Jürgen Klopp: The Normal One
Artykuł z cyklu Artykuły
Żeby zrozumieć, jakim menedżerem jest Jürgen Klopp, trzeba zwrócić uwagę na to, jaki wpływ ma on na ludzi. Świetnym tego przykładem jest historia sześcioletniego chłopca chorego na białaczkę, który został zaproszony do Melwood dzień przed wygranym spotkaniem z Crystal Palace.
Chłopcu towarzyszył jego ojciec, który opuszczając ośrodek treningowy gorączkowo zapisywał w telefonie wspomnienia - tylko po to, żeby mieć pewność, że jego syn nie zapomni żadnego szczegółu ze spotkania, jakie odbył z menedżerem Liverpoolu.
Gdy piłkarze zaczynali sesję regeneracyjną, Klopp zauważył chłopca siedzącego na murku i machającego do niego, więc sam również mu pomachał. Krótką chwilę później Klopp podszedł do swoich gości, po prostu usiadł i rozpoczął dyskusję od wyjaśnienia, co właśnie odbywa się na ich oczach.
Po rozgrzewce przeprowadzono rehabilitację, by zapobiec kontuzjom i tzw. „wstępną aktywację”, na co chłopak skinął głową tak, jakby już to wiedział. Następnie miał miejsce lekki trening. Były to dość standardowe zajęcia, jednak Klopp przez cały czas zachowywał się tak, jakby zdradzał państwowe tajemnice, co sprawiło, że chłopiec musiał poczuć się jakby miał tysiąc stóp wzrostu.
Chłopiec opowiadał Kloppowi o tym, jak grywa w ogrodzie ze swoim tatą do 30 bramek i zwykle wygrywa. Jego ojciec natomiast powiedział menedżerowi o diagnozie, która oznacza w praktyce, że chłopiec wciąż będzie poddawany leczeniu w 2022 roku. Klopp zapewnił go, że personel szpitala Alder Hey jest niesamowity i że nie ma wątpliwości, iż jego syn jest w dobrych rękach.
Chłopiec pokazując Kloppowi swoją bliznę, powiedział, że przyszedł prosto ze szpitala. Kazał pielęgniarkom się spieszyć, bo chciał zobaczyć trening Liverpoolu. Chwilę potem nachylił się do Kloppa i spytał, czy może opowiedzieć mu kawał, na co boss oczywiście przystał. Klopp zareagował na żart chłopca tubalnym śmiechem, ale doradził mu też, żeby w przyszłości czekał odrobinę dłużej na puentę - sam w końcu lubi opowiadać dowcipy, więc chłopak powinien posłuchać jego porady.
Rozmowa trwała w najlepsze, a pod jej koniec chłopiec spytał Kloppa, czy może podzielić się z nim swoim sekretem. "Wiesz dlaczego zawsze wygrywacie?". Zgodnie ze słowami chłopca dzieje się tak dlatego, że życzy sobie tego przed każdym meczem. Wraz z tymi słowami Klopp przytulił młodzieńca i szepnął mu: "Zostaw też parę życzeń dla siebie..."
Klopp jako menedżer i Klopp jako człowiek - te postaci niezupełnie się różnią. Ojciec chłopca odchodził z myślą, że to przeszło jego oczekiwania. "Jakkolwiek pozytywnie odbierasz go jako osobę publiczną, on jest sto razy taki prywatnie" - pisał latem The Athletic, opierając się na źródłach z Bostonu, gdzie zawitał Liverpool w czasie przedsezonowego tournée i gdzie rezyduje grupa sportowa właścicieli klubu.
Jest też inna historia, o której mogliście przeczytać wcześniej, choć ta ma już bezpośredni związek z praktyką sportową. Historia ta przypomina o tym, gdzie był Liverpool i gdzie jest teraz dzięki pracy menedżera, który planuje zostać tu na dłużej niż wielu tego oczekiwało - w piątek Niemiec przedłużył o kolejne dwa lata swój kontrakt z klubem.
Ta wiadomość poprzedziła ciężko wywalczone zwycięstwo 2:0 nad Watfordem 24 godziny później, kiedy to dwa gole strzelił Mohamed Salah. Sobotnie spotkanie na Anfield odbyło się niemal dokładnie cztery lata po tym, jak Liverpool został stłamszony na Vicarage Road i przegrał 3:0. W noc spotkania świątecznego w klubie golfowym Formby Hall wielu piłkarzy spodziewało się, że zostanie ono odwołane. Zamiast tego Klopp wysłał wiadomość o tym, że każdy ma zostać przynajmniej do pierwszej rano. "Cokolwiek robimy razem, robimy najlepiej, jak potrafimy, a dzisiejszej nocy oznacza to, że imprezujemy" - brzmiała wiadomość.
W ten sposób seria czterech meczów bez porażki na początku kadencji Kloppa dobiegła końca, a Liverpool zanotował dwa ciężko wywalczone zwycięstwa w okresie między świętami a Nowym Rokiem - w tym jedno z przyszłym mistrzem Anglii, Leicester City.
Obawy Kloppa dotyczące "długowieczności" na stanowisku menedżera mają związek właśnie z tym wydźwiękiem, z tym, czy jego przesłania nadal będą miały takie znaczenie po kilku latach w tym samym miejscu.
Słuchając w tym tygodniu ludzi, którzy mogą mówić w imieniu menedżera The Reds, wygląda na to, że zdał sobie sprawę z faktu, iż ma w Liverpoolu wyjątkową okazję pozostania na nieco dłużej niż gdzie indziej, a to ze względu na etapy kariery tych, których musi najbardziej przekonać.
Weźmy na przykład zestawienie pomocy Liverpoolu w niedzielę, gdzie wystąpili Jordan Henderson i Georginio Wijnaldum, obydwaj mający po 29 lat. Wiek to coś, czego Klopp jest świadomy, aspekt długości życia jest nieodłączny w każdym zespole. W 2022 roku, w momencie, w którym pierwotnie miał kończyć się kontrakt Kloppa, jeden z przytoczonej pary pomocników będzie miał 32 lata, a drugi 31, podczas gdy wszyscy nagradzani piłkarze jego linii ataku będą zbliżać się do 30-ki lub ją przekraczać. Wygodną jest zatem sytuacja, w której postępujący wiek zawodników potencjalnie pokrywa się z ich okresem atrakcyjności na rynku.
W Liverpoolu jest inaczej niż w Borussii Dortmund, gdzie zespół nie miał możliwości dorastania razem ze względu na obecność i, przede wszystkim, apetyt Bayernu Monachium, a także innych "sępów" zza granicy. W Liverpoolu jest przyszłość, która nie istniała w Dortmundzie, a tym bardziej w Mainz. Z The Reds bardziej prawdopodobne jest także to, że zespół utrzyma się razem tak długo, jak on będzie widział w tym korzyści dla klubu. Wyzwanie, polegające na stworzeniu nowego cyklu na własnych warunkach jest czymś, czego nigdy wcześniej tak naprawdę nie doświadczył, a talenty Curtisa Jonesa, Harveya Elliotta, czy Neco Williamsa jeszcze podnoszą poziom jego ekscytacji.
Klopp ma więcej kontroli niż to miało miejsce w Dortmundzie, więcej niż mógłby mieć gdziekolwiek indziej. W futbolu jest tylko kilka tak bliskich relacji jak ta pomiędzy Kloppem a Mike'iem Gordonem. Gordon, mimo że nie cierpi bycia tematem nagłówków, nie mógł tego uniknąć, gdy w zeszłym tygodniu jego prywatny samolot zablokował pas startowy na lotnisku im. Johna Lennona we wczesnych godzinach porannych. Udał się do hrabstwa Merseyside, by dopilnować ostatnich szczegółów nowej umowy dla Kloppa, czyli kogoś, komu powierzyłby zespół dożywotnio, jeśli tylko sprzyjałyby temu okoliczności.
Gordon kocha Kloppa jak brata, ponieważ wie, jak Niemiec dba o długoterminowe dobro klubu, którego jest współwłaścicielem. Kiedy menedżer podkreślił potrzebę budowy nowego ośrodka treningowego po roku pracy i usłyszał, że sfinansowanie tego projektu może odbić się na jego budżecie, odpowiedział: "Zróbcie to".
Możliwe jest, że Liverpool spędzi święta Bożego Narodzenia z 10-ma punktami przewagi nad swoimi największymi rywalami, mając do rozegrania mecz. Nigdy nie było lepszej okazji, żeby zakończyć 30-letni okres oczekiwania klubu na tytuł. Klopp jednak widzi szerszy obraz - kuszącą wizję pogoni za celami długoterminowymi. Zniesienie ciężaru historii postrzega jako część swojej pracy - by jego następcy mieli łatwiej kultywować kulturę sukcesu, kultywować w sposób, w który prawdopodobnie nie zostało to zrobione w Manchesterze United, jeśli spojrzeć na ostatnie sześć lat.
Klopp chce stworzyć "sposób bycia", jak podaje źródło bliskie menedżerowi, choć ta sama osoba z pewnością nie wie, że chłopiec na murku został zaproszony ponownie przez Liverpool na mecz derbów Merseyside, by pełnić rolę maskotki. Klopp rozpoznał go tego wieczoru w tunelu przed meczem i spytał: "Jak się masz?".
Simon Hughes, The Athletic
Autor: Bartolino
Data publikacji: 17.12.2019 (zmod. 02.07.2020)