TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1854

Luis Díaz, jakiego jeszcze nie znacie

Artykuł z cyklu Artykuły


To był bardzo burzliwy tydzień dla Luisa Díaza.

Po tych wszystkich fanfarach, które towarzyszyły jego przeprowadzce z Porto do Liverpoolu za 50 milionów funtów, przyszła gromka owacja, kiedy pojawił się na Anfield, aby zadebiutować w meczu FA Cup z Cardiff City. Teraz jest gotowy ogłosić swoje wejście na scenę Premier League.

- Chyba nie widziałem jeszcze piłkarza, który tyle by się uśmiechał podczas gry w dziadka - żartował w środę Jürgen Klopp na temat tego, jak szybko jego nowy nabytek zadomowił się w AXA Training Centre.

Díaz słabo mówi po angielsku, ale dzięki asystentowi menedżera Pepowi Lijndersowi, który biegle posługuje się zarówno hiszpańskim jak i portugalskim, okres adaptacji przebiegł gładko. Pomocną dłoń podał także kontyngent brazylijski w Liverpoolu.

Redakcji The Athletic udało się porozmawiać z byłym kolegą Luisa z drużyny, jego byłym menedżerem, reporterem telewizyjnym w jego ojczyźnie oraz z kolumbijskimi fanami The Reds, aby dowiedzieć się, jak Díaz może pomóc w realizacji wielkich ambicji Liverpoolu.

Pomocnik Porto, Marko Grujić, ujawnił, jak Liverpool prosił go o opinię na temat Díaza jeszcze zanim klub ruszył po Kolumbijczyka. Serb wyjaśnił także, dlaczego lewy skrzydłowy wszedł na wyższy poziom w tym sezonie.

Również były trener Atletico Junior, Julio Comesaña, który dał Díazowi zadebiutować w kolumbijskiej ekstraklasie, wyjaśnił, dlaczego 25-latek jest tak wyjątkowy.

Były kolega z drużyny

Był koniec listopada, kiedy w kuluarach Anfield postanowiono zasięgnąć opinii Grujicia.

Liverpool właśnie pokonał Porto 2:0 w fazie grupowej Ligi Mistrzów, a serbski pomocnik, który wszedł z ławki w meczu ze swoim byłym klubem, nadrabiał po meczu zaległości ze starymi przyjaciółmi. Rozmowa zeszła na temat jego kolegi z drużyny Díaza.

- Niektórzy ludzie z klubu pytali mnie, jaki Luis jest jako osoba - mówi Grujić The Athletic.

- Pytali mnie o jego zachowanie poza boiskiem. Powiedziałem im, że jest świetnym facetem, który z łatwością wpasuje się w każdą grupę chłopaków. Rozmawiałem też trochę z Luisem o Liverpoolu. Luis był bardzo szczęśliwy, że taki klub jak Liverpool był nim zainteresowany.

Początkowo Liverpool zamierzał sprowadzić Díaza dopiero latem. Jednak plan zmienił się pod koniec stycznia, gdy Porto obniżyło cenę wywoławczą, a Tottenham próbował zapewnić sobie angaż zawodnika.

Liverpool sprytnie przejął tę transakcję, uzgadniając opłatę w wysokości 37,5 miliona funtów, która może wzrosnąć do 50 milionów funtów z bonusami. Díaz przebywał wówczas na zgrupowaniu reprezentacji, a po pozytywnym rozpatrzeniu podania o pozwolenia na pracę na Wyspach Brytyjskich wyleciał z Paryża do Merseyside.

- My, piłkarze, nie spodziewaliśmy się tego. Po wyjeździe Luisa z reprezentacją wszystko wydarzyło się tak szybko, że nie mogliśmy się z nim odpowiednio pożegnać - dodaje Grujić.

- Będzie nam go bardzo brakowało, ponieważ jest świetnym piłkarzem. Strzelił dla nas wiele ważnych bramek. Każdy skład, który straciłby zawodnika takiego kalibru, tęskniłby za nim, ponieważ posiada on cechy, które potrafią zrobić różnicę w meczach. Jest w stanie w ciągu sekundy odmienić losy spotkania.

Díaz strzelił sześć goli w 30 ligowych występach dla Porto w zeszłym sezonie. W tej kampanii strzelił już 14 bramek w zaledwie 18 ligowych meczach dla liderów Primeira Liga, zanim odezwał się Liverpool. Grujić ma odpowiednią perspektywę, by opowiedzieć nieco więcej o tym, dlaczego gra atakującego weszła na wyższy poziom.

- Luis był w tym sezonie nie do zatrzymania. Wykreował dla nas kilka szalonych rzeczy pod bramką rywali - mówi.

- Powiedziałbym, że największej zmianie w porównaniu z poprzednim sezonem uległa jego gra w defensywie. W tym roku bronił o wiele lepiej i zawsze trafiał do pierwszej jedenastki. Zawsze miał umiejętność wygrywania starć jeden na jednego, potrafił pokonać obrońcę, strzelić gola i asystować. Jednak wcześniej jego obrona nie zawsze była na najwyższym poziomie. Ten aspekt jego gry naprawdę rozwinął się dzięki współpracy z trenerem Sergio Conceição.

- Widzieliśmy to zresztą już podczas jego debiutu przeciwko Cardiff w zeszły weekend. Głęboko na połowie przeciwnika stworzył tak dobrą sytuację do wysokiego pressingu i odzyskania piłki, by następnie zapewnić świetną asystę Takiemu Minamino (choć asysta została oficjalnie przypisana Diogo Jocie).

- Dodając ten element do swojej gry, stał się kompletnym piłkarzem. A biorąc pod uwagę to, jak radził sobie w tym sezonie, nie jest dla mnie zaskoczeniem, że pojawił się klub tak duży jak Liverpool i podpisał z nim kontrakt.

Grujić spędził sezon 2020/21 na wypożyczeniu w Porto, zanim Liverpool zgodził się sprzedać pomocnika Portugalczykom za 10,5 miliona funtów zeszłego lata. Jaką radę Serb dałby człowiekowi, który poszedł w przeciwnym kierunku?

- W Premier League może być trochę trudniej, ale całkiem dobrze się zaadaptuje, jestem tego pewien. Ma fizyczne atrybuty. Jest silny, a jego tempo i przyspieszenie są niesamowite. Ma niewiarygodnie szybkie stopy, co daje mu jakość niezbędną do gry przeciwko każdemu obrońcy.

- Jako kolega z zespołu był pozytywnym, zawsze uśmiechniętym facetem. To po prostu świetna osoba do towarzystwa. Jestem pewien, że świetnie dogaduje się z brazylijskimi chłopakami z Liverpoolu. Na pewno szybko pomogą mu nauczyć się angielskiego.

- Będzie dobrze pasował do grupy. Wprawdzie na jego pozycji jest kilka innych opcji, ale będzie miał wiele okazji do pokazania się. Klub wyłożył za niego dużą kwotę, ponieważ w niego wierzy. On ma jakość.

- Nie widzę innej opcji niż udany związek między Luisem, klubem i fanami. Już widzę, jak kibice uwielbiają go ze względu na jego techniczne i ofensywne walory. Jestem pewien, że fani Liverpoolu będą się ekscytować Luisem coraz bardziej, ponieważ ma naprawdę dużo do zaoferowania.

Prezenter telewizyjny

- To największa historia w kolumbijskim futbolu od czasu, gdy James Rodriguez podpisał kontrakt z Realem Madryt w 2014 roku - mówi Carlos Aleman, reporter i prezenter kanału telewizyjnego Win Sports z Bogoty.

- Rozmawialiśmy o Luisie Díazie w każdym programie. Wszyscy byli pod wrażeniem jego występu po wejściu z ławki przeciwko Cardiff, a teraz jego debiut w Premier League będzie tutaj wielkim wydarzeniem.

- Mecz rozpocznie się tutaj w godzinach popołudniowych. Ludzie będą wcześniej kończyć pracę albo będą oglądać to na swoich telefonach czy komputerach.

- Można dyskutować, czy większy jest transfer Jamesa do Realu, czy Díaza do Liverpoolu, ale dla mnie to przenosiny Díaza do Liverpoolu - najlepsza liga, najlepsza drużyna, najlepszy menedżer. W tej chwili Premier League to najlepsza liga na świecie. Dla mnie to szczególnie wyjątkowe wydarzenie także ze względu na znajomość historii Luisa od samego początku.

Aleman dokumentował rozwój Díaza od czasów, gdy ten był jeszcze w Barranquilla FC na poziomie drugiej ligi kolumbijskiej w 2016 roku. Rok później szybki lewy napastnik przeniósł się do klubu-matki dla Baranquilli, czyli Atletico Junior, gdzie jego kariera rozkręciła się na dobre. Ojciec Luisa Díaza, Manuel, był ostatnio gościem programu Alemana.

- Jest najbardziej dumnym ojcem na świecie - uśmiecha się.

- Luis i on są ze sobą bardzo blisko. Nadal rozmawiają codziennie. Młodszy brat Luisa, Jesus, gra w Barranquilli i ma podobne walory.

- To biedny kraj, a miejsce, w którym Luis zaczynał w La Guajira na północy kraju, jest jednym z najbiedniejszych obszarów. Rodzina musiała przejść wiele, ale przez cały ten czas Manuel zawsze naciskał na Luisa, aby starał się jeszcze bardziej bez względu na trudności.

- To jego ojciec zabrał go do Barranquilli, dużego miasta na północy. Musiał walczyć, żeby przebić się w Atletico Junior. Jego rozwój od tamtego czasu jest niesamowity.

- Rodzina nadal mieszka na tym samym obszarze, ale w lepszym miejscu. Luis zainwestował w akademię młodzieżową w regionie. Nigdy nie zapomniał o społeczności, z której pochodził.

- Jest skromną, nieśmiałą, cichą osobą. Nie jest kimś, kto kocha sławę. Nie jest jednym z tych szalonych kolumbijskich graczy, którzy będą imprezować jak Faustino Asprilla w Newcastle. To dla niego nowy świat.

Zgodnie z warunkami umowy, które uzgodniono z Porto w 2019 roku, Atletico Junior zgarnie około 7,6 mln funtów z przeprowadzki Díaza do Liverpoolu.

- I tak są już jednym z najbogatszych zespołów w kraju, więc nie zrobi to wielkiej różnicy - wyjaśnia Aleman.

- Syn właściciela klubu kandyduje w tej chwili na urząd prezydenta, więc przed wyborami sprowadzą dobrych piłkarzy, by uszczęśliwić ludzi.

Bogota znajduje się 1000 km na południe od bazy Atletico Junior w Barranquilli. W ciągu ostatniego tygodnia Aleman zauważył na ulicach stolicy coraz więcej koszulek Liverpoolu. Podpisanie kontraktu z Díazem otwiera nowe możliwości marketingowe dla LFC w Kolumbii, jednak problemem jest koszt produktów Nike.

- Ludzie chcą pokazać swoje wsparcie dla Luisa, ale większość koszulek, które widziałem, nie jest oryginalna - mówi kolumbijski dziennikarz.

- Te oryginalne są po prostu za drogie. Mówimy o cenie między 90 a 100 dolarów w kraju, w którym płaca minimalna wynosi około 350 dolarów miesięcznie.

- Tradycyjnie to La Liga spośród lig europejskich była tu oglądana przez większość fanów. To jednak zaczęło się zmieniać, gdy Ronaldo, a następnie Messi opuścili Hiszpanię.

- Uwaga przeniosła się na Premier League. To tylko nasiliło się, gdy James pojechał do Evertonu, ale tam mu nie wyszło i zainteresowanie znowu spadło.

- To jednak coś innego, ponieważ Liverpool to czołowa drużyna rywalizująca o największe trofea - Everton nie. Wielu ludzi tutaj już pokochało Liverpool za to, jak grają pod wodzą Kloppa. Teraz, gdy jest tam Díaz, to będzie tylko przybierało na sile.

Dla Alemana i jego kolegów po fachu większość dyskusji wokół Díaza i jego przygody w Premier League sprowadza się do tego, jak szybko może się on uporać z fizycznością angielskiej piłki.

- Myślę, że to jeden z obszarów, w którym musi się poprawić, ale jest w stanie to zrobić - mówi Aleman.

- Jest szybki, ale czasami może wyglądać na kruchego w starciu z dużymi obrońcami. To będzie dla niego wyzwanie w Premier League.

- Jednak on stale ewoluuje jako gracz. Ludzie pytali, czy poradzi sobie z fizycznością, gdy dołączał do Atletico Junior, a potem pojechał do Porto.

- Jestem pewien, że ponownie dojrzeje, tym razem jako piłkarz Liverpoolu. Dobrze rozumie grę, jest bystry. Nie grał jako skrzydłowy przeciwko Cardiff, był bardziej między liniami. To jego pressing doprowadził do drugiego gola, gdy odzyskał piłkę. Widać, że już uczy się od Kloppa.

Manuel Díaz oglądał przez telefon komórkowy występ swojego syna przeciwko Cardiff. Słaby sygnał oznaczał, że obraz czasami się zatrzymywał. Jednak na widok syna, który został otoczony przez swoich nowych kolegów z drużyny po wypracowaniu gola dla Takumiego Minamino, polały się łzy radości.

- Magia Luisa - wejść i asystować koledze - powiedział na łamach Blu Radio Blog Deportivo.

- Został przyjęty z wielką pompą i z dużą sympatią. Liverpool wie, że dostaje zawodnika, który może im wiele dać.

- Po meczu Luis powiedział mi, że to zespół, który ciężko pracuje i w którym będzie się czuł komfortowo. Będzie miał okazję grać z zawodnikami o wysokiej wydajności.

- Było wielu chętnych na usługi Luisa, ale on marzył o Liverpoolu, ponieważ to elitarna drużyna.

- Tottenham był jednym z chętnych, była też Roma. Jednak długo się wahali i dali się złapać Liverpoolowi. Liverpool był od nich po prostu szybszy. The Reds potrzebowali Luisa, więc wyciągnęli go z Porto.

Były menedżer

Dla Julio Comesañy, menedżera-weterana, wspomnienia z oglądania Luisa Díaza w akcji po raz pierwszy są nadal żywe.

Díaz był młodym skrzydłowym, grającym w klubie filialnym Barranquilla FC przeciwko macierzystemu Atletico Junior pod wodzą Comesañy w Pucharze Kolumbii.

- Naprawdę cierpieliśmy z powodu wszystkiego, co zrobił tego dnia na boisku - mówił Urugwajczyk The Athletic.

- Grał na lewym i prawym skrzydle. Oglądając go, zdałem sobie sprawę, że był inny. W tym wieku różnił się od całej reszty zawodników, których widziałem przez wszystkie swoje lata w piłce nożnej.

W ciągu kilku miesięcy Díaz awansował do drużyny Atletico Junior, grającej w najwyższej klasie rozgrywkowej Kolumbii. Comesaña dał Díazowi zadebiutować przeciwko Cerro Porteno w meczu Copa Libertadores we wrześniu 2017 roku. Zawodnik od tego czasu nie oglądał się za siebie.

- Ten mecz był rozgrywany w Paragwaju, a Luis po prostu grał ze swobodą - dodaje.

- Bez odczuwania jakiejkolwiek presji, bez jakichkolwiek trudności związanych z mierzeniem się z tego rodzaju testem.

- Zawsze lubiłem go trenować, ponieważ był piłkarzem, który pozwalał sobą pokierować. Dawał się poprowadzić, zawsze słuchał i był bardzo skupiony na powierzonych mu zadaniach.

- Mieliśmy dobre relacje. Był człowiekiem małomównym, ale zawsze pełnym szacunku i zdyscyplinowanym. Był chłopakiem, który był gotów dać z siebie wszystko, aby spełnić swoje marzenie.

- Przybywał na trening z determinacją, aby ulepszać swoją grę i uczyć się nowych rzeczy. Nigdy nie był na nic zamknięty. Zawsze sam motywował się do cięższej pracy i uważnie przyglądał się swoim starszym kolegom z drużyny.

Comesaña i jego personel kładli duży nacisk na to, by Díaz poprawiał swoją sylwetkę, skupiając się na jego diecie i zwiększaniu masy na siłowni.

- Kiedy przybył, Luis był bardzo chudy i lekki. Potrzebował rozwoju mięśni, by zyskać siłę i moc - mówi.

- Miał za to wielką szybkość. Czasami szybcy zawodnicy nie biegają po boisku tam i z powrotem, ale on pracował od szesnastki do szesnastki przez 90 minut bez żadnego problemu. Grając na skrzydle, atakował i bronił.

- Z biegiem czasu stał się silniejszy psychicznie i rósł jego entuzjazm. Zdał sobie sprawę, że jest w stanie osiągnąć to, czego chciał. Zdał sobie również sprawę, że starsi profesjonalni piłkarze nie mogą go powstrzymać.

- Zawsze miał swoje zadania do wykonania na siłowni - przed treningami lub w innym czasie - po to, żeby kontynuować wzmacnianie się w tym aspekcie i stać się zawodnikiem o większej masie.

Comesaña ma niezwykłe CV. 73-letni Urugwajczyk grał w Atletico Junior w latach 70' i od tamtego czasu kierował klubem aż dziewięć razy podczas swojej koczowniczej kariery menedżerskiej, która trwa 40 lat. Obecnie kieruje kolumbijską drużyną z najwyższej półki, Independiente Medellin.

Czy zawsze wierzył, że Díaz przeprowadzi się do Europy i będzie grał na najwyższym poziomie?

- Nie mogę powiedzieć, że zawsze myślałem, że osiągnie to, co osiągnął dzisiaj - mówi były trener Díaza.

- W Liverpoolu mówimy o elitarnym zespole. Oni nie kupili go, żeby mu pomagać, kupili go, bo w niego wierzą.

- Od razu zdałem sobie sprawę, że jest inny, ale trzeba jeszcze trafić w dobre ręce, mieć odpowiednie wsparcie i słuchać odpowiednich rad. Mamy tutaj problemy kulturowe, które niejednokrotnie nie pozwalają nam osiągnąć sukcesu.

- Od najmłodszych lat marzymy, by zostać bardzo dobrymi piłkarzami i to nas obciąża. Jest też odpowiedzialność, że musimy zarabiać pieniądze, aby utrzymać rodzinę. Czasami ta presja nas ogranicza.

- Byłem pewien, że jeśli wpadnie w dobre ręce, odniesie sukces. Portugalia zawsze była dobrą trampoliną dla kolumbijskiej piłki nożnej - wprawdzie to stopień niżej od światowej elity, ale stanowi ona krok do zbudowania pewności siebie.

Comesaña i Díaz wprawdzie nie utrzymywali ze sobą kontaktu, ale były menedżer kolumbijskiego skrzydłowego będzie z zainteresowaniem obserwował rozwój jego kariery w Liverpoolu.

- Jak to mówię większości piłkarzy, nie jestem ich ojcem, matką, wujem czy dziadkiem. Jestem trenerem drużyny i nie lubię protekcjonizmu, po prostu lubię szacunek - dodaje.

- Jedyne, co mogę dzisiaj powiedzieć Luisowi z dystansu, to to, że nie powinien zmieniać swojego życia. Ono się oczywiście zmieni, ale nie niech nie wierzy, że pieniądze uczynią wszystkich ludzi szczęśliwymi. Nic nam nie wystarcza, zawsze chcemy więcej - to cecha ludzka.

- Szczęście to dawanie pozytywnych emocji ludziom, którzy przychodzą na stadiony. Kiedy zrobisz to swoim występem, a potem kładziesz głowę na poduszce, wiesz, że wypełniłeś swoje zobowiązanie wobec fanów.

- Piłka nożna należy do ludzi i Luis musi wciąż grać z sercem. Jedyne, na czym musi się skupić, to dbanie o swoje życie i rodzinę.

- Niech będzie bohaterem tam, gdzie powinien nim być, czyli na boisku, a nie w sieciach społecznościowych czy w mediach. Niech wciąż wykazuje się taką pracowitością i będzie przykładem dla wszystkich kolumbijskich piłkarzy. Tego życzę Luisowi.

Kolumbijscy The Reds

„El quinto Beatle” (piąty Beatles) - głosił nagłówek na pierwszej stronie kolumbijskiego dziennika El Espectador obok zdjęcia świętującego Luisa Díaza.

Historię o dniu, w którym 25-latek sfinalizował swoją przeprowadzkę do Liverpoolu za 50 milionów funtów, napisał Jesus Mesa. Dla dziennikarza, który zwykle koncentruje się na sprawach światowych w swoim dziale wiadomości, była to bardziej pasja niż praca.

Mesa jest jednym z liderów LFC Colombia, grupy fanów, która ma członków z całego kraju. Ich stronę na Facebooku śledzi około 1500 osób.

- Wiele czasu spędzam na omawianiu globalnej polityki, ale gdy tylko mogę, staram się pisać o Liverpoolu - mówi.

- Miałem 15 lat, kiedy Liverpool pokonał Barcelonę na Camp Nou w 2007 roku i od tego czasu jestem kibicem klubu. Moim ulubionym zawodnikiem był Luis Garcia.

- Jestem wielkim fanem Beatlesów i to skłoniło mnie do przeprowadzenia wielu badań na temat miasta. Po finale Ligi Mistrzów 2007 w Atenach utworzono stronę na Facebooku, by umożliwić połączenie się fanom LFC w całej Kolumbii.

- Rozpoczęliśmy proces ubiegania się o status oficjalnej grupy kibiców w 2020 roku. Klub powiedział nam, że zgłoszenia zostały wstrzymane z powodu pandemii, ale wkrótce ponownie je przejrzą.

- Teraz, gdy Luis Díaz podpisał kontrakt z klubem, spodziewamy się dalszego rozwoju. Byłoby wspaniale mieć oficjalny status fanklubu. Jesteśmy bardzo dumni, że mamy teraz Kolumbijczyka w naszym zespole.

Grupy kibiców spotykają się w miastach Bogota, Medellin, Barranquilla i Cali, aby kibicować zespołowi Kloppa. W Bogocie zbierają się w pubie El Ingles.

- Pub prowadzi Anglik, który kibicuje Southampton - mówi Mesa.

- Mecz o 15:00 w Wielkiej Brytanii jest tutaj o 10:00, ale właściciel zawsze otwiera nam drzwi, żebyśmy mogli obejrzeć transmisję. Podczas pandemii było ciężko, ale w przypadku dużego meczu możemy tam zebrać 40 osób.

- Gdy dorastałem, Premier League nie była tutaj tak popularna jak inne ligi ze względu na język i zawodników. Chętniej oglądaliśmy Real Madryt czy Barcelonę.

- Jednak grono fanów stale rośnie, odkąd Juan Pablo Angel dołączył do Aston Villi w 2001 roku. Gdy pojawiły się pogłoski o Liverpoolu i Luisie Díazie, tak naprawdę w nie nie wierzyliśmy.

- Byliśmy bardzo szczęśliwi, kiedy to się potwierdziło. Wydawało się, że Liverpool to ostatni duży zespół w Premier League, który mógłby sprowadzić kolumbijskiego piłkarza.

Wejście na salony Díaza oraz jego przeprowadzka za wielkie pieniądze na Anfield były potrzebnym pocieszeniem dla kolumbijskich kibiców, załamanych grą swojej drużyny narodowej.

Kolumbia jest siódma na dziesięć drużyn w południowoamerykańskiej grupie kwalifikacyjnej do Mistrzostw Świata i wygląda na to, że jeszcze w tym roku może stracić szansę na kwalifikację do Kataru. Menedżer Reinaldo Rueda jest o krok od zwolnienia po serii siedmiu meczów kwalifikacyjnych bez zwycięstwa. Podczas niedawnej przerwy na mecze reprezentacji Kolumbijczycy ​​ponieśli kolejne porażki z Peru i Argentyną.

- Mamy obecnie problemy w drużynie Kolumbii - dodaje Mesa.

- Mamy byłych gwiazdorów, którzy nie są w dobrym momencie, są też problemy z dyscypliną.

- Po ostatnim mundialu zatrudniliśmy Carlosa Queiroza, ale nie wiodło mu się tutaj za dobrze. Kłócił się z niektórymi z najważniejszych zawodników i został zwolniony nieco ponad rok temu.

- Głównym problemem w tej chwili jest zarządzanie sytuacją, w której gracze, nie będący już tak dobrzy jak kiedyś, nadal chcą i oczekują gry od pierwszej minuty. Radamel Falcao jest bliski przejścia na emeryturę, a James najlepsze lata ma już za sobą.

- Z Luisem Díazem jest inaczej. Ilekroć wkłada koszulkę narodową, pokazuje serce do gry. Widać, że jest naprawdę skromny. Jest tu lubiany, to nasza wielka nadzieja.

- Wszyscy chcą, żeby dobrze sobie radził, ponieważ jego historia jest naprawdę inspirująca. Jest największą gwiazdą kolumbijskiego futbolu.

- W piłkarskiej elicie jesteś wtedy, gdy grasz w Lidze Mistrzów dla klubu rywalizującego o największe tytuły. W tej chwili robi to tylko dwóch naszych piłkarzy - Juan Cuadrado w Juventusie i Luis Díaz w Liverpoolu.

- To ekscytujący czas dla kolumbijskich kibiców Liverpoolu. Podróżowałem do miast w Ameryce, gdzie fani LFC są naprawdę zaangażowani we wspieranie klubu i teraz my też chcemy to mieć tutaj.

James Pearce



Autor: Bartolino
Data publikacji: 10.02.2022