Yeşil - Od gracza the Reds do pracownika fabryki
Artykuł z cyklu Artykuły
Samed Yeşil to gracz, którego część fanów może jeszcze kojarzyć. Swego czasu był jednym z największych talentów w Niemczech, a z jego przenosinami można było mieć spore oczekiwania.
W wieku 17 lat zadebiutował w Bundeslidze w barwach Bayeru Leverkusen. Dzięki swoim osiągnięciom strzeleckim zyskał przydomek "Gerd" po legendarnym napastniku, Gerdzie Müllerze.
The Reds zapłacili za niego Aptekarzom 1 milion funtów, kiedy latem 2012 roku skończył 18 lat. Niedługo później dzielił szatnię ze Stevenem Gerrardem i Luisem Suárezem.
Świat był u jego stóp.
Teraz skończył 27 lat, a jego życie nie wygląda jak to, które wiodą gracze Premier League.
Mieszka w miejscowości Krefeld położonej w zachodnich Niemczech ze swoją żoną, Goncą i ich synem Ilyasem. Występuje w DJK Teutonia St Tönis, znajdującym się w Oberliga Niederrhein, czyli lidze regionalnej będącej na piątym szczeblu rozgrywkowym niemieckiego futbolu. Trenuje trzy razy w tygodniu, a od poniedziałku do piątku w godzinach 7-15:30 pracuje w fabryce, gdzie buduje filtry powietrza.
- To liga amatorska, ale nadal nie jest zła, żeby rozwijać się i być w formie - powiedział Samed w rozmowie z The Athletic.
- Na sześć możliwych punktów zdobyliśmy cztery do tej pory, udało mi się zaliczyć kilka asyst i chcę budować na tym swoją grę. W zależności od tego z kim gramy na nasze mecze przychodzi około 200-300 osób. Jestem pewien, że jeśli zagram 30 meczów w tym sezonie i strzelę 15-20 bramek, to wrócę do wyższych lig.
- Prezydent klubu dał mi pracę w swojej firmie. Muszę spróbować nowych ścieżek poza piłką, jeśli nie wrócę do profesjonalnej ligi.
Powiedzieć, że Samedowi się nie poszczęściło to jak nic nie mówić. Seria rozbijających kontuzji zniszczyła jego czas w Liverpoolu. Od kiedy jego kontrakt z the Reds wygasł w 2016 roku, wiedze życie na walizkach. Mimo pecha, który mu się przytrafił, jego duch pozostał nienaruszony.
- Kiedy dorastałem moim marzeniem było, żeby zostać piłkarzem. Grałem w małej drużynie w Düsseldorfie, a w wieku 11-12 lat dostrzegł mnie Bayer. Pierwszy profesjonalny kontrakt podpisałem w wieku 16 lat. W tym wieku zacząłem też grać w reprezentacji Niemiec.
- W mojej grupie wiekowej był Emre Can, który jest moim dobrym kolegą. Podobnie jak Kaan Ayhan, który gra obecnie w Sassuolo i reprezentuje Turcję oraz Odysseas Vlachodimos, który gra w Benfice i reprezentacji Grecji.
Yeşil w 22 występach w reprezentacji Niemiec U-17 strzelił 20 goli. Zdobył najwięcej bramek na mistrzostwach Europy w tej kategorii wiekowej w 2011 roku. Na tym turnieju jego zespół dotarł do finału, w którym przegrali z Holendrami. W składzie ich rywali grał chociażby Memphis Depay i Nathan Ake.
Na mistrzostwach świata U-17 był drugim najlepszym strzelcem, kiedy trafiał do siatki rywali sześć razy. W ćwierćfinałowym meczu z Anglikami zdobył dwie bramki - w składzie Synów Albionu znaleźli się wówczas m.in. Raheem Sterling i Jordan Pickford. Niemcy w półfinale odpadli z gospodarzami - Meksykiem.
- Kiedy ludzie zaczęli do mnie mówić "Gerd", to muszę przyznać, że nie wiedziałem kim był Gerd Müller. On grał zanim ja się urodziłem. Jednak wygooglałem go i obejrzałem jego wszystkie bramki. Później zrozumiałem jaki to był wielki zaszczyt dla mnie. Widziałem podobieństwa między nami - wszystkie jego trafienia były zdobyte wewnątrz pola karnego. Ja chyba zdobyłem tylko jedną bramkę spoza pola karnego.
- Nigdy nie czułem presji z powodu tego porównania. Traktowałem to jako komplement.
Trenerem, który dał Samedowi pierwszą szansę w dorosłym futbolu był były gracz the Reds - Sami Hyypiä. To właśnie pod jego skrzydłami zadebiutował w starciu Bayeru z Herthą Berlin w kwietniu 2012 roku. Miejsce w składzie wywalczył dobrymi występami na szczeblach młodzieżowych - w zespołach U-17 i U-19 zdobył łącznie 58 bramek w 74 spotkaniach.
- Koncentrowano na mnie wiele uwagi, lecz ja cieszyłem się z gry w tak młodym wieku. Zanim zagrałem, kilka razy obserwowałem mecze z ławki rezerwowych. Byłem w siódmym niebie, gdy usłyszałem swoje imię. Sami był dobrym trenerem. Na każdym treningu grał na środku obrony. Pomimo swojego wieku (miał wtedy 39 lat) nadal widać było, jakim wielkim defensorem był - powiedział Samed.
Tego lata odezwał się Liverpool. Brendan Rodgers dopiero przejął zespół. Yeşil właśnie skończył 18 lat.
- Zawsze chciałem zagrać w Anglii, ale nie sądziłem, że przytrafi mi się to w tak młodym wieku. Obstawiałbym raczej 25 - 26 rok życia, ale cieszyłem się, że to się stało. Nie wiedziałem, że Liverpool mnie obserwuje i raczej myślałem o transferze do innego klubu z Bundesligi. Dowiedziałem się o tym, gdzie przechodzę na lotnisku. Wtedy mój agent pokazał mi bilety na przelot. To była dla mnie duża niespodzianka, że mnie chcą.
- Nigdy nie myślałem o klubach, które mnie obserwowały, gdy dobrze grałem na turniejach w reprezentacji Niemiec. Czasami widziałem w gazetach teksty "Arsene Wenger stara się sprowadzić Sameda Yeşila do Arsenalu". Nigdy nie pytałem agenta, czy to prawda. Po prostu kontynuowałem grę.
- Gdy dowiedziałem się, że chce mnie Liverpool, to nie interesowały mnie inne drużyny. To była łatwa decyzja. To był Liverpool. Decyzja była podjęta.
- Przeprowadziłem się z moim kuzynem, który lepiej posługiwał się językiem angielskim. Dużo pomógł mi przy podpisywaniu wszelkich dokumentów. Na początku mieszkałem w Sefton Park, później przeniosłem się do mieszkania w mieście. Wszyscy byli przyjaźni, a Liverpool był dobrym miejscem do życia.
Yeşil początkowo był uwzględniony do gry w drużynie U-21, lecz w trakcie wrześniowej przerwy reprezentacyjnej zagrał w zespole Niemiec U-19 w towarzyskim starciu z Anglikami. Zmierzył się wtedy z Pickfordem, Sterlingiem, Dierem, Stonesem, Ward-Prowsem. Jego zespół wygrał 3:1 - Samed zdobył dwie bramki, a trzecią wypracował.
- Adam Mordan i Raheem, którzy już w tamtym czasie byli częścią pierwszego składu w Liverpoolu, grali w tym meczu. Kiedy wróciłem do klubu, jeden z trenerów powiedział mi, że będę trenował z pierwszym zespołem w Melwood, zamiast wracać do Kirkby.
- To było jak sen. Znałem tych graczy tylko z PlayStation i oglądania meczów w telewizji. Nagle byłem w jednej szatni z Suárezem, Gerrardem i Carragherem. Potrzebowałem kilku tygodni zanim zrozumiałem, że to nie sen.
- Brendan był bardzo dobry. Zawsze chciał grać w piłkę. Żadnych długich podań, zawsze gra krótkimi podaniami od bramkarza z budowaniem akcji. Podobało mi się to.
- Pamiętam, gdy powiedział mi, że kiedy dobrze nauczę się angielskiego, to dostanę szansę w pierwszym zespole. Znalazłem więc sobie nauczyciela, który przychodził do mnie trzy razy w tygodniu. Po około czterech tygodniach mój angielski nie był zły. Powiedziałem o tym Brendanowi, a on powiedział "OK, zagrasz w meczu Pucharu Ligi z West Bromem".
26 września Yeşil zagrał na the Hawthorns przed 21 tysiącami fanów razem z Jordanem Hendersonem i Carrą. The Reds wygrali 2:1 i awansowali do dalszej fazy dzięki bramkom Nuriego Sahina.
- To był mój pierwszy mecz na pełnym stadionie i graliśmy przeciwko Romelu Lukaku, który teraz jest jednym z najlepszych napastników na świecie. To był dla mnie dobry moment, którego nigdy nie zapomnę. Koszulka z tego meczu wisi w domu moich rodziców - powiedział Samed.
Miesiąc później zagrał w kolejnej rundzie, kiedy Liverpool przegrał na Anfield 3:1 z późniejszym triumfatorem rozgrywek, czyli Swansea City. To był jeo drugi i ostatni występ w barwach the Reds.
- Wiem, że przegraliśmy, ale tamten wieczór był dla mnie wyjątkowy. Gra przed the Kop była niesamowitym przeżyciem. Ciężko to opisać. Musisz być na tym boisku, żeby to poczuć.
- Trener coraz bardziej mi ufał, więc czułem się pewniej. Poznawałem swoich kolegów, częściej z nimi rozmawiałem. Czułem, że staję się częścią składu.
- Wiedziałem, że mam jeszcze co poprawić, lecz chciałem się uczyć i zaliczać kolejne minuty. Uczyłem się od Suáreza, który był w czołówce najlepszych strzelców świata, tego jak trenować, jak kończyć akcje, to było niesamowite.
Problemy Yeşila zaczęły się w lutym. W meczu towarzyskim U-19 reprezentacji Niemiec z Włochami zerwał więzadło krzyżowe w prawym kolanie.
- Mecz nie był rozgrywany na trawie, lecz na sztucznej murawie. Kiedy chciałem zmienić kierunku biegu, moja noga się zatrzymała, a kolano się poruszyło. Poczułem ból, le nie sądziłem, że jest poważny. Właściwie to grałem dalej. Po meczu spotkałem się z lekarzem. Zrobił wszystkie badania i stwierdził, że ból jest spowodowany inną murawą.
- Gdy wróciłem do Liverpoolu, poszedłem na trening i po 20 minutach musiałem przerwać, bo ból był nie do zniesienia. Zostałem wysłany na rezonans magnetyczny, który wykazał, że mam poważnie uszkodzone więzadło krzyżowe przednie. Pojechałem do Londynu na operację.
Po ośmiu miesiącach Samed wrócił do gry w meczu U-21 z Tottenhamem w październiku. Bardzo chciał nadrobić stracony czas i wywalczyć sobie drogę do planów Rodgersa. Jednakże trzy miesiące później jego świat ponownie się zawalił.
- Podczas jednej z sesji treningowych w Liverpoolu w trakcie biegu moje kolano się wykręciło. Usłyszałem głośny trzask. Wiedziałem, że to tam sama kontuzja, to samo więzadło, to samo kolano. Strasznie spuchło.
- Każdy miał inna opinię na temat tego, dlaczego to się stało. Niektórzy twierdzili, że to przez moją nie najlepszą rehabilitację i może wróciłem za wcześnie. Inni mówili, że operacja mogła być nieudana.
- Drugi raz podjąłem decyzję o operacji w Niemczech wykonanej przez specjalistę zajmującego się wszystkimi reprezentantami kraju. Muszę ogromnie podziękować wszystkim w Liverpoolu, którzy uszanowali tą decyzję. Pozwolili mi też przejść rehabilitację w Niemczech.
Yeşil spędził kolejne 10 miesięcy poza grą. Druga przerwa była znacznie trudniejsza pod względem mentalnym.
- Przed pierwszym urazem nigdy nie miałem nawet skręconej kostki. Przeszedłem więc od żadnej kontuzji do dwukrotnego uszkodzenia więzadła.
- Za pierwszym razem pomyślałem "OK, mogę wykorzystać ten czas, żeby pracować nad ciałem i wrócić silniejszym". Jednak za drugim razem poważnie myślałem o skończeniu kariery. Wiedziałem, że czeka mnie długi rozbrat. Miałem szczęście, że byli ze mną przyjaciele i rodzina, którzy zawsze we mnie wierzyli. Pchali mnie do przodu i dali mi siłę na kolejny powrót.
Yeşil wrócił do występów w meczu U-21 z Sunderlandem w sierpniu 2014 roku. W tamtym momencie Suárez przeniósł się do Barcelony, a o miejsce w ataku rywalizowali Daniel Sturridge, Fabio Borini i nowoprzybyli Rickie Lambert i Mario Balotelli.
Rodgers nie miał wielkiego wyboru w napadzie, ale Samed nie mógł trafić z formą. Pod wodzą Michaela Beale'a, który obecnie jest asystentem Gerrarda w Rangersach, zagrał w 11 meczach Premier League 2 i strzelił trzy bramki.
- Podczas rehabilitacji w Niemczech zacząłem się jeść rzeczy, które nie były najzdrowsze, więc przybrałem na wadze kilka kilogramów. Musiałem je zrzucić. Ponadto przy wślizgach pojawiały się w głowie myśli, nie byłem sobą w 100 procentach. Myślałem "Co jeśli to się znowu wydarzy?". Bałem się. Wiedziałem, że trzeci raz skończy moją karierę.
Latem 2015 roku Samed zdecydował się przejść na roczne wypożyczenie do FC Luzern prowadzonego przez byłego obrońcę the Reds, Markusa Babbela. Yeşil wchodził wtedy w ostatni rok kontraktu.
- Początkowo myślałem, że mogę sobie tam poradzić i nadal mieć przyszłość w Liverpoolu. Znałem trenera z drużyny narodowej. On wiedział, jakim jestem piłkarzem. W pierwszym meczu, który zacząłem od początku, strzeliłem bramkę i wygraliśmy 1:0 z FC Zurich. Pomyślałem, że wróciłem.
- Jednak później zaczęły się problemy trenera z prezydentem. Przyszli dwaj nowi napastnicy i stałem się trzecim - czwartym wyborem. Było naprawdę ciężko. Graliśmy długie piłki na dwumetrowych napastników, którzy mieli wygrywać główki. Nie gram w ten sposób.
W szwajcarskiej Super League Samed zdobył tylko tą jedną bramkę w 14 występach. Jego przyszłość była niepewna - Liverpool nie przedłużył z nim kontraktu. Przez sześć miesięcy pozostawał bez umowy, w końcu trafił do greckiego Panioniosu w styczniu 2017 roku. Pierwszy sezon miał obiecujący - zdobył 8 goli w 31 meczach we wszystkich rozgrywkach sezonu 2017/2018. Kolejne problemy były związane raczej z kwestiami poza boiskiem.
- Odszedłem, ponieważ albo zapominali o wypłatach, albo kompletnie o nich zapominali. Płacili w styczniu, a potem dopiero w październiku, albo listopadzie. Nie było łatwo żyć bez pieniędzy. Znowu musiałem zmienić klub.
Panionios nie zdołał uregulować długów, co doprowadziło do degradacji klubu z poziomu profesjonalnego na amatorski. Teraz z nowym właścicielem wrócili do drugiego szczebla rozgrywkowego, a Yeşil jest blisko dogadania się z nimi pod względem finansowym.
Po czasie spędzonym w Grecji grał w Uerdingen w swoim Krefeld, po czym w styczniu zeszłego roku przeniósł się do Ankara Demir, grającego w drugiej lidze tureckiej. Tam w ciągu siedmiu spotkań zanotował tylko 144 minuty gry. Pandemia dotknęła również jego. W październiku zeszłego roku przeszedł do Homberga - zespołu z czwartej ligi z Duisburga, położonego niedaleko Krefeld.
- Ciężko jest nieustannie przeprowadzać się. Lubię podróże, ale w tamtym czasie byłem żonaty i to nie było wygodne dla mojej żony. Przynosisz swoje rzeczy, a kilka miesięcy później musisz znowu się pakować i iść gdzieś indziej. W pewnym momencie chcesz znaleźć swoje miejsce.
W Homberu zagrał w 22 meczach i zdobył 2 bramki, a latem przeniósł się do Teutonia St Tönis, grającego w lidze niżej.
Kiedy nie jest na zmianie w pracy w fabryce KSI Filtertechnik lub na treningu, to poświęca swój czas sześciomiesięcznemu synowi, Ilyasowi. Jest to dobre na ból, którego zdążył zaznać. W przebrnięciu przez trudne czasy pomogła mu również wiara. Czy wracał myślami do dni w Liverpoolu? Czy myśli o tym, co mogło się wydarzyć?
- Zdarzało mi się to, ale jestem muzułmaninem i teraz wierzę, że wszystko dzieje się z jakiegoś powodu. Nie jestem zły, czy rozczarowany. Chciałem być piłkarzem. Nie marzyłem o tym, żeby zostać drugim Messim czy Ronaldo. Chciałem tylko zarobić dobre pieniądze, żeby pomóc rodzinie. Mam dom z żoną i dzieckiem. Moi rodzice również mają dom, więc udało mi się to.
- Pierwsze trzy miesiące z naszym synem były ciężkie, ponieważ miał problemy z brzuchem i dużo płakał, ale teraz jest naprawdę dobrze. Wszyscy są zdrowi i szczęśliwi i to jest dla mnie najważniejsze.
- Krefeld jest małym miastem, ale jest to przyjemne, ciche miejsce do życia. Nadal jestem dużym fanem Liverpoolu i oglądam wszystkie mecze. Kocham Jürgena Kloppa. Jest idealnym trenerem dla Liverpoolu. Nie mogę doczekać się powrotu na Anfield jako fan.
- Nie skończyłem jeszcze z piłką. Nie poddałem się. Nadal mam tylko 27 lat. Chcę wrócić. Wiem, że jeśli będę zdrowy, to uda mi się to.
James Pearce
Autor: BartekB8
Data publikacji: 16.09.2021