. Wielu znakomitych piłkarzy potrafi rywalizować w najcięższych spotkaniach bez utraty kontroli nad sobą.
Sympatycy Suareza wzruszająco wypowiadają się na temat jego ciężkiego dzieciństwa, o współczuciu dla piłkarza. Steven Gerrard też nie miał kolorowo na Bluebell Estate w Huyton, gdy jego rodzice się rozstali. Ale obecny kapitan Liverpoolu nie zaczął z tego powodu gryźć przeciwników. Ludzie pokroju Suareza muszą nauczyć się samodyscypliny.
Może się również okazać, że Suarez zmieni pracodawcę. Piłkarz skończył już 26 lat i przez całą swoją karierę uczył się grania na krawędzi, nie przekraczając pewnej granicy. Ci, którzy znają go najlepiej, czyli jego koledzy z boiska, mówią o nim jako sympatycznym, nieco skomplikowanym człowieku, który pod wpływem emocji może nie tylko zacząć myśleć o odwołaniu, ale również opuszczeniu Wysp.
Podobnie jak Alex Ferguson postąpił z Erikiem Cantoną 18 lat temu, teraz Brendan Rodgers musi uporać się ze swoją gwiazdą. To Rodgersa Suarez musi słuchać, nie ludzi pokroju Iana Ayrego, którego nieprzemyślane wczorajsze oświadczenie jedynie opóźni "podróż" Urugwajczyka do samodoskonalenia się.
"Zarówno klub jak i piłkarz są zszokowani i zawiedzeni tak surową karą Niezależnej Komisji Regulacyjnej" - powiedział Ayre. Dobra, to gdzie by tu zacząć...
"Zszokowani"? Czy Ayre bądź Suarez nie zdają sobie sprawy z tego, jaki wpływ na obraz angielskiej piłki ma takie postępowanie? Przejrzyjcie teraz na przykład niemiecką prasę, znajdziecie tam tonę zdjęć Suareza żującego rękę Ivanovicia. Mam wrażenie, że obaj zapomnieli o swoich obowiązkach jako profesjonalistów, którym dobrze się płaci.
Niestety, wielu ludzi jest przyćmionych i patrzy na tą sprawę tylko przez pryzmat własnego podwórka. Wielu fanów Liverpoolu stoi murem za swoim pupilkiem. I nikogo nie obchodzi, że ten incydent wywołał powszechne obrzydzenie.
Można zrozumieć chęć odpłacenia się za coś rywalowi, ale to co się tutaj wydarzyło jest absurdalne. Gryzienie innych zostawmy psom.
No to jedziemy dalej. "Zawiedzeni"? Chyba nie tak, jak sam Ayre powinien być zawiedziony zszarganą reputacja klubu.
"Surową karą"? Gryzienie to nie przelewki. Sam Ayre w końcu nazwał ten czyn "haniebnym" w niedzielę. A teraz narzeka, jak to jego klub został skrzywdzony. Nie ma wątpliwości, że piłkarze czują się od czasu do czasu bezkarni a managerom brakuje jaj, żeby podjąć odpowiednie kroki.
Komisja wzięła pod uwagę poprzedni zatarg Suareza z władzami, gdy Urugwajczyk został zawieszony na osiem meczy za aferę na tle rasistowskim z Patricem Evrą. Nie patrzyli jednak na jego karę siedmiu meczu, również za ugryzienie, gdy to jeszcze grał w Ajaksie; nie patrzyli również na zagranie ręką w meczu z Ghaną podczas Mistrzostw Świata w 2010 roku czy mniej poważne sprawy, jak symulowanie czy inne nieprzepisowe zagrania. Suarez jest problemem i bez wątpienia będzie stwarzał problemy dalej.
Ayre to człowiek, który w Liverpoolu w pełni oddaje się swojej pasji. Ale jego złość w stosunku do FA jest niezrozumiała. Liverpool, jak każdy inny klub, podpisuje się pod zasadami FA. Ayre dużo lepiej by się zachował wzywając FA do przebudowania całego systemu dyscyplinarnego.
Oczywiście, wymagałoby to twardych negocjacji z Fifą, organizacją bardzo czułą na podobne pomysły, ale bez wątpienia to jest potrzebne. Prawo zostało zaostrzone po tym, jak Jermain Defore ugryzł Javiera Mascherano, ale najwyraźniej nie wystarczająco. To śmieszne, że w dobie tak rozwiniętej technologii i kamer śledzących każdy ruch piłkarza na boisku, dla przykładu, Callum McManaman unika kary za agresywny faul na Massadio Haidarze, albo Sergio Aguero za kopnięcie Davida Luiza, czy też Fernando Torres za atak na Aguero. Można tak wymieniać w nieskończoność.
FA pracuje nad karami dla rasistów, mając nadzieję, że każdy taki przejaw agresji będzie karany przynajmniej zawieszeniem na dziesięć meczy. Terry otrzymał tylko cztery, co wygląda trochę marnie przy karze ośmiu meczy dla Suareza. Ci którzy nie potrafią czysto grać, powinni regularnie być pociągani do odpowiedzialności.
Henry Winter
Autor: Komar
Data publikacji: 25.04.2013 (zmod. 02.07.2020)