Wywiad z Diogo Jotą
Artykuł z cyklu Artykuły
- Ronaldo był moim idolem. Kiedy debiutowałem w reprezentacji wszedłem za niego, to było wyjątkowe - powiedział Jota w wywiadzie dla Four Four Two, którego udzielił przed Euro 2020.
Po olśniewającym pierwszym sezonie w Liverpoolu Diogo Jota jest gotów by błyszczeć w występach dla Portugalii tego lata. Jak zdradził w wywiadzie dla FFT, przyjmował rady od swojego agenta podczas niekonwencjonalnej drogi na piłkarskie wyżyny.
Diogo Jota jako 17-latek czekający na swój debiut w seniorskiej piłce w barwach Pacos de Ferreira udał się do klubowego koordynatora ds. młodzieżowców i złożył nietypową prośbę. Na potrzeby dalszej kariery pragnął nauczyć się nowego języka obcego.
Już w tak młodym wieku Jota rozumiał, że jego ścieżka do grania w piłkę na wysokim poziomie nie zanosi się na łatwą. Patrząc na arenę międzynarodową, Portugalia, która wygrała Euro 2016 oraz rozgrywki Ligi Narodów UEFA 2019 od dłuższego czasu zmaga się z pewnym problemem. W rozgrywkach krajowych wychowankowie akademii nie zawsze dostają szansę na pokazanie swoich umiejętności w piłce seniorskiej.
Najnowsze badania pokazują, że zaledwie 4,6 procent czasu spędzonego na boisku przez piłkarzy w lidze portugalskiej w poprzednim sezonie należy do młodych absolwentów akademii oraz zawodników, którzy reprezentowali dany klub przez co najmniej trzy sezony w przedziale wiekowym 15 - 21 lat. To najniższy wynik w 27 najlepszych ligach na Starym Kontynencie, gdzie najwyższe wartości w analogicznych rozgrywkach osiągają Anglia - 12,7% oraz Hiszpania - 15,5%.
Osiem lat temu Jota był świadomy istnienia tego zjawiska i miał przygotowany plan B. Niedługo po dołączeniu do ligowego średniaka - Pacos - w 2013 roku, umówił się na rozmowę z koordynatorem ds. młodzieżowców Gilberto Andradem.
- W tamtym okresie każdy młody piłkarz w Portugalii miał problem z przebiciem się do pierwszego składu - powiedział Jota.
- Możliwość grania za granicą zawsze postrzegałem w dobrym świetle. Łatwiejsza adaptacja poprzez możliwość komunikacji byłaby niezbędna niezależnie od tego, gdzie bym się udał.
- Uczyłem się angielskiego w szkole, więc poszedłem do Gila i spytałem, czy mógłby pomóc mi w nauce hiszpańskiego. Miał płyty CD z lekcjami, które bardzo mi pomogły na początku nauki i dały mi podstawy języka. Później zapisałem się na lekcje z nauczycielem.
Wkrótce zajęcia okazały się bardzo użyteczne, chociaż nie z powodów, których początkowo się obawiał. Zaledwie rok po przybyciu z Gondomar, małego klubu w okolicy Porto, Jota przyciągnął uwagę trenera Pacos - Paulo Fonseci, który w przeszłości prowadził Szachtar Donieck i Romę.
22 bramkami w występach dla drużyny U-19 Jota zapracował sobie na wymarzony debiut w październiku 2014 roku, w którym to młody Portugalczyk zdobył bramkę i zanotował dwie asysty w rywalizacji w ramach krajowego pucharu. W tym samym sezonie zdobył swoją pierwszą bramkę w lidze i w wieku 18 lat został najmłodszym zawodnikiem, który tego dokonał od czasu Cristiano Ronaldo w 2002 roku. To wystarczyło, by przekonać wszystkich, że jest gwiazdą w kreowaniu gry. Pod koniec sezonu 2015-16, Jota podpisał kontrakt z Atletico Madryt. Niedługo po tym, oglądał w telewizji triumf reprezentacji swojego kraju w Mistrzostwach Europy.
- Byłem wtedy w Hiszpanii, gdzie szykowaliśmy się do nowego sezonu. Byłem bardzo dumny - zasłużyliśmy by być mistrzami.
Pomimo tak dużego transferu, chłopak z Massarelos nie przewidywał, że podczas kolejnych mistrzostw sam będzie reprezentował Portugalię.
- To nawet nie przyszło mi do głowy - nie snuję tak długoterminowych planów. Jednak marzyłem by dostać się do reprezentacji, co na szczęście się udało.
Napastnik Liverpoolu z pewnością zasłużył na powołanie. W marcowej serii gier międzypaństwowych był bezpośrednio zaangażowany w osiem bramek dla Portugalii - strzelając sześć i asystując dwukrotnie, a to wszystko w zaledwie pięciu występach. Mimo, że Fernando Santos jasno powiedział, że tylko Cristiano Ronaldo ma zagwarantowane miejsce w wyjściowej jedenastce, rośnie przekonanie, że tego lata w ataku powinni zagrać Bernardo Silva, Joao Felix i Jota.
Nawet w najskrytszych snach 24-latek nie wyobrażał sobie, że będzie w miejscu, w którym teraz się znajduje. W końcu nikt nie może powiedzieć, że Diogo Jose Teixeira da Silva wybrał bezpośrednią drogę do celu.
Z Bruno Fernandesem u boku Jota jest rzadkim przypadkiem klasowego portugalskiego piłkarza, który nie uczył się piłkarskiego rzemiosła w jednej z największych akademii w kraju.
- Nie mam wątpliwości, że to było o wiele trudniejsze - wyjaśnił Jota.
- Trudno jest zostać zawodowcem grając w jednej z najlepszych akademii, a co dopiero gdy się do niej nie należy. Odsetek graczy dochodzących tak daleko jest jeszcze mniejszy. W wieku 16 lat dalej musiałem płacić, żeby móc grać, więc mam świadomość, że sposób w jaki doszedłem to tego miejsca jest wyjątkowy.
- Poza Porto, Benficą, Sportingiem, może też Bragą i Vitorią de Guimaraes, zwykle musisz płacić, żeby trenować w jednej z mniejszych akademii w Portugalii. To powszechne. Spędziłem niemal 10 lat w Gondomar i przez cały ten okres musiałem płacić około 20€ miesięcznie, żeby móc grać. Tylko jeśli dojdziesz do drużyny U-19 zostajesz zwolniony z opłat, ale ja właśnie wtedy odszedłem.
Przez lata niewielki nastolatek - pierwotnie występujący jako pomocnik - był pomijany przez wielkie kluby. Chociaż nigdy nie otrzymywał wyjaśnień, podejrzewa, że jednym z powodów była jego szczupła sylwetka. Wielu uważało, że jest po prostu za mały.
- Może dlatego nigdy nie byłem wybierany - powiedział Jota.
- Byłem na testach w Porto i Benfice kiedy byłem młodszy, a jakiś czas później też w Bradze. Właśnie wtedy wszedłem w fazę gwałtownego wzrostu i kwestia fizyczności przestała stanowić problem. Moje ciało się rozwinęło i czułem, że mogę być lepszy na boisku.
Jota – noszący przydomek „J”, który przylgnął do niego od czasów dzieciństwa, aby odróżnić go od niezliczonych innych Diogo w Gondomar – uśmiecha się, wspominając jeden szczególny moment z tamtego okresu. W pewien weekend dwukrotnie zmierzył się z tymi samymi przeciwnikami. Jota strzelił pięć bramek, wszystkie przeciwko temu samemu bramkarzowi. Był nie do powstrzymania.
- Takie coś nie zdarza się codziennie – uśmiecha się.
- Bardzo dobrze sobie radziłem w drużynie U-17. Zespół U-19 walczył wtedy o utrzymanie. Zadzwonili do mnie, co oznaczało, że po raz pierwszy w życiu będę rywalizował w 90-minutowych meczach. Na poziomie U-17 mecze trwały tylko 80 minut.
- W tamten weekend w sobotę wyszedłem w pierwszym składzie w drużynie do lat 19 i strzeliłem hat-tricka. W niedzielę rano menedżer do lat 17 pewnie pomyślał, że jestem zmęczony, więc posadził mnie na ławce. Wprowadził mnie w drugiej połowie, a mi udało się strzelić dwa gole!
- Patrząc na liczby, to był jeden z moich najlepszych sezonów. Strzeliłem prawie 40 bramek, mimo tego że nie grałem w ataku, ale w linii pomocy. To sezon, o którym należy wspomnieć w moim procesie rozwoju jako gracza.
39 bramek Joty w 37 meczach dla drużyny Gondomar zaprowadziło go do Pacos de Ferreira, gdzie przez krótką chwilę obawiał się, że jego kariera będzie zagrożona. Podczas testów medycznych przed sezonem 2014-15 zdiagnozowano u niego problem z sercem. Zabroniono mu udziału w treningu do czasu postawienia dokładniejszej diagnozy. Miesięczne oczekiwanie wydawało się wiecznością.
- To był trudny moment — wyjawił Jota.
- Ta sytuacja spowodowała, że zacząłem zadawać pytanie: czy będę w stanie dalej grać? Zawsze zachowuję pozytywną mentalność w takich sytuacjach, ufając, że wszystko będzie dobrze. Wiedziałem, że może to oznaczać koniec mojej przygody z piłką, ale ani przez sekundę nie wierzyłem, że to się stanie. W Portugalii używamy zwrotu „nie stawiaj wozu przed koniem” – nie wyciągaj wniosków, zanim poznasz fakty.
- Całość wydarzyła się pierwszego dnia pracy, kiedy przechodzi się testy sprawnościowe. To było trochę przerażające, ponieważ w moim elektrokardiogramie była jakaś zmiana. Musiałem zostać poddany dodatkowemu badaniu. Dopiero potem otrzymałem pozwolenie na kontynuowanie gry. Skończyło się na tym, że przegapiłem część przedsezonową, a mój debiut w drużynie seniorów został opóźniony.
Jota szybko nadrobił stracony czas i stał się jednym ze wschodzących talentów Primeira Liga. Niesamowite umiejętności przyziemnego i zdecydowanego nastolatka sprawiły, że kilka drużyn zaczęło się nim interesować, ale młody Portugalczyk zdecydował się pozostać w klubowych obiektach z innymi absolwentami akademii aż do ostatniego dnia. Był tam jedynym piłkarzem pierwszej drużyny.
- Na początku dzieliłem pokój z Fredem, prawym obrońcą, który obecnie gra w Torreense - powiedział Jota.
- W trakcie sezonu w ośrodku mieszkało od siedmiu do ośmiu zawodników, ale inni często przyjeżdżali i wyjeżdżali. Przebywali tam również testowani zawodnicy z innych krajów. Własny pokój dostałem dopiero na drugim roku. Miał telewizor i PlayStation!
- Dona Teresa pracowała w klubie i zajmowała się prawie wszystkim, czego potrzebowaliśmy – sprzątaniem, praniem i gotowaniem posiłków. Były pyszne. To miejsce było jednym z powodów, dla których podpisałem kontrakt z Pacos de Ferreira - warunki pobytu były świetne, a obiekt był blisko boisk treningowych. Być może inni w mojej sytuacji postąpiliby inaczej, ale wtedy nie czułem potrzeby opuszczania środowiska, w którym byłem szczęśliwy i dogadywałem się ze wszystkimi.
Jota nigdy nie tracił koncentracji i był pod wielkim wrażeniem, że jeden z jego byłych trenerów, Jorge Simao, powiedział lokalnej gazecie, że wschodząca gwiazda będzie następcą Cristiano Ronaldo.
- Byłem trochę zaskoczony, gdy usłyszałem te słowa, ponieważ nie zdawałem sobie sprawy, że ocenił mnie tak wysoko i nie spodziewałem się, że powie to publicznie. Ale jednocześnie pomyślałem, że skoro on w to wierzy, to dlaczego nie mogę zrobić tego samego? Byłem dumny, kiedy moje nazwisko kojarzyło się z graczem takim jak Cristiano. To dodało mi pewności siebie.
Jako dziecko, jednym z najwcześniejszych wspomnień Joty było oglądanie marszu Portugalii do finału Euro 2004, gdzie pięciokrotny zdobywca Złotej Piłki Ronaldo i jego bardziej doświadczeni koledzy z Selecao zostali pokonani przez Grecję na własnym terenie.
- To moje pierwsze piłkarskie wspomnienie. Pamiętam, jak oglądałem ćwierćfinał przeciwko Anglii – siedziałem w salonie z tatą i bratem i wszyscy byliśmy bardzo szczęśliwi, kiedy wygraliśmy. Nie mogłem uwierzyć, jak Ricardo zdołał obronić rzut karny bez rękawic. To był dla mnie taki niezwykły moment.
17 lat później Jota będzie miał szansę zagrać u boku Ronaldo na tym samym turnieju tego lata.
- Cristiano był moim idolem, widziałem jak grał na najwyższym poziomie w Manchesterze United, zdobywając Złotą Piłkę i inne nagrody. Jako Portugalczyk zawsze uważałem go za wzór do naśladowania.
- Kiedy zadebiutowałem w reprezentacji przeciwko Litwie w listopadzie 2019 roku, wszedłem na boisko jako jego zastępca co sprawiło, że ta chwila była dla mnie jeszcze bardziej wyjątkowa. Mogę być tylko wdzięczny za możliwość dzielenia z nim szatni.
Obecna drużyna Selecao została opisana jako najlepsza w historii. Trudno nie dać się ponieść emocjom, gdy masz w pobliżu Bruno Fernandesa, Joao Felixa, Rubena Diasa i Bernardo Silvę, ale Jota twierdzi, że mają dużo pracy do wykonania – nie tylko z presją obrony tytułu po raz pierwszy w historii. Losowanie przydzieliło Portugalię do grupy z Niemcami i mistrzami świata z Francji, co również nie ułatwiało sprawy.
- Zawsze podkreślam, że Węgry też tam są - powiedział Jota.
- Kiedy wygraliśmy Euro 2016, nie pokonaliśmy ich w fazie grupowej (był remis 3-3). Losowanie było dla nas bardzo trudne, ale Euro nigdy nie miało być łatwe. Niezależnie od tego wiemy, jaką mamy jakość, więc jeśli jesteśmy w stanie zbudować dobry zespół w prawdziwym tego słowa znaczeniu, wierzę, że jesteśmy w stanie wyjść z grupy.
Poproszony o wyjaśnienie, dlaczego Portugalia kształtuje tak wielu światowej klasy piłkarzy, Jota miał problemy z odpowiedzią.
- Szczerze, nie wiem. Wiem, że Portugalia wykonuje naprawdę dobrą robotę, jeśli chodzi o piłkę młodzieżową, a teraz prawdopodobnie zbieramy tego owoce. Pokolenie graczy, takie jak to, które mamy, nie wzięło się znikąd, co oznacza, że już 15 lat temu robiliśmy wszystko dobrze.
To, że Jota zaszedł tak daleko, świadczy nie tylko o jego talencie i ciężkiej pracy, ale także o odwadze i chęci podejmowania ryzyka. W przeszłości spotkał się ze sceptycyzmem ze strony rodziny, kiedy zdecydował się dołączyć do Wilków z Atletico w 2017, mimo że wcześniej regularnie grał na wypożyczeniu w Porto. Zamiast na stałe przenieść się do klubu, który ostatnio reprezentował w Lidze Mistrzów, strzelając bramkę w wygranym 5:0 meczu z Leicester, dołączył do klubu, który właśnie zajął 15. miejsce w Championship.
Trzy lata później, po grze dla Wilków w Premier League i ćwierćfinale Ligi Europy, przeniósł się do Liverpoolu za 45 milionów funtów.
- Niedawno widziałem badanie Transfermarkt, które wykazało, że Championship było szóstą najcenniejszą ligą w Europie. Liga portugalska znalazła się na piątym miejscu, więc z tej perspektywy można powiedzieć, że przejście do Wilków było w tamtym momencie krokiem wstecz, ale uważam, że rozgrywki Championship są bardzo konkurencyjne.
- Ale chodziło też o projekt - moim zdaniem Wilki mają odpowiednich ludzi za sterami klubu. Czasami trzeba zrobić krok do tyłu, aby zrobić dwa do przodu. Ostatecznie wszystko poszło dobrze i okazało się, że była to właściwa decyzja, nawet jeśli wtedy wyglądało to trochę ryzykownie.
- Mój wujek, który wtedy pytał mnie dlaczego to robię teraz się ze mną zgadza! Muszę przyznać, że nawet ja nie byłem całkowicie przekonany do tego pomysłu, kiedy pierwszy raz usłyszałem o nim od mojego agenta, Jorge Mendesa. W końcu mnie przekonał, a teraz mówi: widzisz, cały czas miałem rację.
Jota wylądował na Anfield. Strzelił siedem goli w swoich pierwszych 10 występach w Liverpoolu, w tym niesamowity hat-trick przeciwko Atalancie w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Żaden zawodnik od czasu Robbiego Fowlera w 1993 roku nie strzelił więcej w swoich pierwszych 10 występach dla klubu, dzięki czemu Portugalczyk zyskał przydomek „Jota the Slotter” od byłego obrońcy Liverpoolu Jamiego Carraghera.
W przeciwieństwie do innych zawodników, którym dano trochę czasu na przystosowanie się do warunków gry u Kloppa, Jota nie potrzebował takiego okresu adaptacji.
- Jest dokładnie takim menedżerem, jakim się wydaje – bardzo komunikatywnym, lubi być blisko graczy - powiedział Jota.
- Wyśle Ci SMS-a znikąd, gdy odpoczywasz na kanapie w domu. To coś, co nigdy mi się nie przydarzyło i zaskoczyło mnie w pozytywny sposób. To tylko jeden z jego wielkich atutów.
- Przed podpisaniem dokumentów odbyłem z nim rozmowę wideo. Nie sądzę, że spodziewał się mnie przekonać, ponieważ już byłem przekonany. Jest trenerem, którego podziwiam i którego obserwowałem od dłuższego czasu, więc była to wyjątkowa okazja w mojej karierze i nie mogłem sobie pozwolić na jej utratę. Zwykle mówimy, że nie musimy się dwa razy zastanawiać. W tym przypadku nie wahałem się ani chwili – to było oczywiste.
- Zostałem bardzo dobrze przyjęty przez wszystkich w klubie, co z pewnością mi pomogło. Jestem blisko z Brazylijczykami, zwłaszcza z Fabinho ze względu na język, ale mam też dobre relacje z Jordanem Hendersonem, Jamesem Milnerem, Trentem Alexandrem-Arnoldem i Andym Robertsonem. Liverpool gra ofensywną piłkę nożną, co daje mi większe szanse na zdobycie gola. Ode mnie zależy, czy to wykorzystam.
Kontuzja kolana na początku grudnia zahamowała oszałamiający start Joty na Merseyside. Nr 20 opuścił 18 meczów, co zbiegło się w czasie z burzliwą formą Liverpoolu - podczas jego nieobecności drużyna wygrała zaledwie siedem meczów.
- Nie było mnie przez prawie trzy miesiące - to najdłuższy czas, który musiałem pauzować z powodu urazu w mojej karierze zawodowej i nastąpił on prawdopodobnie w najgorszym momencie, ponieważ wszystko szło mi dobrze. Chciałem po prostu dalej robić to, co robiłem, ale nie mogłem pomóc zespołowi. Wyniki w tamtym okresie nie były najlepsze, co tylko potęgowało moją frustrację. Kiedy wróciłem, skupiłem się na tym, co mogę zrobić, aby poprawić naszą sytuację.
Portugalczyk szybko trafił do siatki w ważnych zwycięstwach przeciwko byłemu zespołowi i dwukrotnie starciu z Arsenalem. W międzyczasie strzelił także trzy gole w dwóch meczach dla Portugalii.
Zaledwie trzy lata po pojawieniu się w Championship, Jota stał się kluczowym zawodnikiem zarówno dla klubu, jak i kraju. Być może droga na szczyt była okrężna, ale chłopiec z Gondomar dotarł do celu. Nie miejmy wątpliwości: on tu zostanie.
Wywiad ukazał się po raz pierwszy w czerwcowym wydaniu Four Four Two.
Autor: Ga19bs
Data publikacji: 17.06.2021