SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1615

Co poszło nie tak w sezonie 2022/23

Artykuł z cyklu Artykuły


Po przegranym 1:0 finale Ligi Mistrzów z Realem Madryt, Klopp był bardzo pewny siebie:

- Mam silne przeczucie, że wrócimy. Chłopaki lubią rywalizować. Będziemy mieli wybitną grupę zawodników w przyszłym sezonie - mówił Klopp.

- Gdzie jest finał w przyszłym roku? W Stambule? Bookujcie hotele.

Fani The Reds musieli jednak odwołać swoje rezerwacje, chyba że mieli ochotę spędzić kilka dni w towarzystwie kibiców Manchesteru City i Interu Mediolan.

Sygnały ostrzegawcze dotyczące tego, co miało nastąpić w sezonie 2022/23, pojawiły się już w kolejnym meczu Ligi Mistrzów. Pierwszy mecz grupowy The Reds przeciwko Napoli na Stadio Diego Armando Maradona był przytłaczający. Trzeba przyznać, że wtedy prawdopodobnie nie doceniano jeszcze tego, jak dobrą drużyną są świeżo upieczeni mistrzowie Serie A, prowadzeni przez Luciano Spallettiego. Jednak sposób, w jaki Liverpool został rozmontowany we wrześniowym meczu przegranym 1:4, sugerował, że The Reds nie byli w swojej najlepszej formie.

Ostatecznie zostali wyeliminowani przez Real Madryt w 1/8 finału, ale najbardziej widoczne było drastyczne osłabienie Liverpoolu w Premier League.

Kac po otarciu się o bezprecedensową poczwórną koronę kilka miesięcy wcześniej był aż nadto widoczny. Manchester City odebrał Liverpoolowi tytuł mistrza Anglii w ostatnim meczu sezonu, pokonując Aston Villę po niesamowitej końcówce, podczas gdy Liverpool dominował w finale Ligi Mistrzów, ale napotkał opór niezłomnego Thibaut Courtoisa w bramce Realu. Mimo to, Liverpool zdobył Puchar Ligi i Puchar Anglii, a utratę Sadio Mané na rzecz Bayernu Monachium teoretycznie zrekompensowało przybycie Darwina Núñeza z Benfiki.

Jednak nadzieje The Reds na ponowne rywalizowanie o mistrzostwo Premier League skończyły się praktycznie jeszcze przed końcem sierpnia. Imponujące zwycięstwo 3:1 nad Manchesterem City w meczu o Tarczę Wspólnoty pokazało, jak niewiele znaczy ten mecz w kontekście przygotowania drużyny do sezonu. W następnych trzech meczach ligowych podopieczni Jürgena Kloppa zremisowali dwa razy i raz przegrali 1:2 po bezbarwnym występie przeciwko Manchesterowi United, który rozpoczął sezon od dwóch porażek pod wodzą nowego trenera Erika ten Haga.

Sezon okazał się być nierówny i pozbawiony trofeów. Były wprawdzie przypadkowe wybuchy najwyższej formy - demolka Bournemouth 9:0 i niespodziewane pokonanie Manchesteru United 7:0 - jednak dopiero ożywienie w ostatnich dziewięciu meczach ligowych uratowało The Reds przed słabym miejscu w tabeli, choć było już za późno, żeby odrobić stratę do pierwszej czwórki.

Gdzie zatem popełniono błędy? Przyjrzeliśmy się niektórym statystykom z sezonu 2022/23, by zobaczyć, co w klubie wymaga poprawy.

Kłopoty na wyjazdach

Po przegraniu zaledwie dwóch z 38 meczów ligowych w sezonie 2021/22, w kolejnej kampanii Liverpool przegrał dziewięć razy. Z tych porażek w sezonie 2022/23 aż osiem miało miejsce na wyjeździe, a drużyna w delegacji odniosła zaledwie sześć zwycięstw na 19 meczów.

Tak naprawdę drużyna Kloppa przegrała tyle samo meczów wyjazdowych w sezonie 2022/23, co w sezonach 2019/20, 2020/21 i 2021/22 razem wziętych (osiem), a suma punktów zdobytych na wyjazdach w lidze była najniższa od czasu zdobycia 18 punktów w sezonie 2010/11.

W efekcie, Liverpool zakończył ten sezon z ujemną różnicą bramek na wyjazdach (-1), tracąc łącznie 30 goli - tyle samo co Everton i więcej niż Crystal Palace, Chelsea, Brentford i Fulham.

Te liczby wyglądały jeszcze gorzej przed początkiem kwietnia. Liverpool ostatecznie odnalazł swoją formę i wygrał trzy mecze, remisując dwa z ostatnich pięciu spotkań na wyjeździe, co oznacza, że przed tym okresem przegrał osiem z pierwszych 14 meczów wyjazdowych (3 zwycięstwa i trzy remisy).


Ponadto The Reds nie wygrali w tym sezonie żadnego wyjazdowego meczu z zespołami z dołu tabeli do czasu wysokiego zwycięstwa 6:1 z Leeds United 17 kwietnia. W ten sposób płynnie przechodzimy do kolejnej kwestii.

Dostarczanie punktów zespołom z dolnej połowy tabeli

Tajemnica udanego sezonu tkwi w regularnym pokonywaniu drużyn znajdujących się w dolnej części tabeli. W sezonie 2021/22 dorobek Liverpoolu przeciwko drużynom z dolnej połowy tabeli wyniósł niemal perfekcyjne 58 punktów w 20 meczach (19 zwycięstw, jeden remis, zero porażek). W tym sezonie The Reds udało się zdobyć w tych meczach 36 punktów (10 zwycięstw, sześć remisów, cztery porażki), a wynik ten byłby jeszcze gorszy, gdyby nie późniejszy zwrot formy.

W pierwszych 15 meczach przeciwko drużynom z dolnej połowy tabeli Liverpool zdobył zaledwie 23 punkty (sześć zwycięstw, pięć remisów, cztery porażki) i chociaż wcześniej wspomnieliśmy o braku zwycięstwa na wyjeździe przeciwko drużynom z dolnej połowy tabeli przed wyjazdem do Leeds, bramka Cody'ego Gakpo na stadionie Elland Road była właściwie ich pierwszym golem na wyjeździe przeciwko drużynie, która skończyła sezon w dolnej dziesiątce Premier League. Wcześniej nie udało im się strzelić gola w meczach przeciwko Evertonowi, Nottingham Forest, Wolves, Crystal Palace, Chelsea i Bournemouth.


Wygrane w końcówce sezonu z Leeds, West Hamem i Leicester poprawiły nieco tę statystykę, jednak Liverpool bez wątpienia musi wrócić w następnym sezonie do regularnego odsyłania z kwitkiem takich drużyn.

Marnowanie klarownych sytuacji

Nie trzeba znać się na fizyce kwantowej, żeby stwierdzić, że, jeśli chcesz odnieść sukces w piłce nożnej, musisz wykorzystywać swoje szanse.

Liverpool wciąż potrafił stwarzać sobie okazje pomimo utraty Mané, a także braku kontuzjowanych przez znaczną część sezonu Luisa Díaza i Diogo Joty. Tylko Manchester City stworzył więcej klarownych sytuacji bramkowych w Premier League (132) niż Liverpool - 125. Jednak to wykończenie tych sytuacji zawiodło drużynę Kloppa.

Tylko pięć drużyn miało gorszą skuteczność niż 37,6% The Reds, przy czym Arsenal zdobył po klarownych sytuacjach o dwie bramki więcej niż Liverpool - 47 - mimo stworzenia ogółem o 26 sytuacji mniej. Największymi winowajcami są Mohamed Salah i Núñez, którzy w lidze zmarnowali po 20 klarownych sytuacji bramkowych. W przypadku Egipcjanina trzeba przyznać, że wykorzystał 14 z takich szans, podczas gdy Urugwajczyk zdołał zamienić na bramkę tylko siedem z nich - to zaledwie 25,9%.

W zwycięskim meczu z Leeds w kwietniu Jota strzelił swoje pierwsze gole w sezonie, rozpoczynając okres dobrej formy, podczas którego zdobył siedem bramek w ostatnich dziewięciu meczach. Ogółem zdobył pięć bramek i nie wykorzystał 10 klarownych sytuacji bramkowych w całym sezonie (33,3%). Z problemami borykał się także jeden z najgroźniejszych zawodników Liverpoolu przy stałych fragmentach gry. Virgil van Dijk strzelił tylko jedną bramkę na pięć klarownych sytuacji, zaś w poprzednim sezonie były to dwie bramki na trzy sytuacje. Tak naprawdę spośród 10 zawodników, którzy mieli co najmniej trzy klarowne sytuacje bramkowe w Premier League w sezonie 2021/22, tylko Jota wykorzystał mniej niż połowę z nich (13/27). W sezonie 2022/23 ośmiu zawodników miało trzy lub więcej klarownych sytuacji bramkowych, ale tylko Roberto Firmino zamienił na bramki więcej niż połowę (8/14), co pokazuje, że marnowanie okazji rozprzestrzeniło się praktycznie na całą drużynę.

Gakpo pokazał swoje umiejętności po przyjściu z PSV Eindhoven w styczniu, a Jota poprawił się w ostatnich kilku meczach, gdy doszedł do pełnej formy po urazie łydki. Sezon Díaza został mocno zakłócony przez kontuzję kolana, ale Klopp będzie mieć nadzieję, że zawodnik utrzyma zdrowie i wróci do formy, która pozwoliła mu zdobyć 14 goli w 18 meczach ligowych dla Porto w pierwszej połowie sezonu 2021/22 (przed przeprowadzką do Liverpoolu). Podobnie wygląda sytuacja w przypadku Núñeza - jeśli odzyska formę zabójczego snajpera, który zdobył 21 bramek na 35 klarownych sytuacji bramkowych (60%) w Primeira Lidze dla Benfiki w sezonie 2021/22, z bramkami nie powinno być takiego problemu w przyszłym sezonie.

Skoro już mowa o bramkach, to był kolejny produktywny sezon dla Salaha. Udało mu się zdobyć 30 bramek we wszystkich rozgrywkach, a w Premier League miał udział przy 31 golach (19 goli, 12 asyst). Tylko Erling Haaland w całej lidze (23,1) miał wyższy wynik oczekiwanych goli (xG), wyłączając rzuty karne, niż Salah (18,5). I choć Egipcjanina często określa się jako egoistycznego, tylko sześciu zawodników miało wyższą wartość oczekiwanych asyst (xA) niż on - 7,2.


Trzeba jednak rozważyć również sytuację zespołu po drugiej stronie boiska.

Ilość okazji stworzonych przez rywala

The Reds nie tylko byli w tym sezonie bardziej nieskuteczni w ataku, ale mieli też problemy z defensywą. W minionym sezonie pozwolili na oddanie w kierunku ich bramki 370 strzałów w Premier League - to o 73 więcej niż w poprzednim sezonie i najwięcej w jednym, pełnym sezonie od przyjścia Kloppa w 2015 roku. Nie chodzi jednak tylko o liczbę oddanych strzałów. Chodzi o ich jakość.

Pod koniec sezonu 27,8% strzałów oddanych przeciwko Liverpoolowi stanowiły klarowne sytuacje bramkowe - zdecydowanie najwięcej w erze Kloppa. Po tym, jak Liverpool musiał stawić czoła 53 klarownym sytuacjom bramkowych w sezonie 2021/22 - co było piątym najniższym wynikiem w lidze - w sezonie 2022/23 ich liczba niemal podwoiła się (103) i teraz The Reds notują pod tym względem trzeci największy wynik po Leeds i Fulham (oba 112). To pokazuje, jak bardzo otwarci byli The Reds przy zbyt wielu okazjach.


Trudno powiedzieć, jak źle mogłoby być, gdyby nie obecność w bramce Alissona Beckera.

Spośród tych 103 klarownych sytuacji bramkowych, tylko 35 zakończyło się trafieniem do siatki (34,0%) - tylko cztery zespoły traciły gole po klarownych sytuacjach rzadziej. Alisson dokonał 108 interwencji w Premier League w sezonie 2022/23, co było czwartym wynikiem spośród bramkarzy, przy odsetku skuteczności 71,1% i wyniku oczekiwanych goli straconych na poziomie 51,5. Porównajmy to z poprzednim sezonem, kiedy musiał dokonać zaledwie 76 interwencji (76-procentowa skuteczność obron) przy wyniku oczekiwanych goli straconych w granicach 25,2. To pokazuje, jak niewiele wsparcia otrzymał od swoich kolegów z drużyny. Ogółem Alisson stracił 43 bramki w lidze. Pomijając dwie z nich, które były trafieniami samobójczymi, można stwierdzić, że Brazylijczyk zapobiegł utracie 10,5 gola z sytuacji, które powinny wpaść do siatki. Tylko Bernd Leno z Fulham (11,5) zapobiegł większej liczbie goli w Premier League.

Były zawodnik Romy będzie miał jednak nadzieję, że w sezonie 2023/24 będzie miał znacznie mniej pracy.


Sezon de-pressingu

Jeśli istnieje coś, z czym można by kojarzyć Liverpool w ich najlepszej formie, to jest to z pewnością wściekły apetyt na wywieranie presji na rywalu wysoko na boisku. Klopp niedawno nazwał to "biletem" do dołączenia do jego drużyny. Nic dziwnego, że kilka razy w ostatnich sezonach The Reds zajmowali pierwsze miejsce w statystyce wysokich przechwytów w Premier League - m.in. w sezonie 2021/22 (443), kiedy zdobyli również najwięcej goli po przechwycie piłki wysoko na połowie rywala (siedem).

W sezonie 2022/23 podopieczni Kloppa zajęli drugie miejsce pod względem wysokich przechwytów, jednak znacznie pogorszyli się pod tym względem w porównaniu z poprzednim sezonem (w tym sezonie zanotowali 368 wysokich przechwytów, a pierwszy Arsenal miał ich 388) i zdobyli tylko cztery gole po wysokich przechwytach, podczas gdy aż dziesięć drużyn uzyskało lepszy wynik.

Jest jeszcze kwestia wygranych pojedynków Liverpoolu - albo raczej ich braku. W roku, w którym The Reds zdobyli mistrzostwo Premier League (2019/20), mieli w lidze siódmy najwyższy odsetek wygranych pojedynków (50,6%), ale w sezonie 2020/21 był to już drugi najgorszy wynik (47,8%). W sezonie 2021/22 wynik wprawdzie wzrósł do 49,2%, ale w sezonie 2022/23 spadł do 47,5% - to najgorszy wynik w lidze.


Zespół często miał również trudności z radzeniem sobie z pressingiem przeciwnika. W sezonie 2021/22 The Reds mieli drugi najmniejszy odsetek sekwencji pod presją przeciwnika (392) po Manchesterze City. Odsetek ten oznacza liczbę sekwencji rozpoczynających się w defensywnej tercji, w których drużyna wymieniła do trzech podań przed zakończeniem sekwencji na własnej połowie. To sugeruje, że City i Liverpool albo nie były tak często naciskane jak inne drużyny, albo po prostu lepiej sobie z tym radziły. Ta liczba wzrosła z 392 do 458 dla Liverpoolu w sezonie 2022/23, co dało im pod tym względem czwarte miejsce w lidze, za City, Arsenalem i Brighton.

Środek pola ewidentnie wymagał odświeżenia, jednak nie załatwiono tego w letnim oknie transferowym w 2022 roku. Dobitnie potwierdza to fakt, że tylko Fabinho (31 startów) i Jordan Henderson (23 starty) wystąpili w więcej niż połowie ligowych meczów, a oboje doświadczyli znaczącego spadku formy.

Kontuzje Thiago Alcântary, Curtisa Jonesa, Naby'ego Keïty, Alexa Oxlade-Chamberlaina oraz młodego Stefana Bajčeticia, uniemożliwiły Kloppowi dysponowanie stabilnym środkiem pola, podczas gdy wypożyczony Arthur Melo również doznał kontuzji krótko po przyjściu z Juventusu i nie wystąpił w ogóle, nawet po powrocie do pełnej sprawności. Ogółem Brazylijczyk zagrał tylko 13 minut dla klubu - wszystkie w przegranym 4:1 meczu z Napoli w fazie grupowej Ligi Mistrzów, gdy mecz już był przegrany.

W miarę poprawy formy Liverpoolu pod koniec sezonu, Jones w końcu zaczął grać regularnie, co sugeruje, że może odegrać dużą rolę w przyszłym roku, jeśli będzie zdrowy. Jeśli wykluczyć Fábio Carvalho, który często grał na pozycji napastnika, Jones był jedynym pomocnikiem, który strzelił więcej niż jednego gola w lidze, zdobywając trzy bramki w zwycięskich meczach z Tottenhamem i Leicester (dwa). Co ciekawe, jego profil podobny jest do Bernardo Silvy z Manchesteru City - tak bardzo, że według nowych wskaźników Opta, trzy najbardziej zbliżone profile do Jonesa w ciągu ostatnich sezonów to właśnie Silva.


Jones nie był jednak jedynym wychowankiem, który imponował w ostatnich tygodniach.

Trent i jego talenty

Niewielu zawodników było w tym sezonie tak analizowanych jak Trent Alexander-Arnold. Telenowela wokół jego gry w reprezentacji Anglii pt. "Czy powinien zostać powołany na Mistrzostwa Świata?" wydawała się opierać całkowicie na jego umiejętnościach defensywnych, które były przedmiotem debaty praktycznie co tydzień.

Statystycznie rzecz biorąc, Alexander-Arnold nie popełnił zbyt wielu błędów. Według danych Opta, popełnił tylko dwa błędy, które doprowadziły do strzałów w Premier League i do meczu u siebie z Arsenalem 15 kwietnia żaden z nich nie skutkował golem. Tylko czterech obrońców z Premier League, którzy zagrali co najmniej 15 meczów, miało lepszy odsetek udanych interwencji w pojedynkach niż jego 73,2%. Anglik ma także solidny odsetek udanych pojedynków powietrznych wynoszący 54%. Przeciwnikom udało się go przedryblować tylko 20 razy - aż o 15 razy mniej niż Kierana Trippiera z Newcastle United.

To jednak tylko liczby. Nie ulegało wątpliwości, że było zbyt wiele sytuacji, w których Alexander-Arnold nie nadążał z obroną, chociaż prawdopodobnie wpływ na to miała niestabilność całego zespołu.

Największym zmartwieniem dotyczącym występów 24-latka był prawie całkowity zanik jego zwykle olbrzymiej liczby asyst. Zanotował tylko dwie asysty w pierwszych 27 meczach ligowych. Nastąpiła jednak poprawa, gdy Klopp zdecydował na początku kwietnia powierzyć mu hybrydową pozycję bocznego obrońcy, który przechodzi do linii pomocy, gdy Liverpool jest w posiadaniu piłki. Poniższe dwie mapy pokazują, jak różne są te dwie role.


Eksperyment rozpoczął się w meczu zremisowanym 2:2 z Arsenalem na Anfield, w którym Alexander-Arnold asystował przy wyrównującym golu strzelonym przez Firmino. Była to pierwsza z siedmiu asyst w ciągu 10 meczów, przy czym miał on również najwięcej kontaktów z piłką spośród wszystkich zawodników ligi w tym okresie (1073) - o 122 więcej niż drugi na liście Lewis Dunk z Brighton. Co ciekawe, mimo krytyki jego umiejętności defensywnych, miał również drugi największy udział w wywalczeniu posiadania piłki (80 razy), ustępując w tym samym czasie tylko Casemiro z Manchesteru United (89).

Błyskawiczna poprawa gry Alexandra-Arnolda pokryła się z poprawą gry Liverpoolu. Pomijając całą resztę do tamtego momentu, The Reds zdobyli więcej punktów (24) niż jakakolwiek drużyna poza mistrzami, Manchesterem City (25), w ostatnich 10 meczach. Sugeruje to, że mimo wszystkich trudności w sezonie 2022/23, przyszłość Kloppa i Liverpoolu może być wciąż obiecująca. Pomimo wszystko, mieli oni wystarczające umiejętności, aby zanotować serię zwycięstw, którą często osiągali w poprzednich, bardziej udanych kampaniach, a niektórzy kluczowi zawodnicy odzyskali formę po kilku miesiącach gry poniżej oczekiwań.

Co zatem będzie kluczowe dla Liverpoolu w sezonie 2023/24?

Podsumowanie

Trudności sezonu 2022/23 zrodziły wiele pytań, momentami kwestionowano nawet pozycję samego Kloppa. Niemiecki trener przyznał w pewnym momencie, że prawdopodobnie zostałby zwolniony, gdyby nie to wszystko, co wypracował sobie w poprzednich sezonach. Brak inwestycji w środkową linię, słaby start Núñeza, nadmierna eksploatacja grupy zawodników, którzy grali we wszystkich możliwych meczach poprzedniego sezonu oraz kac po niepowodzeniach na ostatniej prostej w Premier League i Lidze Mistrzów – to wszystko prawdopodobnie odegrało swoją rolę.

W klubie mają nadzieję, że w przyszłym sezonie nie zaistnieje żaden z tych czynników. Jedynym pozytywnym aspektem rozczarowującego sezonu w pucharach jest fakt, że Liverpool rozegrał znacznie mniej spotkań w sezonie 2022/23. Odnowa linii pomocy już się zaczęła za sprawą transferu Alexisa Mac Allistera z Brighton, a tego lata może pojawić się jeszcze więcej wzmocnień. Zawodnicy tacy jak Núñez, Díaz i Gakpo będą chcieli się rozwijać i wnieść większy wkład do zespołu po solidnym przepracowaniu okresu przygotowawczego.

Gakpo pokazał, że może wejść w buty Firmino. W 21 meczach Premier League dziewięć razy miał udział przy golu (siedem goli, dwie asysty), podczas gdy w 14 meczach Eredivisie przed transferem do Anfield przyczynił się do zdobycia 21 goli (9 goli, 12 asyst). Holender grał dla Kloppa w środku, a nie na lewej stronie jak w PSV i na koniec sezonu zdawał się coraz lepiej rozumieć swoją rolę, często cofając się głęboko i pomagając w grze kombinacyjnej - tak jak brazylijski napastnik robił to przez wiele lat.

Liczby Liverpoolu muszą drastycznie poprawić się zarówno w obronie, jak i w ataku, ale odświeżona środkowa linia pomocy powinna pomóc w sytuacji, gdy struktura zespołu była czasami nadszarpnięta. Bez względu na to, jaką rolę przyjmie Alexander-Arnold, wydaje się, że może to mieć ogromne znaczenie na zespół, tak jak miało to miejsce pod koniec sezonu 2022/23.

To, jak potoczą się dalsze losy Liverpoolu, będzie miało duże znaczenie dla tego, jak będzie ostatecznie oceniany sezon 2022/23. Albo będzie to początek końca niegdyś świetnego zespołu, albo mały wybój na drodze Kloppa do stworzenia kolejnej świetnej drużyny. 

James Pearce



Autor: Bartolino
Data publikacji: 18.06.2023