W Liverpoolu jest inaczej
Artykuł z cyklu Artykuły
Piłkarski dziennikarz, Harry Hugo z thebibtheorists.com, przeprowadził wywiad z trenerem drużyny U-21, Alexem Inglethorpem. Autor chciał się dowiedzieć, czemu, pomijając wszelkie inne aspekty, Alex postanowił opuścić Spurs dla współpracy z Brendanem Rodgersem.
Od zawsze wiedziałem kim jest. Znałem dobrze jego historię i drogę, jaką przebył. To może dziwnie zabrzmieć, ale nazwisko Inglethorpe’a było zasiane w rodzinnych tradycjach.
Młody Inglethorpe pracował w usługach żniwiarskich mojego ojca w lato, pod koniec lat osiemdziesiątych: zmywał naczynia, oskrobywał rondle i szorował podłogę. Mój tata wciąż naciska, że Inglethorpe jest jednym z najbardziej uzdolnionych golfistów, z którymi kiedykolwiek grał. Ponadto, twierdzi, iż Alex jest najbardziej pracowitą osobą, z jaką miała przyjemność pracować.
Jednak to nie wszystkie powiązania rodzinne.
Obecny menadżer Liverpoolu U-21 grał też za młodu w piłkę z moim wujkiem, pod kierownictwem mojego dziadka. The Hollies byli całkiem przyzwoitą drużyną, dzięki wkładowi tej trójki. Moja mama, dyrektor ds. Dystrybucji pomarańczy w przerwie i moja babcia, dyrektor ds. Robienia prania także znacząco się przyczyniły do sukcesu.
Wraz z początkiem profesjonalnej kariery Alexa w piłce nożnej, powiązania te dały mojej rodzinie wiele korzyści. Jako menadżer Exeter City udało mu się doprowadzić drużynę do rewanżu w FA Cup z Manchesterem United w 2005 roku. Wówczas postanowił też zaprosić zespół kierowany wtedy przez mojego dziadka, Witchampton, na trening z pierwszym składem Exeter.
Każdy w mojej rodzinie dobrze znał Inglethorpe’a; jednakże, nawet z tak silnymi powiązaniami rodzinnymi nigdy nie udało mi się spotkać twarzą w twarz z Alexem od czasów jego profesjonalnej kariery. Nigdy też nie rozmawiałem z nim aż do 15 stycznia 2013 roku.
Moje zainteresowanie jego osobą szczególnie wzrosło, gdy objął funkcję menadżera drużyny juniorów Tottenhamu w 2006 roku. Budował wówczas swój wizerunek topowego trenera w zadziwiająco młodym wieku. Zainteresowanie to urosło to rangi podniecenia, gdy Alex łączony był z transferem do Liverpoolu pod koniec 2012 roku.
Stałem się ekspertem w jego sprawie dla wszystkich zainteresowanych na Twitterze. Byłem człowiekiem, do którego ludzie się zwracali, gdy tylko potrzebowali informacji na jego temat. Mimo, że wciąż nie udało mi się wymienić ani jednego słówka od czasów jego profesjonalnej kariery.
Kiedy Alex został mianowany członkiem sztabu Brendana w listopadzie 2012 roku, byłem niezwykle podekscytowany.
Postawiłem sobie za zadanie odnaleźć Alexa i przeprowadzić z nim wywiad. Wysłałem mu maila (bardziej z nadzieją niż oczekiwaniami) i odpisał mi. Po kilku tygodniach korespondencji, postanowiliśmy, że najlepiej byłoby przeprowadzić wywiad przez telefon, pasowałoby to nam obydwu. Wybrał wtorek o 11 rano.
Dopiero po umówieniu się na telefon przypomniałem sobie, że we wtorek o 11 rano miałem wykłady. Dlatego też, zamiast siedzieć w pół pustej klasie informatycznej, czekałem niecierpliwie w samochodzie tuż za rogiem szkoły aż zegar wybije jedenastą. (Do wszystkich nauczycieli – nie martwcie się, miałem pozwolenie)
Z notatkami porozrzucanymi po samochodzie i laptopem leżącym na miejscu kierowcy, byłem gotowy.
Rozmowa zaczęła się od tych wszystkich sympatycznych życzeń dla rodziny i mimo wielkiej ulewy ciążącej nad moim samochodem, byłem szczęśliwy, że udało się przełamać lody.
Chciałem przede wszystkim zwrócić uwagę na rozwój młodych zawodników i sposób postępowania związany z tym postępem. Nie chciałem skupiać się na poszczególnych graczach w Akademii. Jednakże, moje pierwsze pytanie niezbyt spełniło moje oczekiwania.
Którego z zawodników chciałbyś zobaczyć w pierwszym składzie za 12 miesięcy?
Powiedział dokładnie to, czego się spodziewałem.
- Każdego z nich. Wszyscy pracowali bardzo ciężko i poświęcili wiele, aby znaleźć się w miejscu, w którym są. Trenowali każdego dnia, zaniedbując swoje życie towarzyskie i dręcząc rodziców. Wszyscy na to zasłużyli.
Alex przechodził samego siebie jako trener drużyny juniorów w Tottenhamie. Dlatego też, byłem niezmiernie ciekaw, czemu postanowił zmienić otoczenie. W jednym z maili powiedział mi, że Liverpool (głównie ze względu na Brendana Rodgersa) był zawsze jedynym miejscem, dla którego mógłby opuścić Spurs. Bardzo zaciekawiła mnie ta odpowiedź, toteż chciałem się dowiedzieć, jak ocenia swoje nowe miejsce pracy.
Jak podoba Ci się życie w Liverpoolu od przeprowadzki z Londynu?
- Miasto jest fantastyczne. Miałem sporo szczęścia, mogąc zamieszkać w samym centrum Liverpoolu. Ludzie są niesamowici, przyjaźni i rozmowni. Południowa Anglia zawsze kojarzyła mi się z domem, jednak Liverpool powitał mnie z otwartymi ramionami.
- Jednakże, musiałem wiele poświęcić. Zostawiłem swoją rodzinę na drugim końcu kraju! Dołączyli do mnie w kwietniu, dzięki czemu mogę się z nimi widywać znacznie częściej. Jak już wszystko się ustabilizuje, Liverpool naprawdę stanie się moim drugim domem.
Wiem, że jesteś menadżerem U-21, ale chciałem spytać, jak często rozmawiasz z innymi drużynami, szczególnie z pierwszym składem?
- Moja praca to rezerwy, jednak jestem zainteresowany każdą drużyną.
- Oglądam i rozmawiam z pierwszym składem i Brendanem co najmniej raz w tygodniu. Właściwie, zaraz będę musiał wyruszyć na spotkanie Liverpoolu U-16!
- Poprzednie kluby, w których pracowałem, nie inwestowały tak wielkich pieniędzy w młodzież. W Liverpoolu jest nieco inaczej.
Kilka tygodni temu zauważyłem nową formację na 4-3-3. Czy zmiana ta dotyczy drużyn na wszystkich poziomach?
- Szczerze mówiąc, zawsze preferowałem 4-3-3. Jeśli grasz w Lidze Mistrzów, jest to konieczność. Na niższych szczeblach, obrońcy powinni już od dziecka uczyć się sposobu bronienia przeciw napastnikom klasy światowej.
- Bardzo ją lubię, albowiem jest to bardzo ofensywna formacja. Ponadto, szczególnie skupia się na rozwoju obrońców, biorąc pod uwagę dużą przestrzeń do pokrycia dla każdego z nich. Otrzymujemy to dzięki obracającemu defensywnemu pomocnikowi i dwóm środkowym obrońcom. Co więcej, boczni obrońcy, wspomagający bezustannie formacje ofensywne, odgrywają też rolę skrzydłowych. Znane nam 4-3-3 nierzadko zmienia się w ten sposób w 3-0-7. To bardzo pomaga obrońcom w rozwoju w aspektach taktycznych - ustawiania się i bronienia pozycyjnego.
- Jednakże, rozwój wymaga czasu, zwłaszcza u obrońców. Czasem jesteś zmuszony poświęcić wyniki drużyn na tym poziomie dla stylu i ogólnego rozwoju młodych zawodników. W końcowym rozrachunku, wyniki drużyn juniorskich są absolutnie bez znaczenia – to postęp jest najważniejszy.
Jak ważna jest rola obracającego się defensywnego pomocnika w 4-3-3? Czy jest to coś, czego klasyczne 10 w składzie muszą koniecznie przyswoić?
- Niekoniecznie jest to coś głębszego. Tak naprawdę są po prostu dwie dziesiątki. Joao (Teixeira) z pewnością jest przyzwyczajony do 4-3-3, albowiem został tego nauczony w Sportingu Lizbonie. W tamtej drużynie kładzie się duży nacisk na płynną taktykę. Teixeira lepiej zna tę strefę środkowej pomocy od swoich rówieśników, jednak ponownie chciałbym zwrócić uwagę na to, że najważniejszy jest postęp.
Jak rozpatrywane są ewentualne korzyści wypożyczenia zawodników do innych klubów? W jakich okolicznościach klub decyduje się na takie rozwiązanie? Czy nie lepiej czasem zatrzymać zawodnika w Akademii?
- Absolutnie, nie ma żadnego stałego schematu, który dałby pewność rozwoju zawodnika. Moim zadaniem nie jest znalezienie ogólnego algorytmu czy wynalezienie sposobu na wyszkolenie każdego młodego piłkarza. Moja praca polega na skupieniu się na każdym zawodniku z osobna. Naprawdę, wszystko zależy od tego, na czym najlepiej dany piłkarz może skorzystać.
- Na przykład, Raheem (Sterling) nie potrzebował żadnego wypożyczenia, albowiem miał szansę doświadczyć gry w pierwszym składzie w bardzo młodym wieku. Wypożyczenie nie pomogłoby mu tak bardzo, biorąc pod uwagę jego dynamiczny rozwój. Oczywiście, wiele rzeczy wpłynęło na takie rozwiązanie, chociażby deficyt w formacjach w ofensywnych, który męczył Brendana na początku minionego sezonu.
- Najlepszym przykładem, popierającym odwrotne rozwiązanie jest przypadek Stevena Caulkera. Pracowałem z nim w Tottenhamie i wysłałem go na wypożyczenie do Yeovil Town. Następnie, chłopak grał też w Bristol City. Po ponad 80 rozegranych spotkaniach w seniorskim futbolu, wypracował sobie w końcu własną markę. Wówczas, zasłużył na wypożyczenie do Swansea w Premier League, prowadzonego wtedy przez Brendana.
Czy było to Twoje pierwsze zetknięcie z Brendanem Rodgersem?
- Nie, absolutnie. Znalem Brendana już od dłuższego czasu. To było wspaniałe z jego strony, że zaufał mi a propos rozwoju Stevena, jako że oczywiście to moją pracą był rozwój młodzieży w Tottenhamie.
- Sądzę, że Steven kiedyś spojrzy w przeszłość i zauważy ogromny postęp, jakiego dokonał, dzięki tym wypożyczeniom. Jednakże, powtarzam, że niektórzy zawodnicy, tacy jak Raheem, nie potrzebują tego czasu.
Chciałem się także dowiedzieć co nieco o rozgrywkach NextGen i jak bardzo pomogło to Alexowi w rozwoju jako trener juniorów. Obecnie, są to największe zawody dla wszystkich młodych piłkarzy.
Co sądzisz o rozgrywkach NextGen? Były one zwykłą odskocznią czy wielką pomocą dla takiego trenera juniorów jak Ty?
- Były one naprawdę wspaniałym doświadczeniem. Korzyść, jaką dają nie tylko piłkarzom, ale i trenerom, jest ogromna.
- Premier League składa się w 70 procentach z obcokrajowców. Dlatego też, aby być przedstawicielem, musisz grać za granicą.
- Jeśli skupiasz się na rozgrywkach juniorskich w Anglii, nigdy nie doświadczysz gry w Lidze Mistrzów. Musisz się zadowolić rodzinną ligą. Liverpool aspiruje do LM, dlatego też musimy występować i uczyć zawodników europejskiego stylu gry.
- Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że musimy stworzyć idealną kopię pierwszego składu. Począwszy od takich rzeczy jak walka ze zmęczeniem po długiej podróży samolotem, skończywszy na wykorzystaniu wszelkich, nawet najbrutalniejszych możliwości do zwyciężania. Młodzi piłkarze muszą to zrozumieć i nauczyć się z tym żyć.
- Podróże otwierają także twój umysł, jestem tego pewien. Ponadto, wzmacnia także miłość do futbolu. Wyzwaniem każdego trenera nie jest nauczanie systemu gry, a stylu życia.
- Jeśli chcesz być najlepszy, musisz wygrywać z najlepszymi w Europie, nie tylko w Anglii.
Jak trudno jest zachować koncentrację u młodych zawodników, którzy bezustannie muszą sobie radzić z presją?
- Jest to bardzo, bardzo trudne. Tak naprawdę, jest to największa bariera dla młodych talentów. Piłkarze zarabiają mnóstwo pieniędzy już w tak młodym wieku. Wierzę, że jest to zdecydowanie za dużo.
- Jednakże, prawdziwe jest powszechne stwierdzenie, że najlepsi zawodnicy nie grają dla domu, samochodu czy nawet kobiet. Grają dla dziedzictwa. Spójrz na Stevena Gerrarda czy Luisa Suareza. Chcą osiągać sukcesy, pragną medali, a nie luksusowych domków w ładnych miejscówkach. Dla nich, to tylko produkt uboczny zwyciężania.
Czy widzisz już potencjalnego zastępcę Stevena Gerrarda w Akademii?
- Nie mogę tego powiedzieć. Steven jest wyjątkowym graczem. Mogę jednak przyznać, że siłą napedową każdego klubu powinni być jego wychowankowie.
- Ikony futbolu to zwykle ci piłkarze, którzy są produktem akademii. Spójrz na Gerrarda czy Carraghera w Liverpoolu, Terry’ego w Chelsea oraz Ryana Giggsa w United.
- Jestem tu, aby znaleźć następne ikony.
Nie chciałem zabierać Alexowi za dużo czasu, dlatego też postanowiłem zakończyć wywiad bardziej standardowym pytaniem.
Co jest najlepsze w byciu częścią Liverpool Football Club?
- To dobre pytanie. Sądzę, że to ludzie. Wszyscy, zawodnicy, sztab szkoleniowy, a nawet kucharze! Wszyscy są po prostu fantastyczni. Żyją dla tego klubu i dla przyjemności związanych z byciem jego częścią.
Tym samym, pożegnaliśmy się i zakończyliśmy nasze spotkanie. Nareszcie udało mi się porozmawiać z Alexem, człowiekiem, którego moja rodzina zna zbyt dobrze.
Po tym spotkaniu wierzę, że jego przeprowadzka do Liverpoolu była doskonałą decyzją. Wiedział o tym już od samego początku. Na każde pytanie miał przygotowaną odpowiedź, która odkrywała część większego projektu. Świetnie współpracuje z Brendanem – mają mnóstwo podobieństw. Ich kariery rozwijały się, dzięki pracy z młodzieżą i osiągnęły szczyt na wczesnym etapie.
Jednakże, nie zwrócił się do mnie jako poważny, profesjonalny trener. Traktował mnie tak, jak tego oczekiwałem – jak bliskiego znajomego, z którym ostatnio rozmawiał 15 – 20 lat temu. Chciałem bardzo podziękować Alexowi i mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy.
Deszcz bezustannie padał, notatki wciąż były porozrzucane po samochodzie, a laptop wrócił już do pokrowca. Wróciłem do swojego życia, do półpustej sali TI.
Harry Hugo
Autor: Hatez
Data publikacji: 18.06.2013 (zmod. 02.07.2020)