Dylematy związane z pozycją drugiego bramkarza
Artykuł z cyklu Artykuły
W pierwszym tygodniu przerwy reprezentacyjnej Melwood świeciło pustkami. Z wieloma piłkarzami Liverpoolu na rozjazdach oraz takimi, jak Thiago Alcântara i Sadio Mané odbywającymi obowiązkową kwarantannę po wykazaniu dodatnich testów na COVID-19, możliwości doskonalenia się w swoim fachu na boisku treningowym były znacząco ograniczone.
Dla Adriána, powrót niezwłocznie na treningową murawę po szokującej, a zarazem skłaniającej do pokory przegranej 7:2 z rąk Aston Villi, był kluczem do oczyszczenia głowy z negatywnych myśli wywołanymi najdotkliwszą porażką klubu od 57 lat.
Jedynie ułamek czasu został poświęcony na analizę materiałów wideo z Villa Park. Dodatkowe sesje z trenerem bramkarzy Johnem Achterbergiem opierały się w głównej mierze na patrzeniu w przód zamiast wstecz.
Odpowiedzią Adriána na falę krytyki, która go spotkała po wpadce w początkowej fazie meczu i która, jak się uważa, była przyczynkiem do serii kolejnych błędów, było podwojenie swego wysiłku w Melwood. Służyć to miało przygotowaniu oraz zapewnieniu każdego o najlepszej z możliwych dyspozycji zarówno fizycznej jak i mentalnej na niedzielne derby Merseyside zaplanowane na Goodison Park.
Pomimo krążących spekulacji, łączących Liverpool z Jackiem Butlandem ze Stoke City oraz zawodnikiem Watfordu Benem Fosterem, klub nie miał żadnej intencji w ponowne zanurzanie się w rynek transferowy.
Klopp oraz dyrektor sportowy Michael Edwards nie słyną z dopuszczania się pochopnych ruchów. Zadecydowano podczas lata, by wciąż zaufać Adriánowi jako alternatywie dla Alissona Beckera i wydarzenia na Villa Park w żaden sposób tą wizją nie zachwiały.
Z pewnością nikt z drużyny nie wytykał Hiszpana palcem, a raczej wśród piłkarzy Kloppa dominowała postawa porażki jako winy całego kolektywu.
Kontuzja barku Alissona, wykluczająca go co najmniej do połowy listopada, rzuca światło ponownie na Adriána w okolicznościach, gdy Liverpool zamierza powrócić na właściwe tory wiodące ku obronie ligowego tytułu oraz rozpocząć marsz ku chwale w Lidze Mistrzów.
Ostatnie wydarzenia podsyciły tlącą się debatę na temat tego, czy różnica w poziomach prezentowanych przez obu bramkarzy nie jest zbyt wielka.
Przechwycone niedokładne podanie Adriána przez Ollie Watkinsa, dające otwierającego gola Aston Villi, było piątym błędem trzydziestotrzylatka prowadzącym do utraty gola w jego 21 występach dla Liverpoolu na wszystkich frontach. Sugerując się statystykami Opta, Alisson Becker dopuścił się identycznej liczby błędów w odpowiednio 92 występach.
- Bycie rezerwowym bramkarzem jest ciężkie, nie można tego porównać z jakąkolwiek inna rolą w składzie – powiedział były Liverpoolczyk Chris Kirkland dla The Athletic.
- Miesiące spędzasz na ławce rezerwowych, przechodząc obok intensywności cechującej Premier League, ale już od chwili wezwania na plac boju, każdy wymaga od ciebie pełnej gotowości.
- Bramkarze nr 2 i 3 trenują prawdopodobnie ciężej niż ktokolwiek inny z drużyny, ale wciąż trudno w idealnym stopniu odwzorować sytuacje z prawdziwych meczów. Było mi żal Adriána, bo o ile faktycznie zrobił błąd przy pierwszej bramce, to przy reszcie nie miał już szans na obronę. Część krytyki, która na niego spadła, była wyolbrzymiona.
- Największym problemem dla każdego dołączającego do drużyny Liverpoolu jest to, że taki zawodnik musi wejść w buty najlepszego bramkarza na świecie.
- Jak niby mają sobie wszyscy poradzić przy tak wysoko postawionych standardach? Niemożliwe jest posiadanie drugiego bramkarza o poziomie nawiązującym do tego prezentowanego przez Alissona.
Dynamika spraw była z pewnością inna w sztabie bramkarskim, gdy Kirkland zawitał w Liverpoolu po transferze za 6 milionów funtów z Coventry City w roku 2001. Miał jedynie 20 lat i został zakontraktowany tego samego dnia co Jerzy Dudek.
Polak od początku przymierzany był jako pierwszy wybór, lecz nadzieja Kirklanda na swoją szansę między słupkami w końcu jednak ziściła się, by następnie niestety zostać przyhamowaną przez kontuzję. Na przestrzeni czterech sezonów, zanotował on 45 występów oraz 76 razy pełnił rolę niewykorzystanego rezerwowego.
Kirkland uważa, że obecność Alissona Beckera w gronie tak elitarnych bramkarzy, mając jedynie 28 lat, znacząco redukuje grono bramkarskich talentów, które potencjalnie mogą z sukcesem dołączyć do Liverpoolu.
- O tak, znacząco odstrasza to ludzi.
- Większość bramkarzy przychodzących jako rezerwowa alternatywa, chce wierzyć, że naprawdę mogą powalczyć o bycie nr 1.
- Każdy z odrobiną rozumu wie, że nie zdołają wygryźć Alissona. Może on stanowić o sile Liverpoolu przez następne 10 lat. Wiesz, że zagrasz jedynie w przypadku jego kontuzji lub zawieszenia, bo inaczej przy tak konsekwentnie wysokiej formie, jaka go cechuje, jest to zwyczajnie niemożliwe. Jeśli więc szukasz kogoś, kto ma doświadczenie, ale przy tym nie jest zbyt stary, twoje opcje się mocno zawężają.
Tony Warner wie wszystko o życiu jako opcja zapasowa. Nigdy nie przyszło mu wystąpić w pierwszej drużynie – pomimo zasiadania na ławce rezerwowych aż 121 razy pomiędzy styczniem 1995 a październikiem 1998 roku. Określany jako „Bonus” przez swoich kolegów z drużyny, którzy żartowali, że gdy on siedział i oglądał ich w akcji, oni wywalczali dodatkowe wypłaty windujące ich zarobki w górę.
- Jest to ciężka rola do pełnienia, ponieważ nie wymaga jedynie umiejętności, ale również i odpowiedniej osobowości – dzieli się swoimi przemyśleniami Warner.
- Potrzeba kogoś, kto zaakceptuje, że przez większą część czasu nie zagra. Ważną rolę odgrywa tutaj jednak ciężki trening, by nałożyć presję na numerze 1 i utrzymać go w dobrej dyspozycji.
- W moich początkowych latach w Liverpoolu wszystko wydawało się nowe i ekscytujące. Nie łudziłem się, że będę grał kosztem Davida Jamesa, który walczył wtedy o miejsce w reprezentacji Anglii. Cieszyłem natomiast się z faktu siedzenia na ławce rezerwowych i doświadczania wszystkiego, co idzie za byciem częścią futbolu na najwyższym szczeblu. Z biegiem lat jednak stałem się sfrustrowany. Chciałem za wszelką cenę grać i finalnie wylądowałem w Millwall.
- Były to czasy, gdy topowe kluby preferowały młodego piłkarza na ławce, ale obecnie odeszło się od tego modelu i pożądane są osoby bardziej doświadczone. W nowoczesnym futbolu chodzi o konkurencję na każdej pozycji.
- Różni bramkarze są motywowani różnymi rzeczami. Zależy to oczywiście od etapu kariery, w którym się znajdujesz. Jeśli jednak twoje zarobki się podwajają lub nawet potrajają, to łatwiej jest ci zaakceptować rozbrat z występami w meczach.
Opcje Liverpoolu były z pewnością ograniczone, gdy zdecydowano się sprzedać Simona Mignoleta do Club Brugge za 6,4 miliona funtów na mniej niż tydzień przed rozpoczęciem sezonu Premier League w sierpniu 2019 roku.
Mignolet uznawany był za idealny nr 2 na drodze do finalnego triumfu w Lidze Mistrzów. Przykład profesjonalisty, gwarantujący pewien stały poziom, a który zawsze dobro drużyny ma na szczególnej uwadze, pomógł wydobyć z Alissona Beckera wszystko, co najlepsze swoją codzienna pracą. W krótkim okresie czasu był on w stanie zaakceptować rolę drugich skrzypiec względem Brazylijczyka, którego określił mianem „bramkarza kompletnego”. Stało to w dużym kontraście do poprzedniego istniejącego układu generującego tarcia, a którego powodem była utrata pewnego miejsca w składzie na rzecz Lorisa Kariusa, zanim ktokolwiek i sam Klopp myślał o wydaniu tak potężnej kwoty na Alissona.
Jednakże, w wieku 31 lat, zmotywowany Mignolet postanowił odejść, w celu rozruszania swojej kariery na nowo po okresie 18 miesięcy nieuczestniczenia aktywnie w meczach ligowych. Nie chciał spędzić kolejnego sezonu na grzaniu ławki rezerwowych i Liverpool spełnił jego życzenie.
Alex McCarthy z Southampton wyrósł na ciekawą opcję, ale zadecydował, że lepiej będzie mu walczyć o miejsce w składzie z Angusem Gunnem na St Mary’s niż prawie na pewno pełnić rolę rezerwowego dla Alissona Beckera. Weteran Pepe Reina skłaniał się ku powrotowi na Anfield, ale uznano, że potrzeba kogoś młodszego.
Tutaj właśnie pojawił się Adrián, który w tamtym czasie miał status wolnego agenta po opuszczeniu West Hamu. Posiadał niezłe doświadczenie gry na najwyższym szczeblu i odpowiadała mu jego rola w nowej klubowej hierarchii.
Jeszcze kilka dni wcześniej, trenował on na własną rękę w swojej rodzinnej Sewilli i rozważał dołączenie do grającego w La Liga Realu Valladolid. Z czasem płynącym nieubłaganie oraz ograniczonymi możliwościami finansowymi, Adrián stał się najbardziej odpowiednim kandydatem. Dodatkowo, byli trenerzy bramkarzy West Hamu Chris Woods oraz Martyn Margetson przedstawili głównego bohatera Achterbergowi w samych superlatywach.
Nikt wtedy w Liverpoolu nie spodziewał się, ile razy Adrián będzie faktycznie potrzebny. Gdy podpisał on dwuletni kontrakt z opcją przedłużenia o kolejny rok, zainwestowano w niego z myślą głownie o potencjalnych występach w krajowych pucharach.
Allison nie miał w zwyczaju opuszczać posterunku zarówno w Premier League i Lidze Mistrzów podczas swojego pierwszego roku w Liverpoolu. Ominął on również tylko jeden mecz Romy w kampanii 2017/2018.
Od sierpnia 2019 sytuacja przybrała nieoczekiwany obrót i Alisson Becker nie był dostępny w łącznie 14 meczach zarówno Premier League oraz Ligi Mistrzów, a jak wszyscy wiemy, w tym miesiącu liczba ta jeszcze wzrośnie. Uraz łydki zeszłej jesieni wykluczający go z gry na 10 tygodni był następnie okraszony zawieszeniem na jedno spotkanie, po zobaczeniu czerwonej kartki w meczu z Brighton. Gdyby tego było mało, na początku marca do głosu doszła kontuzja biodra, skutecznie utrzymująca go poza składem kolejny raz. Ominąłby on więcej spotkań, gdyby nie czasowe zawieszenie rozgrywek związane z pandemią.
Debiutancki sezon Adriána okazał się być prawdziwym rollercoasterem. Nie było mowy o gładkim i spokojnym wejściu w drużynę, bo po już czterech dniach od przyjazdu wyniknęła potrzeba użycia rezerwowego bramkarza w meczu z Norwich City.
Niewiele później wyrósł on na bohatera serii rzutów karnych w Superpucharze rozgrywanym w Stambule, po którego zdobyciu delektował się sukcesem śpiąc z trofeum, by jeszcze wcześniej zostać niebezpiecznie powalonym przez kibica w trakcie celebrowania wygranej.
Część negatywnej aury kibiców unoszącej się nad Adriánem jest niesprawiedliwa. Przed meczem z Villą, Liverpool wygrał wszystkie 11 spotkań w składzie, w których przystało mu brać udział.
Parada bramkarska skutecznie zatrzymująca strzał Driesa Mertensa w meczu z Napoli w fazie grupowej Ligi Mistrzów z pewnością była na poziomie klasy światowej. Był on również bezbłędny w starciu w ramach FA Cup przeciwko Evertonowi.
Nie można jednak nie wspomnieć o ostatnim występie kończącym jego sezon. Bolesna porażka z Atletico Madryt odniesiona w 1/8 Champions League, spowodowana została w dużej mierze przez nonszalanckie wybicie piłki, które skutecznie wykorzystał Marcos Llorente.
- Nie winimy go za tę bramkę – powiedział Klopp.
Menadżer następnie konsekwentnie ignorował głosy, namawiające go do umocnienia pozycji rezerwowego bramkarza już tego lata. Czuł on, że balans strat i korzyści nadal działa na korzyść Adriána.
Karius po dwóch latach spędzonych w Besiktasie powrócił do klubu na okres przygotowawczy, ale nie zdołał ponownie wkupić się w łaski Kloppa. W hierarchii był za Adriánem, więc logiczna wydała się opcja wypożyczenia do Unionu Berlin, z której skorzystał. Obecnie, wychowanek akademii Caoimhin Kelleher jest trzecim wyborem Kloppa zaraz po Alissonie i Adriánie.
Analizując wieści z obozów przeciwników, Manchester City sprowadził Zacka Steffena tego lata jako back-up dla Edersona, a Tottenham zakontraktował Joe Harta na tę samą rolę względem Hugo Llorisa. Słaba forma Kepy skłoniła Chelsea do pozbycia się z klubowej kasy 22 milionów funtów na rzecz Edouarda Mendy’ego z Rennes. Podliczając tygodniówki jakie Manchester United płaci swoim bramkarzom Davidzie de Gei, Deanowi Hendersonowi, Sergio Romero oraz Lee Grantowi uzyskujemy imponującą kwotę 600 tysięcy funtów tygodniowo.
Podejście Liverpoolu do tej kwestii wydaje się być wyraźnie skromniejsze. Czy powinni oni wzmocnić tę pozycję? Czy skupili się za bardzo na umacnianiu innych formacji?
- Nie byłem zaskoczony faktem, że Liverpool nie zakontraktował kolejnego bramkarza tego lata – powiedział Kirkland.
- Prawdę mówiąc, ich wyniki z Adriánem w składzie są bardzo dobre. Wielokrotnie wykazał się w trudnych chwilach i udowodnił, że jest wystarczająco dobry, niezależnie od tego, co się wydarzyło przeciwko Atletico czy Aston Villi.
- Wiem, że Liverpool pokłada wielkie nadzieje w Kelleherze, więc ciekawe będą jego losy. Pracując z Alissonem Beckerem i Achterbergiem, nie możesz w życiu liczyć na lepsze warunki do rozwoju. Klub musi jednak w odpowiednim czasie posłać swojego młodego bramkarza w bój.
- Życie bramkarza to głównie umiejętność odpowiedzi na krytykę, a w takim położeniu Adrián się właśnie znajduje. Bardzo łatwo o nerwy. Gdy dzieliłem reprezentacyjną szatnię z Davidem Seamanem często podpytywałem go o to, jak radzi sobie ze swoimi popełnionymi błędami. Według niego najlepsi bramkarze mają tę umiejętność do akceptowania ich, zostawianiu za sobą i szybkiej koncentracji na przyszłych wyzwaniach.
Warner dodał w tej kwestii:
- Czasem lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu. Patrząc realistycznie, kogo lepszego mógł Liverpool zakontraktować?
- Nikt nie mógł przewidzieć, że Alisson Becker odniesie ponownie kontuzję, więc skauting musiałby się opierać na założeniu, że ktoś woli poddać pewne miejsce w drużynie, na rzecz roli rezerwowego.
- Nie jest to częste zjawisko. Najlepszy przykład, jaki przychodzi mi do głowy, to Asmir Begović - bramkarz o ugruntowanej pozycji w Premier League, który przeszedł ze Stoke City do Chelsea jako opcja rezerwowa dla Thibaut Courtois.
- Jest jeszcze czynnik presji, jaka wiąże się z grą dla Liverpoolu, a która nie występuje w wielu innych klubach. Styl jakim posługuje się drużyna Kloppa, z bardzo wysoko postawioną linią defensywną utrudnia życie bramkarzowi, który znacznie częściej musi operować piłką przy nodze. Adrián odwalił kawał dobrej roboty przez większość czasu. Złym posunięciem byłoby tak szybkie definitywne skreślanie go.
Wskaźnik spodziewanych goli (xGA) do ilości faktycznie straconych używany w statystykach przez Optę pokazuje różnicę pomiędzy Alissonem Beckerem a Adriánem. W zeszłym sezonie xGA na 90 minut wynosiło 0,98 przy utracie bramek 0,81. Odpowiednio u Adriána statystyka ta wynosi 1,09 do 1,03. Jakby na to nie patrzeć, obaj wpuścili mniej bramek niż wynikałoby to ze spodziewanej xGA, więc Adrián nie jest taką katastrofą, jaką niektórzy starają się go malować.
Liczby z tego sezonu, co prawda, oparte są na małej ilości danych, ale pokazują zupełnie inny obraz. Wynika to głównie z siedmiu goli, które wpuścił Adrián (spodziewane xGA wynosiło 2,7), z 1,33 straconych Alissona przy xGA na poziomie 0,84.
Klopp określił Adriána jako „odpowiedni charakter w szatni”. Pomógł on w zadomowieniu się Thiago po jego przyjeździe z Bayernu Monachium.
Hiszpan jest tutaj wystarczająco długo, by poradzić sobie z krytyką, która na niego spadła, po staniu się pierwszym bramkarzem od czasu Tommy’ego Lawrence’a z 1963 roku, który doświadczył straty siedmiu goli w jednym meczu.
- Pozycja bramkarza jest wyjątkowa – powiedział wcześniej w tym sezonie.
- Obarczona jest największym ryzykiem. Za sobą ma się jedynie linię bramkową szerokości kilku centymetrów i każdy z błędów jakie się popełni w większości przypadków skutkuje utratą gola. Od bohatera do zera w jeden moment.
- Presja jest ogromna, więc trzeba wiedzieć jak sobie radzić z rzeczami, które nie idą po naszej myśli. Potrzeba dalszej pracy i utrzymania koncentracji, by takie momenty przezwyciężyć.
Adrián dostanie szansę na poprawę swojego wizerunku. Jego reakcja w dalszej perspektywie zdeterminuje to, czy Liverpool wyjdzie obronna ręką z decyzji o nieumacnianiu pozycji bramkarzy i zaniechaniu próby zniwelowania różnicy poziomu pomiędzy numerem jeden, a drugim w kolejce.
James Pearce
Autor: Teszni1
Data publikacji: 16.10.2020