Liverpool nie ma miejsca na błędy
Artykuł z cyklu Artykuły
Dla Liverpoolu poza obecnymi wyzwaniami, najważniejszy będzie styczeń - miesiąc, w którym z uwagi na obowiązki reprezentacyjne zabraknie w klubie dwóch najlepszych strzelców.
To również miesiąc, który zawsze był najtrudniejszy dla drużyny Jürgena Kloppa. To właśnie ten miesiąc odgrywał kluczową rolę w przynajmniej trzech z sześciu dotychczasowych sezonów.
Cofnijmy się do sezonu 2016/17. Pierwszego stycznia Liverpool był drugi w tabeli i tracił do liderującej Chelsea sześć punktów. Pierwszego lutego, po wygraniu zaledwie jednego z dziewięciu spotkań, spadł na czwartą pozycję z 10 punktami straty. Jedynym zwycięstwem było to z Plymouth Argyle, klubem który szósty sezon z rzędu grał na czwartym poziomie rozgrywkowym, w powtórzonym meczu trzeciej rundy FA Cup.
Następnie był sezon 2018/19. Liverpool utrzymał co prawda pozycję lidera, ale poluźnił chwyt na tytule nie wygrywając z Leicester City u siebie 30 stycznia. Pięć dni później doszło do kolejnego bolesnego remisu z West Ham United. Gdy przyszedł maj, Liverpool przegrał walkę o tytuł z Manchesterem City jednym punktem, pomimo zdobycia ich aż 97. Liverpool pojechał na Etihad 3 stycznia i rozegrał dobre spotkanie. Mimo to przegrał 2-1. Ten mecz mógł zmienić wszystko.
W obecnym roku gorsza forma trwała również w późniejszych miesiącach. Mimo to nie można zapominać, że Liverpool na początku stycznia był na dobrym kursie by wygrać mistrzostwo po raz drugi z rzędu.
Strata punktów w trzech kolejnych meczach sprawiła, że drużyna spadła na czwarte miejsce i wpadła w problemy, z których zaczęła wychodzić dopiero w okresie od kwietnia do maja. Zakończenie sezonu na trzecim miejscu i zakwalifikowanie się do Ligi Mistrzów było postrzegane jako wielki sukces.
Klopp nie jest jedynym doświadczonym menadżerem w Premier League, którego wyniki w styczniu są znacznie gorsze niż w innych miesiącach.
Odkąd Niemiec przybył na Anfield, Liverpool rozegrał 44 mecze w styczniu. Wygrał 19, zremisował 11 i przegrał 14. To oznacza, że drużynie nie udało się wygrać w niemal 57% styczniowych spotkań.
Przez ten okres największym rywalem Liverpoolu był Manchester City. Dla porównania, Pep Guardiola prowadził swoją drużynę w 39 styczniowych meczach. Wygrał z nich aż 32. Jego procent niewygranych meczów wynosi zaledwie 18%.
Liverpool podobno walczy o trofea. Margines między sukcesem a rozczarowaniem jest bardzo wąski, więc wyniki z jednego z najtrudniejszych miesięcy nabierają większego znaczenia.
Statystyki pokazują, że kto przejdzie przez ten miesiąc najlepiej, ten zdobędzie mistrzostwo, tak jak Liverpool w sezonie 2019/20, gdy wygrał 6 z 7 styczniowych meczów, tylko raz remisując w FA Cup z Shrewsbury Town.
Powody problemów Kloppa są oczywiste.
W czterech z jego sześciu pełnych sezonów na Anfield, grudzień był jeszcze trudniejszy niż styczeń.
Styl gry drużyny z powodu szalonego pressingu wymaga bardzo dużo energii. Jeśli piłkarze nie mogą wystarczająco odpocząć, to następuje spadek formy.
W sezonie 2019/20 Liverpool rozegrał w grudniu dziewięć spotkań. Dwa z nich jednak przypadło dzień po dniu, na różnych kontynentach. Klopp uznał, że ważniejsze są Klubowe Mistrzostwa Świata w Katarze, więc w Carabao Cup wystąpił inny skład.
Następnego miesiąca Liverpool znowu miał do rozegrania dziewięć spotkań. W spotkaniu ćwierćfinałowym Carabao Cup z Leicester City na Anfield, the Reds powinni byli wystawić nieco mocniejszy skład niż dwa lata wcześniej na tym samym etapie, gdy przegrali 5-0 z Aston Villą. Średnia wieku pierwszej jedenastki była wtedy najniższa w historii klubu.
W tym sezonie Liverpool ma zaplanowane na styczeń tylko trzy mecze ligowe (najmniej odkąd Klopp przyjechał do Anglii), ale pierwszy z nich to spotkanie z obecnym liderem Chelsea na Stamford Bridge. Maksymalnie w tym miesiącu Liverpool może rozegrać siedem spotkań, w zależności od sytuacji w krajowych pucharach (w styczniu 2016 roku, rozegrał 10 meczów we wszystkich rozgrywkach).
W najgorszym wypadku Liverpool będzie miał do rozegrania 16 spotkań na przestrzeni grudnia i stycznia. Byłaby to największa liczba meczów w takim okresie odkąd Klopp przybył na Anfield. Niemiec bez wątpienia jest świadomy tego, że każda decyzja, którą podejmie po obecnej przerwie reprezentacyjnej, może mieć wpływ na najbliższe dwa miesiące.
W przeszłości udawało mu się skutecznie zarządzać siłami dzięki rotacjom w składzie rozpoczynającym się pod koniec listopada. Mógł sobie jednak na to pozwolić tylko wtedy, gdy miał wystarczająco dużo dostępnych graczy.
Ciekawe jak Niemiec będzie wykorzystywał Mohameda Salaha i Sadio Mané od teraz do 27 grudnia, kiedy to wraz z Nabym Keïtą będą musieli zgłosić się na zgrupowania swoich kadr przed Pucharem Narodów Afryki. Liverpool naciska by zawodnicy wyjechali trochę później, zwłaszcza że pojawiają się plotki jakoby turniej miał się nie odbyć (Afrykańska Federacja temu zaprzecza). Obecna data oznacza, że zawodnicy mogliby opuścić maksymalnie 8 spotkań.
Klopp lubi dawać czas nowym zawodnikom, by przyzwyczaili się do nowych wymagań. Obecnie szansa taka została zaprzepaszczona, ponieważ Liverpool nie kupił żadnego napastnika tego lata.
Ci którzy weszli od razu do drużyny, to ci najlepsi. Virgil van Dijk i Alisson Becker zostali sprowadzeni za rekordowe kwoty. Pozostała dwójka, która od razu wskoczyła do składu będzie w styczniu reprezentować Egipt i Senegal na Pucharze Narodów Afryki.
Jeśli do stycznia nie znajdą się potencjalni kupcy na niechcianych zawodników, a Fenway Sports Group nie zmieni swojej polityki i nie zwolni dziesiątek milionów dla odchodzącego po sezonie Michaela Edwardsa, to drużyna pozostanie tylko z Divockiem Origim i Takumim Minamino jako zastępstwo za Salaha i Mané. Nie wiadomo, czy obaj nie będą potrzebni w tym samym czasie, gdyby ktoś z dwójki Diogo Jota, Roberto Firmino był kontuzjowany. Brazylijczyk będzie pauzował jeszcze przez przynajmniej cztery tygodnie z powodu problemów z udem.
Origi w tym sezonie gwarantował gole w spotkaniach, w których grał, ale klub od dwóch lat chętnie by go sprzedał. Tak samo Minamino, który wyglądał nieźle w krajowych pucharach przeciwko słabszym rywalom, ale jego pozycja w Liverpoolu stoi pod znakiem zapytania. Pomimo umiejętności technicznych, jasnym jest, że brakuje mu tego czegoś, co sprawia, że Salah i Mané są tak groźni.
Jeśli to nie wypali, to prawdopodobnie klub będzie oskarżany o popełnienie tych samych błędów drugi sezon z rzędu.
Zeszłej zimy, pomimo wcześniejszych problemów, nic nie zrobiono gdy dwóch obrońców doznało kontuzji, ponieważ Ibrahima Konaté nie został puszczony z RB Lipsk wcześniej. Klopp i Liverpool starali się jakoś sobie poradzić, ale z czasem sytuacja się pogarszała, tak samo jak wyniki. Zostali zmuszeni do szukania zawodników na godziny przed końcem okienka wśród graczy, których nikt inny nie chciał. Udało się kupić jednego obrońcę z Championship i jednego z klubu, który był na dobrej drodze do spadku do drugiej ligi niemieckiej.
Liverpool wygrywał w imponujący sposób w tym sezonie i świetnie radzi sobie w europejskich pucharach. Niestety zgubił też punkty w 5 z 11 spotkań ligowych.
To oznacza, że Liverpool nie ma już dużo miejsca na błędy, jeśli pod koniec tak trudnego miesiąca dla Kloppa, chce dalej liczyć się w walce o tytuł.
Simon Hughes
Autor: Redbeatle
Data publikacji: 12.11.2021