Dlaczego Balotelli? – analiza
Artykuł z cyklu Artykuły
Jeśli można wyciągnąć jeden niepodważalny wniosek po tym, jak Liverpool przybliżył się do porozumienia w sprawie transferu Mario Balotellego, to brzmi on w następujący sposób: spokojny żywot nie budzi zainteresowania klubu. Dopiero co Luis Suárez zszedł ze sceny, a już Balotelli szykuje się do zajęcia jego miejsca. Wszystko wskazuje na to, że okres spokoju okaże się jedynie krótką przerwą usytuowaną pośród nieuniknionej dysharmonii, jaką wprowadzają najbardziej nieprzewidywalne postaci w futbolu.
Pytanie, jakim sposobem Liverpool znalazł się w takiej sytuacji, stanowi studium przypadku klubu, który rozpaczliwie chce powrócić do dawnej świetności, a przy tym próbuje rozszyfrować jaką drogę obrać, będąc w centrum ciągłego zainteresowania opinii publicznej. Początkowo plany były takie, że nowi piłkarze powinni być w młodym wieku, a rekrutacja ukierunkowana na długoterminową przyszłość. Klub zerwał już z tą strategią, natomiast deklaracja ściągania tylko tych zawodników, którzy mają niepodważalną reputację budzi wątpliwości, skoro the Reds chcą sprowadzić włoskiego napastnika.
To dość idealistyczne podejście zostało zastąpione przez względy praktyczne i niewykluczone – mimo możliwych kłopotów – że przyniesie to wymierne korzyści. Po okresie poszukiwań nieskazitelnych pereł, panuje coraz większe przekonanie, że nawet szorstki diament czasami może być wart zachodu. Odpowiedzialność za szlifowanie talentu spocznie na Brendanie Rodgersie, ale to wyzwanie raczej będzie inspirować menedżera Liverpoolu, a nie go onieśmielać, zwłaszcza biorąc pod uwagę postępy, jakie pod jego okiem poczynili Raheem Sterling, Daniel Sturridge i Jordan Henderson.
Z drugiej jednak strony nie sposób spojrzeć na wydarzenia z innej perspektywy. Nie mamy tu do czynienia ze strategicznym posunięciem opartym na gruntownej analizie czy zagrywką nawiązującą do filozofii „Moneyball”. Liverpool nie może udawać, że szereg zapytań o takich zawodników jak Radamel Falcao, Edinson Cavani, Karim Benzema lub Samuel Eto’o nie wynikał z coraz większej desperacji, by sprowadzić napastnika po tym, jak Loïc Rémy ostatecznie nie trafił na Anfield. I to właśnie w tej atmosferze narastającego napięcia Balotelli w mgnieniu oka przerodził się z ewentualnej dzikiej karty w murowanego pewniaka.
Istnieją trzy główne powody, dla których tak się stało. Po pierwsze, Falcao, Cavani i Benzema są albo niedostępni na rynku, albo nie chcą dołączyć do Liverpoolu. Po drugie, po początkowych obawach o charakter reprezentanta Włoch, Rodgers postanowił podjąć wyzwanie i powstrzymać jego najgorsze ekscesy, mając jednak świadomość, że całkowita poprawa nie jest możliwa. Po trzecie, niecałe dwa tygodnie przed zakończeniem trwającego okna transferowego, Liverpool pogodził się z rzeczywistością, której Manchester United najwyraźniej jeszcze nie pojmuje – w sytuacji gdy kończy się czas i wzmocnienia są niezbędne, kupujący nie może przebierać i dyktować warunków.
Obecne położenie Liverpoolu w żadnym stopniu nie przypomina tego, w którym klub znajdował się dwa lata temu, kiedy Rodgers przystąpił do swojego pierwszego sezonu, mając do dyspozycji tylko jednego zdrowego napastnika – Suáreza, co było spowodowane zwlekaniem i wątpliwościami pod koniec okna transferowego. W owym czasie właściciel Liverpoolu – Fenway Sports Group (FSG) – wyszedł z propozycją, by sprowadzić Daniela Sturridge’a z Chelsea. Rodgers niechętnie jednak podchodził do tego pomysłu, ponieważ istniały obawy o jego charakter. Zamiast tego oczekiwał, że FSG wyrazi zgodę na transfer Clinta Dempseya z Fulham.
Oba te scenariusze nie ziściły się. Liverpool nie dokonał żadnego transferu, a główny właściciel klubu John W. Henry napisał list otwarty do kibiców, w którym przyrzekał, że więcej do takiej sytuacji nie dopuści.
Niezwykły postęp reprezentanta Anglii pod czujnym okiem Rodgersa, a także panujące przeświadczenie o negatywnych skutkach decyzji podjętych w lecie 2012 roku stanowią odpowiedź na pytanie: jaka logika kryje się za transferem Balotellego. Liverpool nie jest już klubem, który narazi się na ryzyko z powodu różnic w filozofii. The Reds nie boją się też podejmowania działań wbrew powszechnym oczekiwaniom, jeśli uznają, że piłkarz może im pomóc osiągnąć wyznaczony cel.
Balotelli stanowi najważniejszy sprawdzian dla nowo odkrytego sposobu działania Liverpoolu. Jeśli 24-letni napastnik nie spełni oczekiwanych standardów, reperkusje mogą być poważne. Biorąc pod uwagę kwotę 16 mln funtów, nie ma wątpliwości, że pozyskanie Włocha niesie ze sobą wartość. Jednak istnieje również szereg powodów, dla których cena jest tylko nieznacznie większa od kwoty, jaką jest skłonny zapłacić Sunderland za Fabio Boriniego, a także prawie o połowę mniejsza niż ta, którą Everton wydał na Romelu Lukaku.
Liverpool doskonale zdaje sobie sprawę, jakie są to powody. Klub z Merseyside podszedł do tego transferu mając oczy szeroko otwarte. Teraz wszystko spoczywa na barkach Rodgersa, który ma za zadanie nadać sens teorii chaosu swojego klubu. Jednakże po wykrzesaniu z Suáreza tego, co najlepsze, menedżer Liverpoolu wierzy, że może to powtórzyć z Balotellim.
Autor: Damian
Data publikacji: 22.08.2014 (zmod. 02.07.2020)