Jak Fabinho stał się 'latarnią morską'
Artykuł z cyklu Artykuły
Przykład Fabinho idealnie pokazuje różnicę pomiędzy drużyną Liverpoolu sprzed kilku miesięcy a obecnie. A różnica jest naprawdę ogromna. Kiedy pierwszy raz Fabinho skrzyżował miecze z zespołem Arsenalu, okazało się to dla niego bolesnym doświadczeniem. Remis na Emirates 1:1 otworzył mu oczy na szybkość i intensywność angielskiej piłki.
Listopadowy mecz wspomniany wyżej był dopiero jego drugim startem w Premier League po opiewającym na 43 miliony funtów transferze z Monaco. Brazylijczyk wcześniej potrzebował czasu na aklimatyzację. W tamtym spotkaniu cofał się zbyt głęboko, miał za dużo kontaktów z piłką i często ją tracił, przez co został całkowicie zdominowany przez Arsenal.
- Tamtej nocy zrozumiałem jak szybka jest angielska piłka i jak bardzo trzeba zwracać uwagę na szczegóły - przyznał później Fabinho.
9 miesięcy później Brazylijczyk pokazał widoczny gołym okiem rozwój przeciwko temu samemu rywalowi. Znacząco przyczynił się do sobotniej wygranej 3:1 nad Kanonierami i Liverpool może kontynuować swoją passę 12 wygranych meczów ligowych z rzędu.
Mohamed Salah zgarnął nagłówki gazet dzięki swojemu dubletowi w drugiej połowie, a Matip został obsypany pochwałami za bramkę głową, która przełamała zaciętą obronę rywali, ale to Fabinho dał spokój w środku pola w pełni kontrolując przebieg boiskowych wydarzeń.
Był ostrożny i świadomy niebezpieczeństw, aż 93% jego podań trafiło celu, a także wygrał 67% pojedynków. 25-latek zaliczył także 4 kluczowe podania, w tym asystę przy drugim golu Salaha.
W ten sposób świetnie odpowiedział na krytykę jaka spotkała go po Superpucharze Europy, kiedy to Graeme Souness, były manager the Reds stwierdził, że gra Fabinho wyglądała jakby nosił buty z ołowiu.
W sobotę Fabinho mógł jednak wysłuchiwać samych pochwał. Oto co po meczu mówił o nim Jürgen Klopp:
- Jest rewelacyjny. Jeden jego odbiór był po prostu niesamowity. Czysto odebrał piłkę i jeszcze leżąc na ziemi zdołał ją celnie podać!
To nie był jednorazowy wyskok. Fabinho na przestrzeni miesięcy stale się poprawiał, w 2019 zyskując przychylność kibiców jak i samego Jürgena Kloppa, a jego początkowe występy powoli odchodziły w zapomnienie. Miał zastąpić Emre Cana, który odszedł do Juventusu za darmo, a okazał się bardziej dynamicznym i bardziej imponującym zawodnikiem od Niemca, którego gra zawsze dzieliła kibiców na jego zwolenników i przeciwników.
Liverpool już wcześniej sondował możliwość pozyskania Fabinho, kiedy ten był wypożyczony z portugalskiego Rio Ave do rezerw Realu Madryt. To był sezon 2012-2013, a młodziutki Fabinho grał wtedy na pozycji prawego obrońcy. Karierę zaczynał we Fluminense, ale już w wieku 18 lat rozpoczął swoją karierę w Europie. Zanim został kupiony przez Monaco, zdołał rozegrać jeden mecz w Realu Madryt pod wodzą Jose Mourinho. Dopiero Leonardo Jardim w Monaco zmienił jego rolę na boisku i nauczył gry jako defensywny pomocnik. Fabinho był częścią fantastycznej drużyny, w której występował razem między innymi z takimi zawodnikami jak Kylian Mbappe, Bernardo Silva czy Benjamin Mendy, z którymi wygrał Ligue 1 i awansowali do półfinału Ligi Mistrzów w sezonie 2016-2017.
Raporty obserwatorów z kolejnego sezonu były olśniewające, Klopp usłyszał o tym piłkarzu też wiele dobrego od ludzi ze świata futbolu, którzy go znali. Wszystko wskazywało na to, że będzie to dobry transfer zarówno ze względu na jego grę na boisku jak i zachowanie poza nim. Dodatkowo warunki fizyczne sprawiły, że to jego postanowił ściągnąć do klubu Jürgen Klopp i zrezygnował z innych rozpatrywanych opcji w osobach Jorginho i Lucasa Torreiry.
Dyrektor sportowy Michael Edwards i szef rekrutacji Dave Fallows stanęli na wysokości zadania i szybko załatwili transfer ogłaszając go już 48 godzin po przegranym finale Ligi Mistrzów w Kijowie. Takie wieści bardzo się fanom spodobały.
Klopp zdawał sobie sprawę, że Fabinho będzie potrzebował czasu, żeby zaaklimatyzować się do stylu gry Liverpoolu, tak odmiennego od tego w Monaco. Niemożliwe było, żeby Brazylijczyk z marszu wszedł w skład pierwszego zespołu i od pierwszego meczu grał na maksimum możliwości.
Fabinho przyzwyczajony był do gry dwoma środkowymi pomocnikami. We Francji nikt nie oczekiwał od niego zabezpieczenia całej szerokości boiska. Musiał nadrobić więc względy nie tylko fizyczne, ale także taktyczne i dlatego aż do października czekał na swój ligowy debiut. Reprezentant Brazylii mógł być tym sfrustrowany, ale wspierali go żona Rebeca oraz koledzy z kadry Alisson i Roberto Firmino. Ten drugi przekonał go do podpisania kontraktu z Liverpoolem, a o Jürgenie Kloppie powiedział swojemu koledze: "To wymagający manager, ale uczyni cię lepszym piłkarzem."
Dla Fabinho został opracowany w Liverpoolu specjalny program treningowy, który miał zwiększyć jego siłę i sprawność fizyczną, ale jednocześnie nie zmniejszyć jego mobilności. Olbrzymią rolę w jego zaadaptowaniu odegrał Pep Lijnders, który pomógł mu zmienić niezbędne rzeczy w jego grze. Fabinho dopiero uczył się języka angielskiego, ale asystent Kloppa pracował wcześniej w FC Porto, więc mogli porozumiewać się po portugalsku.
- Musiałem zaadaptować się do nowych metod treningowych, nowego języka i nowego kraju, wszystko do czego byłem przyzwyczajony się zmieniło - wspomina Fabinho.
- Przede wszystkim musiałem zachować cierpliwość. Starałem się uczyć od trenerów i kolegów z zespołu, którzy grali w drużynie trochę dłużej. Tutaj mając piłkę przy nodze masz znacznie mniej czasu na reakcję. Zawsze masz na plecach rywala lub dwóch. We Francji mogłem spokojnie obrócić się z piłką po przyjęciu, tutaj reakcja musi być bardzo szybka.
Fabinho z czasem zaczął spełniać pokładane w nim nadzieje i w drugiej połowie sezonu odgrywał olbrzymią rolę w zespole, a jego oszałamiający występ w rewanżowym meczu Ligi Mistrzów przeciwko Barcelonie jest najlepszym tego przykładem.
Z Fabinho przed czwórką obrońców, Jürgen Klopp może grać swoim ulubionym systemem 4-3-3 niż 4-4-2. To pozwala uwolnić się Jordanowi Hendersonowi i wspomóc ofensywne trio. Kapitan Liverpoolu został przez managera przywrócony do roli defensywnego pomocnika, ale docenił on umiejętności Fabinho.
- Patrząc na Faba od razu widać, że jest to dla niego naturalna pozycja. Jest dobry we wszystkim czego potrzebujesz do gry jako defensywny pomocnik - stwierdził Firmino.
Z kolei Pep Lijnders porównał naszego bohatera do "latarni morskiej" pośrodku zorganizowanego chaosu w Liverpoolu. Kiedy wokół szaleje sztorm w postaci błysków ze Strony Sadio Mané, Roberto Firmino i Mohameda Salaha, Fabinho zapewnia spokój. "Jego wyczucie czasu, wizja i spokój zapewniają nowy wymiar naszej grze" - powiedział Lijnders.
Fabinho jest kimś więcej niż tylko zawodnikiem rozbijającym ataki rywala. W sobotę odważnie ruszył do przodu nadając tempo akcji zanim został powstrzymany przez Granita Xhakę. Odegrał wielką rolę przy trzeciej bramce Liverpoolu. Kiedy Trent Alexander-Arnold był pod presją przy linii bocznej boiska, Fab pokazał mu się, a następnie fantastycznie zagrał z pierwszej piłki do Salaha, który ograł nieszczęsnego Davida Luiza i skierował piłkę do bramki.
Jego reakcja na bramkę Torreiry w końcówce również wiele o nim mówi. Machnął rękami w gniewie i widać było wściekłość na jego twarzy. Ustawia sobie wysoko poprzeczkę, bardzo chciał tego czystego konta.
Nic dziwnego, że Fabinho dostał powołanie na mecze reprezentacji z Kolumbią i Peru po tym jak został pominięty przy wyborze składu na Copa America. Jest teraz ważnym trybem w maszynie Kloppa. Liverpool nie miał tak wyspecjalizowanego defensywnego pomocnika od czasów Javiera Mascherano.
Po sobotnim spotkaniu Fabinho grzecznie odmówił wywiadów, żartując: "Nadal uczę się angielskiego, a mój nauczyciel nie jest najlepszy."
Wygląda na to, że Fabinho wciąż ma wiele pracy poza boiskiem, ale na nim jego gra już bardzo się rozwinęła.
James Pearce
Autor: ManiacomLFC
Data publikacji: 26.08.2019 (zmod. 02.07.2020)