EVE
Everton
Premier League
24.04.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1069

Michael Edwards - cichy bohater Anfield

Artykuł z cyklu Artykuły


Najlepszym początkiem historii o Michaelu Edwardsie jest opowieść Harry'ego Rednkappa o pewnym sfrustrowanym nauczycielu informatyki z Peterborough, który za sprawą nieoczekiwanego obrotu spraw znalazł się w centrum zarządzania klubu, który w tym sezonie może wywiesić baner: "Mistrzowie Wszystkiego."

Harry Redknapp był managerem Portsmouth kiedy Michael "Eddie" Edwards był tam Dyrektorem ds. Analiz. Ponad dekadę od momentu kiedy ostatni raz razem pracowali były manager poprosił Eddiego o przysługę.

- Spotkałem mężczyznę, któremu zostało tylko kilka tygodni życia - wspomina Redknapp.

- Ten nieborak był ledwo po 40-tce, ożenił się kilka lat wcześniej i wiedział, że umiera. Ktoś z jego znajomych się do mnie odezwał i powiedział, że on chciałby mnie poznać, ponieważ jestem wielkim fanem piłki.

- Pewnej niedzieli pojechałem do niego, spędziłem z nim kilka godzin, porozmawiałem z jego żoną i bliskimi. On sam stwierdził, że marzy o wyjeździe do Liverpoolu. Zadzwoniłem do Michaela Edwardsa i od razu powiedział: "Harry, nie ma problemu." Zorganizowałem samochód i kierowcę.

- Nie usłyszałem żadnej wymówki w stylu: "Przepraszam Harry, wiesz jak wiele mam na głowie" jak czasami się zdarza.

- Zaangażował się w tę sprawę. Zorganizował mu cały dzień w klubie. Musimy pamiętać, że jesteśmy w pozycji, która pozwala nam robić różnicę w życiu innych ludzi. Niestety ten mężczyzna zmarł 4 tygodnie później. Zobaczył biura dyrektorów i poznał takie postaci jak Kenny'ego Dalglisha i Jürgena Kloppa. Przeżył najlepszy dzień w swoim życiu i czerpał radość z każdej minuty.

Wszystko obyło się oczywiście bez otoczki medialnej, ponieważ Edwards ma umowę z Liverpoolem, żeby trzymać media na odpowiedni dystans i sam wypowiada się tak często jak Wódz Bromden w powieści "Lot nad Kukułczym Gniazdem."

Edwards sklasyfikował Jürgena Kloppa jako idealnego managera dla Liverpoolu i był odpowiedzialny za sprowadzenie do klubu takich piłkarzy jak Mohamed Salah, Robert Firmino, Sadio Mané, Alisson i Virgil van Dijk.

To jest trzon zespołu, który zakończył 30-letnie oczekiwanie na mistrzostwo kraju oraz zamienili uśpionego giganta w mistrzów Anglii, Europy i Świata, przewyższając nawet wielki Liverpool z lat 70. i 80. ubiegłego stulecia.

Michael Edwards, który jest absolwentem University of Sheffield, przekonał Liverpool o potencjale Andy'ego Robertsona umożliwiając mu rozwój w większym klubie i zostanie jednym z najlepszych lewych obrońców w Europie.

Paradoksalnie Eddie nie ma nawet własnej strony na Wikipedii. Do niedawna pierwszym wynikiem w google pod hasłem "Michael Edwards" był były obrońca Notts County.

Edwards trzyma się z dala od blasków reflektorów. Do niedawna jedynym jego zdjęciem posiadanym przez prasę było to zrobione w 2018 roku kiedy organizował zbiórkę na półmaraton w Manchesterze. Jednym z darczyńców na kwotę 5000 funtów był pan J. Klopp.

Zyskał trochę na popularności odkąd został awansowany do obecnej funkcji Dyrektora Sportowego Liverpoolu w listopadzie 2016 roku. Jednak na Anfield wciąż może chodzić i nie zawsze jest przez wszystkich rozponawany.

- On nie jest najbardziej stereotypowym dyrektorem piłkarskim - stwierdził Redknapp.

- Prawdę powiedziawszy on jest prawdopodobnie najmniej stereotypowy spośród wszystkich dyrektorów sportowych. Nieczęsto ujrzysz go w garniturze. Patrzysz na niego i widzisz normalnego, nieszkodliwego faceta, nie żadną wielką osobowość. Prawdopodobnie pomyślałbyś, że to facet, który powinien stać za bramką.

Inni określają go mianem silnej i ambitnej osoby, która posiada tę cząstkę bezwzględności wymaganą do odniesienia sukcesu.

Edwards zdenerwował jednak kilka osób. Był jedną z trzech osób z członków sztabu Liverpoolu oskarżoną o zhackowanie systemu scoutingu Manchesteru City w 2013 roku. Liverpool ostatecznie zaproponował milion funtów i sprawa nie trafiła do sądu, ale obecność Edwardsa bardzo komplikuje rozmowy pomiędzy Anfield i Etihad.

Nie przejmował się tym zbytnio w zeszły czwartek, kiedy z kilkoma innymi scoutami Liverpoolu w domu jednego z nich świętowali porażkę Manchesteru City z Chelsea, przypieczętowującą mistrzostwo dla the Reds.

Jako nastolatek Edwards grał w juniorach i rezerwach klubu Peterborough United, ale jego potencjał został dość nisko oceniony i został zwolniony w wieku 18 lat. Zdobył zawód nauczyciela i podjął pracę w lokalnym liceum. Jest synem kierowcy ciężarówki. Dorastał w Fareham pomiędzy Southampton i Portsmouth i dopracowywał swój fetysz liczb i statystyk. W jednym nagłówku został nazwany "laptop guru."

Kiedy na Stamford Bridge rozbrzmiał ostatni gwizdek oznaczający mistrzostwo Liverpoolu, w ruch poszedł telefon Toma Wernera. To właśnie Edwards, a nie Jürgen Klopp otrzymał jako pierwszy gratulacje.

Kiedy Klopp błysnął swoim uśmiechem, butelki od szampana zostały odkorkowane a telefon Kenny'ego Dalglisha niemal eksplodował od przychodzących smsów w trakcie przeprowadzania wywiadu, wydawało się niemożliwym, że Liverpool zamiast Niemca rozważał zatrudnienie Eddie'ego Howe'a.

Howe był na krótkiej liście kandydatów rozważanych przez Liverpool do objęcia posady. Oprócz niego był jeszcze Klopp i Carlo Ancelotti. To właśnie zadaniem Michaela Edwardsa, ówczesnego Dyrektora Technicznego Liverpoolu, było określenie kto ma największe kompetencje do zastąpienia Brendana Rodgersa.

Ancelotti, który obecnie znalazł się po drugiej stronie Stanley Park, spełniał wszystkie kryteria łącznie z wygraną w Lidze Mistrzów i dobrymi osiągnięciami w Juventusie, AC Milanie, Chelsea i Realu Madryt. Jednak jego historia transferów działała na jego niekorzyść. System stworzony przez Edwardsa celowo zakładał, że manager będzie miał mniej do powiedzenia przy podpisywaniu umów na początku swojej pracy, ale po 3, 4, 5 latach każdy nowy nabytek musiałby być zaakceptowany przez niego.

Większość piłkarzy sprowadzanych przez Ancelottiego była powyżej średniej wieku preferowanego przez Liverpool. Edwards i spółka szukają piłkarzy głównie w wieku do 26 lat, którzy wchodzą w swój najlepszy moment w karierze i jednocześnie ich wartość odsprzedaży po kilku latach wciąż będzie na wysokim poziomie.

Howe z kolei jest managerem słynącym z rozwijania młodych piłkarzy i preferującego atrakcyjny i ofensywny styl gry. Chociaż ostatnio jego wyniki nie są najlepsze to wówczas był niewątpliwie jednym z tych managerów, o którym mówiono: "przyszły selekcjoner reprezentacji Anglii."

Był to też piłkarz grający w Portsmouth, kiedy pracował tam Michael Edwards, ale ich znajomość nie miała wpływu na podjęcie decyzji, ponieważ obecny reżim w Liverpoolu odrzuca sentymentalizm w tego typu sprawach.

Howe nie miał doświadczenia w Lidze Mistrzów, a Klopp wypadł pozytywnie w każdym aspekcie - rywalizacji, transferów i stylu gry. Edwards przekazał swoją rekomendację właścicielom Liverpoolu - Fenway Sports Group i zostawił im dobicie targu.

Od tamtego czasu wpływ Edwardsa najlepiej jest widoczny kiedy spojrzymy na składy z pierwszego meczu Kloppa w roli managera the Reds - bezbramkowego remisu z Tottenhamem w październiku 2015 roku ze składem, który prawdopodobnie wyjdzie w czwartek na mecz przeciwko Manchesterowi City, mistrzowi z ubiegłego roku, który teraz ma wykonać szpaler dla nowych zwycięzców.

Simon Mignolet w bramce, przed nim Nathaniel Clyne, Martin Škrtel, Mamadou Sakho i Alberto Moreno, w pomocy Lucas Leiva, Emre Can i James Milner, przed nimi jeszcze Philippe Coutinho i Adam Lallana, a w ataku Divock Origi.

Na ławce rezerwowych siedzieli: Adam Bogdan, Kolo Touré, Jerome Sinclair, João Carlos Teixeira, Connor Randall, Jordon Ibe i Joe Allen.

Edwards musiał pomóc Kloppowi zbudować całkiem nową XI piłkarzy, zdobyć pewność jako managera tego klubu i stworzyć pełną zrozumienia współpracę.

- To bardzo udana relacja - stwierdził Klopp.

- Jest bardzo rozważny. Nie wszystkie rozmowy zaczynamy mając takie samo zdanie, ale pod koniec rozmowy prawie zawsze mamy podobną opinię na dany temat.

To Edwards właśnie przeforsował transfer Mohameda Salaha i przekonał Kloppa, żeby ten nie zwracał uwagi na fakt niepowodzenia Egipcjanina w Chelsea. Jürgen wolał sprowadzić Juliana Brandta z Bayeru Leverkusen, którego dobrze znał z Bundesligi i który był przyszłością niemieckiej piłki. Edwards nalegał, a Klopp słuchał i zaufał swojemu koledze.

Sukcesy Edwardsa nie mogą być jednak mierzone tylko sprowadzonymi do klubu piłkarzami, ponieważ bardziej spektakularne bywały transakcje sprzedaży piłkarzy.

Sprzedaż Coutinho do Barcelony za 142 miliony funtów jest największą transakcją w historii klubu, a klub dodatkowo zwiększył przychód pozwalając odejść innym zawodnikom. Jordon Ibe i Brad Smith odeszli do Bournemouth za łączną kwotę 21 milionów funtów, Kevin Stewart odszedł do Hull za 8 milionów. Leicester City zapłaciło 12,5 miliona za Danny'ego Warda. Na sprzedaży Sakho do Crystal Palace klub wzbogacił się o 26 milionów, a kiedy w zeszłym tygodniu Orły przyjechały na Anfield to Francuz był tym, na którym miał skupiać się kontrpressing. Po wygranym 4:0 meczu na Anfield stwierdzono, że Sakho wyglądał na boisku na co najmniej "przerażonego."

"Centrum dowodzenia" Edwardsa czyli jego biuro znajduje się na Melwood, na pierwszym piętrze po prawej stronie na przeciwko biura Kloppa. Jest tam też wielki plakat zatytuowany "Class of Melwood" do którego co roku pozują wszyscy pracownicy klubu, od ochroniarzy i kucharzy po zawodników i trenerów.

W swojej branży Edwards jest szanowany, a jeden z dyrektorów sportowych innego klubu Premier League stwierdził, że stał on się jednym z najbardziej elokwentnych osób na spotkaniach przedstawicieli wszystkich klubów organizowanym co 6 tygodni.

- Jest dobry w swojej pracy. Zawsze jasno określa swoje stanowisko i wyjaśnia powody. Jest dobrym negocjatorem i rzadko ustępuje przez co niejednokrotnie nie mogliśmy znaleźć wspólnego mianownika. Podpisują takie umowy na jakich im zależy i to jest miarą ich sukcesu - powiedział wspomniany dyrektor.

Michael Edwards i starszy od niego o rok Jürgen Klopp są często określani przez innych "bratnimi duszami." Często można spotkać ich swobodnie wędrujących pomiędzy swoimi biurami. W trakcie trwania okienka transferowego telewizor w biurze Edwardsa jest zawsze włączony na wiadomościach sportowych.

Dwaj współpracownicy często razem debatują na jakieś tematy niejednokrotnie się nie zgadzając ze sobą, a przerwy na lunch często wykorzystują na mecze w padel, w którego grają od obozu treningowego na Teneryfie. Zorganizowali nawet budowę kortu do uprawiania tego sportu w Melwood i tak samo będzie w Kirkby - nowym ośrodku treningowym Liverpoolu, którego budowa warta 50 milionów funtów wkrótce się zakończy.

Edwards wraz z trzema kolegami w zeszłym roku wziął udział w maratonie w Londynie i zebrał 57 000 funtów na walkę z rakiem prostaty. Cała czwórka nosiła koszulki Liverpoolu z numerem 19, które symbolizowały rok, a nie jak część osób się dopatrywała plany zdobycia 19. tytułu przez the Reds. Mike Gordon, prezes FSG przekazał 5500 funtów i podziękował za akcję "jako syn ofiary raka." Werner przekazał 5000 funtów, Jorge Mendes 1200 euro. Ramy Abbas, agent Salaha wpłacił 1000 funtów, Jordan Henderson 5000, Andy Robertson 1000, Trent Alexander-Arnold 500, Daniel Sturridge 1000. Szef PFA Gordon Taylor dołożył 250 funtów, a sam Michael Edwards wpłacił 3000.

To wszystko pokazuje jak silną wspólnotą jest Liverpool co nie zawsze było widoczne przed przyjściem Kloppa.

Brendan Rodgers traktował Edwardsa jako zagrożenie dla jego pozycji w czasach "komitetu transferowego." To był niezręczny czas i bardzo niezręczna nazwa. Irlandczyk nie był fanem tego rozwiązania i stało się to dużym problemem na Anfield, do tego stopnia, że przez długi czas było to stałe źródło żalu do właściciela Johna W. Henry'ego za tę nazwę.

W rzeczywistości był to model funkcjonujący w prawie każdym większym klubie piłkarskim, w którym manager nie ma czasu zajmować się obserwowaniem wszystkich piłkarzy i brać udział w wielomiesięcznych negocjacjach. Edwards był częścią zespołu, w skład którego wchodził ówczesny dyrektor wykonawczy Ian Ayre oraz dział analizy, sztab trenerski i przedstawiciele działu handlowego klubu.

- Jest to zespół, który gwarantuje, że podpisywane umowy będą korzystne dla wszystkich. Nie będzie sytuacji, w której do klubu przychodzi zawodnik, bo dyrektor wykonał telefon do kolegi agenta, który mu polecił jakiegoś piłkarza - tak to przedstawił jeden z zainteresowanych.

Rodgers miał moc weta wobec transferów i na początku z pewnością mógł kwestionować wiedzę Edwardsa. Przez Liverpool przetoczyli się tacy piłkarze jak Iago Aspas, Luis Alberto i Tiago Ilori, a najdroższa pomyłka w postaci Lazara Markovicia kosztowała 20 milionów funtów i nie wszyscy docenili bardzo rzeczowy, a czasem wręcz tępy sposób wyrażania rzeczy przez Eddiego.

Michael Edwards próbował wprowadzić swój sposób myślenia w klubie, w którym wciąż dominowało staroświeckie myślenie i naturalnie napotkał opór.

Niektórzy zostali nieszczęśliwie odrzuceni. Mel Johnson, który polecił Jordana Hendersona stwierdził w jednym z wywiadów, że Liverpool odrzucił Dele Alliego z powodu systemu opartego na "komputerze i statystykach." Zdaniem Johnsona mecze nie odbywają się w wirtualnej rzeczywistości.

- Niektórzy z tych informatyków po studiach od razu dostali pracę w najlepszych klubach chociaż nie mieli pojęcia o piłce nożnej - stwierdził Johnson.

Z relacji jego współpracowników wiemy, że Edwards był świadomy tego co robi i gotowy na krytykę. "Nie możesz mieć zamkniętego umysłu kiedy z nim pracujesz" - to jedna z opinii.

- Michael nie prowadzi wojny nowego ze starym, on jest również otwarty na staroświecki scouting. Zachęca do gry - tak się wypowiedział inny jego współpracownik.

Ktoś inny dodał:

- Niektórzy zamiast uwzględniać nowe koncepcje byli odporni na zmiany, niechętnie podążali z duchem czasu.

Chociaż Rodgers nigdy nie powiedział tego wprost, on też nie krył się z tym, że nie ufał do końca Edwardsowi i jego wyliczeniom.

Ostatecznie Brendan Rodgers musiał pożegnać się ze stanowiskiem, a po 5 latach musiałby przyznać rację swojemu koledze. Irlandczyk sprzeciwiał się transferowi Roberto Firmino za 29 milionów funtów podczas gdy Michael Edwards i jego sztab uparcie twierdzili, że będzie to świetny zawodnik dla Liverpoolu. Główny scout, Barry Hunter uważnie śledził go w Niemczech. W ciągu dwóch sezonów dla Hoffenheim miał udział przy 45 bramkach co czyniło go drugim po Neymarze najskuteczniejszym Brazylijczykiem w Europie. Rodgersa to nie przekonało i początkowo wystawiał Bobby'ego na prawym skrzydle.

Teraz wypada przywołać Mario Balotellego, którego Rodgers tak bardzo chciał w Liverpoolu i aż dziw, że manager postawił wszystko na jedną kartę - na zawodnika, którego nawet Jose Mourinho uznał, że nie da rady poskromić.

Luis Suarez został sprzedany do Barcelony a trening na tydzień przed nowym sezonem boleśnie uzmysłowił wszystkim, że Rickie Lambert nie osiągnął odpowiedniego poziomu do poprowadzenia ataku Liverpoolu. Dostępni byli Mario Balotelli, Samuel Eto'o i Loic Remy. Ten ostatni nie przeszedł testów medycznych i Rodgers czuł coraz większą presję.

Tak sytuację wspomina jeden z pracowników klubu:

- Brendan czasem korzystał ze swojego prawa do weta. Liverpool nie chciał Balotellego, ale manager naciskał. Mówił, że straciliśmy Suareza i on potrzebuje tego piłkarza. Czasem mówił coś w stylu: "To moja droga, ja ustalam skład i potrzebuję tego piłkarza, a ty masz mnie wspierać jako managera." Tak było przy kilku transferach.

- Klub odpowiedział mu: "Razem bierzemy za to odpowiedzialność, więc jeśli spieprzymy kilka transferów to lecimy wszyscy. Jeżeli chcesz podejmować decyzje to wtedy tylko ty bierzesz za nie odpowiedzialność." Brendan na to przystał, kolejny sezon miał kiepski i ostatecznie został zwolniony.

- Niektórzy wyżej postawieni otwarcie mówili, że Brendan nie zostałby zwolniony za wyniki gdyby transfery nie były jego odpowiedzialnością.

Kiedy Barry Fry, były manager Peterborough zostaje zapytany o to czy pamięta Michaela Edwardsa odpowiada:

- Przepraszam, ale nie. To mój 25. rok w klubie i nie pamiętam wszystkich chłopaków - Barry Fry pracuje teraz jako dyrektor tego klubu.

Edwards jest wychowankiem akademii Southampton, potem został zarekomendowany do Peterborough. Przy London Road spędził dwa lata.

- Nie był najbardziej utalentowany, ale ciężko trenował - stwierdził jeden z jego kolegów z drużyny.

- Przyzwoity zawodnik pierwszego składu. Nigdy nie będzie gwiazdą, ale wykorzystywał to co mógł. Był mądry i prawdopodobnie nieco bardziej dojrzały niż wskazywałby na to jego wiek. To było widać w jego sposobie myślenia i mówienia. Miał tęgą głowę.

Edwards grał na prawej obronie, ale czasem był przesuwany do środka pomocy. Nie był zbyt głośny, ale raz zdarzyło mu się nakrzyczeć na dwóch kolegów.

- W okolicy były dwie uczelnie. Ci słabsi z nas poszli do Huntingdon College, a Michael poszedł na Cambridge na turystykę i rekreację. Był inteligentny i bardzo zdolny. Na boisku widać było, że rozumie ten sport - stwierdził inny kolega z zespołu.

Ostatecznie Edwards nie zagrał nawet jednego meczu w pierwszym zespole i skończył zarządzanie oraz informatykę. Wrócił do Peterborough gdzie pracował jako nauczyciel, ale jego znajomi wspominają, że nie był zadowolony ze swojej pracy i tęsknił za piłką.

Przełom nastąpił w 2003 roku kiedy to Portsmouth zdecydowało się wziąć udział w projekcie Prozone, systemie skupiającym się na piłkarskich analizach. Jego były kolega z zespołu Simon Wilson był już odpowiednikiem Edwardsa w Southampton.

- Powiedziałem Simonowi, że podpisaliśmy kontrakt z Portsmouth i potrzebujemy analityka, a on po wymienieniu kilku nazwisk stwierdził, że zna jednego chłopaka, który nie jest obecnie zadowolony ze swojej sytuacji i powinienem z nim porozmawiać - powiedział Barry McNeill, ówczesny kierownik ds. rozwoju w biznesie Prozone.

- Michael miał ledwo ponad 20 lat, znaleźliśmy go jako nauczyciela informatyki. Nie miał powołania do tego zawodu, porozmawialiśmy na stacji benzynowej między Peterborough a M1 i wyjaśniłem na czym polega Prozone. Po miesiącu był już na boiskach treningowych Portsmouth.

Mimo niechęci Edwardsa do nauczania, McNeill uważa, że ta praca go zahartowała.

- Pierwsze lata nauczania są najtrudniejsze, człowiek jest zatracony i nie ma jeszcze wytworzonego odpowiedniego kręgosłupa. Myślę, że to go świetnie przygotowało.

W tamtych czasach nie przywiązywano zbyt dużej wagi do statystyk. Jeden z kolegów po fachu Edwardsa w pewien poniedziałkowy poranek stwierdził, że tylko w The Sun są informacje na temat posiadania piłki i podań.

Redknapp został przekonany przez swojego asystenta Jima Smitha, że Prozone jest wart wypróbowania. Smith był pierwszym, który tego spróbował w Derby. Steve McClaren, jego asystent zabrał go potem ze sobą do Manchesteru United. Kolejnym obrońcą systemu był manager Boltonu, Sam Allardyce. Gdy wyszło na jaw, że korzysta z niego Alex Ferguson zaczęły też masowo korzystać z niego inne kluby.

- Byłem w biurze Sama [Allardyce'a] po meczach - powiedział McNeill. - Gdyby pokonał Portsmouth to powiedziałby Harry'emu: "Co ty k***a robisz? Dlaczego tego nie masz? Dlaczego tego nie masz? To kosztuje tyle co twój najtańszy zawodnik." Zawstydziłby ludzi, żeby tylko skorzystali z tej nowej mody. Harry słuchał swoich współpracowników, a Jim Smith miał uszy szeroko otwarte na wszystkie nowinki.

I tak chwilę zajęło zanim Redknapp dał się przekonać.

- Istnieje pewna anegdota o tym jak Eddie próbuje przekonać Harry'ego do liczb - zdradza jeden z byłych współpracowników Edwardsa.

- Posługiwali się slangiem analityków. Harry zapytał: "Czy twój komputer mówi, że dzisiaj wygramy?" na co Eddie beztrosko odparł, że tak. Przegrali i Harry po meczu zażartował: "Może twój komputer powinien poprowadzić kolejny mecz?" Prawdę powiedziawszy nigdy nie dowiedzieliśmy się czy ta historia jest prawdziwa.

W początkach pracy Edwardsa, Harry Redknapp zadzwonił do niego i zapytał dlaczego nie może odtworzyć danych, które od niego otrzymał na płycie CD. Okazało się, że Anglik próbował je odtworzyć w radiu CD w swoim samochodzie.

Michael Edwards miał już wtedy swoje biuro i jednocześnie był w wieku, w którym mógł obcować z chłopakami z drużyny, co w nikim nie budziło zdziwienia.

- W autobusie drużynowym siedział z nami i graliśmy w Mario Cart - powiedział Gary O'Neil.

- Pewnych granic jednak nie przekraczał. Technicznie był członkiem personelu klubu i dlatego nie spędzał z nami wieczorów. Zostaliśmy przyjaciółmi, przyjechał na mój ślub.

O'Neil pamięta, że Redknapp wcześniej nie był tak zainteresowany statystykami. Mówił, że w zasadzie ich nie używali, ale coś musiało pójść dobrze skoro manager zabrał Edwardsa do Tottenhamu w 2009 roku.

- Michael był młodym analitykiem kiedy przyszedł do Portsmouth - stwierdził Redknapp.

- Pamiętam olbrzymie ważny mecz z Fulham w sezonie 2005/2006, w którym walczyliśmy o utrzymanie. Byliśmy na drugim miejscu od końca, a on zrobił śmieszną kompilację ze mną jako trenerem w roli głównej. Bał się ją pokazać, ponieważ na filmiku wychodziłem na błazna. Ja uznałem, że zrobił to naprawdę dobrze i była kupa śmiechu.

- To był wspaniały chłopak i zabrałem go ze sobą do Tottenhamu.

Edwards pracował przy White Hart Line tylko 2 latem zanim w 2011 roku został wypatrzony przez Damiena Comolliego, ówczesnego dyrektora Liverpoolu. Comolli realizował w Liverpoolu politykę FSG opartą na danych liczbowych, która zadziałała w przypadku Boston Red Sox.

Wcześniej Comolli pracował w Tottenhamie. Po odejściu Edwardsa, prezes Kogutów Daniel Levy był przerażony utratą kolejnego ważnego pracownika.

Tottenham podpisał wtedy umowę na wyłączność z firmą Decision Technology. Liverpool sondował możliwość wpięcia się w projekt, ale Edwards przekonał włodarzy the Reds, żeby to zostawić w spokoju. Zamiast tego przechwycili Iana Grahama, który jest badaczem danych.

On i Edwards byli na pokładzie tego samego samolotu podczas lotu na konferencję w Boston, w stanie Massachusetts. Podczas 8-godzinnego lotu Edwards przekonał Grahama do dołączenia do sztabu the Reds.

Zadanie było o tyle łatwiejsze, że Graham od dziecka jest kibicem Liverpoolu. Po powrocie do Anglii poinformował Tottenham o swojej decyzji i teraz jest kierownikiem działu badań i analiz. Graham, który ma doktorat z fizyki teoretycznej, współpracuje też z absolwentem Harvardu Willem Spearmanem, który pracował wcześniej w Europejskim Organizacji Badań Jądrowych.

Były współpracownik Grahama oraz Decision Technology w swojej gazecie opisał jak przebiegał proces rekrutacji Iana.

- Kiedy John W. Henry kupił Liverpool od razu chciał podpisać kontrakt z Decision Technology, ale nie mógł, ponieważ mieli oni umowę na wyłączność z Tottenhamem - powiedział Daniel Finkelstein.

- Ian podjął pracę w Liverpoolu i każdy życzył mu powodzenia. Wcześniej pracował dla nas przez 10 lat, dzięki czemu zyskali olbrzymi talent.

W noc zdobycia pierwszego od 30 lat tytułu przez Liverpool, Michael Edwards świętował z kolegami z działu analiz. Julian Ward odpowiedzialny za wypożyczenia piłkarzy z Liverpoolu był gospodarzem imprezy i świętowania.

Podobnie jak wielu kibiców Liverpoolu po zakończonym meczu włączyli LFC TV i oglądali 3-minutową kompilację stworzoną z okazji zdobycia tytułu. Słychać było Kloppa, który wyjaśniał znaczenie tytułu "You'll Never Walk Alone." Wszyscy słuchali w skupieniu.

Gdyby kiedykolwiek udało się przekonać Edwardsa do udzielenia wywiadu, to prawdopodobnie wychwalałby swój dział i współpracowników: Grahama, Huntera, Dave'a Fallowsa czy Davida Woodfine'a.

Fallows to kolejny wychowanek Prozone, który zjadł zęby w swoim zawodzie pod Samem Allardycem. Woodfine przez wiele lat pracował z Edwardsem jeszcze za czasów Portsmouth. Hunter, Fallows i Ward znali się ponadto wcześniej z wspólnego czasu spędzonego w Manchesterze City. Zostali zatrudnieni przez Edwardsa w 2012 roku kiedy właściciele Liverpoolu zlecili mu budowę działu.

W 2016 roku Edwards został pierwszym dyrektorem sportowym w historii klubu po imponujących wynikach na poprzednich stanowiskach dyrektora działu analiz i dyrektora technicznego.

Wyniki Liverpoolu są tym bardziej imponujące jeśli spojrzymy na wydatki netto na transfery w ciągu tych ostatnich lat. Liverpool wydał tylko 92,4 miliona funtów netto co oznacza, że the Reds wydali mniej niż Watford, o połowę mniej niż Brighton i małą część tego co wydaje Mike Ashley z Newcastle United. Bardziej oszczędni są tylko Crystal Palace, Sheffield United, Southampton i Norwich City. Dla porównania wynik Manchesteru City to 505,6 miliona funtów, a Manchester United 378,9 miliona funtów.

- Ich wynik jest wręcz zabawny - stwierdził jeden z analityków.

- Prawie nie podpisują złych umów. Nie da się tego kontynuować w nieskończoność. Jeżeli ktoś ma 15 udanych transferów na 15 przeprowadzonych to kiedyś to się musi skończyć.

- Edwards ma zbyt wiele sukcesów jednocześnie i w pewnym momencie musi nastąpić regres.

Z pewnością wiele się zmieniło od 2017 roku kiedy fani Liverpoolu złożyli petycję online o zwolnienie Michaela Edwardsa. Pierwszy komentarz brzmiał: "Jest bezużyteczny, po prostu bezużyteczny."

To Michael Edwards podczas transferu Coutinho do Barcelony nalegał na zawarcie klauzuli w ramach której klub z Katalonii zobowiązał się do zapłaty 100 milionów euro dodatkowo jeżeli w ciągu 2 lat będą chcieli zakontraktować jakiegokolwiek innego piłkarza the Reds.

Jego koledzy wspominają zmartwienia Edwardsa z 2018 roku, że Real Madryt - rywal Liverpoolu w finale Ligi Mistrzów będzie chciał podebrać kogoś z trójki Salah, Firmino, Mané. Wszyscy trzej mają już nowe kontrakty.

Edwards był nieugięty kiedy Emre Can chciał podpisać nowy kontrakt tylko z klauzulą odstępnego. Pozwolił Niemcowi odejść za darmo do Juventusu, ale nie zmiękł pod jego naporem.

Edwards z pewnością nie pozwoli nam zbyt szybko usłyszeć swój głos.

- Nie miałem nawet pojęcia, że tak dobrze mu się wiedzie - powiedział jeden z jego byłych współpracowników z Portsmouth.

- Potem usłyszałem jego nazwisko w telewizji i pomyślałem sobie: "O Boże, przecież to on! To on w Liverpoolu!"

O'Neil dodał: "Nie mógłbyś sobie wyobrazić, że ten chłopak siedzący w tym prowizorycznym biurze w Prozone będzie miał tak decydującą rolę w największym klubie na świecie."

Życzę powodzenia w poszukiwaniu zdjęcia Michaela Edwardsa z trofeum Ligi Mistrzów wygranym na Wanda Metropolitano, kiedy to w dużej mierze on dodał Madryt 2019 do listy: Stambuł 2005, Rzym 1977 i 1984, Wembley 1978 oraz Paryż 1981.

Klopp zaprosił wszystkich współpracowników na podium, żeby świętować zwycięstwo z Pucharem Ligi Mistrzów uniesionym wysoko podczas, gdy Michael Edwards wolał stać z boku i robić zdjęcia radosnym piłkarzom. Ponadto pocieszał swoich byłych kolegów z Tottenhamu, w tym Daniela Levy'ego, a także upewnił się, że kitman Liverpoolu na pewno będzie miał na pamiątkę zdjęcie z trofeum.

Potem ten cichy bohater Anfield usunął się na drugi plan, tak jak lubi najbardziej.

Daniel Taylor, Adam Crafton



Autor: ManiacomLFC
Data publikacji: 30.06.2020 (zmod. 02.07.2020)