Mac Allister zapewnia The Reds potrzebny spokój
Artykuł z cyklu Artykuły
Stres związany z wyścigiem o tytuł Premier League był wypisany na twarzach wielu osób na Anfield.
Nerwy czuć było na trybunach, gdy Liverpool walczył o utrzymanie jednobramkowego prowadzenia w doliczonym czasie meczu z Brighton.
Przy linii bocznej wzburzony Jürgen Klopp stał z wyciągniętymi ramionami, nie mogąc uwierzyć, że The Reds tak łatwo oddali piłkę rywalom.
Peter Krawietz pobiegł na skraj strefy technicznej z notatnikiem w dłoni, aby wykrzykiwać polecenia, podczas gdy asystent menedżera Pep Lijnders włożył ręce głęboko do kieszeni i namawiał zawodników w czerwonych strojach, aby szybciej wracali do obrony.
Ich niepokój był zrozumiały, gdy stawka była tak wysoka, ale nie musieli się martwić. Najspokojniejszy człowiek na Anfield załatwił sprawę, zapewniając kontrolę niezbędną do utrzymania prowadzenia The Reds.
Nic dziwnego, że po ostatnim gwizdku Klopp zarezerwował swój charakterystyczny uścisk dla Alexisa Mac Allistera. Mistrz Świata był niesamowity.
W dniu, w którym wydawało się, że Liverpool za bardzo się spieszy, nie wykorzystuje okazji i nie udaje mu się zamknąć meczu, Mac Allister przez cały czas emanował opanowaniem.
24-letni pomocnik zanotował 58 celnych podań (w sumie 63 podania, 92 procent) i stworzył pięć okazji - więcej niż ktokolwiek inny na boisku. Sześć razy odzyskiwał posiadanie piłki, a częściej robili to tylko Joe Gomez i Conor Bradley (obaj po siedem).
Jego wizja i technika zapewniły zwycięska bramkę Mohameda Salaha - gola, który kilka godzin później wydawał się jeszcze cenniejszy, gdy starcie pomiędzy Arsenalem i Manchesterem City - rywalami Liverpoolu w walce o tytuł - zakończyło się bezbramkowym remisem.
- Tak, Macca był niesamowity, absolutnie niesamowity - przyznał Klopp.
- Kiedy masz taki talent, kiedy masz taki charakter, powinieneś to pokazać. To Macca, może to zrobić.
To nie był jednorazowy przypadek. Ustawienie Mac Allistera wyżej na boisku nadało Liverpoolowi inny wymiar.
Okoliczności sprawiły, że w pierwszych miesiącach swojej kariery na Anfield pełnił funkcję defensywnego pomocnika.
Pogoń Liverpoolu za specjalistą na pozycji numer 6, który miał zastąpić Fabinho była problematyczna zeszłego lata, ponieważ Liverpool przegrał z Chelsea rywalizację o duet w postaci Moisesa Caicedo i Romeo Lavii, zanim sprowadził Wataru Endo.
Ponieważ reprezentant Japonii potrzebował czasu na przystosowanie się do tempa i warunków panujących w Premier League, Mac Allister nadal pełnił rolę numeru 6. Kontuzja kolana wykluczyła Argentyńczyka z gry przez większą część grudnia, a następnie rozkwitający Endo pojechał na Puchar Azji w styczniu.
Wizyta Burnley na początku lutego była pierwszym meczem kiedy Endo został pierwszym wyborem na pozycji numer 6, a Mac Allister otrzymał możliwość gry wyżej. To rola, która lepiej odpowiada jego umiejętnościom.
Jeśli do tego dodamy atletyzm Dominika Szoboszlaia, otrzymamy elitarne trio pomocników, które zapewnia Liverpoolowi idealną równowagę.
- Wataru i Macca we właściwych miejscach, a Dom był elementem zaskoczenia - dodał Klopp.
- Dom był twórcą chaosu i to naprawdę się sprawdziło, pomyślałem. Rywale mieli posiadanie, ale nie takie, jakiego chcieli i to pomogło.
W 10 występach Liverpoolu we wszystkich rozgrywkach od zmiany pozycji Mac Allister strzelił cztery gole (w tym dwa rzuty karne) i zaliczył pięć asyst. Z pięciu asyst w lidze, jakie zanotował w tym sezonie, cztery to ostatnie podania przy zwycięskich golach. Tylko Salah (pięć) zapewnił Liverpoolowi więcej zwycięstw w najwyższej klasie rozgrywkowej w tym sezonie.
Jeśli weźmie się pod uwagę pieniądze, jakie najlepsze kluby wydały zeszłego lata na wzmocnienie pozycji defensywnego pomocnika, Mac Allister reprezentuje niezwykłą wartość. Podczas gdy Caicedo kosztował Chelsea 115 milionów funtów, Arsenal zapłacił 100 milionów funtów za Declana Rice’a, a Manchester United wydał 55 milionów funtów na Masona Mounta, trudno uwierzyć, że opłata za transfer Maca Allistera wyniosła zaledwie 35 milionów funtów.
Liverpool wykorzystał klauzulę w jego kontrakcie z Brighton i szybko zawarł z nim umowę uprzedzając kilka innych klubów z Premier League. Mac Allister był priorytetowym transferem Kloppa pod koniec poprzedniego sezonu i była to umowa, w ramach której osiągnięto konsensus.
Dane dostarczone przez dyrektora ds. badań Willa Spearmana były równie olśniewające, jak szereg odniesień do postaci Argentyńczyka. Przeszedł także „test wzroku” dzięki raportom skautów szczegółowo opisującym jego wszechstronność, inteligencję gry i umiejętność utrzymywania piłki pod presją. Fakt, że był wytrzymały, sprawdził się w Premier League i mówił płynnie po angielsku, sprawił, że transfer był oczywiste.
Ustępujący dyrektor sportowy Julian Ward pozostał w klubie po terminie odejścia przypadającym na koniec maja, aby sfinalizować transfer, który uznał za doskonały sposób na zakończenie kariery po 11 latach pracy.
Klopp początkowo nadał mu przydomek „Gary” na cześć McAllistera, który odegrał kluczową rolę w potrójnej koronie Liverpoolu pod wodzą Gerarda Houlliera w 2001 roku. Jednak Mac Allister nie był tym zachwycony i teraz piłkarze i pracownicy nazywają go pieszczotliwie „Macca”.
Podejście i oklaskiwanie kibiców gości po niedzielnym meczu było oznaką klasy, a jego szacunek do nich został odwzajemniony. To wiele mówi o jego charakterze.
- Stał się świetnym zawodnikiem - powiedział menedżer Brighton Roberto De Zerbi.
- Jego asysta była niesamowita. Jestem z niego dumny. Zasługuje na to, aby być ważnym graczem w wielkim zespole.
Mac Allister z pewnością zaznaczył swoją obecność od czasu przeprowadzki na Anfield. Trafił do serc fanów z The Kop.
Odważne zwycięstwo na Anfield, a następnie doskonały wynik na Etihad, pozostawia Liverpool z cenną dwupunktową przewagą na dziewięć meczów przed końcem.
Takich stresujących i pełnych niepokoju dni jak ten będzie więcej. Klopp może być jednak pewien, że jego numer 10 pozostanie spokojny.
James Pearce
Autor: B9K
Data publikacji: 01.04.2024