SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1502

Nienawiść do młodych

Artykuł z cyklu Artykuły


Zapraszamy Państwa do zapoznania się z ostatnim artykułem Paula Tomkinsa, w którym były dziennikarz strony klubowej podejmuje temat podejścia kibiców do rozwoju młodych zawodników.

Jak narkoman próbujący odstawić swoje używki tak i ja starałem się w ostatnim czasie ograniczyć Twittera (usunąłem nawet aplikację z telefonu aby nie kusiło z nudów), wciąż jednak pozostaje zafascynowany horrorem jaki potrafi nam zaprezentować.

Wciąż okazjonalnie sprawdzam Twittera, zachowując jednak niewielki dystans. Kiedy przeglądałem timeline podczas spotkania z Augsburgiem zobaczyłem tweet z oficjalnego konta klubu gratulujący Jordonowi Ibe'owi jego 50. występu w barwach klubu. "Dobra robota, młody" pomyślałem, dochodząc do wniosku, że w historii klubu nie było zbyt wielu piłkarzy, którzy mogli się pochwalić takim osiągnięciem w podobnym wieku (20 lat i dwa miesiące).

Od razu do głowy przyszli Robbie Fowler, Raheem Sterling i Michael Owen, przy których nie musiałem nawet sprawdzać danych (zgaduje, że cała trójka rozegrała pomiędzy 50, a 100 spotkaniami dla The Reds w wieku 20 lat i dwóch miesięcy. Muszę stwierdzić, że byli to nieźli gracze.

Steve McManaman w dniu swoich 20. urodzin rozgrywał spotkanie numer 42 dla Liverpoolu, a do 50 dobił mniej więcej w tym samym wieku co Ibe. On także nie był tragiczny.

A co ze Stevenem Gerrardem? Kiedy w maju 2000. roku kończył 20 lat miał na swoim koncie 44 występy i jedną bramkę dla klubu (potem zdobył ich jeszcze prawie 200). Dojście do 50 występów zajęło mu 4 miesiące od tamtych urodzin. Jamie Carragher pół roku po swoich 20. urodzinach mógł zapisać sobie "zaledwie" 26 występów dla klubu, nie żeby ktokolwiek był specjalnie przekonany o jego talencie na tym etapie kariery. Ian Callaghan przebił się do drużyny mając 18 lat, jednak w ciągu pierwszych dwóch sezonów rozegrał zaledwie 9 spotkań. Rok po skończeniu dwudziestu lat rozegrał ich jeszcze 28.

Z czystej ciekawości kliknąłem na tweet klubu aby zobaczyć reakcje kibiców. Możecie się spodziewać co było dalej.

Każdy jeden wpis, bez wyjątku, krytykował lub obrażał Ibe'a, większość "skopiowana" do samego gracza tak żeby mógł sam zobaczyć, że jest "gównem" i powinien zostać sprzedany. "Zero dobrych meczów" brzmiał jeden z wpisów. (Był jeden tweet w którym ktoś pogratulował młodemu zawodnikowi, w tamtym momencie zaczynałem jednak wątpić czy aby na pewno nie był on sarkastyczny).

(Spójrzcie sami zanim pójdziemy dalej).

Wiadomo, idiotyzm i agresja na twitterze to żadna nowość, uderzyło mnie jednak jak bardzo jednostronne były reakcje i jak bardzo niepomocne jest to wszystko. Jeśli nie cenisz jakiegoś gracza, okej; w jaki sposób obrażanie go pomaga? Pomaga tobie, bo jesteś małą, żałosną kreaturą, która musi wylać swoją żałosną żółć, jak to jednak pomaga Liverpoolowi stać się lepszą drużyną?

Dlaczego taka destrukcyjna krytyka stała się akceptowalna? W jaki sposób ma się Liverpool rozwinąć jako klub, który musi rozwijać młodych graczy aby móc postawić się bogatszym rywalom (i z menadżerem, który naprawdę pokłada dużo wiary w młodych) kiedy ci sami młodzi zawodnicy są na każdym kroku atakowani przez własnych fanów?

To są ci sami ludzie, którzy wysyłają tweety do właścicieli klubu prosząc, by sprowadzili do Liverpoolu Marco Reusa, pomimo tego, że w wieku 20 lat Reus dopiero co zakończył okraszony czterema bramkami sezon w występującym w 2. Bundeslidze Rot Weiss Ahlen, z którego przeszedł do Borussii Mönchengladbach, a na swój debiut w kadrze czekał kolejne dwa lata. "Kup Lewandowskiego" piszą, pomimo tego, że w wieku 22 lat Lewandowski dopiero trafił do Niemiec z względnie zacofanej polskiej Ekstraklasy, a nawet wtedy, w wieku 22-23 lat miał on problem zaimponować kibicom BVB w swoim debiutanckim sezonie, nie strzelając nawet dwucyfrowej liczby bramek. "Kup Aubameyanga" będą krzyczeć, pomimo tego, że Gabończyk pierwszy raz dwucyfrową liczbę bramek zdobył w wieku 22 lat.

Nie chcemy zbytnio wychwalać naszych młodych chłopaków, tak żeby nie stracili głowy; przecież "Nawet najmniejsza pochwała cię osłabia, sprawia, że się odprężasz" jak to powiedział Javier Mascherano w tym tygodniu. Jednak brutalna, uderzająca krytyka (która możliwe, że niekiedy motywuje gracza do udowodnienia, że fani nie mają racji) także zaszkodzi pewności siebie zawodnika, a już na pewno nie zbuduje w nim jakiejkolwiek lojalności względem klubu. Media społecznościowe to jedna z dróg aby piłkarze mogli usłyszeć swoich "fanów" i wątpię aby sprawiało to, że czują się przez nich chciani.

Jordon Ibe ma 20 lat, ledwo co przestał być nastolatkiem. Tak samo Divock Origi, który również otrzymał swoją porcję pomyj na początku tego sezonu. Jeśli którykolwiek z nich występowałby regularnie w zespole U21 Liverpoolu, byliby oni zdecydowanie lepsi niż ktokolwiek inny na boisku, a fani płakaliby, że nigdy nie dostają szansy w pierwszym zespole. Ponieważ ten typ fanów ma obsesję na punkcie tego jak bardzo może się rozwinąć obiecujący zawodnik młodzieżówki, jednak w mgnieniu oka odwracają się od niego gdy okazuje się być gorszy niż Lionel Messi.

Młodzi nie mają czasu aby skończyć 22 czy 23 lata, muszą być gotowi na wczoraj. Kupowanie nowych graczy także wiąże się z okresem adaptacji, a możliwie presją związaną z wysoką ceną zapłaconą za transfer i brakiem gwarancji sukcesu.

Origi zdobył 10 bramek w 19 spotkaniach dla Belgii U19. Ibe strzelił cztery w dwóch meczach Anglii U18 i kolejne cztery w sześciu spotkaniach zespołu do lat 19. To są niebywali gracze jeśli chodzi o swoją kategorię wiekową. Origi przeskoczył nad drużyną U21 aby pojechać z seniorami na Mistrzostwa Świata, podczas gdy Ibe dopiero dołączył do zespołu Garetha Southgate'a. I nawet jeśli Ibe nie jest jeszcze zbyt aktywnym strzelcem w Liverpoolu, mając na koncie zaledwie dwie bramki, warto pamiętać, że na tym samym etapie kariery Steven Gerrard miał tylko jedną.

Wyznaję kilka zasad jeśli chodzi o wchodzenie do drużyny: odpuszczać trochę młodym; odpuszczać trochę nowym piłkarzom; odpuszczać trochę bardziej nowym piłkarzom sprowadzonym zza granicy; jeszcze bardziej młodym piłkarzom zza granicy; wystawiać definitywną ocenę starszemu piłkarzowi dopiero po drugim sezonie (a nawet wtedy trzeba być gotowym, że może wyprowadzić nas z błędu i zaakceptować jego rozwój na podstawie nowych dowodów. Tak samo nie można mieć nieograniczonej cierpliwości i czasem trzeba podejmować decyzje po zaledwie jednym sezonie).

Wiek 21-23 lat jest kluczowy. Niektórzy piłkarze mogą co prawda dojrzeć jeszcze później (zwłaszcza obrońcy), to jest to jednak przedział w którym większość młodych piłkarzy zaczyna się kształtować. W wieku 21 lat Alan Shearer nie potrafił zdobywać bramek, pomimo regularnej gry odkąd skończył 17 lat nie zdobył on nigdy więcej niż 4 bramki w sezonie ligowym. 21-letni Thierry Henry był wtopą w Juventusie, a 20-letni Luis Suarez radził sobie okej w przeciętnym Groningen. W wieku 22 lat Sami Hyypia został odrzucony przez Oldham Athletic, a rok starszy Didier Drogba nie rozegrał nawet minuty na wyższym poziomie niż druga liga francuska. 21-letni Daniel Sturridge nigdy nie strzelił więcej niż 5 bramek w sezonie dla Manchesteru City bądź Chelsea, pomimo trzech sezonów w których zaliczył ponad 20 występów.

Jestem jednym z tych, którzy wierzą, że znakomite występy w młodym wieku są dużym znakiem przyszłego sukcesu - najlepsi od najmłodszych lat wkładają wiele godzin w ciężką pracę aby być lepszymi od innych i jeśli pozostaną skupieni mogą się dalej rozwinąć aby pozostać na czele. Muszą jednak utrzymać oni swoją wolę walki i kondycję fizyczną oraz uniknąć poważnych kontuzji; niektórym się to uda, innym nie. Niektórzy gracze rozwiną się też nieco później od rówieśników, kiedy w końcu zrozumieją, że aby osiągnąć sukces muszą trenować ciężej niż pozostali, lub kiedy rozwiną się pod względem fizycznym. Nie każdy dzieciak jest zbudowany tak jak Wayne Rooney był w wieku 16 lat.

W ostatnim czasie zauważono, że Kevin Stewart trenuje ciężej niż ktokolwiek inny w zespole U21 Liverpoolu. Dzięki temu niewyróżniający się specjalnie były boczny obrońca Tottenhamu rozwinął się w ciągu ostatnich 2 lat na całkiem obiecującego defensywnego pomocnika. Gdyby w swoim treningu zaledwie dostosowywał się do reszty, kto wie czy nie byłby już poza grą. Ma 22 lata, co czyni jego rozwój dość późnym. Może nie jest niesamowitym graczem, ale pokazuje, że rozwój jest zawsze możliwy. Zasługuje na swoje miejsce w pierwszym zespole, chociażby po to by jego determinacja podziałała na innych.

Pomijając absolutnie największe młode gwiazdy, dla większości młodych graczy rzeczy zaczynają się układać zazwyczaj gdzieś w wieku 21/22 lat. Wtedy zwłaszcza ofensywni gracze zaczynają swoje najlepsze lata (chociaż oczywiście, ludzie wciąż żyją fenomenem lat 90. kiedy nastolatkowie strzelali gole na zawołanie i każdy kto w wieku 19 lat nie zdobywa 20 bramek na sezon jest nieudacznikiem). Środkowi obrońcy zwykle odnajdują swój rytm i pozbywają się błędów w wieku 25/26 lat.

Jeśli, jak Ibe, występujesz dla Liverpoolu w wieku 20 lat, a profesjonalną karierę zacząłeś w wieku lat 15 i reprezentowałeś Anglię na każdym ze szczebli młodzieżowych to prawdopodobnie jesteś wyjątkowym talentem w swojej grupie wiekowej - wciąż możesz jednak nie wyróżniać się na tle dorosłego świata w Premier League. To już nie jest grupa wiekowa - to są najlepsi z każdej grupy. To ogromny skok. Nie każdy jest na to gotowy, nawet jeśli pokazywali swój talent w młodszym wieku; nie danie im szansy na dorośnięcie jest jednak największym błędem jaki można zrobić. (Dlatego też wciąż trzymam się Lazara Markovicia i jestem ciekaw jak poradzi sobie w przyszłym sezonie u Kloppa; być może nie da rady się dostosować i rozwinąć, ale jego umiejętności w tym wieku dobrze rokują).

Szczerze mówiąc mam serdecznie dość kibiców atakujących młodych piłkarzy. Jeżeli chłopaki nie imprezują całymi nocami (jak Jack Grealish z Aston Villi) to dajcie im spokój. Jeśli wyglądają jakby nie próbowali to spróbujcie wziąć pod uwagę pewność siebie i jak może wpływać na zawodnika.

Jeden z użytkowników adresujących swój tweet do Ibe'a ma w avatarze zdjęcie, na którym z dumą trzyma swoje dziecko. Strzelam, że nigdy nie pomyślał jakby się czuł gdyby jego dziecko stało się kiedyś elitarnym sportowcem i otrzymywało w swoim kierunku tonę obraźliwych słów w tak młodym wieku.

Niemal zawsze kiedy ktoś wchodzi na wyższy poziom, w jakiejkolwiek dyscyplinie sportowej, będzie on miał problemy. Przeciwnicy zazwyczaj będą szybsi, silniejsi, lepsi technicznie i oczywiście starsi. Wszyscy ci starsi gracze w przeciwnej drużynie mają za sobą lata treningu na najwyższym poziomie, który uczynił ich lepszymi, silniejszymi i mądrzejszymi, a przecież wielu z nich niczym się nie wyróżniało w wieku 19 czy 20 lat. Mają doświadczenie w futbolu na najwyższym poziomie i odpowiednio się do niego dostosowali.

Wracając do Ibe'a, jestem pewny, że głównym problemem dla niego jest w tym momencie aklimatyzacja: doszlifowanie, które przychodzi po ciągłym trenowaniu i grze przeciwko elitarnym graczom, na które rzecz jasna potrzeba czasu. W końcu każdy elitarny strzelec przechodził przez ten etap.

Ma on szczęście pracować dla menadżera, który ma obsesję na punkcie ciężkiej pracy i ma nieskazitelne standardy, to jest właśnie najlepszy typ menadżera. Muszą także wiedzieć jak skłaniać swoich graczy do działania, jednak menadżerowie, którzy są głównie emocjonalni nie trzymają tak wysokich standardów. Klopp potrafi być dobrym kolegą, potrafi jednak też onieśmielić, a jeśli trzeba, także bezpardonowo skrytykować.

Kibice mogą czuć się odłączeni od graczy (możliwe, że przez ich ciągle rosnące pensje) jednak pójście na Twittera po to by obrazić danego zawodnika nie rozwiąże tego problemu. Nie rozwiąże to niczego prócz samolubnych potrzeb internetowych wojowników.

Paul Tomkins



Autor: Jetzu
Data publikacji: 26.02.2016 (zmod. 02.07.2020)