Gakpo następcą Roberto Firmino
Artykuł z cyklu Artykuły
Jürgen Klopp ma kłopot bogactwa w pierwszej linii.
Nawet gdy kontuzje łapie Roberto Firmino, menedżer Liverpoolu wciąż ma do wyboru Mohameda Salaha, Diogo Jotę, Darwina Núñeza, Luisa Diaza i Cody’ego Gakpo.
- Biletem do tego składu musi być i będzie kontrpressing - powiedział ostatnio Klopp, zapytany o rywalizację o miejsce w ataku.
Sytuację Gakpo można porównać do tej, w której znaleźli się bohaterowie filmu “Charlie i fabryka czekolady”. On też ma złoty bilet.
W przeciągu czterech miesięcy od chwili wartego 37 mln funtów transferu z PSV Eindhoven do Liverpoolu, 23-letni Holender wyraźnie zaznaczył swoją pozycję.
Dyrektor sportowy Julian Ward w wyścigu o podpis zawodnika wyprzedził Manchester United i Chelsea, ale gdy napastnik nie potrafił znaleźć drogi do bramki w pierwszych sześciu występach, niektórzy zaczęli kwestionować słuszność styczniowego transferu.
Wątpiący pytali, po co Liverpool kupił kolejnego napastnika, skoro na gwałt potrzebuje załatać dziurę w pomocy. Czy naprawdę go potrzebowali?
Dziś już nikt nie narzeka na transfer Gakpo.
Wykonał pokaźny skok z pozycji rezerwowego do bycia podstawowym zawodnikiem odrodzonego zespołu, który dzięki trzem zwycięstwom z rzędu powoli łapie rytm niezbędny w walce o miejsce gwarantujące Ligę Mistrzów.
Ciężko wywalczona środowa wiktoria nad West Hamem była dwudziestym występem Gakpo w barwach the Reds. Holender, precyzyjnym strzałem z 20 metrów, zdobył swojego szóstego gola w Premier League.
Wynik ten sam w sobie nie jest szczególnie imponujący. W ciągu swoich pierwszych 20 meczów w Liverpoolu inni zawodnicy ściągnięci przez Kloppa osiągali lepsze rezultaty – Salah 15 goli, Núñez i Jota po 9, a Sadio Mané 8. Tak czy inaczej jest w tym coś niezwykłego, jak szybko Gakpo - trafiający do siatki w najwyższej lidze co 178 minut - dopasował się do nowych warunków i stał się integralną częścią planów Kloppa, szczególnie jeśli spojrzeć na to, do jakiego bałaganu trafił.
Mimo że w pierwszej połowie sezonu grał w PSV jako lewoskrzydłowy - zdobył 13 goli i zaliczył 17 asyst w 24 meczach – w Liverpoolu udowodnił, że może być następcą Firmino na pozycji nr 9.
Klopp określił go jako “super bystrego chłopaka, z którym przyjemnie się pracuje”, a jego zespołowość jest czymś, czego menedżer wymaga. Nic zatem dziwnego, że Gakpo w 18 spotkaniach zagrał od pierwszej minuty i tylko dwukrotnie wchodził z ławki.
Jego wszechstronny występ w meczu z West Hamem wykazał, czemu w rywalizacji napastników stawiany jest wyżej niż Darwin Núñez.
Jest szybki i silny, potrafi utrzymać się przy piłce i inteligentnie łączy grę. Gdy nie ma piłki, sprawnie przeszkadza przeciwnikom. Zawsze jest w ruchu. Jest idealnym następcą Firmino.
- Podoba mi się ta pozycja - powiedział Gakpo w wywiadzie z 'The Athletic'.
- To była dla mnie nowość, ale dzięki temu rozwinąłem się jako piłkarz i podoba mi się to. Gdy się trochę cofam, mogę stać się dodatkowym zawodnikiem w linii pomocy. Muszę po prostu znajdować przestrzeń, aby pomóc pomocnikom i napastnikom najlepiej jak potrafię.
- Dzięki chłopakom od pierwszej chwili czuję się, jakbym był tu od zawsze. Jestem bardzo wdzięczny za to, jak traktują mnie od początku. Z upływem czasu czuję się coraz lepiej i stałem się bardziej pewny siebie. Czuję się jak w domu.
Gakpo siedmiokrotnie odzyskiwał piłkę przeciwko drużynie Davida Moyesa, jedynie Andrew Robertson (10 razy) czynił to częściej. Do adresata trafiło 35 z 42 podań wykonanych przez Holendra (83,3%).
Po podaniu od Trenta Alexandra-Arnolda potrzebował jedynie dwóch kontaktów z piłką, aby przygotować się do oddania zabójczo precyzyjnego strzału z dystansu. To znak na rosnące poczucie pewności siebie.
Gakpo, usytuowany w środku i wspierający Salaha i Jotę, był w centrum wszystkich dobrych rzeczy, które robił Liverpool w tym meczu.
- Cody jest wspaniały, od chwili, gdy się tu pojawił - zachwycał się Jordan Henderson.
- To trudny czas dla zespołu, ale on był konsekwentny. Jest niesamowitym graczem. Zrobił różnicę. Chce się uczyć i ciężko pracować.
Gdy Gakpo opuszczał boisko żegnany owacjami na stojąco przez kibiców gości na London Stadium, Liverpool prowadził już po potężnej główce Joëla Matipa - był to pierwszy gol stopera w Premier League od 11 miesięcy.
Za Holendra na boisko wszedł Núñez, który w ostatnich sześciu meczach po raz piąty musiał przełknąć rolę zmiennika. Darwin kosztował klub dużo więcej, ale to Gakpo naprawdę błyszczy na Anfield i ma więcej powodów do radości.
Obaj mają 23 lata, ale Gakpo, który jest o siedem tygodni starszy od Urugwajczyka, jest bardziej ułożonym graczem.
Núñez cieszy się dużą sympatią kibiców, bo ma duży potencjał, ale ostatnie uwagi Kloppa, że jest to “długoterminowy projekt”, mówią wiele. Jednym z problemów jest bariera językowa. Innym natomiast instynkt Núñeza, który każe mu wbiegać za plecy obrońców, gdy w Liverpoolu od środkowych napastników często wymaga się, aby wracali i wspierali zespół w zadaniach defensywnych.
Núñez, który w 39 spotkaniach we wszystkich rozgrywkach zdobył godne podziwu 15 bramek, nadal potrzebuje czasu na adaptację. Wciąż jest nieokrzesany. Pod koniec wczorajszego meczu nieobecność Gakpo była bardzo odczuwalna, a serca kibiców zamarły, gdy w polu karnym piłka dotknęła ręki Thiago.
Zwycięstwo we wschodnim Londynie pozwoliło Liverpoolowi wskoczyć na szóste miejsce, a do wymarzonego miejsca gwarantującego im udział w Lidze Mistrzów tracą sześć punktów.
- To było ważne zwycięstwo - mówił Gakpo. - Potrzebowaliśmy go, aby wywrzeć większą presję na zespoły nad nami. Zachowaliśmy zimną krew, gdy spadliśmy w tabeli i walczyliśmy ciężko. Jesteśmy na dobrej drodze.
Gakpo po raz kolejny odegrał kluczową rolę. Otrzymał bilet na grę w pierwszej linii i zasłużył, by tam zostać.
James Pearce
Autor: GiveraTH
Data publikacji: 27.04.2023