TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1854

Wywiad z Elliottem

Artykuł z cyklu Artykuły


Harvey Elliott w Liverpoolu spełnia swoje marzenia z dzieciństwa.

Po powrocie z udanego wypożyczenia do Blackburn przedarł się wreszcie do planów Jürgena Kloppa. Nastoletni skrzydłowy znakomicie przystosował się do nauki nowej roli w pomocy, a w sobotę zaliczył oszałamiający 90-minutowy debiut w meczu Premier League, w spotkaniu wygranym z Burnley.

W pierwszym odcinku nowej serii cyklu pt. "Reunited" redakcja The Athletic i BT Sport połączyły siły, żeby umożliwić Elliottowi spotkanie z jednym z trenerów, który pomógł w jego podróży na Anfield. Dan Thomas, który jest teraz asystentem dyrektora ds. rozwoju piłkarzy w Fulham, pracował z Elliottem w londyńskim klubie między 12. a 16. rokiem jego życia.

Ze słów Elliotta biła wdzięczność, gdy rozmawiał ze swoim byłym trenerem o golu zdobytym z połowy boiska, o zatrudnieniu trenera sprintów, o radzeniu sobie z fizyczną stroną piłki seniorskiej, nauce od Mohameda Salaha i adaptacji do gry na nowej pozycji.

Oto najciekawsze fragmenty ich wspólnej rozmowy z Jamesem Pearce'em z The Athletic...

Dan Thomas: Wyraźnie pamiętam pierwszą sesję, którą odbyłeś z nami po przybyciu na testy z QPR, kiedy miałeś 12 lat. Musieliśmy podjąć co do ciebie decyzję, ponieważ to wiązało się z pewną rekompensatą. Właściwie to stosowałem wówczas ćwiczenie, które podkradłem Pepowi Lijndersowi podczas konferencji, którą zaprezentował dla walijskiego związku piłkarskiego. To była mała gierka na utrzymanie się przy piłce na małej przestrzeni z Harveyem w środku. Zrobiliśmy to, ponieważ pomyśleliśmy: „OK, zobaczmy, co potrafi ten dzieciak”. Uderzyło mnie to, jak dobrze gra na jeden kontakt, rozgrywając piłkę po obwodzie. Nie był duży, silny, czy potężny, ale był bardzo sprytny i świadomy. W tamtym momencie nie był tak wielkim talentem, żeby rzucać wszystkich na kolana, ale widać było, że miał ogromne pokłady umiejętności technicznych.

Harvey Elliott: Pep wciąż wykonuje z nami to ćwiczenie!

DT: Cóż, teraz widać, jak bardzo byłem dalekowzroczny, gdy wykonywałem to ćwiczenie tak wiele lat temu!

HE:
Nie mówię tego tylko dlatego, że stoi obok, ale Dan był jednym z moich ulubionych trenerów. Zawsze poświęcał mi czas, żeby mi pomóc i wiele się od niego nauczyłem. To on wysłał mnie w drogę by stać się tym, kim jestem dzisiaj. Jestem bardzo wdzięczny za to, co zrobił dla mnie Dan i wszyscy w Fulham.

DT: To bardzo miłe z twojej strony, ale faktem jest, że to ty sam uczyniłeś się tym, kim jesteś dzisiaj. Ja po prostu trochę pomogłem. Pamiętasz pierwszy mecz na nowym, zadaszonym stadionie Fulham? Graliśmy po dziewięciu zawodników, bodajże przeciwko QPR.

HE: Strzeliłem wtedy gola z połowy boiska?

DT: Tak. Harvey rozpoczynał od środka i od razu skierował piłkę prosto do bramki - zauważył bramkarza daleko od linii i strzelił potężnie nad jego głową. To było genialne. Takich momentów było więcej. Raz wrócił z Holandii z nagrodą dla piłkarza turnieju. Kiedy masz kogoś, kto cały czas funduje ci tak pozytywne zaskoczenia na treningu, a później przenosi to na boisko w wieku 15 lat, wówczas wiesz, że masz do czynienia z kimś, kto ma dużą szansę na sukces. Co jeszcze pamiętasz z tamtych lat?

HE: Szczerze mówiąc, niewiele! Po prostu cieszyłem się futbolem. Tylko o to chodziło, kiedy byłem młodszy - robić wszystko, co w mojej mocy, by być lepszym.

DT: Jak ci się podobał czas spędzony w szkole w Coombe?

HE: Mam dobre wspomnienia z tego miejsca. Nadal utrzymuję kontakt ze wszystkimi chłopakami.

DT: Czy pamiętasz ten finał Floodlit Cup do lat 15, kiedy dostaliśmy lekcję od Arsenalu?

HE: Było 5:1? To chyba nie był jeden z moich najlepszych występów…

DT: Wydawało mi się, że przegraliśmy 5:1, ale wiedząc, że dzisiaj tu przyjdę, postanowiłem ponownie obejrzeć mecz w serwisie Hudl. Niestety nie udało nam się go usunąć, więc nadal tam jest. Właściwie to przegraliśmy 6:3. Trochę sami się do tego przyczyniliśmy, przegrywając 4:0 po 20 minutach finału na własnym boisku. A mieliśmy w tym roku duże nadzieje. Wydawało mi się, że zostaliśmy zniszczeni przez Bukayo Sakę na lewym skrzydle, który zbyt wiele razy mijał Cody'ego (Drameha). Kiedy jednak oglądałem to zeszłej nocy, Saka faktycznie grał u nich na lewej obronie. Kim był nasz prawy skrzydłowy, który za nim nie nadążał?

HE: Dziś chyba zabiliby mnie za to. Ten dzień był trudną lekcją. Saka był jednym z najlepszych chłopaków w Anglii w tej grupie wiekowej i było widać, że będzie bardzo dobrym piłkarzem. Był najlepszym zawodnikiem w drużynie Arsenalu. Był też trochę starszy ode mnie.

DT: Owszem, jednak będąc uczciwym, grałeś dopiero od roku, więc damy ci spokój.

HE: Wciąż powinienem jednak za nim wracać! Czy pewnego razu nie zdarzyło mi się przyjść na trening w koszulce Ronaldo z Realu Madryt? Jeden z trenerów powiedział mi, żebym poszedł się przebrać.

DT: To i tak było z pewnością lepsze niż pojawienie się w stroju Chelsea. Mieliśmy chłopaków, którzy robili tak przez lata. Myślę, że gdy zbliżałeś się do końca swojego 13. roku życia, mieliśmy pewne obawy, czy masz to elektryczne tempo wymagane, by zostać topowym skrzydłowym. Rozmawialiśmy o tym również z twoim ojcem, Scottem. Tamtego lata wyjechałeś i pracowałeś z własnym trenerem szybkościowym, wykonując sesje jeden na jednego. Kiedy wróciłeś, mając już lat 14, reakcja personelu brzmiała: „Wow, on musiał ukraść skądś trochę szybkości. Skąd on to wziął?".

Słowa wielkiego uznania dla Harveya i Scotta. Oni poszli z tym, co przedstawiono im jako potencjalną słabość i coś z tym zrobili. To była lekcja również dla mnie. Myślisz sobie, że albo ktoś ma szybkość, albo nie, ale Harvey udowodnił, że możesz znacznie poprawić swoje tempo biegu, jeśli naprawdę chcesz włożyć w to pracę. Harvey, to twoja gotowość do wzmożonej pracy pomogła ci dotrzeć tam, gdzie jesteś. Nie byłeś szczęśliwy, będąc po prostu dobrym piłkarzem czy skrzydłowym. Potrafiłeś dostrzec, czego potrzebujesz, by stać się lepszym i tym się zajmowałeś.

HE: Nawet dziś nie jestem tak szybki, jakbym chciał. Przez lata nigdy nie byłem największy fizycznie, ale po prostu próbowałem z tatą pracować nad rzeczami, które pomogłyby mi w dalszej karierze. Chodzi o takie rzeczy, jak nie dać się złapać z piłką czy nie dać większym chłopakom szansy, by mnie od niej odepchnąć. Musiałem zmusić się do szybszego myślenia, robienia rzeczy o sekundę lub dwie wcześniej.

Do dziś trenuję sprinty i staram się dać sobie tych kilka dodatkowych metrów, które mogłyby mi pomóc w meczach. Zawsze są rzeczy, nad którymi musisz pracować i które możesz poprawić jako piłkarz. Nigdy nie możesz być szczęśliwy z tego, jaki już jesteś dobry - zawsze musisz się popychać do dalszego rozwoju. Ja nadal muszę poprawić swoją szybkość, zwłaszcza patrząc na takich zawodników jak Mohamed Salah czy Sadio Mané.

DT: Nie wygrałeś z nimi jeszcze w żadnym pojedynku biegowym?

HE: Próbuję, ale są za szybcy! Po kilku pierwszych sesjach treningowych po moim przyjeździe do Liverpoolu, myślałem: „Wow, ja właśnie trenuję z tymi facetami”. Gdy przechodzisz od oglądania ich na żywo w telewizji do oglądania ich osobiście i trenowania z nimi, naprawdę zdajesz sobie sprawę, co oni wnoszą swoją obecnością. To gracze światowej klasy, ale wszyscy jesteśmy tutaj, żeby walczyć o miejsce w drużynie. Wszyscy walczymy o to samo, teraz patrzę na nich jak na konkurencję. Dużo się od nich uczę. Są wspaniałą inspiracją dla dzieci na całym świecie – i dla mnie też – dzięki temu, przez co przeszli i co osiągnęli. Chcę osiągnąć wielkie rzeczy tak, jak oni.

DT: Podczas gdy niektóre dzieciaki nie przejmują się oglądaniem piłki nożnej w wolnym czasie, Harvey zawsze mógł rozmawiać o futbolu przez cały dzień. Wiedzieliśmy, że był wielkim fanem Liverpoolu. Słyszeliśmy, że jeździł na Anfield, by oglądać mecze Ligi Mistrzów. Kto najbardziej ci pomógł już po twoich przenosinach?

HE: Hendo (Jordan Henderson) pomógł mi najbardziej, ale żeby być uczciwym, wszyscy mi pomogli i sprawili, że poczułem się bardzo mile widziany. W mieście czuję się jak w domu.

DT: Spotkałeś jakichś fanów Evertonu?

HE: Spotkałem i byli w porządku. Rywalizacja boiskowa między klubami jest zacięta, ale poza boiskiem wszyscy w mieście są bardzo przyjaźni, gdy wychodzę do restauracji.

DT: To świetne miasto, ale co z pogodą? Jest środek sierpnia, a ja mam na sobie kurtkę. W Londynie jest 25 stopni!

HE: Tutaj słoneczny dzień jest jak wygrana na loterii! Chociaż teraz i tak jest o wiele lepiej niż kilka dni temu, gdy trenowaliśmy na wietrze i w deszczu.

DT: To ciekawe móc zobaczyć cię grającego po prawej stronie pomocy. Zawsze postrzegaliśmy cię jako wielofunkcyjnego atakującego, który może grać na obydwu skrzydłach, na 10-ce lub jako fałszywa 9-ka. Staraliśmy się dawać ci taką różnorodność. Twoją najlepszą pozycją zawsze była pozycja skrzydłowego, schodzącego z prawej strony na swoją lewą nogę. Nigdy tak naprawdę nie wykorzystywaliśmy cię ustawionego głębiej. Jak przebiegała twoja adaptacja do nowej roli?

HE: To jest to, czego zawodnicy potrzebują w swojej grze - musisz umieć dostosować się do gry na różnych pozycjach. To daje mi większą szansę na przedarcie się do zespołu. Przystosowanie się było dla mnie wzywaniem. Na nowej pozycji wymagane jest inne ustawianie się, na przykład w zależności od tego, która drużyna rozgrywa akcję od bramki. Chodzi o to, żeby wiedzieć, gdzie masz być, kiedy i w jaki sposób naciskać przeciwnika, z kim z drużyny przeciwnej przyjdzie ci się mierzyć. Podoba mi się gra na nowej pozycji. To fajne, bo często jesteś przy piłce.

DT: Może powinniśmy cię wystawiać na tej pozycji, gdy miałeś 13 lat? Czuję, jakbyśmy cię zawiedli!

HE: Wcale nie. Cieszę się, że mogę grać, gdziekolwiek mi każą. Liczy się tylko radość z futbolu, a ja czuję się w nowej roli komfortowo.

DT: Patrząc na naszą drużynę z finału Floodlit Cup, dobrze jest zobaczyć, że wielu chłopaków naprawdę odpaliło. Cody (Drameh) jest w Leeds, Fabio (Carvalho) radzi sobie naprawdę dobrze w naszym pierwszym zespole, Sylvester (Jasper) również zagrał w pierwszym zespole, Mika (Biereth) jest teraz w Arsenalu, a Rafael (Garcia) jest w Evertonie. Czy przebywanie w otoczeniu tylu dobrych zawodników w czymś ci pomogło?

HE: Zdecydowanie. Akademia Fulham notuje świetne wyniki, jeśli chodzi o wypuszczanie w świat piłkarzy, szczególnie gdy spojrzysz na Ryana i Stevena (Sessegnon). Wielu dobrych zawodników przeszło przez ten klub. Być częścią zespołu z taką jakością, jaką mieliśmy - nie mogłem marzyć o niczym więcej. Wysłałem Fabowi kilka wiadomości z gratulacjami po golach. Wszyscy pozostajemy w kontakcie. Chciałbym być świadkiem, jak dobrze sobie radzą w czasie swoich karier, spełniają wszystkie swoje marzenia i dostają się na szczyt.

DT: Grałeś w zespole do lat 18 w wieku 14 lat, a w wieku 15 lat trenowałeś już z pierwszym zespołem...

HE: Gra w wyższych kategoriach wiekowych bardzo mi pomogła, jeśli chodzi o radzenie sobie z fizycznymi aspektami futbolu, zwłaszcza na poziomie pierwszego zespołu. Nawet teraz chodzi o to, by ciągle być o krok do przodu, więc nie daje się już aż tak obijać. Gdy jako młody chłopak szedłem grać do parku z kolegami, zawsze graliśmy z dzieciakami starszymi od nas o dwa lub trzy lata. Ważne było, żeby grać i przyzwyczaić się do bycia powalanym. Trzeba sobie z tym poradzić.

DT: Zawsze byłeś dobry w operowaniu piłką tak, by trzymać się z dala od ostrych starć fizycznych i sprytny w znajdowaniu sobie przestrzeni. Poprawiła się również twoja umiejętność podejmowania odpowiednich decyzji. Gdy miałeś walczyć z obrońcą, który był szybszy i silniejszy, próbowałeś szukać innych przestrzeni i wejść do środka, by znaleźć drogę podania, zamiast próbować dryblować. Kiedy zostałeś powołany na trening z pierwszą drużyną w wieku 15 lat, musiałeś udowodnić menedżerowi, że zasługujesz na grę i zrobiłeś to. Zadebiutowałeś w pierwszym zespole przeciwko Millwall (w meczu Carabao Cup, w wieku 15 lat i 174 dni Elliott został najmłodszym graczem pierwszego zespołu Fulham). Następnego ranka wróciłeś do szkoły, a po południu byłeś już na sesji treningowej z pozostałymi 20-30 chłopakami w wieku od 12 do 16 lat i trenowałeś w pełnym wymiarze czasowym. W środowe popołudnie po prostu rzucaliśmy chłopakom piłkę i pozwalaliśmy grać.

HE: To było jak gala wrestlingu!

DT: Łatwo byłoby ci wówczas powiedzieć, że jesteś zmęczony, że wróciłeś późno do domu z Milwall, że nie masz energii. To, że poszedłeś do szkoły, a później chciałeś jeszcze trenować, mówi samo za siebie. Mnóstwo dzieciaków, które zagrałyby dla pierwszej drużyny dzień wcześniej, spytałoby: "Dlaczego mam trenować z 12-latkami?". Dałeś świetny przykład pozostałym chłopakom. Nie było w tym ani krzty arogancji. To wielka rzecz, że mogli zobaczyć twoją mentalność i twój entuzjazm do gry. W Fulham ciągle mówimy o zasadzie trzech H - szczerość (honesty), skromność (humility) i ciężka praca (hard work). Próbujemy to zaszczepiać w chłopakach, a ty jesteś ucieleśnieniem tych wartości.

HE: Zawsze cieszyłem się każdym treningiem i każdym meczem, niezależnie od tego, czy grałem z pierwszym zespołem, czy z chłopakami w szkole. Nie ma lepszej pracy niż gra w futbol.

DT: Niektórzy chłopcy, którzy zagrali wyżej, nie chcą wracać do swojej kategorii wiekowej, bo myślą, że zostawili ten etap za sobą. Pamiętam jednak, jak grałeś w zespole do lat 16 już po tym, jak zaliczyłeś występ dla pierwszego zespołu. Nie było akurat meczu w kategorii do lat 18 i 23, więc zagrałeś w meczu przeciwko Chelsea U-16. Ich chłopaki chcieli tego dnia uprzykrzyć ci życie.

HE: Tak, dobrze to pamiętam.

DT: Był problem z twoim kucykiem!

HE: Tak, ktoś za niego pociągnął, to część futbolu. Nie jest to problemem z moją obecną fryzurą. Niektórzy z chłopaków w Liverpoolu zaczęli interesować się moim kucykiem. To był czas, żeby go ściąć. Gdybym tego nie zrobił, ktoś mógłby to zrobić za mnie! Teraz czuję się świeżo, wszystko jest dobrze. Wracając do tego, co mówiłeś wcześniej, teraz cieszę się grą bardziej niż kiedykolwiek. Dostąpić zaszczytu gry dla takiego klubu jak Liverpool, z tymi piłkarzami, to dla mnie niesamowita okazja do nauki. To coś, za co jestem bardzo wdzięczny.

DT: Jak ci się podobało w Blackburn?

HE: Było bardzo dobrze. Fajnie było pójść na wypożyczenie, żeby móc grać w trudnej lidze co trzy, cztery dni. Mecz, odpoczynek, regeneracja i znowu mecz. Zaliczyłem w sumie 41 występów w lidze, to zasługa zarówno Liverpoolu jak i Blackburn, które dały mi możliwość wyjścia i pokazania, na co mnie stać. Jestem bardzo wdzięczny Blackburn za zebrane tam doświadczenie, zawsze będę wspominał ten okres jako coś bardzo pozytywnego w mojej karierze.

DT: Zawsze gdy mieliśmy jakieś spotkanie w Fulham, twój tata pytał nas, czy przykładasz się do pracy. To on sprawił, że ciągle twardo stąpałeś po ziemi, a sukces nigdy nie zamieszał ci w głowie. Zawsze chciałeś zabrać torbę z piłkami, by nad czymś popracować. To pragnienie ciągłego doskonalenia się jest kluczowe. Uwielbiam też twoją skromność. Jeden z twoich starszych trenerów w Fulham, Keith Stiles, przeszedł w tym roku na emeryturę po 17 latach w klubie. Wysłałem wiadomości do 20-30 piłkarzy, którzy już odeszli, by przesłali po krótkim wideo tak, byśmy mogli je zmontować i przekazać Keithowi. Pierwszym, od którego otrzymaliśmy wideo, był Harvey. To, że chłopak, którego trenowałeś, znalazł czas, żeby ci podziękować, wiele o nim mówi. On pamięta, skąd przybył i docenia ludzi, którzy mu pomogli.

HE: To coś, o czym dużo rozmawiamy z tatą. Nieważne, jak daleko zajdziesz, nigdy nie powinieneś zapominać, skąd przyszedłeś. Jestem wdzięczny każdemu, kto dał mi szansę, kto trenował mnie po to, bym dotarł do miejsca, w którym jestem dzisiaj. Keith był świetnym trenerem i facetem, który bardzo mi pomógł. Musisz pamiętać o ludziach, którzy cię wyciągnęli i wyszkolili. Jeśli będą czegoś potrzebować, mogą na mnie liczyć.

DT: Mam cię w swoim składzie Fantasy. Będąc wartym 5,5 mln funtów, jesteś dość drogi, ale pomyślałem sobie: "Wrzuć go do składu, daj mu mecz".

HE: Sam tego nie robię, ale paru moich znajomych owszem - kilku z nich wrzuciło mnie do swojego składu. Muszę zdobyć dla nich kilka goli i asyst.

DT: Zawsze krytykowałem cię za twoją prawą nogę lub braki szybkościowe, teraz ty daj mi radę. Co mogłem zrobić lepiej jako trener?

HE: Mogłeś mnie wystawiać na 10-ce, dać mi opaskę kapitana i wyznaczyć do wykonywania jedenastek!

DT: O tak, karne zawsze były problemem. Koniec końców, doszliśmy do porozumienia.

HE: Każdy chciał je wykonywać.

DT: To dla mnie mieszanka emocji. Jako pracownik Fulham chciałbym móc siedzieć na Craven Cottage i patrzeć, jak Harvey strzela i daje z siebie wszystko dla pierwszego zespołu, jednak musimy zaakceptować fakt, że jest wielkim fanem Liverpoolu. To wielki krok naprzód, spełnienie jego marzenia z dzieciństwa. Czasami taka okazja przytrafia się tylko raz i jeśli z niej nie skorzystasz, przepadnie. Nikt w Fulham nie ma mu za złe, że skorzystał z okazji, jaką dał mu Liverpool.

Jeśli chodzi o przyszłość, wydaje mi się, że dla niego nie ma górnej granicy rozwoju, biorąc pod uwagę jego etykę pracy i umiejętności. Jürgen Klopp, Pep i reszta sztabu w Liverpoolu poprowadzą go, gdzie trzeba. Jest w świetnym miejscu, otoczony przez najlepszych piłkarzy i trenerów. Dopóki będzie skupiony i nie będzie zawracał sobie głowy żadną ze bzdur, które mogą namieszać w głowie młodym piłkarzom, jestem pewny, że osiągnie wielkie rzeczy. Harvey, jesteśmy bardzo dumni z ciebie i tego, jak dobrze sobie radzisz. Mnóstwo ludzi prosiło mnie, bym przekazał życzenia wszystkiego najlepszego.

Powodzenia przyjacielu.

HE: Dziękuję za wszystko, Dan. Naprawdę to doceniam.

James Pearce



Autor: Bartolino
Data publikacji: 25.08.2021