TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
22.12.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1819

Sztuka adaptacji - największa siła Liverpoolu

Artykuł z cyklu Artykuły


Liverpool sprawia, że to wszystko wygląda aż nazbyt prosto.

The Reds nie tylko prowadzą w tabeli Premier League, ale także w fazie ligowej Ligi Mistrzów, a teraz awansowali po raz 20. do półfinału Carabao Cup (to rekordowy wynik w Anglii) po wyeliminowaniu z rozgrywek ekipy Southampton na St Mary's.

Nawet bez Arne Slota przy linii bocznej - który został zawieszony na jedno spotkanie za uzbieranie trzech żółtych kartek w sezonie - jego zespół wciąż odpowiednio się prezentował i przez pierwszą godzinę gry tak często zmieniał systemy taktyczne, że rywale nie wiedzieli, jak sobie z tym poradzić.

Slot, tak elastyczny w swoim stylu, buduje zespół, który gra z przekonaniem niezależnie od tego, kto jest na boisku. To, jak jego podopieczni przesuwali piłkę przez środek pola, było momentami ucztą dla oka, a wszystko to w składzie szytym na miarę możliwości.

Czasami będziemy widywać Liverpool w mocno odmienionym składzie - czy to przez urazy, czy przez nieobecność zawodników, którzy muszą odpocząć. To właśnie dlatego już w drugim kolejnym meczu byliśmy świadkami, jak pomocnik wchodzi na pozycję środkowego obrońcy i kontroluje grę tak, jakby grał tam od zawsze.

Tym razem na nietypowej dla siebie pozycji - przynajmniej w trakcie swojej przygody na Anfield -wystąpił Wataru Endō po tym, jak Ryan Gravenberch zrobił to samo w sobotnim meczu zremisowanym 2:2 z Fulham.

Gra w środku obrony jest dla twardych i walecznych zawodników, którzy poświęcą się dla zespołu i bez zawahania wyskoczą do każdej główki. Także wzrost ma tu znaczenie.


Endō jest znacznie niższy (178 cm wzrostu) od każdego zawodnika, który grał na tej pozycji w obecnym sezonie, jednak nie dawał po sobie poznać, że ma z tym problemy. Nawet gdy musiał mierzyć się z postawnym Paulem Onuachu w końcówce meczu z Southampton.

- Zagrać tak dobrze na nie swojej pozycji - to tylko pokazuje, jakim jest piłkarzem, dużo mówi także o jego mentalności - mówił Slot na temat Japończyka po wczorajszym meczu.

Endō był najczęściej faulowanym zawodnikiem na boisku, miał też najwięcej odbiorów (cztery) i wygranych pojedynków (10), a na dodatek wykonał 85 podań, z czego tylko sześć niecelnych. Miał dużego pecha, że gdy jedyny raz go zabrakło - po tym, jak piłka odbiła się od jego twarzy i przez chwilę leżał oszołomiony na murawie - stworzyła się przestrzeń dla Camerona Archera, który strzelił gola. To odmieniło obraz gry i dało Southampton impuls do odrabiania strat. Wcześniej nawet się na to nie zanosiło po tym, jak Liverpool prowadził do przerwy 2:0 dzięki bramkom Darwina Núñeza i Harveya Elliotta.

Bez wątpienia również zmiany w drugiej połowie wpłynęły na to, jak wyglądało ostatnie pół godziny gry. Tyler Morton, nominalny środkowy pomocnik, większość drugiej połowy spędził na prawej obronie, a 18-letni Jayden Danns wraz z 20-letnim Jamesem McConnellem mieli za zadanie pomóc w dowiezieniu zwycięstwa.

Po raz kolejny Liverpool pokazał inną drogę do zapewnienia sobie wygranej i tu należą się słowa uznania dla sposobu, w jaki Slot przygotowuje swój zespół. Po 60 minutach pełnej dominacji The Reds przez resztę meczu grali odważnie i z determinacją. Nie ma w Anglii zbyt wielu zespołów, które potrafią zaadaptować się do panujących warunków tak, jak robi to Liverpool Slota. I z każdym kolejnym miesiącem Holender udowadnia, jak sprytnym posunięciem było zatrudnienie go w roli głównego trenera The Reds.

Pomimo doskwierających kontuzji Liverpool wciąż wygląda na niewzruszony i tylko cztery zespoły w Premier League były w stanie odebrać punkty The Reds w 15 dotychczasowych meczach. We wszystkich rozgrywkach Slot wygrał 20 z 24 rozegranych spotkań i chyba nikt nie spodziewał się, że będzie szło mu tak gładko.

Gdyby kontuzje kluczowych graczy wpłynęły negatywnie na formę Liverpoolu, byłoby to czymś zupełnie naturalnym - zamiast tego jednak, gdy podopieczni Slota musieli grać w 10-kę przeciwko Fulham w miniony weekend, wybitny w tym sezonie Gravenberch cofnął się na środek obrony i wyglądał jakby rozegrał sto meczów na tej pozycji.

Endō nie miał zbyt wiele czasu, by przygotować się na taki test, jednak jego obecność również okazała się nieoceniona w czasie, gdy Liverpool jej potrzebował. Trzeba przyznać, że Japończyk nie ma takich umiejętności jak Gravenberch czy inni pomocnicy, którzy częściej od niego grają w meczach Premier League. Również Van Dijk raczej nie będzie obawiał się o swoje miejsce w składzie, ale sam fakt przyzwoitej gry na środku obrony mimo niewielu minut na boisku i braku większego doświadczenia na tej pozycji, jest imponujący.

Biorąc pod uwagę kontuzję Ibrahimy Konaté, opcje Liverpoolu w obronie są mocno ograniczone. Przeprowadzenie zespołu przez ten okres będzie wymagało kilku takich niespodziewanych zmian.

Jednak za ostatnią serią wyników stoi coś więcej niż tylko zamienienie paru zawodników na pozycjach. Slot po dołączeniu do klubu z Feyenoordu tego lata mówił, że chce, żeby jego zespół potrafił grać na różne sposoby i był nieprzewidywalny. Wszystko to po to, by utrudnić przeciwnikom rozpracowanie systemu taktycznego The Reds.

To wcale nie musi oznaczać przesunięć zawodników na nowe pozycje, które pasują do nich jak kwiatek do kożucha - tak, jak miało to miejsce w przypadku Endō. Jego hybrydowa rola polegająca na grze w obronie bez piłki i wchodzenia w linię pomocy przy jej posiadaniu była raczej podyktowana potrzebą chwili.

To kombinacja wielu zmian - i ich częstotliwość - zrobiła prawdziwą różnicę. Poczynając od 17-letniego Treya Nyoniego, co i rusz zmieniającego strony, przez Elliotta, schodzącego głębiej po piłkę, po Mac Allistera, wyszukującego przestrzeni do dyktowania tempa gry - Liverpool miał tego dnia po prostu za dużo atutów dla Southampton. I jest to scenariusz, z którym w tym sezonie nie potrafiło sobie poradzić już wiele innych zespołów.

Gregg Evans



Autor: Bartolino
Data publikacji: 19.12.2024