Efekt, którego nikt nie chce
Artykuł z cyklu Artykuły
Wielkie, huczne i donośne było pożegnanie Kloppa w ostatnim jego sezonie spędzonym na Anfield. Przygotowania trwały kilka tygodni a od ogłoszenia decyzji o zakończeniu kariery niemca na stanowisku managera klubu, prasa przekrzykiwała się o coraz to ciekawszy nagłówek, wywiad czy też dłuższą publikację na jego temat. Oczywiście większość pytań padających na konferencjach prasowych brzmiała tak samo, kropka w kropkę. Były momenty wiary, nadziei, potem już momenty lamentu, dramatu, płaczu, zgrzytania zębów. Na koniec łzy radości pomieszane ze łzami wzruszenia. Koniec końców kariera Juergena w Liverpoolu zakończyła się zwycięstwem w dobrym stylu, gromkimi brawami, pretensjami do Darwina Nuneza oraz głębokim oddechem nostalgii. Bo każdy zrozumiał, że coś się skończyło. Teraz, gdy u bram zawitał holenderski Arne Slot, dziennikarze nadal pytają o sympatycznego Niemca, którego być może równie sympatyczny Holender zastąpił na stanowisku głównego trenera drużyny, jednak dzięki temu można było się przekonać czy z dziennikarzami radzić sobie sympatyczny Holender potrafi. I chyba nie wyszło najgorzej, bo fani ciepło komentowali słowa wypowiadane w trakcie pierwszych wywiadów dla strony klubowe. Czyli generalnie rzecz ujmując - po staremu. Odeszło stare, przyszło nowe, czas pokaże, czas zweryfikuje. Tylko kibice grzmią gdzie się da i na jaki temat się da.
W sezonie ogórkowym (mimo, że mieliśmy przecież Euro, Copa America, wkrótce również igrzyska olimpijskie) ciężko nie zwrócić uwagi na to, że wszędzie, dosłownie w każdym zakątku internetu zobaczyć, a przede wszystkim przeczytać można o tym, jakoby pan X miał lepsze źródło od pana Y. Za to zaś pan Z zdecydowanie lepiej radzi sobie w temacie taktyki i przystosowania pewnego Urugwajczyka do nowego managera. A to dziwne, bo przecież pan V siedemnaście lat temu przeczytał książkę, w której jak byk było napisane, że nie można w ten sposób zagrywać lewą nogą w sytuacji, w której kąt i prędkość piłki nie idą w parze z wynikiem wyświetlonym na tablicy. Forum, social media, pojedyncze newsy. Artykuły i felietony. Komentarze. Dosłownie wszędzie pojawiają się oni. Ci sami, co spędzili w football managerze siedemdziesiąt osiem lat. Oni wiedzą wszystko. Znają się na wszystkim i wszystkich. To właśnie Oni są inteligencją. Tą intelektualną śmietanką towarzyską, która zna odpowiedzi na najbardziej nurtujące pytania. Nie próbuj mieć innego zdania. Jak wejdziesz im w drogę to nie ma zmiłuj. Przepadniesz. Po pewnym czasie po prostu się poddasz. Wyłączysz to wszystko. Może będziesz potrzebował odpoczynku. Od nich, od piłki nożnej, przede wszystkim jednak od tego przebodźcowania postami i komentarzami. Wtedy zrozumiesz też (albo przynajmniej dojdziesz do takich skądinąd smutnych wniosków) iż oni wszyscy cierpią na efekt Dunninga-Krugera. Pozjadali rozumy i zapomnieli, że jest na świecie ktoś od nich mądrzejszy.
Nie ma i nie było i chyba niestety nie będzie tematu, w którym ktoś zawsze zrobi za eksperta, za profesora i za wszechwiedzącego. Z jednej strony nic do tego nie mam, nie uzurpuję sobie ostatniego zdania i najważniejszej, decydującej opinii na jakiś temat, jednak z drugiej strony chciałbym przeczytać na jakimkolwiek forum jakąkolwiek sensowną wymianę zdań, argumentów. Zobaczyć jak pan X skutecznie broni swojej tezy a pan Y przyznaje mu rację, bo stwierdził, że jego wniosek był wysunięty zbyt pochopnie. Może zwiódł go instynkt, może zawiódł go research a może po prostu uznał, że jest idiotą i nie należy się wychylać w temacie, o którym nie ma się zielonego pojęcia? Do takich autorefleksyjnych wniosków potrzeba jednak sporo czasu i nierzadko pomocy specjalisty.
Od początku Mistrzostw Europy można zobaczyć dwa obozy. Jeden mówiący, żeby piłkarze szybko odpadali i wracali do domu, do klubu a w międzyczasie na wakacje i drugi, który wymaga od tych samych zawodników zaaangażowania co kolejkę na ligowych boiskach, bo przecież na odpoczynek przyjdzie czas. Jeden obóz krzyczy, że w zwycięstwach liczy się styl i mają grać ładnie albo nie grać wcale a drugi obóz wręcz grzmi, że przecież nie o styl chodzi a o wyniki. I pokładają nadzieję, że Anglia zrobi to samo co swego czasu Grecja. I te dwa obozy kłócą się nie tylko w temacie Mistrzostw Europy ale na nieszczęście czytających również w temacie Copa America. Dlaczego Darwin nie strzelił osiemnastu bramek na tym turnieju? Dlaczego Luiz Diaz nie powiedział jeszcze, że zostaje na zawsze w Liverpoolu? Ha! Ja wiem dlaczego. Bo to jest Latynos, oni tacy są, oni zawsze uciekali.
- A pamiętasz Mascherano? - Tak, ale to inna sytuacja, klub był w zupełnie innym miejscu niż teraz!
- A Suareza pamiętasz?
- A to nie było tak, że Brendan mu wiele obiecał i później się z tych obietnic nie wywiązał?
- A Firmino pamiętasz?!
- Przecież on poszedł do Arabii bo już się kończyła pewna formuła.
- Nie będę z Tobą dyskutował. Wiem swoje. Twoja racja, mój spokój. Tak to wygląda w większości tematów. Jedni zawsze mają rację a drudzy jej nie mają. Co gorsza, kibice Liverpoolu bardzo chętnie szczypią innych kibiców innych klubów, że są dziecinni, że jak tak można w ogóle prowadzić rozmowy i, że jaki klub tacy kibice. Cóż począć. Wszyscy cierpią chyba na ten sam efekt.
Jest jednak recepta. Ty się zaś nie bój zwykły, szary czytelniku. Zwykły kibicu bez opinii lub ze swoją opinią, której nie chcesz powiedzieć, bo wywołasz tym małe piekiełko. Efekt Dunninga-Krugera ludzie próbują obalić od wielu lat podważając wszystkie jego tezy (o ironio). Może warto zatem przestać się z nimi kłócić i puścić wodzę cierpliwości? Kto jak kto ale kibice wiedzą o niej naprawdę wiele. Przecież tyle lat czekaliśmy na mistrzostwo w Premier League.
Dobra. To gdzie te transfery?!
Autor: Gall1892
Data publikacji: 16.07.2024