Co myśli o Slocie reszta futbolowego świata
Artykuł z cyklu Artykuły
By w pełni oddać wpływ Arne Slota na Liverpool, odkąd Holender dołączył do klubu w czerwcu, wystarczy porozmawiać z ludźmi, którzy są blisko zespołu.
Przynajmniej trzech zawodników The Reds przyznało w prywatnych rozmowach z redaktorami The Athletic, że metody Slota mogłyby przysłużyć się drużynie, gdy ta w minionych sezonach kilkukrotnie ocierała się o największe trofea.
Wspomniani zawodnicy nie mieli na celu umniejszać poprzednikowi Slota, Jürgenowi Kloppowi. Niemiec jest w końcu legendą Anfield - to on wprowadził klub w okres sukcesów, który ciężko porównać z jakimkolwiek wcześniejszym w erze Premier League, pracował też w Merseyside dużo dłużej od Holendra. Również łatwość, z jaką przebiegła zmiana na stanowisku menedżera, jest w pewnej mierze zasługą tego, jak solidne fundamenty położył na Anfield Klopp.
Zawodnicy chcieli raczej zwrócić uwagę na pewien kontrast między menedżerami w stylu prowadzenia zespołu. Wydaje się, że ten cichy pragmatyzm Slota mógłby zaprocentować w momentach, w których wymagający sporego wkładu energii i super intensywny futbol, będący znakiem firmowym Kloppa, okazywał się nie wystarczający.
Przykładanie wagi do detali jest czymś, co imponuje u Slota i - podobnie jak miało to miejsce w jego poprzednich klubach, Feyenoordzie i AZ Alkmaar - piłkarze nie kryli zdumienia tym, jak przewidywane przez niego scenariusze sprawdzają się w trakcie meczów.
Jest jeszcze zbyt wcześnie, by wydawać ostateczne osądy - w końcu przed Slotem jeszcze długa droga, by chociaż zbliżyć się do osiągnięć jego poprzednika - jednak wczesne sygnały są nad wyraz obiecujące. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że Liverpool prowadzi zarówno w Premier League, jak i w tabeli fazy ligowej Ligi Mistrzów.
Nie ma najmniejszych wątpliwości co do tego, że piłkarze oraz kibice są do niego przekonani, co jednak z resztą futbolowego świata?
Dziennikarze The Athletic porozmawiali na ten temat z wieloma ludźmi z branży piłkarskiej - trenerami, dyrektorami czy innymi członkami sztabu, z których część postanowiła zachować anonimowość - by dowiedzieć się, jak świat zewnętrzny postrzega osobę Slota i jego nadzwyczaj udany start pracy na Anfield.
- Wszyscy w branży są pod dużym wrażeniem - mówi dyrektor jednego z największych rywali Liverpoolu w Premier League.
- Budzi sympatię, jest szalenie niedoceniany, a do tego zachowuje wręcz olimpijski spokój. Jestem pod równie wielkim wrażeniem jego pracy jak wielu innych ludzi w futbolu. Myślałem, że wejście w buty Jürgena Kloppa będzie niezwykle trudnym zadaniem, ale on radzi sobie z nim bardzo dobrze.
Nie jest to wcale odosobniona opinia. W angielskim futbolu panuje powszechne uznanie dla tego, jak dobrze Slot radzi sobie z wyzwaniem prowadzenia jednego z największych klubów piłkarskich na świecie. W kilku zespołach do dziś zachodzą w głowę, czy nie przegapili okazji na ściągnięcie go do siebie, zanim zrobił to Liverpool.
46-latek od samego początku wykonuje swoje obowiązki raczej po cichu. Spędza długie godziny w centrum treningowym, większość posiłków spożywa w klubowej stołówce, a gdy jego terminarz jest bardziej napięty, zabiera do domu przygotowaną uprzednio kolację.
Żyje poza miastem i nie nawiązał póki co zbyt wielu relacji poza pracą. W trakcie przerw na spotkania reprezentacji zdarzyło mu się wracać do rodziny w Holandii - krewni odwiedzilli go na początku miesiąca, gdy Liverpool mierzył się z Realem Madryt i Manchesterem City - w międzyczasie adaptując się do życia w Merseyside. Wszystko odbywa się u niego wyjątkowo bezstresowo.
Jego interakcje z menedżerami rywali są raczej zwięzłe, ale przyjazne. Slot zachowuje spokój przy linii bocznej i zdołał uniknąć większych konfrontacji z rywalami, choć ostatnio musiał odbyć karę zawieszenia na jeden mecz z powodu uzbierania trzech żółtych kartek, które otrzymał za swoje reakcje wynikające z frustracji na decyzje sędziowskie.
Były kolega Holendra z czasów pracy w jednym z jego poprzednich klubów powiedział w rozmowie z The Athletic:
- To, co widzimy dzisiaj u Arne, jest podobne do tego, co widzieliśmy w Feyenoordzie. Owszem, jest spokojnym facetem, ale ma też mentalność zwycięzcy i walczy o to, w co wierzy.
Slot ma w nawyku mówienie o rzeczach wprost, bez ogródek. Nie ukrywał powodów, jakie stały za jego decyzją o ściągnięciu z boiska w przerwie Jarella Quansaha, gdy Liverpool w pierwszej kolejce Premier League grał z Ipswich - wyjaśnił wówczas, że 21-latek przegrał zbyt dużo pojedynków, a, jak się okazało po późniejszych wypowiedziach, nie zamierza tolerować przeciętności. Nie jest to jednak przejawem braku szacunku.
Pep Guardiola - menedżer, którego Slot podziwia od lat - z uśmiechem zareagował na sugestie, by odgryźć się Slotowi po tym, jak ten zażartował na temat 115 zarzutów dla Manchesteru City (szybko wyjaśnił zresztą, że był to tylko głupi żart).
Jednak nie każdy menedżer puszcza mimo uszu komentarze Holendra. W kwietniu 2023 roku, gdy pracował jeszcze w Feyenoordzie, swoją wypowiedzią sprowokował Jose Mourinho przed ćwierćfinałem Ligi Europy z Romą. Powiedział wówczas:
- Styl Romy być może daje wyniki, ale wolę oglądać Manchester City i Napoli.
Tymi słowami zaszedł za skórę Mourinho i wywołał jego reakcję po meczu. Portugalczyk krzyczał wtedy w jego kierunku: "Szacunek" i "Idź teraz oglądać Napoli". Slot postanowił nie odpowiadać na te zaczepki, nawet po tym, jak jego zespół przegrał cały dwumecz 4:2.
Po jedynym meczu, który Liverpool przegrał za jego kadencji - we wrześniu z Nottingham Forest - wywołał małe wzburzenie w obozie rywala, ponieważ jego słowa zostały mylnie zinterpretowane jako brak szacunku dla klubu, który w poprzednim sezonie zakończył rozgrywki ligowe na 17. miejscu.
- Normalnie Nottingham nie kończy sezonu w pierwszej 10-ce, dlatego porażka z nimi jest wielkim rozczarowaniem - powiedział wówczas.
Te słowa nie zostały dobrze przyjęte przez ludzi sympatyzujących z Tricky Trees. Od tamtego czasu domniemana "obsesja" Slota na punkcie porażki w tym meczu stała się często powtarzanym dowcipem wśród fanów Forest.
Wydaje się jednak, że Slot w ten sposób po prostu formułował swoje obserwacje jako nowa postać w Premier League - podobnych komentarzy udzielił zresztą po zwycięstwach z Ipswich i Brentford.
- To dwa dobre zespoły, ale nie spodziewam się, by znalazły się w przyszłym roku w czołowej szóstce - mówił wtedy Holender, a jego słowa nie wzbudziły równie dużego zainteresowania.
Wspomniane sytuacje to jednak odstępstwa od normy. Przez zdecydowaną większość czasu wśród uczuć żywionych wobec jego osoby dominuje szacunek i uznanie dla tego, jak prowadzi swój zespół i jak potrafi zarządzać nim w trakcie meczu.
Pierwszą osobą, która zwróciła na to uwagę, był Kieran McKenna, menedżer Ipswich Town. Liverpool miał problemy z bezpośrednim podejściem Ipswich w pierwszej połowie na Portman Road, ale Slot szybko znalazł rozwiązanie - w miejsce Quansaha wpuścił Ibrahimę Konaté, a Liverpool pewnie wygrał to spotkanie 2:0. McKenna po meczu stwierdził, że spodziewa się "mocnego sezonu" w wykonaniu Liverpoolu.
Od tamtego czasu przewija się wciąż podobny schemat. Liverpool jest dużo lepszy w drugich połowach swoich meczów, gdy Slot może poświęcić czas, by rozpracować rywali i przekazać zawodnikom swój plan. Robi to w przerwie spotkań, zazwyczaj wykorzystując w tym celu fragmenty wideo i zachowując pełny spokój.
Dobrym przykładem jest choćby mecz z Realem Madryt. Curtis Jones został po przerwie przesunięty bliżej środka, co stworzyło miejsce Conorowi Bradleyowi na dalekie wyjścia do przodu prawą flanką. Podobne modyfikacje miały miejsce mnóstwo razy.
Liverpool rozegrał do tej pory 24 mecze przeciwko 22 różnym rywalom (dwa razy grał przeciwko Brighton i Southampton) we wszystkich rozgrywkach i wygrał 20 z nich. Według danych serwisu Opta, Slot jest najszybszym menedżerem u sterów klubu najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii, który zdobył 20 zwycięstw, od czasów Williama Sudella, który prowadził Preston w 1888 roku.
Członkowie sztabu jednego z rywalizujących z Liverpoolem klubu odnotowali w ostatnim czasie, jak w trakcie meczu Slot dokonał tylu zmian w taktyce, że ich pierwszy trener miał problemy z dostosowaniem się do nich. Zawodnicy tego samego klubu również mówili, że zmiany sposobu gry w trakcie meczu były tym razem dużo częstsze niż sezon wcześniej, gdy menedżerem był Klopp i mocno utrudniały im grę.
Przy tych wszystkich zmianach i modyfikacjach, wszyscy zdają sobie jednak sprawę, że Slot nie jest na tyle arogancki - albo nierozważny - by całkowicie pożegnać się z formułą, która dawała w przeszłości zwycięstwa.
- Za czasów Jürgena Kloppa Liverpool był naprawdę dobry w fazach przejściowych - mówił w październiku menedżer Brighton, Fabian Hürzeler.
- Grali z dużą intensywnością. Teraz jest jednak podobnie. Wszyscy wracają sprintem za piłką. Wszyscy. Gdy masz przewagę i już myślisz, że przełamałeś ich linie, w ciągu dwóch sekund sytuacja diametralnie się zmienia. To dlatego, że wszyscy ich zawodnicy są nastawieni również na grę w defensywie. To coś wyjątkowego.
Jednym z powodów, dla których Liverpool pokładał tego lata tak dużą wiarę w Slota, było przekonanie, że będzie on w stanie znaleźć sposób na rozwinięcie i poprawę gry zawodników, którzy już byli w klubie. Jego zadaniem było przywrócenie do formy zawodników z dużym potencjałem, którzy wpadli w dołek. Ryan Gravenberch, Ibrahima Konaté czy Darwin Núñez to najlepsze przykłady takich piłkarzy. Praca, jaką wykonał Slot w przypadku dwóch pierwszych, pokazuje, że w tej materii nastąpił wyraźny progres.
W niedzielę Slot wraz z Liverpoolem uda się na mecz z Tottenhamem Hotspur - klubem, który mocno starał się zatrudnić go w miejsce Antonio Conte w maju 2023 roku.
Cechy, jakie pokazał pracując na Anfield - osobowość, umiejętność panowania nad emocjami, dobra komunikacja i ofensywny, pełen kontroli styl gry - rezonują z tym, czego poszukiwało kierownictwo Tottenhamu. To właśnie te cechy kierowały włodarzami Spurs zeszłego roku, gdy próbowali przekonać Slota do opuszczenia Feyenoordu.
Holender wpadł w oko Tottenhamowi także ze względu na zaangażowanie w promowanie młodych talentów. Prezes Spurs, Daniel Levy, mówił w 2021 roku o potrzebie wybrania nowego menedżera tak:
- Potrzebujemy kogoś, kto odzwierciedla wartości naszego wielkiego klubu, kogoś, kto przywróci styl gry, z którego jesteśmy znani - dający dużo swobody, ofensywny i atrakcyjny. Przy tym wszystkim ta osoba musi podzielać nasze niezmienne pragnienie, by obserwować rozkwit młodych talentów klubowej akademii u boku bardziej doświadczonych piłkarzy.
Gdy stało się jasne, że Feyenoord nie zechce wysłuchać żadnych ofert ze strony Spurs - krótko po tym Slot podpisał nowy kontrakt, ciesząc się na myśl o udziale w Lidze Mistrzów po zdobyciu tytułu mistrzowskiego w 2023 roku - londyńczycy zwrócili się w stronę Ange'a Postecoglou, który wydawał się być ulepiony z tej samej gliny.
W rzeczywistości pragmatyzm Slota zdaje się być w skrajnej opozycji do podejścia Postecoglou - co czyni weekendowe starcie w północnym Londynie jeszcze bardziej fascynującym. Kibice gospodarzy będą mieli natomiast okazję, by ocenić, co mogłoby się wydarzyć, gdyby Slot podjął inną decyzję 18 miesięcy temu.
Tottenham nie był jednak jedynym klubem zainteresowanym usługami Slota. Zatrudnienie Holendra rozważało także Leeds United po tym, jak w lutym 2023 roku zwolniony został Jesse Marsch. Delegacja z Elland Road udała się do Holandii na rozmowy z przedstawicielami trenera, jednak w odpowiedzi usłyszała, że Slot woli zostać w swoim klubie. W Leeds zatrudniono więc Javiego Garcię, a klub ostatecznie spadł na koniec sezonu z Premier League.
Koniec końców, gdy zadzwonił telefon z Liverpoolu, sytuacja Slota uległa zmianie. Teraz reszta stawki może tylko patrzeć, jak kształtuje się jego pierwszy sezon pracy w Anglii.
Gregg Evans
Autor: Bartolino
Data publikacji: 20.12.2024