Sytuacja Wijnalduma będzie testem dla Liverpoolu
Artykuł z cyklu Artykuły
Kiedy rok temu Jürgen Klopp podarował fanom Liverpoolu wczesny bożonarodzeniowy prezent w postaci przedłużenia swojego kontraktu do czerwca 2024 roku, wspominał o tym, że charakter jego pracy powoli zacznie się zmieniać.
- Zobaczymy co w tym okresie uda nam się wspólnie osiągnąć, ale prawdopodobnie nadejdzie moment, w którym będziemy musieli zmienić pewne rzeczy – powiedział wówczas menedżer the Reds.
- Jesteśmy gotowi, by wygrywać wszystko co będzie możliwe, ale też chcemy się upewnić – bo w końcu nadejdzie dzień, kiedy nie będzie mnie w klubie, pojawią się kolejni trenerzy – że klub znajduje się w najlepszym możliwym miejscu, by kontynuować grę na najwyższym poziomie.
Klopp zauważył, że taki sposób działania jest lepszy niż sytuacja, w której pojawia się nowy trener stający przed niewdzięcznym zadaniem przebudowywania drużyny czy innym tego rodzaju wyzwaniem. Może się wydawać, że zarządzanie tak niezwykle silną pod względem psychiki grupą zawodników to najbardziej pożądana dzisiaj praca. Jednak przebudowywanie tego składu w nadchodzących latach, podejmowanie decyzji kiedy i których zawodników zastąpić – a mowa o piłkarzach, którzy odegrali kluczową rolę dla odrodzenia dominacji Liverpoolu - jest naprawdę trudnym zadaniem. Szczególnie biorąc pod uwagę, jak ciężkie dla Kloppa i jego piłkarzy było pożegnanie się z Dejanem Lovrenem i Adamem Lallaną, którzy byli drugorzędnymi, a mimo to niezwykle popularnymi członkami zespołu podczas swoich dwóch ostatnich sezonów spędzonych na Anfield.
Trudność dotycząca przyszłego kształtu drużyny widoczna jest obecnie w związku z przyszłością Georginio Wijnalduma. Przed tym środkowym pomocnikiem niebawem ostatnie sześć miesięcy dotychczasowego kontraktu z klubem, co oznacza, że o ile nowa umowa nie zostanie uzgodniona przed 1 stycznia, będzie mógł swobodnie podpisać wstępny kontrakt z Barceloną, Inter Mediolanem czy też innym zagranicznym zespołem - i z końcem sezonu odejść z Liverpoolu w ramach wolnego transferu.
Wijnaldum zasadnie szuka dla siebie wynagrodzenia, które odpowiadać będzie jego statusowi jednego z najbardziej wpływowych pomocników w Premier League, który to status znacząco się poprawił od czasu, kiedy atem 2016 roku dołączył do Liverpoolu przechodząc ze zdegradowanego Newcastle. Wijnaldum chce kontraktu, który da mu długoterminowe poczucie bezpieczeństwa – ponownie, nie jest to pozbawione podstaw, w szczególności mając na względzie, że będzie to prawdopodobnie ostatni kontrakt jaki podpisze zanim jego sprawność i moce zarobkowe zaczną powoli się obniżać.
Klopp i Liverpool chcą go zatrzymać, pojawia się jednak niepokój – także on jest przy tym w pełni zrozumiały – co do pomysłu proponowania długoterminowego kontraktu zawodnikowi, który właśnie skończył trzydzieści lat i co do którego nie jest prawdopodobne, by dalej pełnił tak istotną jak obecnie rolę w drużynie przez kolejne trzy czy cztery lata. Pierwszy raz też od dłuższego czasu trener Liverpoolu może powiedzieć swoim piłkarzom, że jeśli chcą walczyć o najważniejsze tytuły to lepiej, żeby zostali w Merseyside niż przechodzili do Barcelony czy Mediolanu (a jeśli chcą naprawdę wiedzieć, czy trawa jest bardziej zielona w innym miejscu, mogą zawsze spytać o to Philippe Coutinho albo Emre Cana).
Wiele tego rodzaju decyzji przed Liverpoolem. Nie jest to stary zespół, ale jedną z konsekwencji tak trafionej rekrutacji oraz inwestowania w zawodników, którzy znacząco poprawili swoje wyniki pracując z Kloppem, osiągając wspólnie jako drużyna szczyt swoich możliwości bez konieczności znaczących wzmocnień w ciągu ostatnich dwóch sezonów jest to, że właśnie ci kluczowi zawodnicy obecnie są już mocno po dwudziestce lub nawet starsi. Kiedy mający 34 lata James Milner bez wątpienia jest już „staruszkiem” w tym składzie, to Wijnaldum oraz Jordan Henderson mają teraz 30 lat, Virgil van Dijk, Joël Matip, Roberto Firmino i Xherdan Shaqiri – 29, a Alisson, Mohamed Salah i Sadio Mané – 28.
Rozdawanie więc na prawo i lewo dużych, długoterminowych kontraktów nie jest więc najlepszą opcją, szczególnie w świetle związanego z pandemią COVID-19 poważnego spadku przychodów klubu. Nie jest więc to – ogólnie rzecz biorąc – wskazane rozwiązanie. Tak więc przypadek Wijnalduma jest więc swojego rodzaju testem dla klubu i na pewno rozwój sytuacji będzie uważnie obserwowany przez jego kolegów z drużyny i ich agentów.
Tak wiele razy możemy dostrzec duże kluby błędnie oceniające tego rodzaju sytuacje. W lutym 2018 roku Arsenal, wśród wielkich fanfar, wręczył 29-letniemu Mesutowi Özilowi kontrakt na okres 3,5 roku, zapewniający mu zarobki rzędu 350 tysięcy funtów tygodniowo. To wszystko po to, by powstrzymać go od odejścia z klubu w ramach wolnego transferu, do czego miałby prawo kilka miesięcy później. Od tamtej pory w dalszym ciągu płacą cenę za ten ruch.
Özil rzadko grał dla Arsenalu lepiej niż zimą w sezonie 2017/2018, zdobywając wówczas cztery bramki i zaliczając osiem asyst w 13 występach w Premier League mających miejsce przed podpisaniem wyżej wspomnianej umowy. Od tego czasu minęły niemal trzy lata i w ciągu tego okresu wybiegł na boisko w rozgrywkach Premier League jedynie 48 razy, zdobywając sześć bramek i pięć asyst. Arsenal próbował sprzedać go w każdym z ostatnich czterech okien transferowych, jednak bezskutecznie. W tym sezonie Mikel Arteta nie zgłosił go nawet do skłądu Arsenalu zarówno w Premier League, jak i w rozgrywkach Ligi Europy.
We wrześniu Arsenal znowu wychodząc z pozycji słabszej strony podpisał kolejny, trzyletni kontrakt z 31-letnim Pierre-Emerickiem Aubameyangiem – warty 250 tysięcy funtów tygodniowo. I znowu po tym, co wydawało się znaczącym wyrazem woli ze strony klubu, doszło do utraty formy przez zawodnika, który nie negocjuje już najważniejszego kontraktu w swojej karierze.
Arsenal zakontraktował również tego lata 32-letniego Williana, także mu oferując trzyletnią umowę, którą kierując się zdrowym rozsądkiem wykluczyło Chelsea. I ponownie skutki tej decyzji nie układają się obecnie po myśli klubu. A czy ktoś pamięta jeszcze, jak w późnych latach 2000 Arsenal zwykł być krytykowany za proponowanie jedynie rocznych kontraktów tym piłkarzom, którzy osiągnęli pewien pułap wiekowy? W czasach, które nastąpiły po erze Wengera, klub jak widać dosyć ekstremalnie zmienił swoją politykę w tym zakresie.
Oczywiście zawsze należy pamiętać, że występują inne czynniki – odnośnie Aubameyanga, Arsenal po prostu nie kreuje obecnie tyle sytuacji, jak miało to miejsce pod koniec poprzedniego sezonu. Jednak osiągnięcie przez zawodników swoistej strefy komfortu po podpisaniu nowego kontraktu jest dobrze znanym w świecie piłki nożnej fenomenem. W przypadku starszych piłkarzy, jest to ryzyko, które szczególnie powinno być brane pod uwagę i z niezwykłą ostrożnością rozważane – jednak może nie na aż tak sztywnych zasadach, jak miało to miejsce pod koniec lat 2000 w Arsenalu. Konieczne jest znalezienie równowagi oraz indywidualne i wszechstronne rozważenie każdej sytuacji z osobna.
Özil jest jednak przypadkiem ekstremalnym, a Wijnaldum zdaje się być jego całkowitym przeciwieństwem jako wytrzymały fizycznie gracz, który w zasadzie nie opuszcza spotkań i sprawia wrażenie odpornego na występujące zwykle w tym sporcie wahania formy, sprawności fizycznej i motywacji.
Na swój własny, nie rzucający się w oczy sposób Wijnaldum gra teraz naprawdę bardzo dobrze. Nie można zobaczyć tego w bilansie bramek czy asyst, czy też w bardziej nawet zniuansowanych statystykach sytuacji bramkowych w ciągu 90 minut, gdzie do tej pory plasuje się w tym sezonie pośród bramkarzy takich jak Emiliano Martínez czy Karl Darlow – jednak ostatnie wygrane mecze przeciwko drużynom takim jak Wolverhampton, Tottenham czy Crystal Palace stanowiły niesamowite występy tego pomocnika. Pokazały jego konsekwencję w grze, inteligencję i zdolność do odbierania i przekazywania dalej piłki w sytuacjach, w których rywale nie zostawiają Liverpoolowi przestrzeni do gry.
Szczególnie teraz, kiedy drużyna ze względu na kontuzje straciła Virgila van Dijka, co skutkowało przesunięciem Fabinho do linii obrony, Wijnaldum odegrał niezwykle ważną rolę pomagając Liverpoolowi w utrzymaniu siły i intensywności w środku pola i wspierając utalentowanego, 19-letniego Curtisa Jonesa w jego imponujących postępach. Można powiedzieć, że pojawienie się w zespole Jonesa wzmacnia argumenty przemawiające przeciwko zaproponowaniu Wijnaldumowi nowego kontraktu, jednak nastolatek nie lekceważy w żaden sposób tego, ile Henderson, Milner i Wijnaldum zrobili, by mu pomóc – zarówno na boisku, jak i poza nim.
Bez najmniejszych wątpliwości można stwierdzić, że Wijnaldum był jednym z najważniejszych zawodników Liverpoolu w tym sezonie. I to nie dlatego, że stara się swoją grą zasłużyć na nowy kontrakt, ale po prostu dlatego, że taki jest poziom i styl jego gry. Jest najwyższej klasy piłkarzem, znajdującym się obecnie u szczytu swoich możliwości, w czołowej drużynie. Klopp i dyrektor sportowy klubu Michael Edwards stoją obecnie przed wyzwaniem, polegającym na oszacowaniu, jak długo ten poziom występów się utrzyma i czy możliwe jest znalezienie kompromisu pomiędzy wolą klubu a oczekiwaniami zawodnika i jego agenta.
Tego samego rodzaju kalkulacje były dokonywane latem w związku z transferem Thiago Alcântary. Hiszpański piłkarz grający na pozycji pomocnika i mający obecnie 29 lat trafił na Anfield z Bayernu Monachium we wrześniu, podpisując z klubem czteroletni kontrakt, który uczynił go jednym z najwyżej opłacanych zawodników the Reds. Jak dotąd, po pozytywnym wyniku testu na COVID-19, a następnie po brutalnym zagraniu Richarlisona w derbach Merseyside, Alcântara rozegrał dla drużyny Kloppa tylko 135 minut. To, jakie wrażenie wywarł na kibicach podczas tych skromnych 135 minut można oszacować na podstawie ekscytacji, z jaką fani Liverpoolu przyjęli informację o jego powrocie do pełnych treningów.
Bayern stanął poprzedniego lata przed dylematem, w związku z tym, że Thiago rozpoczął ostatni rok obowiązującej go umowy. Klub podjął więc trudną decyzję o sprzedaniu zawodnika, póki jeszcze mógł. Dla kontrastu, Liverpool mimo zainteresowania Wijnaldumem ze strony Barcelony nie skusił się na sprzedanie piłkarza, opierając się na kalkulacjach pokazujących jego istotną rolę w zespole – podejmując tym samym ryzyko, że klub straci go w ramach wolnego transferu kolejnego lata.
Obecnie można pokusić się o stwierdzenie, że Liverpool podjął wówczas dobrą decyzję zatrzymując Wijnalduma w klubie, nawet jeśli ostatecznie piłkarz odejdzie z drużyny w ramach wolnego transferu (wtedy prawdopodobnie błąd polegał będzie prawdopodobnie na tym, że pozwolono, by umowa ta uległa wygaśnięciu w taki sposób). To, czy Liverpool słusznie zdecydował się na zapłacenie 27 milionów funtów za Thiago, nawet przy zapłaceniu z góry jedynie 5 milionów, kiedy piłkarz ten mógł przejść za darmo z końcem tego sezonu, będzie można ocenić dopiero na przestrzeni dłuższego czasu.
Co jest natomiast pewne, to że Liverpool czeka kilka tego rodzaju dylematów w najbliższych latach. Van Dijk, Fabinho, Henderson, Naby Keïta, Alex Oxlade-Chamberlain, Salah, Firmino i Mane – wszyscy Ci piłkarze mają kontrakty do czerwca 2023. Jest więc jeszcze wystarczająco czasu by wszystko przeanalizować, jednak z pewnością oznacza to, że klub czekają trudne decyzje do podjęcia. Sytuacja, w której Salah, Firmino i Mané są mniej więcej w tym samym wieku i na tym samym etapie łączących ich z Liverpoolem kontraktów nie jest idealna. Utrzymanie ich wszystkich w zespole do czasu aż będą trzydziestoletnimi piłkarzami, których wartość sprzedaży zacznie szybko spadać nie wydaje się specjalnie prawdopodobne, szczególnie wiedząc, w jaki aktywny sposób klub będący własnością Fenway Sports Group działa na rynku transferowym.
Manchester City w ciągu ostatniej dekady mierzył się z podobnym problemem dotyczącym kluczowych zawodników drużyny. Yaya Touré, gwiazda zespołu prowadzonego przez Roberto Mancini i Manuela Pellegrini był związany z klubem dłużej niż by sobie mógł życzyć, zanim odszedł w ramach wolnego transferu w wieku 35 lat. Vincent Kompany przeszedł do Anderlechtu rok później, jako 33-latek. Po kolejnym roku tak samo z klubu odszedł również mający 34-lata David Silva i niewykluczone, że nadchodzącego lata do tego grona dołączy 33-letni Sergio Agüero. Trudno jest we właściwy sposób ocenić wartość, jaką do zespołu wnieśli w szczególności Kompany i Silva, mimo stopniowo skracanego czasu gry na boisku. Jednak zatrzymanie w klubie kluczowych zawodników po osiągnięciu przez nich trzydziestki niekoniecznie pomogło w przetransformowaniu się z jednego znakomitego zespołu w kolejny, mimo że konwencjonalne myślenie sugerowałoby oś przeciwnego.
Oczywiście te przykłady pozostają obecnie daleko od Liverpoolu, jednak w międzyczasie klub z pewnością nie będzie chciał, by wielu graczy wchodziło w ostatni rok ich kontraktów tak, jak ma to teraz miejsce z Wijnaldumem. Niezależnie od tego, czy ostatecznie oznaczać to będzie jego utratę w wyniku darmowego transferu, czy też zaoferowanie mu nowej, droższej i dłuższej umowy, niż by sobie życzyli, jest to z pewnością tego rodzaju sytuacja, której kluby wolałaby unikać, o ile to tylko możliwe.
To co odnośnie Wijnalduma jest pewne, jak twierdzi Klopp, to że jego gra i konsekwencja nie ulegną zachwianiu, nawet jeśli jego kontrakt będzie już w fazie wygaśnięcia.. To jest właśnie ta cecha, która sprawiła, że jest on tak ważnym zawodnikiem w przepełnionej sukcesami historii drużyny pod wodzą Kloppa. A to może sugerować, że dla niego warto będzie zrobić wyjątek.
Oliver Kay
Autor: AlexRedComrade
Data publikacji: 26.12.2020