Piłkarz: Robbie Fowler
Dekada | 1990 |
---|---|
Data urodzenia | 1975-04-09 |
Miejsce urodzenia | Toxteth, Liverpool |
Data debiutu | przeciwko Fulham 22 września 1993 |
Inne kluby | Leeds, Manchester City, Cardiff City |
Występy | 369 |
Bramki | 183 |
Życiorys
Nie bez powodu Robbie Fowler jest nazywany Bogiem. Napastnik to jeden z najbardziej szanowanych postaci ostatnich lat w Liverpoolu. Fowler to również jeden z tych napastników w historii Liverpoolu, którzy urodzili się, by strzelać bramki.
Od czasu kiedy zdobył gola w debiucie z Fulham w Pucharze Ligi w 1993, Fowler cieszył się długą sympatią the Kop, która nigdy została zachwiana.
Fowler jako mały chłopiec kibicował Evertonowi, chociaż potem zmienił barwy, kiedy przeszedł do centrum szkolenia Liverpoolu mając 11 lat. Nawet w tak młodym wieku jego ogromny potencjał mógł zobaczyć każdy, kiedy strzelał bramki jak na zawołanie. Zapracował na swoje nazwisko już w szkole piłkarskiej.
Wiele klubów chciało mieć go u siebie, ale Liverpool wykonał najszybszy ruch. Świętej pamięci Jim Aspinall przekonał go do przejścia na stronę wroga i jak się okazało, była to jedna z najważniejszych rzeczy, którą zrobił ten klub.
Fowler rozwijał się w zespołach młodzieżowych tak jak oczekiwano, a ludzie futbolu zdawali sobie sprawę, że the Reds mają w swoich szeregach wyjątkowy talent. W kwietniu 1992 jego postęp został nagrodzony profesjonalnym kontraktem, a w styczniu następnego roku pojawił się po raz pierwszy w kadrze Liverpoolu. Znalazł się wtedy na ławce rezerwowych w trzeciej rundzie Pucharu Anglii z Boltonem.
Fatalna postawa, kiedy Liverpool przegrał 2-0 z zespołem Kłusaków z niższej ligi była dowodem na to, że w klubie potrzebny jest piłkarz jak Fowler. Trener Graeme Souness zachował jednak Fowlera do następnego sezonu.
Kiedy the Reds mieli problemy ze strzelaniem goli Souey obdarzył zaufaniem młodego napastnika i wystawił go w meczu na Craven Cottage. Fowler odwdzięczył się golem. W meczu rewanżowym na Anfield strzelił wszystkie pięć bramek i były to narodziny nowej gwiazdy.
Snajper wystąpił po raz pierwszy w lidze już po pięciu meczach w drużynie Liverpoolu, a sezon zakończył jako najlepszy strzelcem mając na koncie 18 goli. Podekscytowane the Kop było świadkiem jego nadejścia do pierwszego zespołu i zapewne brało to jako dar niebios, gdyż ich modlity zostały przez niego wysłuchane w następnych latach.
Już w pierwszym pełnym sezonie jego reputacja zmieniła się od obiecującego napastnika do bohatera. Tak szybkie wyniesienie było możliwe dzięki najszybciej zdobytemu hat-trickowi w Premiership z Arsenalem, zwycięski medal Coca-Cola Cup i nagrodę Młodego Piłkarza Roku według PFA.
Ponownie był najlepszym strzelcem klubu, tym razem zdobywając 30 goli. Tak zwany 'Toxteth Terror' nagle okazał się jednym z najgroźniejszych napastników w futbolu.
Brakiem szybkości i wzrostu Fowler nadrabiał niesamowitą umiejętnością zdobywania goli. Żaden bramkarz nie mógł czuć się bezpiecznie, kiedy przebywał w polu karnym przeciwnika. Strzały z bliskiej odległości lub niesamowite uderzenia z dystansu, 'Growler' potrafił znakomicie obie te rzeczy. Wraz ze zdobywaniem co raz większej ilości bramek jego notowania rosły jeszcze wyżej.
W sezonie 1995/96 strzelił ponad 30 goli drugi rok pod rząd. Otrzymał również powołanie do reprezentacji i spokojnie obronił nagrodę Młodego Piłkarza Roku. Otrzymał największe owacje, kiedy szumnie zapowiadany powrót Erica Cantony zakończył się remisem 2-2 i brawami dla Fowlera. Poprowadził również the Reds do finału Pucharu Anglii na Wembley.
Cztery bramki z Middlesbrough w grudniu 1996 były dla niego historycznym wydarzeniem, doszedł bowiem do 100 strzelonych goli dla the Reds szybciej, niż jego mistrz Ian Rush. Kiedy strzelił kolejne 30 bramek w następnym sezonie, Liverpool prawie zdobył 19. tytuł Mistrza Anglii.
Miejscowy piłkarz, któremu się powiodło. Popularność Fowlera wśród fanów był tak dużo, że tylko Kenny Dalglish mógł się pochwalić czymś podobnym w latach swojej gry. Dla kibiców mógł nawet postępować źle, a jego postać kojarzona jako 'Spice Boy' przyniosła mu kilka problemów poza boiskiem.
Sytuacje kontrowersyjne szły za nim na boisku również pod koniec lat dziewięćdziesiątych, ale fani byli za nim cały ten czas. Fowler nigdy nie zapomniał skąd pochodzi, dlatego w marcu 1997 publicznie okazał swoje wsparcie dla robotników Merseyside podczas meczu Pucharu Zdobywców Pucharów z Brann Bergen.
Tego samego roku wygrał również Nagrodę UEFA Fair Play za przyznanie się, że nie był faulowany przez bramkarza Arsenalu Davida Seamana, po tym jak sędzia przyznał rzut karny w meczu na Highbury.
Dwie poważne kontuzje zmusiły go do długiego i frustrującego okresu przy linii bocznej. Zbiegło się to również z pojawieniem się Michaela Owena. Pomimo tego, że Fowler stracił na chwilę swój status 'złotego chłopca', Owen nigdy nie mógł pochwalić się taką samą sympatią kibiców z Anfield. Nie było też żadnej tajemnicy, kogo woleli bardziej.
Kiedy trenerem został Gerard Houllier, Fowler miał jeszcze więcej problemów i został ofiarą kontrowersyjnej polityki rotacji Francuza. Nie miał już zagwarantowanego miejsca w zespole, ale Houllier był doskonale świadomy jego znaczenia w zespole. Fowler był duchem zespołu dzięki czemu otrzymał opaskę kapitana.
W lutym 2001, Fowler zdobył spektakularną bramkę w meczu na Millennium Stadium w Cardiff i stał się pierwszym kapitanem the Reds, który wzniósł trofeum od sześciu lat. Birmingham przegrało po rzutach karnych w finale Worthington Cup.
To był dopiero pierwszy sukces Liverpoolu w tym sezonie. Fowler wystąpił również w finale Pucharu Anglii i Pucharu UEFA, wchodząc w obu meczach jako rezerwowy i wpisując się na listę strzelców. Cztery dni później po dramatycznym pojedynku z Dortmund, ponownie wpisał się na listę strzelców, a drużyna po raz pierwszy zapewniła sobie awans do kwalifikacji Ligi Mistrzów.
Pomimo tych strzeleckich wyczynów pojawiły się spekulacje, że Houllier chce go sprzedać i trwały aż do listopada 2001, kiedy stało się najgorsze. Fowler przeszedł do Leeds United, wbrew swojej woli. Był to najdrożej sprzedany piłkarz z klubu.
Powiedzieć, że the Kop było wstrząśnięte to za mało. W lokalnej prasie pojawiały się liczne petycje i nawet kwota jaką otrzymał klub nie mogła złagodzić bólu.
Kiedy kariera Fowlera w Leeds i Manchesterze City nie powiodła się, gniew nieznacznie opadł. Jednak wszyscy pozostali zgodni, że złamano mu serce zmuszając go do odejścia z ukochanego klubu. Pozostał wielki fanem the Reds i nawet pojechał do Stambułu, by obejrzeć finał Ligi Mistrzów 2005.
Czasami pojawiały się spekulacje, że może wrócić do klubu, ale zawsze odbierano to jako czyste wymysły. Do stycznia 2006, kiedy syn marnotrawny Liverpoolu wrócił i otrzymał powitanie niczym bohater.
Jego darmowy transfer z Manchesteru City zachwyciły the Kop. Fowler osobiście przyznał, że to sen, który się spełnił. Rozgrzał serca wszystkich, kiedy w końcu założył czerwoną koszulkę.
Drugi okres Fowlera w klubie nigdy nie będzie tak wspaniały jak ten pierwszy, ale kilka razy mogliśmy zobaczyć przebłyski jego dawnej magii. Jego obecność w drużynie również odbiła się pozytywnie w szatni klubowej.
Latem 2006 Rafa Benitez wręczył mu nowy kontrakt, ale Fowler nie grał zbyt wiele w swoim ostatni sezonie. W maju 2007 pożegnał się z the Kop, kiedy wybiegł w meczu na Anfield z Charlton Athletic po raz ostatni.
W lipcu 2007 przeszedł do Cardiff City w ramach wolnego transferu. 31 października wrócił na Anfield jak piłkarz Cardiff, jednak Liverpool wygrał ten mecz 2-1.